Kłopot z Kłopotowskim na Nowym Ekranie!
UPARTY, czw., 17/03/2011 - 08:06
Czy Kłopotowski sonduje możliwości powtórki z okrągłego stołu, czy jest ofiarą propagandy historycznej? Jeśli ktoś go namówił do zaprezentowania „oferty negocjacyjnej” stronnictwa pro-rosyjskiego , to znaczy, ze chyba mamy wielkie szanse na zwycięstwo! W Rosyjskiej kulturze politycznej oferta rozmów jest składana tylko wtedy, gdy rozwiązania siłowe są niemożliwe w danym czasie do zastosowania. Ale może też, że jego tekst wskazuje nam na rzeczywisty problem społeczno-polityczny, na rzeczywistą przyczynę obaw przed środowiskami niepodległościowymi. Obaw wynikających z logicznej konkluzji, że błędna ocena rzeczywistości musi prowadzić do podejmowania błędnych, a przez to tragicznych w skutkach przedsięwzięć politycznych. Możliwe też jest, że formacja prorosyjska zaczęła już kampanię wyborczą.
Raczył bowiem pan Kłopotowski zauważyć, że jego zdaniem Polska straciła zdolność do suwerenności już 300 lat temu i do tej pory jej nie odzyskała. Popieranie więc linii Kaczyńskich jest nierozważne, chyba.... , że Kaczyński zgodził by się na zaakceptowanie drugorzędności naszego kraju w Europie i zgodził się na ograniczenie Polski tylko do stosunków wewnętrznych. Co więcej Pan Kłopotowski raczył taż zauważyć, ze jeśli dobrowolnie nie uznamy konieczności takiego ograniczenia, to może dojść do utraty tej suwerenności wewnętrznej, bo dla Rosji i Niemiec samodzielne działania Polski w polityce zagranicznej są rzekomo nie do zaakceptowania. Zaiste jest to pierwsze tak jasne sformułowanie propozycji negocjacyjnej w ciągu ostatnich dziesięcioleci. Jako żywo przypomina mi się przemówienie członka Biuro Politycznego z sierpnia 80-tego roku, w którym przedstawiał on warunki brzegowe negocjacji z Solidarnością. Tam też pierwszym warunkiem było uznanie, jak to się wtedy mówiło, „sojuszy” naszego kraju.
Teraz, gdy okazało się, że pod wpływem naszych działań sojusze się rozpadły a my dokonaliśmy samowyzwolenia się spod dominacji rosyjskiej, mówi się nam, że powinniśmy dobrowolnie zrezygnować z naszej suwerenności bo nie jesteśmy w stanie jej realizować, więc na pewno napytamy sobie biedy. Przykładem jego zdaniem, jest katastrofa smoleńska, gdyż jak stwierdził pan Kłopotowski, gdyby nie sprzeciwianie się Rosji to do katastrofy by nie doszło. Oznacza to postawienie tezy, że sprzeciw wobec Rosji to samobójstwo. A jednak zarówno w roku 20-tym jak i w 80-tym udało się. Czemu ma się nie udać dzisiaj.
Ja rozumiem, że pan Kłopotowski może nie znać historii Polski, bo niby skąd miałby ja znać i nie wie o tym, że Polska nigdy nie była pod rozbiorami. „Rozebrana” była Rzeczpospolita Obojga Narodów- wspólne państwo początkowo Polaków i Litwinów a później jeszcze i Żydów, którzy nawiasem mówiąc też dorobili się swego czasu własnego Sejmu w Lublinie oraz Rusinów i bardzo wielu innych nacji. Twór polityczny, który podlegał rozbiorom bardziej przypominał obecną Unię Europejską niż państwo narodowe. Zresztą jeden z istotnych polityków paneuropejskich raczył stwierdzić, właśnie w Lublinie, że I RP była koncepcyjnie podobna do Unii Europejskiej. Ciekawe, czy Pan Kłopotowski słyszał o tej wypowiedzi R. Prodiego? Pewnie nawet jak słyszał to potraktował to jako taką sobie uprzejmość, bo przecież on chyba zgadza się, że polskość do niedorzeczność. Rzeczywiście jest taki rodzaj osobowości, taki rodzaj światopoglądu społeczno-moralnego dla którego nasz sposób widzenia świata jest niedorzeczny. Ale dla mnie np. niedorzecznością jest etatyzm społeczny, jest rzekome prawo do kariery , prawo do własnej prawdy i parę jeszcze innych nibypraw. Dla mnie niedorzecznością jest też dążenie do budowania wielkiego imperium, bo wiem, że jest to prosta droga do samounicestwienia. W końcu to rzekomo śmiertelnie groźna dla nas imperium imperium niemieckie trwało raptem niecałe 20 lat, a imperium sowieckie niecałe 70. W tej chwili tempo życia i związane z tym tempo przemian społeczno - politycznych jest o wiele szybsze, niektórzy twierdzą, że nawet 10-krotnie w stosunku do lat 80-tych. Czyli próba stworzenia imperium niemieckiego to projekt na dwa lata a odbudowa sowieckiego na maksimum 7 lat , w tym maksymalny czas podległości Polski Rosjanom to maksimum 4 lata ( kadencja Tuska?) a podległości wspólnej niemiecko-rosyjskiej to kilka miesięcy. Po co więc się o to bić, po co więc się bić z tym? Trzeba bowiem pamiętać, ze nigdy tak nie jest, ze wszyscy Rosjanie czy Niemcy tworzą imperium. Program polityczny państwa jest tworzony przez dominującą w danym momencie formacje społeczną i czas jego realizacji nigdy nie jest dłuższy niż czas zwartego działania tejże formacji społecznej. Natomiast nasza formacja moherowych pislamistów funkcjonuje pod różnymi nazwami już ponad 700 lat tj na pewno od czasu zjazdu szlachty w Radomsku lub od czasu powołania urzędu wojskiego i ma się dobrze, bo zakorzenia się w młodym pokoleniu. Realistycznie patrząc nie mamy się czego obawiać, chyba że zwątpimy we własne możliwości do czego namawia nas Pan Kłopotowski.
Nawiasem mówiąc, kiedyś Pan Kłopotowski miał chyba swój program w TV a ostatnio go nie ma. Czyżby wzrost kosztów utrzymania był inspiracją o zaprezentowanych przemyśleń? Czyżby działając na rzecz obniżenia morale narodowego można było się wkupić w łaski „wajchowego”?
Kończąc ten wątek – czy Rosja lub Niemcy mają czym pokryć koszty rozpadu nowobudowanego imperium. Rozpad II rzeszy to utrata znacznej części terytorium Niemiec, ale to co zostało wystarcza do funkcjonowania państwa. Czy po następnym rozpadzie jeszcze cokolwiek zostanie – zobaczymy. To samo dotyczy Rosji.
Czy to możliwe, by pan Kłopotowski mówił co myśli- niestety tak, NA Nowym Ekranie jako ilustracja innego postu jest zamieszczone godło Uniwersytetu Warszawskiego, jednego z dwóch najważniejszych w Polsce ośrodków badań historycznych. Godło to jest niewątpliwie Rosyjskie. Czy pod tym godłem mogła powstać nauka historii niezgodna z interesem politycznym Moskwy? Drugim ośrodkiem myśli historycznej jest Uniwersytet Jagieloński reaktywowany przez Cesarza Franciszka Józefa- też dla osłabienia spójności cesarstwa? Co ciekawe- tezy Pana Kłopotowskiego są jakby żywcem wyjęte ze zjazdu historyków w Otwocku z początku lat 50-tych, na którym określono socjalistyczny sposób rozumienia historii. Czy był to sposób słuszny, sposób dzięki któremu nasza historia mogłaby być nasza nauczycielką?
I drugi wątek wpisu Pana Kłopotowskiego. O ile mogę zrozumieć, że pan Kłopotowski może nie znać historii i dlatego opowiada niedorzeczności o Polsce i jej dziejach, ale mówić takie bzdury o katastrofie smoleńskiej? Po pierwsze skąd wzięło mu się przekonanie, że była to katastrofa inspirowana i to w dodatku przez Rosjan mających pretensję do Kaczyńskiego? Ja nie mam podstaw do takiego stwierdzenia. Owszem uważam, że rząd polski nie dopełnił właściwej staranności w organizacji podróży naszego Prezydenta do Smoleńska i z tego wynika jego odpowiedzialność za jej przebieg. Ale nie mam żadnego dowodu na udział Rosjan w tej katastrofie. Myślę też, że najważniejszym celem takiej katastrofy powinien być raczej Jarosław a nie Lech Kaczyński. Gdyby to Rosjanie ją organizowali, to po pierwsze upewnili by się, że „główny obiekt” wsiadł na pokład samolotu, bo jak sądzę mają takie możliwości i na pewno mieliby możliwości odwołania całej akcji, bo była ona na ich terytorium. Tak więc jeśli ktoś inspirował te katastrofę, to raczej nie Rosjanie, a przynajmniej nie Rosjanie samodzielnie. Jeżeli nawet robili to jacyś Rosjanie to chyba raczej „na zlecenie” , bo tylko wtedy mogło by zabraknąć czasu na jego odwołanie po stwierdzeniu, że Jarosław nie wszedł do samolotu. Poza tym, gdyby- jak twierdzi pan Kłopotowski rzeczywiście Polska pod patriotycznie nastawionym przywództwem nie była realnym zagrożeniem dla dominacji Rosji w tej części świata to nikt by nie inspirował katastrofy, bo po co. Po co zawracać sobie głowę osobami niegroźnymi. Katastrofy organizuje się dla osób groźnych, z którymi nie można dać sobie rady inaczej. Tak więc nie dość, że brakuje Panu Kłopotowskiemu wiedzy to i z logiką nie jest bardzo dobrze.
Nie sądzę, by Pan Kłopotowski, gdyby zastanowił się choćby 15 minut sam nie doszedł do powyższych wniosków. Czemu więc napisał to co napisał- czemu boi się naszej formacji? Czyżby widział słabość swojej?
Ponieważ jednak życie społeczno -polityczne toczy się wartko to w odpowiedzi Panu Kłopotowskiemu powinniśmy rozwiązać problem pomnika na Krakowskim Przedmieściu i możemy to zrobić już dzisiaj. Wystarczy, że konsekwentnie będziemy od dzisiaj używać nazwy Pałac Kaczyńskich – w końcu byli ono ostatnimi jego mieszkańcami. Mamy w Warszawie Pałac Paca, mamy Pałac Krasińskich dlaczego nie mamy mieć pałacu Kaczyńskich. Pałac to piękny pomnik i jest nas wystarczająco dużo by tę nazwę wprowadzić do obiegu publicznego na stałe.
- UPARTY - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Pan UPARTY,
Szanowny Panie,
Ja nie zalogowałem się na Ekranie, więc mam święty spokój z panami pokroju Kłopotowskiego.
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz