POLSKA SPRAWA
rekontra, sob., 12/02/2011 - 18:54
Na plecach naszych wyrasta z powrotem garb polskiej sprawy i przypomina, że wszystkie nasze dzienne sprawy są niczym wobec tej jednej – Ferdynand Goetel.
„Domek w Londynie, choć z własnym kluczem i ogródkiem, nie jest gniazdem, z którego się dokądś wylata, lecz dziuplą, do której się wiecznie ucieka” – czytam w artykule jednego z najwybitniejszych prozaików II Rzeczpospolitej Ferdynanda Goetla zatytułowanym „Znużenie”. „Wiadomości” ukazywały się w latach 1946 – 1981 w Londynie, a więc przez trzydzieści sześć lat – prawie dwa tysiące wydań.
Na wolną Polskę czekali Mieczysław Grydzewski – założyciel pisma, Antoni Borman, Ferdynand Goetel i Marian Hemar, Michał Chmielowiec i Józef Łobodowski, Józef Mackiewicz i Gustaw Herling-Grudziński, Zygmunt Nowakowski, Stanisław Stroński i Tymon Terlecki i wielu wielu innych.
W tymże 1953 roku umarł Stalin, prymas Stefan Wyszyński został aresztowany i uwięziony, a Goetel w Londynie tęskni do Polski, a mnie jeszcze nie było na świecie.
A dzisiaj? A dzisiaj są tacy, którzy mieszkają w Polsce i mówią, że liczy się tylko „tu i teraz”.
Goetel wyznaje, że wigilijna gwiazdka nie jest prawdziwą, skoro ulica kiśnie we mgle, w oknach widać nie świerki, ale jemioły. Nawet najbliższa prawdy - czyli Polsce - „dwunastówka” w Brompton Oratory, przedłużona rozmową na przykościelnym tarasie, co zrobić w najbliższym czasie - koniec końców schodzi na „Bezpiekę”, Bieruta czy też farę w Opatowie lub Krzemieńcu – na zniewoloną Polskę.
Oświeceńcy
Na plecach naszych - pisze Goetel - wyrasta z powrotem garb polskiej sprawy i przypomina, że wszystkie nasze dzienne sprawy są niczym wobec tej jednej.
Tracimy zdrowie na wyczekiwaniu - narzeka pisarz - i pisze o „znużeniu”, o oświeceńcach (spotykamy ich i dzisiaj) oraz o „zblazowanych intelektualistach” – a jakże, przetrwali do dziś - i napominają „nieproduktywną romantykę wolnościową”.
Goetel uważa, że właśnie ci opętani Polacy, powstańcy i romantycy wszelkiego rodzaju zrobili więcej dla zrozumienia sprawy polskiej i włączenia jej w nurt Zachodu niż Korzeniowski i wielkość jego dzieł, czy Skłodowska. Znużeni Polską intelektualiści spoglądają na komunizm z równym obiektywizmem jak na wszystkie namiętności. Z jednym wyjątkiem.
Nałogi patriotyczne Polaków drażnią ich i zmuszają do osadzenia się w szańcu wolnomyślicieli - którego przecież nikt nie szturmuje zauważa Goetel.
Na chybił trafił - znajduję się w Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej, by przeczytać w formie zdigitalizowanej któryś z numerów „Wiadomości” – zaglądam do numeru z listopada 1979 roku, by zobaczyć czy „objętość” (słowo użyte na wyrost), a więc czy objętość jest wciąż ta sama.
Tak – wciąż tylko cztery strony. I wciąż mieści się na dwóch kartach „sprawa polska”. Na stronie trzeciej natrafiam na artykuł Wojciecha Wasiutyńskiego zatytułowany, a jakże – „Trzy słonie a sprawa polska”.
Jeden słoń jest żółty, drugi biały, a trzeci czerwony. Wasiutyński zastanawia się w listopadzie 1979 roku, co jest lepsze, czy żeby słoń schudł, a wiec osłabł, czy żeby spasł się a więc złagodniał. Czy dzisiaj nie stawiamy podobnych pytań? Po cichutku, by nie drażnić niedźwiedzia, czytaj słonia.
Gdy Jarosław Kaczyński stwierdził w sejmie, że Rosja jest dzisiaj słabnącym państwem, które musi się liczyć także z opinią międzynarodową, a „pod kierownictwem premiera Donalda Tuska idzie ku temu, że stracimy godność, a wolność też będzie zagrożona” – natychmiast w polskim tygodniku ”Newsweek”, mogliśmy przeczytać:
„Teza o słabnącej Rosji jest z polskiej perspektywy pozbawiona większego sensu”. I zwrot „polska perspektywa” przebił się do mediów, a „polska sprawa” nie.
Tygodniki
„Newsweek” - w 1953 roku można było tylko marzyć o jego lekturze w Polsce, a właśnie w wydaniu z 1 listopada Mieczysława Grydzewskiego „Wiadomości” w rubryce „W oczach Zachodu” podają za nim – za „Newsweekiem” - słowa kardynała Wyszyńskiego tuż przed aresztowaniem z kościoła św. Anny: „o tych, których dziś nazywa się zbrodniarzami, jutro historia będzie mówiła, jako o świętych”.
I „Newsweek Polska” jest od dziesięciu lat wydawany przez koncern wydawniczy Axel Springer. I również ukazuje się w Polsce stustronicowy tygodnik „Wprost” – w ostatnim numerze w lewym górnym rogu okładki czytam „Jak Pis rozkręca kampanię nienawiści”, i do III RP z peerelu teleportowano liberalną „Politykę” i jest „odnowiony” „Przekrój”, tylko w polskich tygodnikach słabo jest z „polską sprawą”.
Słabo się prezentuje „sprawa polska” w opasłych, kolorowych tygodnikach polskich.
W poniedziałek pojawił się w kioskach tygodnik „Uważam, Rze” i na pierwszej stronie czytam „przesilenie”. Piotr Zaremba w artykule „Schetyna na celowniku Tuska” pisze, że jest „o samca za dużo”. Ale brakuje analizy panie Piotrze – autor, którego cenię i lubię - co Polska ma z tych „samców” panie Piotrze?
Czytam, że Tusk chce rozjechać Schetynę tak jak rozjechał Rokitę, i dowiaduję się od Zaremby, że to głownie spór ambicji.
Ale cóż „sprawa Polska” ma z tych ambicji polityków?
I wziąłem do ręki tygodnik „Wprost” i na pierwszej stronie widnieje tytuł „Orzeł czy orlik” – o premierze Tusku. Autor odkrył Tuska drugą twarz i pisze, że premier coraz częściej pokazuje swoją drugą naturę: choleryka. Krzyczy, miota przekleństwa. Jednego z ministrów ostrzegł, że jak się nie poprawi to „wyp… go z rządu”.
Czytamy, że trzy lata temu na początku kadencji wchodził często Grabarczykowi w słowo mówiąc mu: „do niczego się nie nadajesz” albo „gówno obchodzą mnie twoje drogi lokalne. Masz mi wybudować autostrady”.
No dobrze, ale trzeba było trzech lat, by ujawnić tę drugą naturę premiera. Swoją drogą, skąd wiadomo, że ona nie jest pierwszą? Dominującą?
Pamiętam, jak w 2007 roku Piotr Zaremba zastanawiał się w „Dzienniku”, czy z Tuska narodzi się mąż stanu. Dziwne pytanie, wiadomym było, że nie. Przecież, gdy Zaremba się zastanawiał, Tusk miał pięćdziesiąt lat, miał bogaty życiorys, dał się poznać z wielu stron.
Dwadzieścia lat wcześniej współzakładał Kongres Liberalno-Demokratyczny i w 1991 roku został jego przewodniczącym oraz posłem na Sejm. W kwietniu 1994 został jednym z wiceprzewodniczących Unii Wolności, a w wyborach parlamentarnych w 1997 otrzymał mandat senatora i pełnił funkcję wicemarszałka Senatu. W 2001 założył z Maciejem Płażyńskim i Andrzejem Olechowskim Platformę Obywatelską i objął urząd wicemarszałka Sejmu.
Całkiem nieźle, chciałoby się powiedzieć. A Zaremba się zastanawiał, czy Donald Tusk zostanie mężem stanu. A któż to taki, ten mąż stanu?
Czy panie Piotrze wiemy, jakiej Polski chce/chciał Donald Tusk? Konkretnie – czy ma jakieś marzenia polityczne? Gdzie w jego działaniach na tych eksponowanych partyjnych stanowiskach była „sprawa polska”?
Wpisuję w „google” – „Piotr Zaremba Tusk mąż stanu” i na pierwszym miejscu pojawia się artykuł Piotra Zaremby z listopada 2007 roku „Narodzi się Tusk - mąż stanu?”.
W artykule czytam, że pytany o przyzwoitość Tuska jego przyjaciel nie odpowiada, tylko wspomina, jak razem uciekali przed zomowskimi pałami pod pomnikiem Poległych Stoczniowców. Doskonały argument.
Czytam, że Tusk zanurzył się po uszy w konspirację – cytuję: „Świadectwo dzielności wystawił mu nie kto inny jak jego późniejszy konkurent, a dziś chyba wróg Lech Kaczyński, wspominając, jak to spotykał Donalda i jego kolegów na manifestacjach i jak to celnie rzucali kamieniami w zomowców. I za rzucanie kamieniami, i za drukowanie nielegalnych pisemek groziło więzienie”.
Wspólnie rzucali, kamieniami, późniejszy prezydent Lech Kaczyński i premier, niedoszły prezydent z zasadami. I dzisiaj, co? Zapomniał? Nie walczy o prezydenta Kaczyńskiego? Zostawił Rosji i Czerskiej? Oni zbudują narrację?
Również Piotr Zaremba już wówczas widział dwie twarze Tuska, ale łagodniej, jakoś inaczej rozkładał akcenty pisząc o nich.
Jedna twarz, to znakomity kompan zarówno do rozegrania meczu, jak i do ciekawej dyskusji o historii. Reprezentant starej dobrej szkoły solidarnościowej opozycji, która rozwijała umysł i ciekawość świata. Kameralny dyskutant i gabinetowy lider, pasujący do dobrze urządzonych wnętrz, gorzej do wieców.
I była druga twarz Tuska - napięta, głodna zwycięstwa. Nie da się zaprzeczyć pisze Zaremba, że Tusk podczas kampanii się zmienił i że na rzeczy były rozważania polityków o jego zmienionych oczach i o ściągniętej wiecznym grymasem twarzy.
Druga twarz Tuska to afirmacja gigantycznej ambicji.
Publicysta pisze, że Donald Tusk zaskoczył go wiele razy. Jeden przykład - gdy był rozleniwionym, wicemarszałkiem Senatu i zastanawiał się nad emigracją do gdańskiego matecznika. A tymczasem zatrząsł sceną polityczną budując Platformę Obywatelską, formację lepiej służącą Polsce niż nieboszczka Unia Wolności.
„Narodził się Tusk - lider z prawdziwego zdarzenia. Może się też narodzić Tusk - mąż stanu” – zakończył swoje rozważania pisane w listopadzie 2007 roku Piotr Zaremba.
A gdzie sprawa polska? Gdzie jest wyartykułowana Panie Piotrze?
Dzisiaj w tygodniku „Gazeta Polska” czytam, że trzeba odebrać „salonowi” monopol na informowanie społeczeństwa. Czyni to zresztą – łamie monopol - również „Warszawska Gazeta”.
Dzisiejszy salon, to Ferdynanda Goetla „oświeceńcy” – trudno uwierzyć, ze przez pięćdziesiąt lat, od 1953 roku tak mało się zmieniło. Elita? To jest elita społeczeństwa, z Pałacu na Wodzie wypowiadająca ustami Wajdy wojnę ... społeczeństwu?
Tomasz Sakiewicz pisze dzisiaj w 2010 roku o prawdziwej elicie. Tej, która: „je chleb tak jak inni, ale od chleba ceni bardziej wolność, godność i honor”, a Goetel mówił to samo w 1953 roku tylko innymi słowami: garb polskiej sprawy przypomina, że wszystkie nasze dzienne sprawy są niczym wobec tej jednej.
Tekst ukazał się w Nr. 6/2011 Warszawskiej Gazety.
- rekontra - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
10 komentarzy
1. Rzeczywiście tego brakuje:
przyzwoitych polityków i mądrych dziennikarzy.
Dobrze, że tych ostatnich, to tak... nie do końca:)
P.
2. widzę powracające czerwone betony , widzę kolesi mafiozów
i apeluję do wszystkich - trzeba odkurzyć wszystkie afery III RP, Salon Kłamców najczęściej cytowanym źródłem, rzucać w sieć wszystko, co kto ma w archiwach.
Niech idzie w sieć i uświadamia młodym, kim byli i sa nadal wszyscy ci ludzie III RP odzyskanej dla Michnika. Uczyć i uświadamiać. Pokazywać prawdziwe gęby ludzi z układu.
Na dziennikarzy nie liczcie. Ci którzy mogli by to robić, już zostali zwolnieni , ci którzy zostali na etatach, dbają o swoją posadkę.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Matsu
Ale w ostatnich miesiacach z jednej strony coś jakby drgnęło, a z drugiej strony niebawem dojdzie do "transfiguracji" - zacznie się przemalowywanie, różnych lisów i stokrotek
pozdrawiam
rekontra
4. Masz rację Marylu
trzeba walczyć o młode pokolenie, dostarczaqć im wiedzę, wnioski sami wyciągną.
pozdrawiam
rekontra
5. że też mozna napisać coś tak...
... formalnie znakomitego o, ewidentnie gównianym i kompletnie bez znaczenia, artykule jakiegoś Zaręby!
;-)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
6. Dzięki za ten tekst.
Obawiam się, że "Polska sprawa" w takim wydaniu została odstawiona do lamusa po podpisie w Lizbonie. Układ nie przewiduje powrotu do państwowości takiego rodzaju i w takim wymiarze o jakim marzymy. Dlatego niewielu wraca do problemu. Niepopularny i szkodliwy. Oficjalnie źle widziany w Unii. Nie rokuje wyznawcom kariery.
"Polska sprawa" jaką nosimy w sercu i o jakiej myślimy jest tylko naszą sprawą.
Robert Helski
Są rachunki krzywd, których żadna dłoń nie przekreśli
7. Triarius
Wydawało mi się, że odpowiedziałem na wpis, ale nie widzę :)
tekst Zaremby był jednym z pretekstów, punktem odniesienia
pozdrawiam
rekontra
8. Panie Robercie
Jestem optymistą, mimo wszystko optymistą. Było gorzej.
pozdrawiam serdecznie
rekontra
9. Świat się za chwilę
będzie rozwalał, wszystko jest możliwe. Jedno pewne, będzie ciekawie.
gdzie właściwie bylo obiecane, że będzie spokojnie, wzięliśmy marzenia za rzeczywistość i stąd teraz szok.
10. @rekontra
Cacko ! :))
Selka