Pranie mózgu z programem: wirowanie

avatar użytkownika FreeYourMind

Pieriestrojka 2 ruszyła pełną parą, nic więc dziwnego, że włączyli się w nią lewacy wszelkiej maści. Dziwne może, że włączają się w nią także ludzie łączeni do tej pory z prawicą, ale to już może taki urok naszego życia politycznego. Może więc nie powinno mnie dziwić, że jednym głosem przemawia nie tylko Osiecki, Olejnik, Olejniczak, ale i Kamiński czy Rybitzky?

We wczorajszym śniadaniowym programie Olejnikowej nie padło ani jedno słowo na temat ubiegłotygodniowych wielkich i głośnych manifestacji w środku Warszawy. Doprawdy ciężko ich było nie zauważyć, a jednak Olejnik ze swoimi gośćmi nie zauważyła. Natomiast pięciokrotnie powtórzyła słowo "dementi" w odniesieniu do tego, co miał ogłosić Obama w rozmowie z prezydentem Kaczyńskim, no i oczywiście zajęła się ostatnimi awanturami sejmowymi, bo w analizach tego typu "zjawisk" czuje się ona najlepiej po latach praktyki w Ministerstwie Prawdy.

 

Zrobiła się nagle sytuacja niezwykle ciekawa, ponieważ wielu zagorzałych lewackich obrońców czci amerykańskiego prezydenta-elekta nie kiwało palcem w bucie, gdy obrażano prezydenta Polski i to w o wiele bardziej niewybredny sposób aniżeli domniemana obraza wyrażona przez posła Górskiego. Taki Osiecki to już intelektualnie przeszedł samego siebie (co wydaje się czymś niemożliwym, po tych wszystkich jego dotychczasowych występach w s24 - tak się składa, że najczęściej mają one charakter szczucia) i stwierdził, że: "Poseł nie tylko skompromitował siebie, swoją partię, naród, ale dał też kolejny dowód „polskiego rasizmu"".

Cholera, do takich wyżyn intelektualnych to tylko zabiegani dziennikarze polskiego "Newsweeka" mogą dochodzić, chyba że przyjmiemy, że skoro Górski swoją niby obraźliwą wypowiedzią kompromituje polski naród, to i Osiecki jakąś wypowiedzią może polski naród kompromitować - a ja mogę z całą pewnością stwierdzić, że jeśli chodzi o zasoby intelektualne i umiejętność kojarzenia pewnych faktów, to kompromituje w stu procentach. Ale chyba nie pierwszy raz i zapewne nie ostatni. 

W wystąpieniu Osieckiego i innych lewaków, co od razu ochoczo i ochotniczo powyciągali milicyjne pałki z szafek swoich lub swoich krewnych (najwyraźniej pewne postawy dziedziczy się z pokolenia na pokolenie), lub też kolegów z dawnych czasów pałowania - by bić faszystów (a to, kto jest faszystą określa oczywiście lewak, bo któż inny - no i rzecz jasna: faszystami nie mogą być sami lewacy, mimo że historyczne przymierze z 1939 r. pokazało, że czerwony z brunatnym nieźle potrafią świat zawojować) - symptomatyczne jest to, że najwyrażniej możemy już się spodziewać takiej Wielkiej Zmiany, iż polityczne obrażanie amerykańskiego prezydenta będzie interpretowane jako rasizm. (Być może zresztą manifestowanie przeciwo Obamie, gdyby przyjechał do Polski w przyszłym roku będzie naganne (a może zakazane?) w przeciwieństwie do jak najbardziej słusznego i dozwolonego manifestowania przeciwko Bushowi, tarczy rakietowej, zbrojeniom, powiększaniu dziury ozonowej etc.).

 

Jest to rozwiązanie dalekowzroczne, choć historycznie już stosowane w rozmaitych zamordystycznych systemach, gdzie obraza władzy kwalifikowana jest automatycznie jako przestępstwo polityczne, a nawet kryminalne - i tępiona z całą stanowczością. Sami lewacy, którzy z reguły piekielnie jęczą, że się ich "cenzuruje", gdy się wycina ich chamskie komentarze z blogów - jak tylko mają okazję, zaraz łapią za gardło każdego, kto wyraził się nie tak, jak oni sobie życzą. Wolność słowa po lewacku? Jak najbardziej, bo przecież nikt tak dobrze nie wie, jak lewak, gdzie granice wolności (nie tylko słowa) się kończą. Po to zresztą lewacy wprowadzają zwykle instytucjonalne kontrolowanie mediów oraz monopole medialne. Po to też, by głosić prawdę, całą prawdę i tylko prawdę wedle wytycznych Ministerstwa Prawdy.

Postawa lewaków jest czymś naturalnym, nie oszukujmy się - ci ludzie wszak uważają zamordyzm za podstawowy środek sprawowania rządów i regulowania nastrojów społecznych. Wobec tego, jak będzie potrzeba, to się znowu wyjdzie na ulice walczyć z lewakami. O wiele bardziej zaskakująca jest postawa "przedstawicieli prawicy". Biorę w cudzysłów, bo sam już nie wiem, kogo do czego przyporządkować. Słuchałem wczoraj z uwagą Kamińskiego z kancelarii Prezydenta i po raz kolejny powtarzał banialuki o kompromitacji "liberalizmu" (gospodarczego), ale też stwierdził, że jest mu bardzo blisko do poglądów Obamy na ekonomię i że jeśli Obamy poglądy są lewicowe, to i on jest lewicowcem. No to gratulacje, panie ministrze. Tak trzeba było mówić od razu. Pora na przejście do SLD w takim razie.

Mniejsza jednak już o idiotyczne poglądy Kamińskiego, który jest przekonany, że im więcej rząd pompuje pieniędzy podatników, by ratować komercyjne banki czy inne firmy, tym lepiej, bo najwyraźniej nie rozumie on, ze w ten sposób uruchamia się proces zabójczy dla kapitalistycznego państwa. Wiemy nie od dziś, że najłatwiej wydaje się cudze pieniądze, zaś politykom szastanie cudzą kasą przychodzi wyjątkowo lekko. I tak, jak najpierw "do rządu" amerykańskiego przyszły instytucje finansowe, których bankructwo miało spowodować "niewyobrażalne skutki w niewyobrażalnej skali", tak obecnie do tego rządu zgłaszają się firmy motoryzacyjne, których bankructwo może spowodować także "niewyobrażalne skutki w niewyobrażalnej skali". Skoro jednym się udało dostać "zasztrzyk" finansowy, to już i inni nadstawiają elegancko tyłek przed politykami w pielęgniarskich fartuchach. To, że akurat wspierający Obamę W. Buffet zainwestował mnóstwo pieniędzy w "bankrutujący" General Motors, to oczywiście przypadkowy zbieg okoliczności, jak słusznie zauważa na swoim blogu R. Gwiazdowski. Przypadkiem też musi być więc to, że Obama akurat przemysł motoryzacyjny uznał za "backbone" amerykańskiej gospodarki i zapowiedział wielkie dofinansowanie.

Mniejsza o poglądy Kamińskiego, powtarzam, ponieważ wiele wskazuje na to, że konflikt w kancelarii prezydenta nabiera na sile. Tenże Kamiński wszak nie może znieść Kownackiego i dosłownie robi wszystko, by do zwalczania tego ostatniego swoją rękę przyłożyć. Tak więc i tym razem stanął w końcu po stronie tych, którzy uznali, że to "idioci od prezydenta" błędnie zinterpretowali rozmowę Obamy z Kaczyńskim, nie zaś że zaplecze Obamy dokonało błyskawicznego skorygowania przedwczesnej i nazbyt samodzielnej wypowiedzi prezydenta-elekta, o czym nawiasem mówiąc świadczyłby wczorajszy komunikat, by doradcy Obamy (których ponoć jest 300 (?)) nie wypowiadali się przedwcześnie o kwestiach zagranicznych.

Ja sam byłem (mile) zaskoczony tymi pierwszymi relacjami po rozmowie z Obamą i nawet zacząłem myśleć, że - jak piszą niektórzy - "czarnoskóry prezydent" (vel "ciemnoskóry", jak piszą inni) nie jest wcale taki zły, jak się mogło wydawać, skoro zakłada kontynuację pewnych strategicznych przedsięwzięć amerykańskich (co w dużej mierze kłóciłoby się z wyraźnym antybushowskim przesłaniem jego kampanii). Wnet jednak z Waszyngtonu posypały się pospieszne zapewnienia, że Obama "niczego nie obiecuje, słowa dotrzymuje", że użyję słynnego hasła wyborczego z 1989 r. i zrozumiałem, że coś wyjątkowo nie gra. Jest dla mnie jednak całkiem możliwe, że to Obama został przywołany do porządku, nie zaś, że walnęli się tłumacze rozmowy prezydentów.  

Kamiński zresztą najpierw mówił coś innego (dziś rano w radiowej Jedynce wspominał o tym jeden z dziennikarzy, który rozmawiał z Kamińskim tuż po słynnym telefonie), a teraz coś innego - dlatego na miejscu prezydenta Kaczyńskiego pozbyłbym się tego polityka raz na zawsze z kręgu nie tylko doradców, póki nie jest za późno. A jeszcze ciekawiej mówi Sikorski, który chyba nareszcie z Tuskiem ma okazję, by tarczę definitywnie pogrzebać.

Ale co tam tarcza, jeśli zaplecze nowego prezydenta USA może tak nim pokierować, że pieriestrojka faktycznie nabierze takiego rozpędu iż, za państwa niebezpieczne zacznie być uznawana Polska, a nie Korea Płn., która już zaoferowała zbliżenie dyplomatyczne z Obamą (?). Być może o to chodzi Osieckiemu i jemu podobnym. Na pewno w przeddzień Święta Niepodległości mamy spektakularny (wraz ze sztucznymi ogniami publicystycznych oburzeń) pokaz, kto jak tę niepodległość rozumie (bo o wolności słowa czas powoli zapomnieć).           

http://osiecki.salon24.pl/index.html

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Gwiazdowski-Obama-Buffet-i-inni-handlarze-samochodow-1860551.html 

PS.
A poniżej na deser zamieszczam linki i fragmenty artykułów, w których Obama kojarzony był i z komunizmem, i z terroryzmem, i z socjalizmem, i z Breżniewem, i atakowany był przez H. Clinton jako "muzułmanin" itd. Być może ci, co rozdarli szaty nad "obrazoburcą i rasistą" Górskim nie chcą pamiętać, że wszystkie zarzuty formułowane przez posła PiS były chlebem powszednim amerykańskiej kampanii wyborczej i jakoś wtedy międzynarodowych reperkusji nie wywoływały. Górski chyba powtórzył je w nieodpowiednim czasie i miejscu, no i na pewno nie może liczyć na taką osłonę medialną oraz polityczną, jak Palikot.     

http://chodakiewicz.salon24.pl/84493,index.html
http://www.polskatimes.pl/raporty/wyborywusa/58878,najostrzejsza-kampania-ostatnich-dziesiecioleci,id,t.html
http://www.konserwatyzm.pl/publicystyka.php/Artykul/1439/ [artykuł Górskiego]
http://wyborcza.pl/1,83992,5875896,Czy_Obama_to_Brezniew.html [M. Gadziński, korespondecncja z USA]

"- Przypomnij sobie, jacy byli ci, którzy uciskali twój kraj - mówi do mnie John Hawke, wolontariusz, który przestaje roznosić znaczki "McCain/Palin", by ze mną porozmawiać. - Nie ma różnicy między Obamą a Breżniewem.

Gdy nie udaje mi się powstrzymać uśmiechu, dodaje natychmiast: - Naprawdę w tym nie ma przesady. Obama będzie takim Breżniewem w amerykańskich warunkach. Ale gdyby żył w Związku Radzieckim, to spokojnie mógłby zająć miejsce Breżniewa.

Gdy pytam, w czym konkretnie Obama będzie podobny do Breżniewa, John odpowiada: - Chodzi o socjalistyczną mentalność. Przekonanie, że państwo wie wszystko najlepiej, i że może narzucać obywatelom różne rozwiązania wbrew jego woli. O wrogość wobec religii - to bardzo przypomina ZSRR. Słyszałem też o pomysłach upaństwowienia koncernów naftowych, tak jak to zrobił Chavez w Wenezueli!

Stojący obok kolega Johna dodaje: - I oni nie będą walczyć o niczyją wolność. Oni mają gdzieś wolność i demokrację. Na miejscu Polaków zacząłbym się niepokoić. Strasznie przykro mi to mówić, ale Ameryka Obamy w razie potrzeby nie przyjdzie wam z pomocą.

O "socjalistycznych" ideach Obamy ludzie McCaina zaczęli mówić często i głośno po wypowiedzi demokraty do słynnego już Józka Hydraulika z Ohio. Na jego pytanie o podwyższenie podatków dla małych firm przynoszących ponad 250 tys. dol. dochodów, Obama odpowiedział, że trzeba "rozdawać dobra". Przy innej okazji mówił pozytywnie o "redystrybucji dóbr". W sobotę po parkingu dla wielkich ciężarówek w Springfield w Wirginii, gdzie odbywał się wiec McCaina, chodził w tę i z powrotem facet w czerwonej kamizelce z napisem "Obama - przyjaciel terrorystów i komunistów". Transparent "Nie dla socjalizmu" też był widoczny ze wszystkich stron."


http://wyborcza.pl/1,83992,5863397,Radykalna_twarz_Obamy.html
http://wyborcza.pl/1,83992,5863229,Hydraulik_i_terminator_za_McCainem.html

http://wyborcza.pl/1,83992,5854818,Obama_i_McCain_wymieniaja_ciosy.html
"Barack Obama ma socjalistyczne poglądy na gospodarkę i nie jest gotów kierować USA w niebezpiecznym świecie - z takim przekazem John McCain rozpoczął tydzień przed wyborami swą pogoń za demokratą."

http://wyborcza.pl/1,75477,5776047,Kampania_w_USA__Wszystkie_chwyty_dozwolone.html
http://wyborcza.pl/1,83992,5303414,Rasizm_w_Europie_jest_nie_mniejszy_niz_w_USA.html [A. Applebaum]
http://wyborcza.pl/1,83992,5164314.html [M. Bosacki pisał o pastorze J. Wrighcie]:
 

"Obama, walczący łeb w łeb z Hillary Clinton o nominację Demokratów, po kilku dniach zwłoki odciął się w marcu od politycznych poglądów Wrighta i sprawa zaczęła nieco przycichać. Jednak w ostatnich dwóch dniach telewizje i gazety w USA znów były pełne pastora, którego Obama nazywał "swym duchowym ojcem".

W niedzielę Wright wystąpił w Detroit przed 10 tys. aktywistów NAACP - wielkiej organizacji praw człowieka skupiającej głównie Murzynów. W poniedziałek z kolei przemawiał w Waszyngtonie w Narodowym Klubie Prasowym przed widownią składającą się głównie z czarnych pastorów, którzy zaczęli w stolicy USA swą doroczną konferencję. Wright na obu spotkaniach witany był entuzjastycznie. W Detroit, gdzie za kolację każdy z uczestników zapłacił150 dol., znów śpiewał i tańczył, jak to ma w zwyczaju podczas kazań. Wrighta nazywano tam "najgorętszym dziś, oprócz Baracka Obamy, bratem w USA" (Murzyni, odnosząc się do siebie, często używają terminu "brat")."

"(...) Sama Clinton niedawno kilkakrotnie powtórzyła, że "odeszłaby z takiego Kościoła" po przemówieniach Wrighta. I przypomina, że Obama jeszcze w zeszłym roku, gdy prowadził już kampanię prezydencką, przekazał kościołowi Wrighta 27 tys. dol. Obama w niedzielę w telewizji Fox po raz kolejny zdystansował się od swego pastora i powiedział, że "rasa to nie jest powód" jego ostatnich porażek prawyborczych z Clinton w Ohio i Pensylwanii. Obama dodał jednak, że media "przedstawiają karykaturę Wrighta", który ma "wielkie zasługi" np. w pomocy biednym. Obama powiedział też zdanie, które może go politycznie wiele kosztować. Przyznał bowiem, że pytania o pastora w kampanii prezydenckiego "nie są nieuzasadnione"."

http://wyborcza.pl/1,83992,5036027.html
"Obama przyznał, że traktuje pastora, który ochrzcił go i udzielił mu ślubu, jak członka rodziny, i podkreślał, że Wright zawsze odnosił się do białych z kurtuazją i szacunkiem. - Nie mogę wyprzeć się pastora, tak jak nie mogę wyprzeć się swojej czarnoskórej społeczności - tłumaczył Obama."

http://wyborcza.pl/1,83992,4853037.html [Clinton atakowała Obamę]

http://wyborcza.pl/1,83992,4680801.html [a Obama Clintonową, co "GW" kochająca wtedy Clintonową ("Remis ze wskazaniem na Hilary Clinton), a jeszcze nie Obamę, opisywała tak jedną z debat demokratów - przyp. F.Y.M.]


"Najpoważniejszy rywal Clinton, młody senator Barack Obama dorzucił, że dba ona o interesy bogatych Amerykanów, a nie klasy średniej i używa "sztuczek godnych Rudy'ego Giulianiego", czołowego kandydata prawicy i byłego burmistrza Nowego Jorku."

1 komentarz

avatar użytkownika zbyszekmad

1. Jak zwykle

Można u Pana liczyć na trafne spostrzeżenia i komentarze oraz bogaty zastaw źródeł. To przydatna nauka i dobra wiedza. Ukłony z podziękowaniem
filut