Dlaczego należy zapomnieć o pieniądzach, które przekazałeś do ZUSu?
To bardzo proste.

1. Twoja kasa idzie do ZUSu. Tam jest dzielona na trzy części:
- część pierwsza idzie na bieżące wypłaty i pokrycie zobowiązań ZUSu, a do Twojego wirtualnego konta jest dopisywana jakaś teoretyczna kwota. Ale fizycznie tych pieniędzy już nie ma, bo trafiły do ... potrzebujących. I na spłatę poprzednich zobowiązań, na przykład kredytów bankowych ZUSu.
-  część druga idzie do OFE. Ponieważ ZUS ma problem ze spłacaniem tych kwot (bo już je wydał w części pierwszej), to musi pożyczać kasę. Pożycza od rządu i banków. Od rządu pożycza kasę z obligacji. Od banków - z kredytów. Co wysysa rynek finansowy i zmniejsza dostępność kasy dla firm. Schładza się gospodarkę.
- część trzecia idzie na niebotyczne koszty masy  urzędników zatrudnionych w ZUSie. Podsumowując - jak będzie źle, to z ZUSu dostaniesz nic.
2. Trochę Twojej kasy idzie do OFE. Trafiają tam pieniądze z ZUSu, które natychmiast są dzielone. 
- część pierwsza jest "inwestowana" w obligacje państwowe. A czym są obligacje? Otóż niczym innym niż długiem publicznym wobec OFE. Rząd zobowiązuje się, że dzisiaj zabierze pieniądze z OFE, w zamian oferując świstek papieru na którym pisze, że odda tą kasę za lat kilka z jakimś procentem. Kasa z tych obligacji jest natychmiast przez rząd wydawana na pierdoły (urzędników) oraz zobowiązania, np. dawana do ZUSu. Czyli jak będzie źle, to rząd się wypnie na obligacje i ogłosi bankurctwo. Emerytury nie masz.
- część druga jest "inwestowana" w akcje. Akcje najróżniejsze, ale generalnie wartość akcji zależy od sytuacji na rynku. Jak będzie krach, to nic z tej kasy nie zobaczysz. No może jakieś 1-10% wartości. Emerytury nie masz.
- część trzeba jest "odkładana" do banku. Ale to już bardzo malutka część. No i jak będzie krach gospodarczy, to oczywiście te pieniążki nie będą nic warte. Emerytury nie masz.

Przepis na lepsze jutro - czyli jak jednak MIEĆ trochę emerytury i nie bać się krachu

1. Pieniądze idące do ZUSu i OFE potraktuj jako podatek. Ot były i przepadły. Niestety nie masz żadnej gwarancji, że je kiedykolwiek dostaniesz. Rząd może mieć różne pomysły, najrpostszy, który jest już realizowany to "podnieśmy wiek emerytalny". No i bardzo śmieszne, podnieśmy go do 80 lat , bo co za różnica, czy to 70 czy 80... Ważne, że i tak tej kasy nie zobaczysz. Przepadła, nie ma, finito - po prostu zbójeckie prawo rządu, taki sobie wybrałeś, trudno. ZAPOMNIJ O TEJ KASIE I NA NIĄ NIE LICZ.
2. Inwestuj - ale w co pytasz?
- inwestuj w nieruchomości, takie, które na wypadek kryzysu mogą mieć wartość - na przykład ziemia , gdzie jak będzie źle, to sobie pouprawiasz trochę ziemniaków i jakoś przeżyjesz. Możesz mieć mieszkania pod wynajem czy na sprzedaż. To jest realne nawet jak mało zarabiasz, pod trzema warunkami: żyj oszczędnie, nie bierz kredytów i odkładaj pieniądze od początku pracy zawodowej. Im wcześniej zaczniesz oszczędzać, tym bogatszy będziesz później.
- inwestuj w siebie: szkolenia, rozwój zawodowy, podnoszenie kwalifikacji - to nie są puste słowa. Im szybciej się rozwiniesz, tym lepiej. Nieważne czy pracujesz, czy masz własną firmę - inwestycja w siebie zawsze się opłaca.
- inwestuj w dzieci - zapewnij im przyszłość poprzez naukę i pracę. Nie chodzi o to, żeby dziecko w wieku 5 lat umiało prać, szyć, gotować, obsługiwać Excela, Worda i jeszcze strzelać, pływać i fechtować, ale żeby ukształtować młodego człowieka tak, żeby chciało mu się rozwijać i pracować. Idealny model to taki, kiedy dziecko samo chce iść do pracy i zarabiać, a uczy się wieczorowo / zaocznie. Niestety sprawdza się ciężka praca i samozaparcie, a lenistwo nie popłaca. Jak wychowasz lenia, który do 30ki przebimba sobie na studiach a potem jeszcze przy ciepłym garnuszku mamy posiedzi z 5 lat, to takie dziecko raczej Ci nie zapewni wsparcia finansowego, chyba, że sam jesteś nieprzyzwoicie bogaty. Moje dzieciaki pracowały od 17 roku życia i dużo się dzięki temu nauczyły. Oczywiście miały ciężko, miały swoje bunty i zwątpienia ale teraz mają świetną pozycję w życiu i są mi wdzięczne za twarde początki. Mają już swoje dzieci i uczą je pracowitości.
Całe życie ciężko pracowałem, dużo poza granicami Polski. Przez ten czas nauczyłem się szanować pracę i szanować pieniądze. Odkładałem, inwestowałem, uczyłem się, nigdy nie liczyłem na pomoc żadnego pańśtwa, na żadną emeryturę. Opłaciło się. I Wam też ten sposób polecam.
ZAPOMNIJCIE O ZUSie, OFE... z tego NIC NIE BĘDZIE.
Bo z pustego i Salomon nie naleje.