Gdy powstają rozmaite kulturotwócze inicjatywy, s24 niejednokrotnie eksponuje je i nadaje im wysoką rangę, jak to choćby było z Polską XXI, a inicjatywę zapoczątkowaną przeze mnie spotkał ze strony s24 dziwny ostracyzm.Sądzę więc, że s24 powinien większą uwagę przywiązywać do faktu, że wielu poważnych twóców blogosfery naraz jednoczy się, by współtworzyć pismo on-line, ponieważ na promocji tej inicjatywy sam s24 może wiele skorzystać, jako swego rodzaju medialny patron"narodzin".
Nie nawołuję przecież do opuszczenia blogosfery I. Jankego ani do likwidowania blogów, lecz jedynie do uformowania zespołu redakcyjnego do tworzenia pisma o charakterze kulturalno-polityczno-społecznym, o - trzeba przyznać - dość wyraźnej optyce ideowej, ale na pewno nie stanowiącego charakteru konkurencyjnego wobec s24.
O samej formule pisma była mowa wczoraj, gdy pokazywałem zarys tego, co widziałbym w takim przedsięwzięciu. Nie ma ono w ogóle charakteru komentarza do codziennych wydarzeń, jak to zwykle bywa na terenie blogosfery, lecz wiąże się z celem o wiele poważniejszym, tj. stworzenia podwalin po pierwsze do odtworzenia tego, co najcenniejsze w dziedzictwie II RP (oraz emigracji i podziemia), a po drugie do stworzenia kulturowego przełomu zamykającego gnilny okres III RP. Tak w najogólniejszym skrócie.
Uwaga, roboty na górze :)
Przedsięwzięcie ambitne, właściwie na granicy czystego szaleństwa, ale ponieważ zaraziło się do jego realizacji wielu przyzwoitych ludzi, to mam przynajmniej świadomość, że nie tylko ja zwariowałem :) Same poszczególne numery pisma widziałbym jako raczej monograficzne, aniżeli o charakterze rozproszonym, choć jest to rzecz do dokładnego ustalenia w gronie redakcyjnym (ostatecznie można tworzyć raz numery monograficzne, raz nie). 1. nr zaplanowany jest wstępnie jako "inwentaryzacja III RP" i sądzę, że każdy z zajmujących się jakimś odcinkiem tej inwentaryzacji przeprowadzi ją na tyle sumiennie i skrupulatnie, że będzie to znakomita lektura dla potencjalnych czytelników. Pomysł na numery monograficzne wiąże się też z tym, że członkowie redakcji oraz współpracownicy będą tworzyć SPECJALNIE do tego pisma, a więc sami będą "siebie selekcjonować" i niejako "podwyższać sobie poprzeczkę", pisząc na konkretny (obszerny) temat. Nie chodzi więc o inicjatywę, która by zawierała zdublowane teksty ukazujące się wcześniej (lub równolegle w s24), chodzi o takie podejście do naszej pracy, by tworzyć teksty na najwyższym poziomie i pomyślane jako "ponadczasowe" (a więc np. nadające się do wydrukowania i skatalogowania w bilbiotece).
Brzmi to pewnie nieco górnolotnie, ale przecież znając styl i rozmach piszących tu autorów nie podejrzewam, by dla nich te wysokie standardy stanowiły jakąkolwiek trudność. Zaś sami czytelnicy na tym ewidentnie skorzystają. Kolejna rzecz, która odróżnia to pismo od s24 czy innych blogosfer, to jakościowa selekecja tekstów, której (niestety :) sam się podejmuję. Sądzę, że największym mankamentem większości blogosfer jest brak selekcji, tudzież samowolna dość promocja tekstów średniego lotu (kosztem tekstów ważnych i świetnie napisanych) przez adminów, jak to choćby dzieje się w samym s24. Być może nie ma tu niczyjej złej woli ("oj, naiwny, naiwny, naiwny...", śpiewa mi coś w duszy :), a chodzi o swego rodzaju "równość szans", jednakże nie ma co się okłamywać, czytelnicy i tak "głosują nogami", a tekstom słabym nie pomoże żadna usilna promocja. W kulturze nie ma równych szans, tak jak i w żadnej sferze, gdzie zachodzi jakaś poważniejsza rywalizacja. Oczywiście nie chodzi mi o to, że ktoś nam te szanse blokuje, jak to ma miejsce w III RP, gdzie imperium Michnika ustala, o kim ma się pisać i kogo ma się nagłaśniać, kogo zaś ma się zglebić lub przemilczeć na śmierć. Mam na myśli wyłącznie pewną "naturalną niesprawiedliwość", która sprowadza się do tego, że jedni mają w jakiejś dziedzinie więcej talentu od innych.
Nic więc się nie poradzi na to, że ludzie walą drzwiami i oknami, by czytać takich autorów jak Toyah, w.s media, Rolex, Rekontra, kataryna itd. (wymieniam przykładowo, oczywiście), a omijają szerokim łukiem tych, którzy po raz n-ty mielą coś podanego do wierzenia przez Ministerstwo Prawdy z ul. Czerskiej. Nic się na to nie poradzi i trzeba to przyjąć jako proces naturalny, nie zaś sterowany. Czytelnicy sami wiedzą, co jest dobre, a co nie - i żaden admin nic tu nie zdziała, choćby nie wiem, jak się wytężał. Z tego też powodu sądzę, że administracja s24 popełnia błąd, nie zachowując pewnej hierarchii piszących (tak jakby to robiła każda poważna gazeta), tzn. nie podpierając się STALE na pierwszej stronie najlepszymi piórami s24, a w poczekalni (lub na jakichś zakładkach) pozostawiając miejsce dla, by tak rzec, mniej utalentowanych - tylko nieustannie miesza diamenty ze sztucznymi kamieniami, że się tak obrazowo wyrażę. Nie moja to jednak sprawa - sugeruję jedynie rozwiązanie, które zapewne dodałoby inicjatywie Jankego większego splendoru. Nieważne.
Powtarzam więc, to, co ja proponuję ma inny charakter i pomimo uprzejmych rad niektórych komentatorów (za wszystkie, oczywiście, dziękuję serdecznie) nie zamierzam powołać kolejnego portalu blogerów prawicowych, skoro już istnieją tak poważne dzieła jak Blogmedia24 czy Niepoprawni, które przecież znakomicie radzą sobie. Ponadto, jak wspominałem wczoraj, zakładam też publikowanie tekstów przysyłanych (a więc niekoniecznie tworzonych przez blogerów), zachęcam do okazjonalnej, publicystycznej współpracy dziennikarzy (oczywiście też jakaś selekcja będzie tu dokonywana :) - aczkolwiek ci na razie zignorowali mój apel - nie wiem, czy są związani umowami na wyłączność ze swoimi wydawcami, czy raczej uważają ten pomysł jako czyjąś fanaberię, czy wreszcie sądzą, że są tak wysoko zawieszonymi gwiazdami, że do nizin społecznych nie będą schodzić :). Tak czy tak (w imieniu redakcji) długo prosić nie będę :)
Przewiduję też współpracę ludzi nauki i artystów, o czym również pisałem otwarcie - chociaż jak wiemy, wśród blogerów się także oni kryją (lub nie kryją), ponieważ pismo, jak sądzę, powinno mieć także wysoki poziom intelektualny, aczkolwiek bez przegięcia w stronę całkowitej hermetyczności tudzież (źle rozumianej) elitarności, jaką mają np. "Teksty Drugie" (mam nadzieję, że każdy wie, o co mi chodzi). Powinno się ono zatem odróżniać od poziomu prasy codziennej i cotygodniowej, a zachowywać poziom miesięcznika czy nawet kwartalnika. Nie znaczy to jednak, że tematyka aktualna nie będzie poruszana, na pewno jednak nie w perspektywie: "co znowu dzisiaj Olejnik mądrego wygadywała w swojej audycji" :), jak to nieraz bywa w blogosferze.
Sądzę więc, że w ten sposób powinienem rozwiać obawy redakcji s24 i liczyć na życzliwość nie zaś wrogość z jej strony. Nie ma w Polsce bowiem poważnego pisma on-line poza stricte specjalistycznymi (jak choćby krakowskie "Diametros"), tudzież kulturalnymi, ale na poziomie zinów. Pomijam jakieś elektroniczne inicjatywy postmodernistów, bo na to w ogóle szkoda czasu i uwagi. Powoływanie pisma drukowanego byłoby przedsięwzięciem nie tylko mozolnym, wymagającym wielu nakładów finansowych i użerania się z polską cholerną biurokracją (tudzież imperium Michnika, które swoje macki ma niemalże w każdej bieda-gminie i każdą sensowniejszą inicjatywę kulturotwórczą jest w stanie zabić w zarodku), ale niezwykle (piekielnie!) trudnym od strony organizacyjnej. Czegoś takiego na pewno bym się nie podjął (chyba że przyjechałby zdrowy milioner i powiedział: "masz tu pan pieniądz na rozkręcenie takiego interesu i o nic się pan nie martw" :).
Powoływanie pisma elektronicznego to zupełnie inna sytuacja. Łatwość komunikowania się, jaką uzyskaliśmy dzięki Internetowi, łatwość przesyłania materiałów bez konieczności ich składowania w jakichś wilgotnych magazynach, łatwość publikowania (bez potrzeby dogadywania się (czyt. dawania w łapę) z hurtownikami, dystrybutorami etc.) - to wszystko sprawia, że zadanie - mimo że niełatwe - wydaje się wykonalne, przy zgodnej współpracy oczywiście wielu osób. Takie osoby jednak już są. Z tego, co napisano na moim blogu lub bezpośrednio w mailach do mnie, do grona tworzących nowe pismo zaliczają się: Rekontra, Unukalhai, 63624, strzalka, Rolex, Toyah, Grudeq, Krzesimir, wiesława, noblog, wiki3, Uczennice, Effendi, Foxx, Sowiniec, BloodCherry, zenek3, 1.polityk, Akar, pawel1, Beniek, Grzegorz Klicki, KJWojtas, Jospin, (w.s media jeszcze się waha, że tak powiem, ale usilne namowy trwają :) być może opacznie została przez niego zrozumiana idea "monograficznych numerów"), Magda F., Artur M. Nicpoń, Katrine, Zeliaoe, Łażący Łazarz, danz, łużyce, a podejrzewam, że nie jest to lista jeszcze kompletna, choć już imponująca :) [cały czas podtrzymuję moją szczerą zachętę i zaproszenia]. Mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem, gdyż nie zaglądałem jeszcze dziś do poczty, a muszę wrócić do pracy. Najwyżej skoryguję w edycji przy najbliższej okazji. Nie dzielę tychże wymienionych na razie na stałych współpracowników, ścisłe grono redakcyjne, redaktorów technicznych czy korektorów, ale takie "obowiązki" już na siebie niektórzy wzięli.
Część osób od razu zaoferowała wsparcie finansowe, co również jest bardzo krzepiącą informacją, bo bez wątpienia pieniądze będą potrzebne. Świadczy to jednak o dużym zaufaniu, jakim darzy się "redakcję", a pewnie i moją osobę, co traktuję niezwykle zobowiązująco i poważnie. Tym niemniej kwestia wymaga jeszcze doprecyzowania (i przejrzystości zwł. dla ewentualnych donatorów), więc na razie jej tu szerzej nie poruszam, gdyż muszę się skonsultować ze specjalistami, jak to logistycznie rozwiązać. Chodzi mi oczywiście o podobnego rodzaju możliwość, jaką zastosował S. Michalkiewicz.
Dziękuję za wszystkie rady, które na tym etapie tworzenia pisma się niezwykle przydają. Czekam zresztą na następne, a gdy założę skrzynkę kontaktową, będę zbierał materiały do numeru. Oczywiście łamy są otwarte dla wszystkich tych, którzy generalne przesłanie kulturowe zawarte w moim poprzednim poście akceptują, tak więc będzie można zwyczajnie publikować u nas on-line (oczywiście po dopuszczeniu do publikacji przez redakcję) - bez względu na to, czy będą to teksty literackie, publicystyczne, stricte dziennikarskie, eseistyczne czy wprost naukowe (np. filozoficzne). Liczę zresztą, że nasze pismo przyciągnie dodatkowo ciekawych autorów, którzy gdzieś jeszcze onieśmieleni chowają się po zakamarkach polskiej rzeczywistości, bojąc się imperium Michnika. My więc w ramach pisma stworzymy "imperium" ludzi wolnych, szanujących polską kulturę, odrzucających peerel oraz III RP i zmierzających do kulturowej przebudowy Polski.
Dzięki za wszystkie głosy poparcia, otuchy i entuzjazmu - dają one poczucie pewności, że w taką stronę Polacy powinni podążać. Nie lękać się i z podniesioną przyłbicą krzewić polską kulturę. Naprawdę, nie mamy się czego ani kogo bać :) Nawiasem mówiąc, wczoraj minęła (bez echa zupełnie) 60 rocznica mianowania przez Ojca Świętego Piusa XII ks. S. Wyszyńskiego na Prymasa Polski. Mam nadzieję, że Prymas Tysiąclecia, wejrzy na nasze mizerne wysiłki, by coś porządnego w kulturze polskiej pozostawić.
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Popieram FYM!
2. FYM
3. "imperium" ludzi wolnych, szanujących polską kulturę,
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl