Majewski: Odgrzewane kotlety w Warszawie, skandal w Opolu

avatar użytkownika Maryla

Miniony weekend obfitował w wydarzenia „po prawej stronie”. W sobotę 16 kwietnia ulicami Opola przeszedł rocznicowy marsz Obozu Narodowo-Radykalnego, a w Warszawie odbył się Kongres Nowej Prawicy.

Właściwie nazwa tej drugiej imprezy jest myląca, bo organizatorzy nie zapewnili nam niczego nowego. Spotkanie w Sali Kongresowej można okreslić koalicją sympatyków JKM (występujących pod nazwą UPR-WiP, choć sprawa posługiwania się nazwą tego pierwszego ugrupowania jest wciąż dyskusyjna) i byłych działaczy ugrupowania Libertas, którego start w wyborach do europarlamentu okazał się klapą (mimo zastrzyku finansowego irlandzkiego milionera Declana Ganleya).

Znów mielismy te same nazwiska: Korwin-Mikke, Michalkiewicz, Bosak, Zawisza, itp. A przy większości z nich, dopisek: "były poseł". Brak jakiejkolwiek świeżości w środowisku. No, może poza osobami związanymi z PJN, której przedstawiciel Andrzej Sośnierz powiedział, że traktuje UPR-WiP jako potencjalnego partnera do współpracy. Plusem konwencji był z pewnością udział Rafała Ziemkiewicza. Tyle, że znany publicysta pojawia się na różnych spotkaniach i trudno oczekiwać, aby autor opiniotwórczych mediów czynnie zaangażował się w działalność UPR-WiP.

Dobrym podsumowaniem całości jest zdjęcie, autorstwa Jana Bodakowskiego, na którym widzimy byłego posła Krzysztofa Bosaka w muszce à la Korwin-Mikke. Z całym szacunkiem do Krzysztofa, ale to już melodia przeszłości… Zapach odgrzewanych kotletów nie jest już tak kuszący.

Jednak Kongres Nowej Prawicy nie był jedynym ciekawym wydarzeniem minionego weekendu. Tego samego dnia odbył się Marsz w 77. Rocznicę Powstania Obozu Narodowo-Radykalnego. Tegoroczna uroczystość była również upamiętnieniem Polaków, pomordowanych przez nazistów (stąd na bannerze, który „otwierał” manifestację znalazły się słowa Stanisława Piaseckiego: Wybacz mi żono, że Polskę ukochałem bardziej niż Ciebie i dziecko”).  Niedawno pisałem o zmianach, jakie można zauważyć w ONR. Sobotnia manifestacja (zorganizowana przez osoby bardzo młode) była kolejnym dowodem. Choć marsz nie zgromadził zbyt wielkiej liczby uczestników (ok. 250-300 ludzi), to jego oprawa robiła wrażenie. Polskie flagi, proporce z symbolami organizacji (falanga na zielonym tle), piaskowe mundury, nawiązujące do historii przedwojennych polskich narodowców i okrzyki, odwołujące się do patriotycznej i katolickiej tożsamości: „Śląsk Opolski - Zawsze Polski”, „Wielka Polska Katolicka”, „Chłopak i Dziewczyna – Normalna Rodzina”, „Ręce Precz od IPN”, itp. (żadnych antysemickich, ksenofobicznych, rasistowskich haseł, jak życzyłaby sobie tego „Gazeta Wyborcza”).

Co ciekawe, na manifestacji pojawiły się również osoby starsze, a także przedstawiciele środowisk opozycji z czasów PRL- Opolskiego Stowarzyszenia Pamięci Narodowej i „Solidarności”. Przedstawiciel tej pierwszej organizacji – Wiesław Ukleja (znany szerszemu gronu Czytelników jako współpracownik Jerzego Zalewskiego przy filmie „Historia Roja) w bardzo ostrych słowach skrytykował działania „Gazety Wyborczej”, która jeszcze przed Marszem podkręcała spiralę nienawiści, uparcie lansując stereotypowy i krzywdzący wizerunek ONR-owca - „złego skina”. Przemówienie wygłosił również prezes Młodzieży Wszechpolskiej Robert Winnicki (który odmówił wzięcia udziału w Kongresie Nowej Prawicy). Wszechpolak wykazał niemal stalinowskie metody działania gazety Adama Michnika, która, aby zdyskredytować swoich przeciwników, stara się przypiąć im etykietkę „antysemitów”.

Jednak 16 kwietnia doszło w Opolu do skandalu, i to bynajmniej, nie wywołanego przez ONR. W momencie, gdy organizator Marszu – Tomasz Greniuch wezwał uczestników do odśpiewania hymnu, ze strony kontrmanifestantów (środowiska „antyfaszystowskie” i anarchistyczne) było słychać wrzaski i gwizdy, które stanowiły próbę zagłuszenia Mazurka Dąbrowskiego. Co na to „Gazeta Wyborcza”? Przemilczała incydent, natomiast ustami Leszka Frelicha raczyła udzielić polit-poprawnej kindersztuby opozycjonistom z czasów PRL. „Aspirujący przez lata do ideowego przewodzenia obozowi dawnego opolskiego podziemia stali się sprzymierzeńcami ideowych spadkobierców polskich faszystów, obok których przyzwoity człowiek nawet by nie stanął. Ideał sięgnął bruku” – napisał dziennikarz „Wyborczej”.

Panu Frelichowi należałoby zadać pytanie: czy segregacja ludzi - na tych, przy których można stanąć i tych, przy których nie należy- nie trąci szowinizmem  z którym, zdaje się, „Gazeta Wyborcza” usiłuje walczyć? Pan Redaktor powinien również odpowiedzieć sobie na pytanie, czy nazywanie „polskim i faszystami” ludzi takich jak Jan Mosdorf czy Edward Kemnitz i wielu innych narodowców, którzy ratowali naszych rodaków żydowskiego pochodzenia, przystoi człowiekowi, który jako dziennikarz jest zobowiązany służyć Prawdzie?

Myślę, że okres Wielkiego Tygodnia jest odpowiednim czasem na udzielenie sobie tych odpowiedzi.

Aleksander Majewski

 

http://www.fronda.pl/news/czytaj/majewski_odgrzewane_kotlety_w_warszawie_skandal_w_opolu_1

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz