W dzisiejszych "Sygnałach Dnia", o 7:15 gościł Aleksander Kwaśniewski. Stwierdził, że niepokoi go postępujący podział polskiego społeczeństwa na dwa przeciwstawne, zantagonizowane obozy. Ten fakt, zdaniem byłego prezydenta, to wina krótkowzrocznego, koniunkturalnego postępowania polityków, którym (na razie) ta zarysowująca się, coraz głębsza przepaść jest po prostu na rękę. Oczywiście grom odpowiedzialność za powyższe ponosi J. Kaczyński, a Tusk to...no...kolega, bo też kibicuje Arsenalowi (Londyn)...
Opinia Kwaśniewskiego nie jest odosobniona. Podobnie sytuację w Polsce opisywał(bodaj wczoraj) konstytucjonalista - prof. Winczorek na łamach "Rzeczpospolitej". Niby winnymi społecznych podziałów są politycy dwóch największych partii, ale...z nazwiska wymieniany jest przede wszystkim Kaczyński. Nawiasem mówiąc, Winczorek kreśli jakieś wybujałe scenariusze, gdyba, cóż takiego godzącego w demokrację wymyśli Kaczor, jeśli przegra wybory, straszy, że w Polsce zimna wojna domowa zamieni się w gorącą, taką, do jakiej doszło w Hiszpanii w latach 30. Nie trudno przy tym domyśleć się, kto jest dziś - w ocenie Winczorka - walecznym obrońcom republiki, a komu musi przypaść rola demonicznego gen. Franco...
To oczywiście i tak BARDZO wyważone przedstawienie sytuacji; wszak dopuszcza jakąkolwiek odpowiedzialność za powyższe PO. Szkoda, że przy okazji nie oddaje sedna problemu, abstrahuje od roli mediów, ich podporządkowaniu jednej formacji i sekowaniu jej przeciwników.
To wiodące koncerny medialne: Agora, ITI, Polsat dziś kształtują wizerunek polityków. Kierują uwagę publiczności na sprawy pobieżne, nieistotne, forsują kłamliwe teorie, niszczą praworządnych Polaków, uwielbiają babrać się w błocie, kpią z bulwarówek, a od dawna reprezentują ich poziom. Nie funkcjonuje przy tym żaden mechanizm kompromitacji; ona dotykać może jedynie publicystów i polityków jednego poglądu, jednej opinii, jednej tradycji.
K. Kolenda Zaleska kilka miesięcy temu stworzyła paszkwilancki materiał na temat uroczystości z okazji kolejnej miesięcznicy tragedii smoleńskiej. Wsadziła w usta Kaczyńskiego słowa, które nie padły, przyrównała zebranych do nazistowskich bojówek, bo...jej się z pochodniami pokojarzyło. Zasłużyła na tytuł hieny roku i...
dziś pisze tak:
"Szlag człowieka trafia, gdy ciągle słyszy tę sama mantrę - o salonie, elitach i nie wiadomo czym, i to od ludzi, którzy stali się "zbrojnym narzędziem" opozycyjnej partii.(...)"
Pisze to z pełną powagą osoba, która stała się ikoną - faktycznym "zbrojnym narzędziem" rządu, jego Goebbelsem: opozycję porównała do nazistów, Kaczora do fuhrera... Wszystko zgodnie z kanonem zasad, roli, jaką pełni w demokratycznym państwie IV władza, której Zalewajka jest przecież czołową przedstawicielką.
Dalej Kasia każe nam sięgnąć po wzorce amerykańskie (dlaczego nie rosyjskie?):
"Lecha Kaczyńskiego owszem krytykowano, ale niech ktoś znajdzie na świecie polityka, który jest wyłączony spod krytyki. Amerykańska telewizja Fox nie znosi Baracka Obamy. Dziennikarze nie zostawiają suchej nitki na jego polityce. Nikt z tego problemu nie robi. Nikt nie uważa, że Fox podżega do nienawiści. Politycy i media wiedzą, że gdy kogoś ambicja pcha po najwyższy urząd w państwie, to musi się pogodzić z tym, że nie będzie głaskania po głowie. A media sprzyjające Lechowi Kaczyńskiemu chciały go wyłącznie głaskać, wyłączając przy tym rozum. (Czy podżegam do nienawiści?)(...)"
Być może czegoś nie wiem, coś mi umknęło. Nie przypominam sobie jednak, by dajmy na to wiceprzewodniczący Partii Republikańskiej nazywał Obame "chamem"; nie kojarzę też, by Bush senior określił Baracka "durniem", McCain triumfalnie wieszczył: "były Prezydent Barack Obama", by któryś z ważnych polityków amerykańskich zarzucił urzędującemu Prezydentowi, głowie państwa, bez jakichkolwiek dowodów, alkoholizm. Nie rozważam szczegółowo o roli polskich mediów w procederze kreacji "przemysłu pogardy" (znamy ją doskonale). Warto jednak zapytać, czy zdaniem Pani Kasi, FOX TV zgodziłaby się, by jakiś polityczny klaun paradował w jej poważnym publicystycznym programie z świńskim ryjem? Czy taki człowiek miałby u nich ciągłą, darmową reklamę, był przedstawiany jako "sumienie narodu", ktoś pożyteczny, bo łamiący konwenanse, a de facto sprowadzający debatę publiczną do rynsztoka? Pytania retoryczne.
Puenta tekstu Zalewajki powala. "My" i "wy", ci dobrzy i ci źli... To taka mała wstawka na temat dzielenia społeczności (w tym wypadku tej dziennikarskiej)
"Wy możecie wszystko. Wam wolno i krytykować, i głaskać. Nam nie wolno niczego. Bo albo jesteśmy propagandzistami albo podżegamy do nienawiści. A nie mogłoby być po prostu normalnie? Każdy ma różne zdania, i już. Potraficie tak?".
Dalszy komentarz, przy takim postawieniu sprawy, jest bezprzedmiotowy. Pytanie: te wzruszające żale spłodziła gimnazjalistka, której rodzice nie chcą puścić na prywatkę do kolegi (, bo wcześniej wielokrotnie, wbrew składanym obietnicom, wracała do domu pijana, naćpana, ...), czy czołowa polska publicystka z miesięczną gażą z czterema (pięcioma?) zerami po przecinku?
3 komentarze
1. funkcjonariuszka propagandy odsiedziała "na ławce kar"
za fabrykowanie fałszywych informacji i wraca na kampanie wyborczą.
REM ją rozgrzeszył, jak innych propagandystów.
Niech idzie precz.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Młodzi wykształceni w
Młodzi wykształceni w akcji:
http://www.youtube.com/watch?v=RVXvebRm0xA&feature=player_embedded#at=58
:D
Zlinkowałem z rebelya.pl
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
3. Pan Chinaski,
Szanowny Panie,
Do takiej sytuacji jaka dzisiaj ma miejsce doprowadzili komuniści Kwaśniewski, Miller, Oleksy.
Premier J Kaczyński mówił w czasie afery Rywina, że wszystkie partie postkomunistyczne powinny być zlikwidowane
Polaryzacja społeczeństwa rozpoczęła sie w Magdalence a została przypieczętowana przy okrągłym stole.
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz