Proces karny o zniesławienie Kobylańskiego - następny termin 27.05.2011 świadek Bolesław.

avatar użytkownika Maryla

Przed Sądem Rejonowym dla Warszawy Mokotowa trwa proces kilkunastu polskich dyplomatów (m.in. Gugały) i ludzi mediów, których Kobylański oskarżył w prywatnym procesie karnym o zniesławienie. Chce on też, by każdy z podsądnych wpłacił 100 tys. zł na cel charytatywny. Pozwani przywołują na obronę jego słowa, np. że "jedna trzecia polskich biskupów to Żydzi"; "Żydzi zawsze będą nienawidzić Polaków", bo mają "parszywe geny". Kolejny termin sprawy - 27 maja, gdy zeznawać ma Lech Wałęsa.

Były ambasador Polski w Urugwaju Jarosław Gugała został ukarany 500 zł grzywny za nieusprawiedliwioną nieobecność na procesie, który polonijny biznesmen Jan Kobylański wytoczył szefowi MSZ Radosławowi Sikorskiemu.

We wtorek Gugała miał zeznawać przed Sądem Okręgowym w Warszawie jako świadek Sikorskiego. Został ponownie wezwany na następną rozprawę 27 września.

Przedmiotem cywilnego procesu o ochronę dóbr osobistych są sformułowania Sikorskiego z wywiadu-rzeki pt. "Strefa zdekomunizowana". Szef MSZ nazwał szefa organizacji polonijnej w Ameryce Płd. "antysemitą i typem spod ciemnej gwiazdy"; podkreślał, że pion śledczy IPN rozważał postawienie Kobylańskiemu zarzutu o szmalcownictwo w czasie II wojny światowej.

87-letni Kobylański, szef Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ) i konsul honorowy w Urugwaju z lat 1991-2000, żąda od Sikorskiego przeprosin w "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej" i "Naszym Dzienniku" oraz wpłaty 20 tys. zł na Ruch Obrony Życia im. ks. Jerzego Popiełuszki. - Zmuszony jestem podtrzymać słowa, które zapisałem w książce. Będę czekał na proces i postaram się tę tezę udowodnić - mówił w 2009 r. szef MSZ na wiadomość o pozwie. Proces ruszył latem 2010 r.

O oddalenie pozwu wnosi adwokat pozwanego mec. Łukasz Rędziniak, który uznaje inkryminowane słowa za zasadne i nienaruszające dóbr powoda. Przypomina wypowiedź ministra sprawiedliwości w rządzie SLD Andrzeja Kalwasa, który mówił o możliwości ekstradycji Kobylańskiego w związku z badanym wtedy przez IPN jego domniemanym wydaniem podczas II wojny światowej ukrywających się Żydów w ręce Niemców. - Sprawę tę IPN umorzył tylko z powodu przedawnienia - podkreślał Rędziniak. - Jeśli wobec kogoś były takie zarzuty, to można go nazwać "typem spod ciemnej gwiazdy" - dodawał.

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. WAŁESA SIE NIE STAWIŁ - sprawa moze sie przedawnić

/ PAP

Na granicy przedawnienia jest proces karny grupy dyplomatów i dziennikarzy, których w trybie prywatnym o zniesławienie oskarżył Janusz Kobylański, polonijny biznesmen, prezes Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ).

Dzisiaj Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa kontynuował ten proces. Zeznawać miał b. prezydent Lech Wałęsa. w marcu w rozmowie z PAP oświadczył on, że w 1995 r. odrzucił propozycję Kobylańskiego, który miał mu wtedy proponować 200 tys. dolarów w zamian za wpływ na obsadę ambasadorskich stanowisk w Ameryce Płd.

Wałęsa nie stawił się jednak, a szef jego fundacji Piotr Gulczyński poinformował sąd, że z uwagi na liczne obowiązki b. prezydenta jego obecność w sądzie przez najbliższe pół roku "będzie bardzo utrudniona".

Sąd postanowił ponowić wezwanie Wałęsy na 12 sierpnia, a w wypadku, gdyby znów się on nie stawił - rozważy zmianę decyzji i odstąpienie od wzywania tego świadka.

Zarazem prowadzący proces sędzia Robert Żak podkreślił, że sprawa jest już na granicy przedawnienia karalności (termin wynosi sześć lat od chwili czynu), więc nie wyklucza, że z tej przyczyny będzie umorzona.

Adwokaci oskarżonych powołują się na ogólną zasadę prawną, w myśl której jeśli w sprawie zebrano dowody pozwalające wydać wyrok uniewinniający - należy to uczynić, a nie umarzać postępowanie. Ich zdaniem właśnie tak powinno się stać. Uznania winy oskarżonych domaga się pełnomocnik Kobylańskiego.

Prywatny proces karny, w którym Kobylański oskarża dyplomatów i dziennikarzy o zniesławienie przez podanie nieprawdy, jakoby głosił antysemickie treści, trwa od marca 2009 r. Podsądni nie przyznają się do zarzutu, za który grozi do dwóch lat więzienia. Przywołują na swą obronę jego słowa, np. że "jedna trzecia polskich biskupów to Żydzi"; "Żydzi zawsze będą nienawidzić Polaków", bo mają "parszywe geny". Oskarżyciel prywatny chce też, by każdy oskarżony wpłacił 100 tys. zł na cel charytatywny.

Wniosek o wezwanie na świadka Wałęsy złożył mec. Dariusz Turek, obrońca oskarżonego w tej sprawie Ryszarda Schnepfa (dyplomata, b. wiceszef MSZ, obecnie ambasador RP w Madrycie) i jego żony, dziennikarki Doroty Wysockiej-Schnepf. Chodzi o sytuację z 25 lutego 1995 r., gdy prezydent Wałęsa składał oficjalną wizytę w Urugwaju. Schnepf mówił w marcu PAP, że w rozmowie z nim Wałęsa potwierdził, iż pamięta tę sytuację.

Prawnik Kobylańskiego mec. Andrzej Lew-Mirski już wcześniej w trakcie procesu oświadczał, że zarzuty Schnepfa są nieprawdziwe.

87-letni dziś Kobylański to milioner, założyciel i szef Unii Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ), b. konsul honorowy RP w Urugwaju (odwołany w 2000 r. m.in. za antysemickie wypowiedzi przez ówczesnego szefa MSZ Władysława Bartoszewskiego). Czując się dotknięty tekstami w "Gazecie Wyborczej", "Rzeczpospolitej", "Newsweeku" i "Polityce", skierował prywatny akt oskarżenia. Liczy on prawie sto stron i dotyczy tekstów prasowych o Kobylańskim, w których wspominano m.in. o jego antysemickich wypowiedziach i podejrzeniach IPN, że w czasie wojny mógł wydawać za pieniądze Żydów Niemcom (w 2007 r. IPN umorzył śledztwo w tej sprawie).

Jako oskarżyciel prywatny Kobylański twierdzi, że zarzuty, o których donosiły media, to kłamstwa, a publikacje miały na celu poniżenie go jako Polaka i patrioty i "odebranie zaufania potrzebnego do sprawowania funkcji prezesa USOPAŁ". Lew-Mirski uważa, że do dziś w procesie nie przedstawiono żadnych dowodów podważających słowa Kobylańskiego. Milioner procesuje się też z obecnym szefem MSZ Radosławem Sikorskim, który Kobylańskiego nazwał "typem spod ciemnej gwiazdy" i przed sądem dowodzi, że miał prawo użyć tych słów.

W 2004 r. "Gazeta Wyborcza" opisała działalność Kobylańskiego. Według jednej z wersji jego życiorysu, w 1942 r. trafił on na Pawiak i do obozów koncentracyjnych. Po wojnie znalazł się w Austrii, potem we Włoszech; dorobił się wielkich pieniędzy. W 1952 r. wyjechał do Paragwaju, wiele wskazuje na to, że za pomocą siatki Odessa wspomagającej ucieczkę z Europy nazistów i ich współpracowników - twierdziła "GW".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. DLA MIRA SĄD ZROBI "SZYBKA ŚCIEŻKĘ"? sędzina sie rozgrzewa?

Polska nie będzie w pełni wolnym krajem, póki tacy ludzie jak Mariusz Kamiński będą bezkarnie opluwać innych - tak w Superstacji Mirosław Drzewiecki komentował wytoczenie przez niego procesu o zniesławienie byłemu szefowi CBA.

- Mariusz Kamiński musi ponieść konsekwencje cywilno-prawne, ale i karne. Polska nie będzie w pełni wolnym krajem, póki tacy ludzie jak Mariusz Kamiński będą bezkarnie opluwać innych. Mam nadzieję, że te pozwy będą miały szybki bieg i rozstrzygną się przed zakończeniem wyborów i wtedy to będzie poważny kłopot dla Mariusza Kamińskiego - mówił były minister sportu, mając na myśli, że jeśli Kamiński dostanie się do Sejmu, to będzie go chronił immunitet.

Proces karny i cywilny wytoczył wczoraj Mirosław Drzewiecki byłemu szefowi CBA za słowa, że są zeznania, iż Drzewiecki uczestniczył w praniu brudnych pieniędzy. - Idziemy na wojenną ścieżkę z panem Kamińskim - zapowiada adwokat Drzewieckiego.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/polska-nie-bedzie-w-pelni-wolnym-krajem-p...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl