Od pewnego czasu słychać ze strony polityków PO oraz w tzw. „zaprzyjaźnionych mediach” oburzenie na to jak skandalicznie traktuje się prezydenta, jak jest upokarzany. Ciekawy przyczynek do dyskusji nad tą kwestią można znaleźć w artykule opublikowanym  we wczorajszej Rzeczpospolitej pt. „Prezydent wycofany w kampanii”.  Dotyczy on planów prezydenta i tego jak widza jego rolę działacze Platformy w czasie polskiej prezydencji w UE i nakładającej się na nią kampanii wyborczej. Oficjalnie politycy zastrzegają, że choć serce Komorowskiego rwie się do walki to jednak jako prezydent całego kraju nie może angażować się w kampanię. Hmmm... rzeczywiście?

Otóż okazuje się, że jego obecna aktywność, znaczona zresztą licznymi wpadkami, wynika z tego, że na czas prezydencji prezydent ma się wycofać. Tłumaczy się to w ten sposób, że prezydent ma nie wchodzić w paradę premierowi , któremu przewodnictwo w UE ma pomóc przed wyborami. Co to oznacza?  
Odczytując wprost, należałoby po prostu uznać, że Komorowski pół-abdykuje aby wspomóc jedną z partii. Trzeba więc miedzy bajki włożyć  opowieści o „prezydencie wszystkich Polaków” i przyznać otwarcie, że Komorowski po prostu ma służyć swą nieobecnością Platformie. Ale podejrzewam, że sprawa sięga  jeszcze dalej.

Gdyby obecny prezydent przynosił chlubę partii która go wystawiła, byłby zapewne uznany za jeden z ważniejszych atutów kampanii.  Jednak w ostatnim sondażu MillwardBrown SMG/KRC dla TVN24 z 19 – 20 kwietnia, w którym na pytanie „Który prezydent najlepiej sprawował swój urząd?” odpowiedziało 1004 osoby, Komorowski zajął przedostatnie miejsce (5%), przed Jaruzelskim (3%) a po Wałęsie (8%). Nie wygląda to najlepiej, właściwie można śmiało powiedzieć , że wynik jest katastrofalny. Platformiani pijarowcy najwyraźniej doszli więc do logicznego wniosku, że dla Platformy będzie lepiej jeśli ich duma, prezydent Komorowski, na jakiś czas przestanie spełniać wzorowo swoich obowiązków, zwłaszcza reprezentacyjnych.

Mówiąc otwarcie przypuszczam, że partia rządząca boi się kolejnych wpadek ściśle związanego z nią, przynajmniej wizerunkowo, prezydenta. Uznano więc, że lepiej będzie dla wszystkich jeśli skupi się na pilnowaniu żyrandola zamiast ryzykować kolejną medialną katastrofę. Czy oznacza to, że Platforma Obywatelska wstydzi się prezydenta którego sama wystawiła?

Prawie jest mi go żal, bo wszystko to przypomina sytuację, w której rodzice wstydzą się swojego dziecka. Czy może być coś bardziej upokarzającego? A losu tego nie zgotowali mu ani Jarosław Kaczyński, ani Antonii Macierewicz, ani mieszkańcy „namiotu pełnego nienawiści” ale jego przyjaciele z PO.