Tusk i Małgorzata

A jednak udało się. Reporterzy stacji TVN przyłapali Tuska w Biedronce na zakupach. To znaczy w Biedronce owszem, ale w skupie butelek obok stoiska mięsnego.

Tusk nic nie kupował, lecz oddawał puste butelki po oleju, po occie, kilka po wódce i dwa słoiki litrowe z zakrętkami.

 Może tak, chciał oddać, ale skupowa pani Małgorzata powiedziała, że tych po oleju nie przyjmie, bo są brudne, dodatkowo te po wódce mają aluminiowe obręcze niezdarte. A w ogóle słoików od kilku lat się już nie skupuje i niech się mistrz odsunie, bo ladę blokuje uczciwym obywatelom z butelkami po piwie.

To wszystko z ukrycia rejestrowały kamery!

Tusk nie dał za wygraną i zaczął wymachiwać legitymacją, że jest premierem.

 Baba mu dała premiera. Ryknęła: "Ty szubrawcu jeden. Uczciwych ludzi nachodzisz!!! Won stąd!"- szurnęła legitymację, zdjęcie odpadło, co panią Małgorzatę jeszcze bardziej rozjuszyło. Poleciały butelki i się roztłukły. Resztki oleju się rozlały i zrobił się bałagan.

 Tusk dostał szału, więc baba zawołała ochroniarkę, ta przybiegła i chwyciła gada za łapy i dalej je wykręcać. Premier się zaczął wić jak piskorz, no i się stało. Oboje się poślizgnęli na rozlanym oleju. Z tym, że Tusk tak nieszczęśliwie upadł na rozbity słoik, że mu się tętnica szyjna rozcięła.

 Bajzel się zrobił totalny, krew chlusnęła. Dobrze, że doleciał drugi ochroniarz. Tuska butem docisnął do szkła, aż mu łeb całkowicie odpadł. I tak leżał na betonie coś mamrocząc: "Kaczyński kłamca, dawniej w skupie za butelkę po wódce płacili złotówkę a teraz po dwadzieścia groszy, więc wszystko tajnie, pójdzie Kaczyński siedzieć..." no i nie dokończył, bo był zdechł.

A kamery dalej chodziły...

Mnie się ten reportaż pod koniec znudził i nie patrzyłem, co było dalej, poszedłem do łazienki przeprać sobie skarpetki, bo teściowa kończyła szykować kolację.

O Grasiu w tym reportażu nic nie mówili.

A w ogóle, czy takie materiały o trudnych ludzkich sprawach powinna puszczać stacja TVN religia?