CZY KTOŚ TU WIDZIAŁ TUPOLEWA?

avatar użytkownika Morsik

Jeden mówi, że mgła była choć oko wykol. Inny, że przez tę mgłę widział tylko kawałek ogona. Jeszcze inny, że „coś” leciało bardzo nisko, a potem był „plask”. Jeden widział błysk, inny nie widział. To jak to było? Od roku nie znalazł się nikt, kto by stanowczo powiedział: tak, widziałem jak na bagniste wysypisko śmieci opodal lotniska Siewiernyj pod Smoleńskiem SPADAŁ polski samolot TU 154M o numerze bocznym 101.

 
Montażysta Wiśniewski (co on tam robił i dlaczego nie pojechał z całą ekipą do Katynia; po co montażyście kamera?) pobiegł sfilmować upadek JAKIEGOŚ samolotu. Dopiero, kiedy zobaczył „szachownicę” zdziwił się, że to samolot polski. Jest tylko jeden Rosjanin, który twierdzi, że widział samolot ścinający skrzydłem brzozę. Stał pod nią, czy co? W takiej gęstej mgle widział, podczas której inny Rosjanin musiał jechać samochodem pomału i z zapalonymi światłami? 
 
Tak sobie myślę, że TO, co oni wszyscy zobaczyli, kiedy rozwiała się mgła nie było szczątkami polskiego samolotu TU 154M o numerze bocznym 101. I to jest jeden z powodów - może nawet główny - dlaczego Putin odmawia zwrotu polskiej własności, a Tusk tego od niego nie żąda.
 
Wcześniej pojawiał się zapis meldunku z jakiegoś samolotu: „akończył wybrozku” (zakończyłem zrzut). Był to meldunek z dużego samolotu transportowego, który podobno nie mógł wylądować i, ocierając się o śmierć, odleciał na lotnisko zapasowe. Co on tam robił, skoro lotnisko Siwiernyj było od dawna nieczynne i zostało uruchomione TYLKO do obsługi lądowań delegacji 7 i 10 kwietnia?
 
Mam jakieś dziwne przeczucie, że tenże transportowiec był nafaszerowany złomem jakiegoś tupolewa „zrobionym” na polskie barwy narodowe, który to złom w gęstej, sztucznej mgle, w ramach „wybrozki” rozrzucił po feralnym, bagnistym wysypisku śmieci. Nasz TU 154M/101 został sprowadzony do lądowania w całkiem innym, niezbyt odległym miejscu i informacje „na kursie i ścieżce” były tam jak najbardziej prawdziwe (to jest jeden z głównych powodów, dlaczego Putin broni Polakom dostępu do oryginalnych nagrań rejestratorów lotu, bo porównując głos kontrolerów z Siwiernogo można dojść prawdy; Tusk, oczywiście tego też nie żąda). To tam zdetonowano ładunki wybuchowe, które porozrywały ciała Polskiej Elity na strzępy. Celowo te ładunki rozmieszczono tak, aby niezbyt uszkodziły ciało Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i kilku innych zamordowanych osób. Trzeba było przecież bardzo szybko podać niepodważalną wiadomość o Jego śmierci, bo Bronisław Komorowski już czekał przytupując niecierpliwie.
 
Z tym łączą się „samobójstwa” Zielonki i Michniewicza – ten pierwszy „zaginął” w przeddzień odstawienia TU154/101 do Samary do remontu, ten drugi – użył sznura od odkurzacza dzień po powrocie tegoż tupolewa z Samary. Obaj mieli dostęp do wszystkich najtajniejszych korespondencji rządowych. Co robiono z samolotem w Samarze – może wiedzieć biznesmen Oleg Deripaska, wykonawca wątpliwego remontu prowadzonego pod chmurką i na śniegu.
 
Wiśniewski twierdził, że nie widział ani foteli, ani ciał. Nie widział, bo ich na „siewiernym wysypisku” nie było - zostały przywiezione później i rozrzucone w strefie, której dziwnym trafem nikomu nie udało się sfilmować ani nawet sfotografować. Wszyscy, którzy filmowali, z uporem maniaka zajmowali się wyłącznie ogonem samolotu. Nikomu „nie przyszło do głowy”, żeby poszukać i sfilmować kadłub i kokpit. Te główne elementy samolotu Rosjanie „wybrasili” kilkaset metrów dalej. Dlaczego w czasie „wybrozki” nie zrzucono także foteli? Ano dlatego, że przecież musiały się na nich znaleźć szczątki polskiej delegacji, bowiem któremuś z funkcjonariuszy zbierających ciała i szczątki, mogłoby się wymknąć, że na fotelach nie zauważył śladów...
 
Wybaczcie zakłócenie świętego spokoju. Ja w żadną katastrofę nie uwierzę. Ja sugeruję zamach na Państwo Polskie. Wiedzą o tym wszyscy nasi sąsiedzi i „sojusznicy”. Nikt jednak nie puści pary z gęby, bo musiałoby to skutkować zerwaniem ze sprawcami wszelkich stosunków dyplomatycznych i gospodarczych, nie mówiąc już o wypowiedzeniu wojny (wypowiedzenie wojny nie wiąże się od razu z podjęciem działań militarnych). Nikt przecież „nie będzie umierał za Polskę”.
 
PS. Propaganda zna dwie przeciwstawne sobie metody „zminimalizowania strat”. Jedna, to zamilczanie problemu. Druga, to zagadanie problemu na śmierć. Tę pierwszą próbowano zastosować zaraz po pogrzebie Ofiar. Tą drugą konsekwentnie stosuje się przez rok i obie strony tak już wymęczyły przeciętnych Polaków, że dzisiaj już niczym się ich nie zainteresuje (a dajcież wy nam święty spokój!). Lepszą metodą byłoby zbieranie bez rozgłosu dowodów na zamach i zdetonowanie tej „bomby” w jego rocznicę. Zamilczanie zostałoby rozbrojone.

 

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. POLSKA I

POLSKA I ŚWIAT

Kiedy się dowiemy, co robiła ABW po 10 IV? "Sądzę, że nigdy"

Kiedy się dowiemy, co robiła ABW po 10 IV? "Sądzę, że nigdy"

Czy
kiedyś dowiemy się, co tak naprawdę robiły służby Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego tuż po katastrofie smoleńskiej? Raczej...czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika spiskowy

2. wisniewski widzial z okna

wlasnego pokoju ze cos sie stalo
Szkoda tylko, ze ekipa pani Anity Gargas zdaje sie sprawdzila, ze mial pokoj po drugiej stronie hotelu.
Tam gdzie nic nei widac...

Moze tak byc jak piszesz.
jest taka strona zamach.eu co to chyba opisywala.
Nie moge sprawdzic w pracy bo mam blokade.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika Maryla

3. Wacław Prażuch - Katyń II -

Ksiądz
dyrektor Jerzy Zoń z wydawnictwa BIBLOS wyraził zgodę (dziękujemy) na
opublikowanie mało znanego wydawnictwa Wacława Prażucha - Katyń II.
07.04.2011r.



Wydawnictwo
zawiera wiele ciekawych materiałów, w tym opis wydarzeń 10.04 oczami
człowieka który był w Katyniu i dwie godziny po katastrofie w Smoleńsku.
Przedstawiono też nieznane dotąd zdjęcia z wizyty Prezydenta Lecha
Kaczyńskiego w Tuchowie, oraz z pierwszej pielgrzymki rodzin do
Smoleńska.




Album znajduje się w galerii (na końcu zamieszczono powiększenia zdjęć ze Smoleńska z miejsca katastrofy): Link

http://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=104

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika RomanS

4. Moje wątpliwości już znikły.

Album zawiera dużą ilość materiału zdjęciowego (dowodowego)Autor tej galerii skrupulatnie zbiera informacje.W tej galerii jednocześnie w sposób bardzo profesjonalny opisuje, w jaki sposób dochodzi do faktów(robi to w komentarzach).Wykazuje,że jednak w smoleńsku rozbił się TU 154 M nr boczny 101.Wskazuje też na kłamstwa MAK-u i udowadnia to odpowiednim materiałem.Bacznie od pewnego czasu obserwuję wszystkie doniesienia i artykuły.Dochodzę też do takiego samego wniosku co i on. Galeria link> https://picasaweb.google.com/118355005473258703478/DropBox?authkey=Gv1sR... .Tam też pokazuje fakty na temat mgły.Swoją drogą skupiłem się też nad szczegółami tej katastrofy http://blogmedia24.pl/node/46740 oraz
http://blogmedia24.pl/node/46926 i dochodzę do wniosków podobnych do wniosków autora galerii.
Nie mam złudzeń.Tutkę spuszczono na ziemię przymusowo.Tam rozwalono ją bombą,a kilka minut później jeszcze poprawiono inną bombą.Analiza śladów na szczątkach na to wskazuje.

avatar użytkownika Unicorn

5. Dzisiaj rozmawiałem ze

Dzisiaj rozmawiałem ze znajomym. Zgadaliśmy się odnośnie ABW i "próbek DNA". Zauważył, że jeśli na szerszą skalę w organizacji "wypadku" uczestniczyłyby polskie służby- dawno przecieki byłyby w mediach. To samo odnośnie dzisiejszego newsa o Duńczykach i podsłuchu. Oczywiście, że każdy podsłuchuje każdego a szczególnie nasi tzw. sojusznicy, więc doskonale wiedzą, co się stało. Jednak Duńczycy to ściema, bardziej wiarygodni w te klocki byliby Czesi. Ale to przecież pic dla mas, czego wymagać...
Inna kwestia, że w zabawie mogły i mogą nadal uczestniczyć obce służby. Wymienił niemieckie, rosyjskie, izraelskie i amerykańskie. Jaką mamy pewność, że tzw. agenci ABW faktycznie byli Polakami a nie podstawionymi z obcych służb. Kiedyś KGBiści też mieli legitymacje SB- i w zasadzie ma chłop rację.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'