Chociaż obecna sytuacja społeczno - polityczna nie sprzyja dociekaniom w zakresie historii najnowszej , to jednak ciągle wychodzą na jaw nowe fakty, które dla wielu czytelników są interesujące, a czasem bulwersujące. W grudniu ub.r. Instytut Pamięci Narodowej skierował do Sądu Okręgowego w Warszawie wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego wobec Tomasza Turowskiego pełniącego wówczas funkcję ambasadora tytularnego w Moskwie.
Przypomnijmy: W 1975r. T. Turowski został skierowany jako oficer wywiadu do zakonu jezuitów w Watykanie. Tam miał przez ponad 10 lat dostęp do tajnych dokumentów związanych z polityką wschodnią tego państwa. W 1993r. rozpoczął pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych pełniąc różne funkcje. Był m.in. ambasadorem na Kubie, a rekomendował go na to stanowisko w 2001r. ówczesny szef MSZ Władysław Bartoszewski.
Agent, wysyłający kiedyś meldunki sygnowane numerem 9596 lub podpisywane pseudonimem Orsom, uczestniczył wiosną 2010r. w przygotowaniach wizyty Donalda Tuska, a następnie Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Miał podobno zasadniczy wpływ na kształtowanie nowych stosunków polsko - rosyjskich. Jak to miało czy ma wyglądać, świadczą jego słowa wypowiedziane w rosyjskim radiu Finam FM 12 kwietnia, czyli dwa dni po katastrofie smoleńskiej:
"Komentując tę tragedię, powiedziałbym, że jest ona elementem narodzenia się nowego poziomu obywatelskiej samoświadomości Polaków. Lecz też - jestem absolutnie tego pewien - nowym etapem stosunków pomiędzy Polską i Rosją. (...) Jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją."
Pułkownik (do takiego stopnia doszedł) Turowski był dobrym znajomym Bronisława Komorowskiego, Bogdana Borusewicza, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka i innych znaczących osób w polskiej polityce. Od stycznia br. nie pracuje już w MSZ, a 21 lutego rozpoczął się proces lustracyjny. Jest to niełatwa sprawa, gdyż większość materiałów dotycząca podsądnego jest utajniona.
Notka ta będzie mieć swą kontynuację, bo należałoby zabrać głos w sprawie Bronisława Geremka, o którym pisał Stanisław Żaryn w artykule "Geremek tajnym współpracownikiem?" Już teraz stwierdzę, że nie czuję się kompetentny, by odpowiedzieć jedoznacznie "tak" lub "nie" na pytanie zadane w powyższym tytule. Postaram się jednak przypomnieć określone realia i fakty, które mogą być zastanawiające.
http://zygmuntbialas.salon24.pl/282934,tomasz-turowski-i-jego-dobrzy-znajomi
1 komentarz
1. @ Pan Władysław Bartoszewski,
@
profesora i imitator uczciwego czlowieka ma silne zaplecze osób, które
go wystawiły na numer 1 list w wiezieniu i w ośrodku internowania, gdzie
zostały przeprowadzone absolutnie, jak to w tamtych czasach mialo
miejsce, w pełni demokratyczne, komusze wybory. Tak jakby bez udziału UB
i służb więzienniczych. To były piękne dni w życiu pana
Bartoszewskiego, skoro miał pełne wsparcie nie tylko więźniów:
"I w mokotowskim więzieniu zbrodniarze hitlerowscy, polscy kryminaliści
zawodowi, przestępcy gospodarczy, więźniowie polityczni - wybrali mnie
100 procentami głosów. Wynik lepszy niż Stalin: 100 procent, nie 99."
"w czasie "Solidarności" znalazłem się w ośrodku internowania w
Białołęce, ale mnie zabrali do Jaworza. Wtedy na polecenie ZOMO czy ROMO
internowani mieli wybrać starszego obozu. Znów zostałem jedno-głośnie
wybrany, m.in. przez Teresę Bogucką, Małgosię Łukasiewicz, Ankę
Kowalską, Halinę Mikołajską, Aleksandra Małachowskiego, Andrzeja
Kijowskiego, Jacka Bocheńskiego, Jurka Markuszewskiego, Andrzeja
Szczypiorskiego."
MIROSŁAW KRASZEWSKI
240
11226
| 05.03.2011 13:38
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl