Wolnosc slowa po zydowsku

Na wolnosc slowa roznie mozna patrzec. Zydzi pokazuja tu daleko posunieta gietkosc umyslu. Zwykli gardlowac za demokracja, wolnoscia slowa, wszelkimi mozliwymi ogolnoludzkimi wartosciami,itd. Jednakze, gdy zagrazaja one ich interesom, to machaja na nie kita i robia swoje. Czyli odwrotnie niz deklaruja, po prostu pyszcza.

Wlasnie odbywa serie wykladow w Ontario (Kanada) Norman Finkelstein, znany autor dziela "The Holocaust Industry". Jedna z uczelni byl Mohawk College w Hamilton. Zaprosila go tam organizacja o nazwie  "Canadians for Justice and Peace in the Middle East" (Kanadyjczycy Popierajacy Sprawiedliwosc i Pokoj na Srodkowym Wschodzie). Jednakze lokalne organizacje zydowskie zagrozily, ze uzyja swoich srodkow, bo autor im sie nie podoba. Kazaly wladzom uczelnianym odwolac wyklad Profesora. Wladze staraly sie wyjsc obronna reka i siegnely po srodki bezpieczenstwa, czyli wynajely 4 policjantow i czterech uczelnianych straznikow na zasadzie pracy w nadgodzinach. Rachunkiem w wysokosci  $1 200, obciazyly CJPME.

Tak sobie mysle, jak dobrze przy zydach wypadaja Polacy. Taki Pan Profesor Tomasz Gross moze pisac paszkwile obrazajace Polakow, ktore udaja ksiazki, zdrowy rozsadek i przyjete metody badan historycznych i wystepuje swobodnie gdzie chce. Nikt nawet nie zagrozi, ze plunie mu w slipia czy kopnie w ....

Jakby inne planety. No, ale my, to my. A zydzi, to zydzi.