Uczcie się młodzi jak się rzuca frajerów na kolana.
Program ten obniży również polski PKB i zwiększy bezrobocie.
A „polski” rząd potulnie się na to wszystko zgodził w 2008 roku.
Do tej pory mieliśmy jedynie pieniądz wypłukiwany z powietrza, bo tak powstaje dług w światowym systemie bankowym, wprowadzonym 300 lat temu.
Ostatnio obdarowano nas „dobrodziejstwami” handlu "powietrzem", czyli „prawami do emisji CO2”, w imieniu "walki z globalnym ociepleniem" – robiąc pierwszy krok do opodatkowania wydychanego przez ludzi powietrza. Jakiż perwersyjny i zwichrowany umysł musiał to wymyśleć!!!
Jutro, być może, będziemy mieli eksterminacje tych, którzy zużywają "za dużo powietrza", produkując „zbyt wiele” CO2, „zagrażającego przyszłości planety”.
Ale już dziś kapitał i przemysł w jeszcze szybszym, niż dotąd tempie, powędrują z Europy do Chin, które takim bzdurami, jak emisja CO2, wcale, ale to wcale, się nie przejmują. Podobnie jak USA, Indie, czy Rosja.
EU-lemingoza potrafi każdemu społeczeństwu rozmiękczyć mózgi - w Szwecji, to nawet huśtawki na komunalnych placach zabaw wymieniali, bo odbiegały coś o 3 cm od unijnych standartów.
Z EU-głupotami trzeba sobie jakoś radzić, ale „naszego” rządu to nie interesuje. I zadanie rozprucia unijnego kaftana spada na barki społeczeństwa.
Czy prawdą jest, że w Polsce "zabronione" żarówki o mocy 100W sprzedaje się jako żarówki 99-watowe? Słyszałem też, że żarówki 100W opatrywane są napisem "nie do użytku w pomieszczeniach".
Bo stosowna dyrektywa EU, sporządzona w stylu kazuistyki talmudycznej, skrupulatnie wylicza przypadki i okoliczności, kiedy "nie wolno" stosować takich żarówek, stwarzając mnóstwo luk, które inteligentni ludzie potrafią wykorzystać.
Ludzie, takie totalitarne zapędy do kontrolowania i upokarzania ludzi, muszą się skończyć rebelią, bo hucpa Unii Europejskiej na dłuższą metę nie wytrzyma konfrontacji z rzeczywistością...
Są również raporty, że koszt elektryczności będzie co roku wzrastał o 20%, a nie jak pan ekspert, powiedział, jednorazowo; czyli ludzie znowu zostali wprowadzeni w błąd. Ale czy można się spodziewać rzetelnych informacji od „ekspertów” Banku Swiatowego? Nie takie jest ich zadanie (patrz: http://blogmedia24.pl/node/44732)
Gdyby premierem był J. Kaczyński, a nie D. Tusk, to obciążenia Polski z tytułu unijnych fantazji o CO2 nie byłyby tak dotkliwe.
Poseł Zbigniew Kuźmiuk podaje szacunki, że inwestycje w polskim sektorze energetycznym, niezbędne do sprostania unijnym wymogom, mogą sięgnąć kwoty prawie 100 mld euro (czyli 4x więcej złotych) http://iskry.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=10781&Itemid=1
To tylko jeden z przykładów, ile nas wszystkich będą kosztować rządy człowieka, dla którego ”polskość to nienormalność”.
A gdy ludzie to sobie wreszcie uświadomią – będzie to kolejny gwódź do trumny III RP. Nie zapominajmy, że już w tym roku będzie miał miejsce koniec początku jej upadku...
- Docent zza morza - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. docent
z Polską dobrze poszło, teraz zniszczą resztę europejskich gospodarek a wtedy ruiny skupi się za bezcen i witaj jew-ropo
pozdrawiam
janekk
2. janekk
Obawiam się, że tak właśnie może wyglądać ich plan.
Pozdrawiam
3. A „polski” rząd potulnie się
A „polski” rząd potulnie się na to wszystko zgodził w 2008 roku.
A "polski" prezydent nawet wtedy gratulowal rzadowej delegacji za osiagniecie wspanialego rezultatu.
A "polska" opozycja nie zglosila nawet jednego malego sprzeciwu.
Podaje te fakty bo w przeciwny wypadku mozna miec jednostronny i plaski co nieco obrazek "polskich" elit politycznych, ktore zdanie zagranicznych komentatorow, z zadowoleniem siedza w kieszeni obcych rzadow i grup nacisku.
Jacek Michał