Polski system ochrony zdrowia w stanie przedzawałowym.... Przyczynek do dyskusji o reformie.
"Potrzeba jednego, ogólnonarodowego, międzypartyjnego planu reformy systemu ochrony zdrowia, który będzie realizowany niezależnie od zmiany rządu czy prezydenta".
Witam serdecznie
W Polsce potrzebna jest reforma funkcjonowania i finansowania ochrony zdrowia,. Obecny stan jest w dłuższej perspektywie nie do zaakceptowani. Pomysłów, idei i metod jest wiele. Tak naprawdę polski system ochrony zdrowia jest w stanie ciągłej i nieprzerwanej od kilkunastu lat „reformy”. Nie istnieje w Polsce i nie jest realizowany kompleksowy i spójny zestaw (zespół) działań, których efektem byłoby osiągnięcie zamierzonego celu jakim jest skuteczna, efektywna publiczna (i prywatna) ochrona zdrowia w Polsce.
Niestety powyższe jest wynikiem każdorazowo wpływu bieżącej sytuacji politycznej i zmiany co jakiś czas rządów w Polsce. Jest to sytuacja naturalna będąca wyrazem realizowania w Polsce idei i istoty demokracji. Demokracja wszakże ma też swoje wady, nie jest systemem (ustrojem idealnym). Trafnie zauważył to Winston Churchill twierdząc w pewnym momencie swoich rządów: „Demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego”.
Między innymi jedną z wad demokracji jest brak wieloletnich (i rzeczywiście realizowanych) strategii (planów strategicznych) rozwoju (reformy) danych sektorów czy części narodowej gospodarki. Dotyczy to przede wszystkich sektorów państwowych, publicznych, ale też ma bezpośredni lub pośredni wpływ również na prywatną jej część a tym samym wpływa na sprawność i efektywność całości systemu ekonomicznego, gospodarczego a nawet politycznego danego kraju. Dotyczy to również Polski, gdzie okres tzw. realnego socjalizmu nie pozwolił na powstanie fundamentów zdrowej, rynkowej gospodarki i zakłócił naturalny jej, etapowy rozwój. W 1989 roku stanęliśmy przed koniecznością reformy zastanej po okresie komunistycznym, chorej w swej istocie gospodarki, która w skrócie polegała na jej transformacji zmierzającej do upodobnienia jej do kształtu gospodarek w rozwiniętych krajach, których rozwój opierał się od 200 lat na idei „rynkowej”, klasycznej ekonomii, naturalnego rozwoju.
Ni wnikając, czy XX lecie lat 1989-2010 jest sukcesem czy porażką (przychylam się raczej do tego drugiego stwierdzenia) niewątpliwie polski system ochrony zdrowia wymaga gruntownych zmian i instytucjonalno-systemowej dogłębnej reformy.
Polskie społeczeństwo się starzeje. Za kilkanaście lat będzie coraz więcej ludzi w wieku poprodukcyjnym a polski system ubezpieczeń zdrowotnych może stać się niewydolny i zagrożona może być jego płynność finansowa. Obecny czas jest być może ostatnim, w którym zainicjowane planowe i długoletnie reformy pozwolą uniknąć katastrofiy w postaci bankructwa całego polskiego sytemu ochrony zdrowia i ubezpieczeń społecznych (już prawdopodobnie zostaniemy pozbawieni na "wieczność" środków z OFE).
W związku z tym wydaje się konieczna ogólnonarodowa debata na temat obecnego stanu oraz kształtu reformy w polskiej ochronie zdrowia!
Jest ona niezbędna. Zdrowie dotyczy nas wszystkich i przyszłych pokoleń Polaków – naszych dzieci, wnuków, pranuków... Obok podatków temat ten winien być jednym z pierwszoplanowych, nad którymi dyskutuje się publicznie!
Niech przyczynkiem do owej debaty będzie kilka poniższych refleksji, spostrzeżeń oraz propozycji przedstawionych punktowo:
1. Obecny stan systemu ochrony zdrowia, co jest oczywiste, jest niezadawalający i wymaga zmian i reformy. Kolejki pacjentów, korupcja, marnotrawienie publicznych pieniędzy, ogólne niedofinansowanie, emigracja lekarzy i pielęgniarek (niskie płace) oraz wiele innych czynników tylko utwierdza w tym przekonaniu.
2. Reforma systemu ochrony zdrowia jest – będzie procesem skomplikowanym i długotrwałym. Większość dotychczasowych rządów podejmowała próby naprawy tego systemu różnymi sposobami: utworzenie Kas Chorych, oddanie szpitali samorządom (tak jest obecnie) przy zachowaniu ich państwowej własności, likwidacja w 2002 przyszpitalnych fundacji, próby stworzenia koszyka świadczeń podstawowych… następnie ponowna centralizacja Kas Chorych i utworzenie NFZ, siedmioletni plan profesora Religi, oddłużanie szpitali i wzrost uposażenia lekarzy i pielęgniarek, a teraz pomysł prywatyzacji (komercjalizacji) szpitali, który może w niedługim czasie być przez rządy PO jak najbardziej realizowany.
Jak widać każdy rząd ma swój pomysł na system ochrony zdrowia. Zmiana kolejnego rządu przerywa poprzednio rozpoczęte reformy i jeszcze bardziej komplikuje system. I tu oczywistość: potrzeba jednego, ogólnonarodowego, międzypartyjnego planu reformy systemu ochrony zdrowia, który będzie realizowany niezależnie od zmiany rządu czy prezydenta.
3. Prywatyzacja (komercjalizacja) szpitali jest tylko jedną z dróg możliwej poprawy sytuacji polskiej służby zdrowia i nie jest wcale pewna jej skuteczność i efektywność w tym przypadku. Komercjalizacja polega na utworzeniu jednoosobowej spółki prawa handlowego, którego właścicielem jest państwo lub jego agendy (ew. samorządy). Dalszym etapem jest prywatyzacja (jest to czywistość nie podlegająca żadnej formie negacji) polegająca na sprzedaży całości lub części tej spółki. W odrzuconej przez śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ustawie zdrowotnej autorstwa PO (dawny tzw.: plan B) zakładano wspomożenie szpitali, które zdecydują się na przekształcenia w spółki. Z punktu widzenia prawnego i ekonomicznego takie rozwiązanie wydaje się nierównym traktowaniem podmiotów gospodarczych, a tym samym obywateli. Dzielenie firm - dla których będzie możliwa ewentualna pomoc finansowa i dla, których tej pomocy nie będzie – na podstawie akceptacji przez nie planów rządowych jest tworzeniem odgórnych barier funkcjonowania i nie ma nic wspólnego z wolną gospodarką rynkową. Jest to dogmatyczne, irracjonalne, realizowanie „świętej” idei liberalnej a forma prawna przypomina np. przymusową nacjonalizację dokonywaną przez komunistów (teraz formą nacisku mają być ewentualne korzyści ekonomiczno-materialne i przymusowa prywatyzacja).
4. Oczywiście w gospodarce rynkowej własność prywatna lepiej służy rozwojowi gospodarczemu niż własność państwowa, co wiąże się przede wszystkim z m.in. wyższą jakością nadzoru właścicielskiego. Chcąc wypracować zysk, prywatny przedsiębiorca podejmuje decyzje, które przy akceptowanym przez niego poziomie ryzyka przyniosą największe korzyści. Nie można jednak zapominać, że każda działalność gospodarcza zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem niepowodzenia, w tym upadłości. Nieprzewidywalność, nawet marketingowa, popytu na usługi medyczne eliminuje prywatno-rynkową ideę szpitali – nie wiemy kto, kiedy i na co zachoruje; nie jesteśmy w stanie przewidzieć epidemii; nie jesteśmy w stanie przewidzieć skali popytu na usługi medyczne w przypadku klęsk żywiołowych, wojny czy ataków terrorystycznych.
5. Należy jednak zwrócić uwagę, że powyższe stwierdzenie (pierwsze w punkcie 4) jest istotne ekonomicznie w przypadku firm obracających tzw. dobrami prywatnymi. Przez wieki rozwoju gospodarki rynkowej wypracowany został jednak zbiór tzw. dóbr publicznych, za które odpowiada państwo. Należą w skrócie do nich: obrona narodowa (wojsko, wywiad i kontrwywiad, służby celne), bezpieczeństwo (policja, straż pożarna), środowisko naturalne oraz … właśnie ochrona zdrowia (lecznictwo, służby sanitarno-epidemiologiczne). Zgodnie więc z priorytetem „prywatyzacji wszystkiego za wszelką cenę” po służbie zdrowia należałoby również sprywatyzować: wojsko, policję, SANEPID, straż pożarną i inne. Wtedy rzeczywiście można już tylko rządzić dla samego rządzenia i nic nie robić – będąc u władzy i czerpać z niej korzyści.
6. W ujęciu dobra publicznego zdrowie nie może być traktowane, jako towar rynkowy, którego obrót nastawiony jest na zysk a szpitale jako firmy – spółki prawa handlowego nastawione na zysk. Tak naprawdę szpitale (w swej ogromnej większości) winny być instytucjami non profit (nie nastawionymi na zysk). Pomijam tu "zabiegi" medyczne wykonywane na prośbęzainteresowanegonimi "pacjenta" i nie wynikajace z konieczności ratowania jego życia i zdrowia oraz leczenia (np. upiekszające operacje plastyczne...)
7. Szpital jako spółka prawa handlowego oferować będzie usługę medyczną jako towar, który winien przynieść zysk. Stąd tylko niedaleka droga do racjonalności wyboru takich pacjentów, których leczenie jest opłacalne i unikanie kosztotwórczego (przynoszącego stratę) pacjenta. Znów w skrócie: prowadzi to do ograniczenia powszechnej dostępności do leczenia i ochrony zdrowia. Jest to niezgodne z Konstytucją RP, której artykuł 68 zobowiązuje władze publiczne do zapewnienia obywatelom równego dostępu do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych. Podobne sformułowania zawierają akty prawne większości europejskich krajów wysokorozwiniętych, w których dominującą rolę w ochronie zdrowia odgrywa sektor publiczny (około 90% to działalność publiczna a tylko około 10% to działalność prywatna). Prywatna służba zdrowia jest dominującą jedynie w USA (brak powszechnej dostępności usług zdrowotnych w USA i niska jakość służby publicznej – to jeden z największych problemów społecznych tego państwa… obecna administracja B. Obamy podjęła się zresztą reformy całego systemu ochrony zdrowia w USA) oraz w krajach, których państwa nie stać na traktowanie zdrowia jako dobra publicznego (kraje Trzeciego Świata). Próba pełnej prywatyzacji sektora zdrowotnego na Słowacji zakończyła się kompletna "klapą" – państwo ponownie przejmuje sukcesywnie własność nad szpitalami.
8. Jeżeli nawet byśmy założyli, że prywatyzacja szpitali uzdrowi nasze lecznictwo to zanim się jej dokona winno się przede wszystkim stworzyć tzw. koszyk usług podstawowych i wycenić procedury medyczne. W prywatnych spółkach zysk wynika z różnicy pomiędzy ostateczną ceną danego dobra a kosztami niezbędnymi na jego wytworzenie. Brak wiedzy o kosztach i niezbędnych do realizacji procedur medycznych podważa więc sens prywatnej działalności i sprawia, ze decyzje są nieracjonalne i nieefektywne. Rozpoczęcie reformy od prywatyzacji jest niczym innym jak bezsensownym, skazanym na niepowodzenie działaniem od końca, które nie przyniesie żadnych efektów a wprost przeciwnie: może „rozwalić” cały system „od środka”.
9. Innym działaniem poprzedzającym ewentualną prywatyzację i przekształcenie w spółki winna być reforma systemu finansowania szpitali i instytucji zajmujących się lecznictwem. Jeżeli szpitale mają być prywatne to powinny być finansowane z prywatnych a nie publicznych pieniędzy. Dlaczego nasze pieniądze pochodzące ze składek mają być rozdzielane bez naszej wiedzy w postaci kontraktów publicznej instytucji NFZ z prywatnym szpitalem? Dlaczego nie mamy decydować, który szpital jest dla nas lepszy i któremu damy zarobić?. Dlaczego mamy płacić na coś, na co nie mamy wpływu? Stąd winno się (zgodnie z planami PO) zlikwidować NFZ i wprowadzić też powszechne, prywatne ubezpieczenia zdrowotne oraz zaprzestać pobierania od nas składki zdrowotnej (pieniądze winny być do naszej dyspozycji). Taka winna być konsekwencja próby prywatyzacji szpitali, ale co z konstytucyjną powszechnością dostępu do służby zdrowia?, Co z tymi, którzy nie pracują, są chorzy, nie radzą sobie z życiem? I co z tymi, którzy dziś lub wkrótce będą emerytami lub rencistami?.
10. Powszechna prywatyzacja szpitali (zakładając taki kierunek reform) prowadzi w prostej linii do radykalnego zwiększenia korupcji, pauperyzacji społeczeństwa i powolnego eliminowania jakiegokolwiek publicznego szpitala. Wynika to w głównej mierze z wcześniej opisywanego faktu finansowania prywatnej ochrony zdrowia przez służby publiczne (NFZ). Nie od dzisiaj wiadomo, że korupcja kwitnie przede wszystkim na styku państwo-prywatna firma lub instytucja. Nie trudno sobie wyobrazić jak „łase” będą części naszych urzędniczych elit na profity za odpowiedni kontrakt. I zależeć to będzie od tego ile prywatny właściciel będzie miał środków finansowych i będzie je skłonny przeznaczyć na „promocję swojej oferty”. Szpitale publiczne są - będą skazane w tym względzie na porażkę, co sprawi powolny ich upadek i nie pozwoli na rozwój.
11. Prywatyzacja szpitali nie zwiększy racjonalności ich działań z prostego powodu: menedżer prywatnego szpitala oczywiście że będzie chciał zarobić, ale również nie będzie obarczony ryzykiem tej działalności – w razie czego (groźby upadłości) i tak pomoże państwo, bo przecież jest to kwestia dobra publicznego a ewentualna upadłość szpitala może w konsekwencji spowodować reakcję społeczną eliminującą w wyborach dotychczasowych „politycznych włodarzy. Tak więc prywatyzując nic de facto nie zmieniamy: dalej tworzymy system, który wymagał będzie nieustannych dotacji państwowych. Jest to podobna sytuacji do trwającej przez lata niefrasobliwości (delikatnie mówiąc) bankowców, którego efektem był niedawny i dalej trawający obecny kryzys. Oni też wiedzieli, ze w razie czego pomoże państwo i tak się działo i dalej dzieje. Konsekwencją tego kryzysu jest (była) nawet częściowa nacjonalizacja banków. Prawdopodobnie prywatyzacja szpitali skończy się podobnie – potrzebą ich ponownej nacjonalizacji. Ale w między czasie ile osób zarobi na tej prywatyzacji? (vide: słynna wypowiedź posłanki – podobno zakochanej w agencie CBA Tomku i często występującej w roli zawodowej płaczki – Sawickiej z PO o "dealu" możliwym na ochronie zdrowia).
Mam nadzieję, że powyższe konstatacje będą zalążkiem dyskusji i przyszłej , szybkiej ogólnonarodowej i powszechnej debaty na temat reformy - znajdujacego sie niewątpliwe w stanie "przedzawałowym" – systemu ochrony zdrowia w Polsce. Czasu jest niewiele… bo nie wiem czy trwająca obecnie "szybka" prywatyzacja części polskich uzdrowisk nie jest "rządowym przetarciem" przed chęcią sprywatyzowania szpitali...
(np. SOLANKI Uzdrowisko Inowrocław sprzedano za 20 mln zł, podczas gdy samo tylko przekształcenie w latach 2007-2009 (remont i modernizacja) części Solanek (stanowiącej może około 20-30%powierzchniowej części użytkowej), czyli Szpitala Uzdrowiskowego w nowoczesny Medical Spa kosztowało ponad 10 mln a całe uzdrowisko wcześniej zostało dokapitalizowane przez Skarb Państwa kwotą około 8 mln. zł. – sic!).
krzysztofjaw
Krzysztof Jaworucki
P.S.
Powyższy tekst jest w wielu miejscach tożsamy z wysłanym przeze mnie w czerwcu 2009 roku listem otwartym do Pana dra hab. Tomasza Zdrojewskiego, który w owym czasie był doradcą ds. zdrowia śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Jest też częścią szerszego i przygotowywanego przeze mnie referatu naukowego, który w swojej treści wskazywać będzie możliwe kierunki oraz alternatywy strategiczne reformy i rozwoju polskiego, publicznego sektora ochrony zdrowia.
ZOSTAW ZA SOBĄ MĄDROŚCI ŚLAD... http://krzysztofjaw.blogspot.com/ kjahog@gmail.com
- Krzysztofjaw - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. Krzysztofjaw
Szanowny Panie Krzysztofie.
Pozwolę sobie zabrać głos w niniejszej sprawie jako że na szczeblu Gmina- NFZ-Państwo sprawa mocno mnie dotyczy.
To co sie dzieje obecnie pod tzw. reformą służby zdrowia to nic innego jak realizowanie planu przyjętego duzo wcześniej, a mającego ustawić "lodziarzy" w tzw "kanałach przepływu kapitału". Co w praktyce oznacza obywatelu lecz sie sam.
Jak Pan z pewnością zauważył od samego początku przemian ustrojowych w Naszej kochanej Ojczyźnie, żadnej ale to żadnej ekipie nie zależało na tym by zreformować i uzdrowić tę sferę. Jak to mówią w mętnej wodzie najlepiej się ryby łowi. A to jednak spory a obecnie jeden z ostatnich kawałków tortu do skonsumowania. Wymyślne koszyki i tym podobne pomysły które niby miały uzdrowić służbę zdrowia były tylko zasłoną do prawdziwej nieuchronnej decyzji o prywatyzacji. Jest to świadome działanie i celem tego jest założone już duzo wcześniej przerzucenie kosztów jakie trzeba pokrywac na społeczeństwo. Taki był plan i teraz jest on realizowany. Proszę tylko prześledzić wszystkie formy i zmiany jakim był poddawany system ubezpieczeń i finansowania służby zdrowie a sam Pan dojdzie do tego wniosku. Tak samo jak z innymi prywatyzacjami i reformami doprowadza sie do sytuacji w której to społeczeństwo musi byc postawione w sytuacji bez wyjścia i przyjac jako jedyne możliwe rozwiązanie proponowane formy zmian.
Jeszcze 10, co ja mówię nawet 5 lat temu te zmiany i propozycje rzucone w Naród nie miałyby racji bytu a teraz? Głośno sie o tym mówi i wiele osób ulega płasko-widzeniu tego tematu. Proszę sie przyjżec proponowanym zmianom w finansowaniu leków juz to mówi samo za siebie... Nie kończę watku, temat w swej istocie jest tak poważny i obszerny iż potrzeba by niezłej pracy naukowej by go opisać a co dopiero załatwić..choć sam w sobie jest dziecinnie prosty do załatwienia. Potrzebna jest tylko wola i chęć załatwienia problemu a nie zarobienia na nim i ustawienia swoich kolegów. Pozdrawiam.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
2. @Goethe
Witam serdecznie,
Szanowny Panie,
Całkowicie się z Panem zgadzam. Ostatnie trzy lata (pomijam pozostałe 17) to niestety permanentne osłabianie publicznej ochrony zdrowia i to w sposób jak najbardziej bezmyślnie chamski i w sumie prymitywny. Każdy, kto obserwuje cały system ochrony zdrowia wraz z systemem ubezpieczeń oraz NFZ (czy wcześniej Kasami Chorych), musi - jeżeli w jakikolwiek sposób potrafi logicznie rozumować i posiada znajomość przedmiotu - dojść do wniosku, iż celowo osłabia sie obecny system... aby go "bezczelnie przejąć" poprzez prywatyzację jako panaceum na uzdrowienie tegoż osłabionego systemu. Jest to ta sama "śpiewka" co w 1989 roku "czarnego geniusza ekonomii" - wtedy doktora a dziś profesora - L. Balcerowicza (on zresztą jest jak osioł i kompletnie zacięta płyta: od 20 lat mówi to samo i tak samo: na wszystko zło... lekiem prywatyzacja...).
Faktycznie! Ochrona Zdrowia to jeden z ostatnich i do tego tak obfity "finansowo i rzeczowo" torcik do skonsumowania przez pseudoelity postkomunistyczne z kręgów PO, SLD, PSL czy środowisk dawnej UW-UD. Kąsek to naprawdę sporawy i dajacy gwarancję dozywotnich i wielopokoleniowych zysków (wszak zdrowie szwankować będzie zawsze i wszystko zrobi każdy z nas, aby je podratować oraz aby walczyć o życie z chorobami...).
Natomiast tzw.: "lista leków refundowanych" i to, co obrzydliwego wokół niej się dzieje... to temat na osobną notkę (artykuł).
Dziękuję za wypowiedź i jeżeli można proszę też o przedstawianie mi szczegółowo patologicznych przypadków dotyczących reformy lub np. prywatyzacji w ochronie zdrowia:
(krzysztofjaw@op.pl).
Pozdrawiam
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)
3. @Krzysztofjaw
Witam.
Szanowny Panie Krzysztofie - szczegółowo? Stawia pan przede mną zadanie przekraczające możliwości i czasowe i pojemnosciowe portalu.
Ale postaram się poruszyć kilka wybitnie patologicznych ( bynajmniej z mego punktu widzenia) przypadków.
Może tak, od poczęcia do śmierci... wtedy przynajmniej będzie ciąg logiczny.
Jaka ta nasza służba zdrowia za czasów PRL-u była taka była ale czy to zarodek czy embrion ludzki zawsze miał cechy osobowe i mimo to że aborcja była dopuszczana zawsze mówiło sie o Człowieku. Reformatorzy zaczęli swą uzdrowieńczą działalność od tego że wprowadzono zmiany nazewnictwa i już w pierwszych wersjach ustaw znika pojęcie człowieka i zastępuje się je terminami medycznymi a później biotechnologicznymi aby zrównać człowieka ze zwierzęciem. I co prawda spór nadal jest toczony jednakże już utrwaliło się pojmowanie zarodka i embrionu jako zupełnie innego rodzaju materii. to już nie człowiek tylko zwykły organizm biologiczny nie różni się niczym od pantofelka, bakterii, kota czy psa... I to już jest patologią bez dwóch zdań, z uwagi na o że wyznacza zupełnie nowe zakresy opieki i pomocy medycznej. Obniża próg moralny i etyczny w postępowaniu, a więc bezpośrednio uderza w zakres reformy służby zdrowia. Dokładnie okraja ją o połowę. No bo jak, jeśli między medycyną a weterynarią nie ma różnic...
Na bazie potrzeb i nie zadowolenia ludzi wprowadza się hucznie zmiany administracyjne, które mają uporzadkować stan niechciany i wprowadzić ład... powołano NFZ-y. Miały one rozdzielać środki w/g potrzeb a okazało sie ze stały sie źródłem i miejscem korupcji.
tu zaznaczę tylko wierzchołek góry jakim są horrendalne zarobki, prowizje od przetargów itd...a gdy znowu wyszło na jaw ze kasy nie ma zaczęto reformę cięć.. i podwyżka stawek ZUS. pomijam sprawy związane z lekami i sprzętem medycznym jest tego za duzo by móc sie nawet pobierznie zapoznać ...bo która z afer sie zająć? tą z osoczem?, czy tą z wyposażeniem szpitali? wszystko w świetle jupiterów i zgodnie z regulacjami prawnymi więc nie powinno być afer a były. kasa jak znikała tak znika w kieszeniach ... Więc znaleziono rzekomą przyczynę zaczęto regulować szczegółowo czas pracy ilość stanowisk personel pomocniczy itd. wprowadzono wyrobnictwo, wręcz ustawowo akord... znowu wyszły na jaw kłopoty z obsługą pacjętów. Wiec przerzucono koszta utrzymania przychodni i samodzielnych zakładów medycznych na gminy... przekazując im na statutowe obowiązki 60 % potrzebnych smrodków do utrzymania placówek... wiec zaczęły sie ciecia ale już nie rzad za to odpowiadał tylko jednostki samorządu. Rząd oddłużył szpitale które jako placówki non profit zawsze sie zadłużą z uwagi na to że te kilka procent z kontraktów nie jest w stanie pokryć samego ZUSu za personel a co dopiero pokryć niezbędne remonty ,energię i materiały medyczne o lekach już nie wspominam zostanę na środkach opatrunkowych, strzykawkach czy rękawiczkach lateksowych..z każdą z wymienionych związana była afera czy to kryminalna czy polityczna (tez kryminalna ale..).W zasadzie nie ma tematu który by nie byl patologią , czy to ze względu na sposób rozwiązania problemu, czy na zmiany jakie wprowadzał w NSZ. zawsze uderza to w pacjentów i jest tłumaczone ich rzekomym dobrem ... To samo w sobie jest patologią.
Wzorowanie sie na rozwiązaniach innych krajów przeskalowywanie tych rozwiązań bezmyślnie... bez odniesienia do rzeczywistości, do faktycznych potrzeb, bez zabezpieczenia funduszy... Pogrzebię troszkę po archiwach i zamieszczę kilka przykładów tych znakomitych prawnych regulacji... na razie pozdrawiam - braki czasowe.
Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG
4. Spoko
tak jest odkąd pamiętam,stan przedzawałowy/pamiętam czasy Ochaba/.
5. @Goethe
Jeszcze raz witam i pozdrawiam
Dziękuję za wyczerpujący komentarz. Postaram się w niedługim czasie trochę powydobywać "na światło dzienne" mroczne miejsca naszej ochrony zdrowia. Mam nadzieję, że choć trochę również uda mi się skorzystać z Pańskich przemyśleń, refleksji i wskazań obejmujących obszar zachowań patologicznych.
Na razie życzę przede wszystkim zdrowia
Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)