Igor Ostachowicz traci formę, czyli kazanie Tuska.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

Jako reklamiarz, z zaciekawieniem obserwuję kolejne pomysły Pana Ostachowicza.

 
Wszystkie one mają wspólną cechę i jako, że czas wielkanocny nadchodzi, posłużę się wielkanocnym porównaniem:
 
Są jak pisanki.
 
Na zewnątrz kraśne (śliczne, szkoda, że zapomniane polskie słowo) a w środku – stare, żeby nie powiedzieć, wygotowane ze wszystkiego, co smaczne.
 
Kraśne, bo brzmią i wyglądają wręcz plastycznie:
 
I te prostackie (kastracja pedofilów wojna z dopalaczami)  i te cwańsze – tarcza antykorupcyjna czy inwestor katarski .
 
Kiedy tydzień temu, w gazecie, która pełni chlubnie rolę przezacnej Trybuny Ludu, Pan Tusk opublikował pomysł na Plan dla Polski, nie wzbudziło to mojego zdziwienia, o zaniepokojeniu nie mówiąc.
 
Ot – pojechał Gierkiem, tylko gorzej, bo Plan dla Polski brzmi nieporównanie mniej efektownie, niż porywające aktyw i doły partyjne Zbudujemy drugą Polskę!
 
Cóż, pomyślałem – paliwo się Panu Ostachowiczowi najwyraźniej kończy i kolejny pomysł wyszedł zwyczajnie marny.
 
Jednak to, co ukazało się w ten weekend, wskazuje, że mamy do czynienia z prawdziwym odlotem:
 
„Wywołanie trzeciej fali nowoczesności”, wsparte przez wielki impet informatyczny” sprowadzają komunikację z Elektoratem, do poziomu już nie kabaretu, a komunistycznej lekcji Wychowania Obywatelskiego, prowadzonej przez zapyziałego agitatora w zapadłej szkole gminnej, i to tak zapadłej, że o tym co się dzieje w kraju, można pleść, co ślina na język przyniesie, i to bez ryzyka weryfikacji.
 
Dla osób o poglądach lewicowych mam też porównanie inne - można ten tekst przyrównać, do kazania mocno wczorajszego kaznodziei.
 
Rozpaczliwy brak nowych pomysłów pijarowych najładniej widać na przykładzie zamiaru
otwierania w małych gminach astrobaz, jak rozumiem jako rekompensatę dla likwidowanych szkól. J.
 
Z tym większym zainteresowaniem zacząłem czytać ripostę Jarosława Kaczyńskiego, oczekując rozjechania tej pijarowej marności na płasko.
 
No tak, wszystko byłoby proste, gdyby nie fakt, że Jarosław Kaczyński zamiast rozjechać, zapragnął z tym żałosnym gniotem zapolemizować i nie byłoby w tym nic złego, gdyby zrobił to, co ze wspomnianym gniotem zrobić powinien:
 
obśmiać w kilkunastu maksymalnie akapitach, wyłożonych do tego językiem, dostępnym dla lwiej części elektoratu.
 
Zamiast tego mamy prawie rozprawkę, napisaną stylem tyleż kwiecistym, co tak złożonym, że po pierwszej stronie czytać się ją odechciewa, a dotarcie do powieści Dołęgi-Mostowicza "Bracia Dalcz i spółka", wywołuje już niekłamaną irytację.
 
Do kogo, do nagłej, przepraszam, krwi – ta mowa?!
 
Pan Ostachowicz, jak na prawdziwego, trzeciorzeczpospolitowego pijarowca przystało, podobnie jak Elektorat, najpewniej nie czytał Londona, o tak specyficznej jego powieści, jak Martin Eden, nie wspominając, a zapodawanie mu  Molierowego "Mizantropa", z tak archaicznymi imionami (i fabułą) jak Celimena czy Alcest, może wywołać tylko wzruszenie ramion.
 
Stefan Kisielewski nie kojarzy mu się z nikim, bo skąd ma człek wiedzieć, że to to samo, co Kisiel i to ten „od nagrody”.
 
W tym kontekście, „droga przez mękę” Tołstoja , pisana w dodatku tak, jak to przedstawiłem i zakamuflowana słowem trylogia, jest wręcz arogancką zaczepką.
 
Jakby było mało, mamy jeszcze „obraz amerykańskiego ekspresjonisty Jacksona Pollocka” i pisarza Roberta Gravesa.
 
Elektorat, zwyczajnie i po ludzku coraz bardziej wkurzony bzdetami opowiadanymi przez Tuska & consortes dostaje kolejny powód do wpienienia, próbując zrozumieć, o co temu Kaczyńskiemu, pardon - biega.
 
Cóż - Ostachowicz formę traci, ale pijarowcy Kaczynskiego, jeszcze jej najwyraźniej nie osiągnęli i nie rozumieją, że z chłopcami, którzy nie wahają się dla przykrycia kompromitujących byków ortograficznych Pierwszego, wyciągnąć podsuniętej usłużnie przez tabloid ewidentnej fałszywki (ślepy jest w stanie zobaczyć, że nie obiat  tam jest napisane), polemizuje się , za przeproszeniem W PUNKTACH.
 

Wypada mieć nadzieję, że do wyborów – zrozumieją. 

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Dość kwękolenia!

no !
To nie Ostachowicz wyznacza drogę sukcesu w stylu gierkowskim. To nowi PR-wcy Tuska z zaplecza pałacu namiestnikowskiego. Tam skupiły sie te siły demokratycznego postepu, które pracują na dobro już drugiej dekady. Od Gierka do Tuska.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

2. @Maryla

hm... o tej "zmianie warty" - nie wiedziałem...

:)

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika spiskowy

3. @ Maryla

To nowi PR-wcy Tuska z zaplecza pałacu namiestnikowskiego.
***
I dlatego to takie mialkie.
Tusk idzie na dno, bo jest juz niepotrzebny.
Choc PO sie jeszcze przyda.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika triarius

4. ja też lubię takie...

... prapolskie słowa, a do moich ulubionych należą: śnurek, źwierzak, psiwo...

Nie mówiąc już o dualis, jak np. w "dwie kobiecie".

Co do tej riposty, to możesz mieć sporo racji, ale z drugiej strony - czy lemingi mają być przekonywane, czy muszą po prostu być wzięte za mordy? Słabo widzę to drugie, fakt, ale z tym pierwszym wcale nie wygląda to lepiej.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

5. Triariusie,

nie lemingi! Ale tych ok 50 %, które nie chodzi na wybory i (albo - bo wystarczy) tych 15% , co to co wybory zdanie zmienia .

I wtedy projekt się "domknie".

Pozdrawiam,
EF

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika triarius

6. to niby samo...

... głosowanie załatwi nam sprawę? Wątpię!

Oni aż tacy głupi nie są, by się łudzić, czym by się to dla nich skończyło, gdyby sobie na takie coś pozwolili. Chyba ulegasz złudzeniu, bardzo niestety powszechnemu dzisiaj, że rzeczywiście "historia się w jakimś tam sensie skończyła, i dzisiaj to już tylko negocjacje, głosowania, konstytucje, rezolucje... Plus oddziały pokojowe i strefa nielotów".

To jednak, tak mi się widzi, poglądy skrajnie naiwne. Jasne, że psychologicznie fajnie jest myśleć tylko o następnej przeszkodzie do wzięcia, a nie o tym, że tam dalej przepaść, na której dnie kłębią się kobry, anakondy i zarażone wścieklizną tygrysy. Jednak życie to nie piękna bajka.


Pzdrwm

triarius

-----------------------------------------------------

http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek

http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów

avatar użytkownika barbarawitkowska

7. Triarius

dokładnie tak jak napisałeś. Podobno Korwin ma takie powiedzenie (mimo, że nie jestem jego fanką to akurat celne)- gdyby wybory mogły coś zmienić już dawno byłyby zakazane.

avatar użytkownika spiskowy

8. @ barbarawitkowska

Mowia, ze to od Churchila. A nie od Korwina.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.