ZDRADA POLSKI PRZEZ RZĄD WIELKIEJ BRYTANII
Tak jednoznacznie określona zbrodnia nigdy nie doczeka się instytucjonal nego potępienia, ponieważ:
- prawo narodów,  zwane także prawem międzynarodowym,  nie  posiada egzekutywy;
- zarzuty mogą być jedynie natury moralnej, podczas gdy świat rządzi się coraz bardziej niemoralnymi zasadami;
- do sądu w Hadze mogą być kierowane wyłącznie sprawy z oskarżenia rządów
państw mających uznanie międzynarodowe, a nie przez rządy czy komitety
emigracyjne.
Prawo karne wielu państw zna pojęcie przestępstw ciągłych, które w przy padku zbrodni wołającej o potępienie międzynarodowe i trwającej w tajemnicy przez wiele lat, nie może zostać ukarane, chociaż może być bez trudu udokumentowane i udowodnione.
Jednak polskie społeczeństwo powinno być poinformowane o elementach zdrady, by w przyszłości wystrzegać się Anglików nie mniej niż jawnych wrogów. Ostrzeżenie to nie jest skierowane przeciwko jednostkom, czasem bardzo przyjaznym, lecz pod adresem polityki rządowej, zawsze nam wrogiej, ale słodzonej kłamstwami.
W rozmowie między Halifaxem i Bonnetem - ministrami spraw zagranicz nych Anglii i Francji - odbytej 21 marca 1939 roku, zgodzono się, że „Jest absolutną koniecznością , aby pozyskać Polską w pokojowym froncie i jak najdalej utrzymać od Niemiec". Produkowano plotki, rzekomo pochodzące od przeciwników hitleryzmu, że wojska niemieckie zbliżają się do polskiej granicy. (D.B.F.P., seria III tom IV, dok. 458)
P. N. Chamberlain nie przywiązywał wagi do gwarancji danych rządowi polskiemu i dlatego tak łatwo je podpisywał. Liczył na osiągnięcie korzyści od otrzymujących takie zabezpieczenie bez pokrycia.
Wierzył w przerażające znaczenie słów: „Czy Niemcy są uprzedzone, że oskarżenie jest w drodze? Lekceważył sprawę czasu - na jaki okres dawano gwarancje - czy Polacy o tym wiedzą? (I. Colvin, Gabinet Chamberlain'a, s. 197)
Chamberlain na posiedzeniu gabinetu ministrów powiedział:
- Podstawową sprawą jest tak rzeczy kierować, by uzyskać wsparcie Polski, ale nie dał wyjaśnienia celu. Chodziło o skierowanie ataku Hitlera na Polskę, gdyż Chamberlain był ostrzegany, że w pierwszej kolejności jest przygotowywane uderzenie na Zachód. (Parkinson: Peacefor our time, s. 59-60) Na posiedzeniu francusko-angielskich Sztabów Generalnych zgodzono się, ale nie zakomunikowano tego Polakom: - Nie będziemy w stanie zabezpieczyć Polski przed jej opanowaniem (Parkinson,/w. s. 130). Tymczasem gwarancja jest umową, w której jedna strona zobowiązuje się zrobić wszystko co w jej mocy, by zabezpieczyć posiadanie drugiej strony. A właśnie o gwarancji z 31 marca 1939 roku, minister spraw zagranicznych Lord Halifax mówił do swego prywatnego sekretarza: „Nie uważamy, że gwarancja będzie nas wiązać" („we don't relly mean bussines"). Dla Chamberlain'a było najważniejszą sprawą „by Polska walczyła. Wszystko co mogłoby naruszyć zaufanie Polski, jest wielce niepożądanej..) Brytania chce widzieć Polską walczącą i utrzymać jej morale wysoko ".
Tych kilka cytatów potwierdza tajną dyplomację między Rosją a Wielką Brytanią. Ambasador Seeds miał delikatne zadanie „ wyjaśnienia w Moskwie, że Rosja jest wielce szanowana w Wielkiej Brytanii, ale czasowo nie włączymy jej do sojuszu przeciwko Niemcom. Obrona Brytanii wymaga, by Hitler poszedł na Wschód i zniszczył Polskę. Ale po zakończeniu pierwszej części wojny, Wielka Brytania będzie jak zawsze z Sowietami".
Wiemy czego nie napisano, a Seeds wyjaśnił to ustnie. (I. Cohin, The Chamberlain's Gabinet, London 1971 - s. 198).
Ambasador amerykański Kennedy, definiował wartość gwarancji jako „wyminięcie", albo „wytłumaczenie". Nawet Lloyd George, nie znając planów rządu, mówił w parlamencie:
- „Jeśli wojna wybuchnie jutro,  czy Pan pośle pojedynczy batalion do Polski?" (L. Namier, Diplomatic Prelude, London 1948, s. 109). Sir. A. Cadogan stwierdzał
- „Naturalnie, nasza gwarancja nie daje pomocy Polsce. Można powiedzieć, że to było okrutne dla Polski... nawet cyniczne". (Diaries of Sir Cadogan, London 1971, s. 167).
Uczciwy żołnierz, marszałek Lotnictwa John Slessor pisał:
- „Radziłem Komitetowi Sztabu Generalnego, by ostrzeżono min. Becka, że Polacy będą musieli opierać się tylko na własnych siłach w obronie własnego terytorium". (The CentralBlue - Cassel, London 1965).
Układ o wzajemnej pomocy między R.P. a Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii, po zwłoce trwającej od kwietnia, został podpisany 25 sierpnia 1939 roku. Oczywiście, porozumiewano się z Niemcami o rozwiązaniu bez wojny.
Francuzi kłamali, że pójdą do natarcia nad Ren. Tymczasem w rzeczy wistości francuski plan był wyłącznie obronny - (Ironside, Diaries J 93 7-40, London 1963 s. 81-82). Układ z Polską był zatem pewnym krokiem do wojny i do zbliżenia Sowietów z Niemcami.
A. J. P. Taylor pisze, że Polska zażądała 60 milionów funtów na dozbrojenie, o przyspieszenie wypłat występował depeszą gen. Ironside podczas pobytu w Warszawie - (The Origines ofthe Second World War, London 1963, s. 221), ale już Yansittard pisał tylko o 10 milionach, a Norton - minister skarbu Brytanii, wspominał o 8 milionach, (prof. K. G. Feiling - The Life ofN. Cham-berlain, London 1970,) - po zbadaniu przelewów skarbowych odkrył, że kwota pozornie wydana jako pożyczka dla Polski, została wydana na wywiad. Feiling
zaopiniował:
- „ To było oszustwo Polski przez Brytyjski Sztab Generalny i gen. Ironside ".
Warto przypomnieć, że Brytania zgodziła się wypłacić 10 milionów na zapomogi dla Czechów wyrzucanych z Sudetów. Czy ta suma również nie została wypłacona? - tego nie zdołałem ustalić.
Rozmowy Polskiego Sztabu Głównego z delegatami sztabów francuskiego i angielskiego, prowadzone w maju w Paryżu i w Warszawie, dały mierne wyniki. Nasi alianci zobowiązali się do bombardowania niemieckich celów woj skowych natychmiast po wybuchu wojny, a do generalnej ofensywy na niemiec kie umocnienia w 15 dniu od wybuchu wojny, czyli 17 września. Bombardowania od 5-8 września wykonano, ale... ulotkami. Nie rozpoznawano umocnień samo lotami.
Chamberlain ciągle niepewny czy Polacy się nie wyłamią z umowy, wysłał gen. Ironside do Warszawy, aby przekonał Polaków, że angielska pomoc w woj nie będzie realna i solidna. Ten nowo mianowany szef Sztabu Imperialnego łgał nieprawdopodobnie, zapowiadając, że duże siły brytyjskie będą umiesz czone na Bliskim Wschodzie, skąd będą mogły ruszyć na pomoc Polsce (P. Starzyński, Trzy lata z Beckiem, s. 234-235). Przez cały wrzesień nie bombardowano Niemiec, od 17 nie było natarcia na Ren. Podczas gdy Polska krwawiła samotnie, Francuzi i Brytyjczycy realizowali swe alianckie zobowią zania.
Prezydent Roosevelt zadeklarował: „Los Polski będzie zależny od ostatecz nego wyniku wojny". (Diaries ofSir Cadogan -j.w. s. 207)
Z chwilą wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, Churchill bez porozumienia z własnym rządem i parlamentem ogłosił deklarację „pomocy dla każdego państwa walczącego z Hitlerem ". Deklaracja była bezwarunkowa, poparta listem z 7 lipca 1941 roku, uczyniona w pośpiechu, z pełnym lekceważeniem praw Polski zastrzeżonych w Umowie o Wzajemnej Pomocy z 25 sierpnia 1939 roku, w art. 6 i 7 i w protokole tajnym dołączonym do Układu, w punkcie 3. Nie znalazłem śladu protestu ze strony polskiego rządu. Byliśmy pod wrażeniem, że to pominięcie nie jest celowe, podczas gdy w polityce liczy się każde słowo, lub słów pominięcie.
Ambasador Cripps rozmawiał ze Stalinem 8 lipca 1941 roku i przekazał jednostronne żądania:
1. Wzajemna pomoc bez wyszczególniania działań i materiałów.
2. Zobowiązanie, że negocjacje i umowa o pokój będą prowadzone wspólnie
przez Anglię i Rosję.
To był ostatni moment w pamięci Churchilla o jego własnej trafnej ocenie obydwu dyktatur - „Nie sposób znaleźć różnice między reżimem hitlerowców i najgorszymi cechami komunizmu" - (Whileer-Bennett, The Semblance of Peace, London 1972, s. 23). Tymczasem Churchill hojny z cudzego, dodał przez Crippsa naruszenie przedwojennych granic, „które będą tak ustalone, by opierały się o zasady etnograficzne i życzenia zainteresowanych ludów". Deklarował to w czasie, gdy był informowany o masowych deportacjach Polaków w głąb Rosji Sowieckiej (Wheeler-Bennett, j.w. str.152). Rosja przyciskana niemiecką ofensywą, nadawała się do obserwacji praktycznego przestrzegania praw polskich w warunkach wojny, co później stawało się coraz trudniejsze i w końcu zaniechane.
W tym czasie ambasador Cripps pracował na rzecz Rosji. Już w październiku 1940 roku złożył Wyszyńskiemu notę o porozumieniu brytyjsko-sowieckim:
„Londyn będzie zasięgać rady Kremla w sprawie ułożenia spraw po wojnie. Na razie Wielka Brytania uzna de facto suwerenność Z.S.S.R. w republikach bałtyckich, w Besarabii, w Bukowinie i w tych częściach byłego państwa polskiego, które są obecnie pod kontrolą sowiecką " (Woodward, British Foreign Policy, London 1962, s. 145-146).
Spowodowało to protest min. Zaleskiego o stwarzaniu pretekstów wrogich Polsce. Ale brytyjskie tendencje były oczywiste i zostały utrzymane bez względu na zmianę ministra - Halifaxa na A. Edena. Cripps - „wielki przyjaciel Sowietów", pracował nad rozszerzeniem „powojennej współpracy z Brytanią". Praw Polski nie dostrzegał, już wtedy widział ją jako łup Sowietów.
Zbliżenie do Stalina nie zadowalało Churchilla. Wiedział, że obiecana angielska pomoc dla Rosji będzie zbyt mała. Stany Zjednoczone miały ogromne możliwości, ale najazdy sowieckie na Polskę i Finlandię dały Sowietom opinię agresora w Lidze Narodów i mógł to zmazać tylko gen. Sikorski. Dążył on do uwolnienia mas zesłanych do łagrów i do użycia ich celem zwiększenia swych sił zbrojnych. Cripps niewidocznie, a min. Eden oficjalnie na prośbę I. Majskiego -sowieckiego ambasadora w Londynie, pracowali nad układem polsko-sowieckim.
Wizyta gen. Sikorskiego w Waszyngtonie nie zapewniła pomocy Polsce. Roosevelt zgodził się łatwo na wyekwipowanie oddziałów polskich z Lend-leas'u, ale politycznie nie angażował się poza stwierdzenie, że Stany Zjednoczone nie uznają zmian granicznych przed konferencją pokojową. Po powrocie do Londynu, na konferencji z Majskim, Sikorski był sam, bo Zaleski ustąpił protestując przeciwko układowi, a ambasador Raczyński był chory.
Zamiast potwierdzenia wschodniej granicy państwa, umieszczono unieważnienie paktu sowiecko-niemieckiego z 1939 roku. Był to brytyjski wyłom w zasadzie, że zmiany terytoriów państw, mogą być orzekane tylko na kon ferencji pokojowej, wsparty pismem min. Edena, że „Rząd JKM nie uznaje zmian granicznych, które miały miejsce w Polsce od sierpnia 1939 roku". Jednocześnie Eden mówił gen. Sikorskiemu, że „pakt z Sowietami musi być podpisany". Pakt nawiązywał stosunki dyplomatyczne i sieć konsularną, gwarantował tworzenie armii polskiej na terenach sowieckich podległej rządowi w Londynie i „amnestionowanie" zesłanych obywateli polskich.
Kiedy w grudniu 1941 roku gen. Sikorski był ceremonialnie przyjmowany w Kujbyszewie, kilku Polaków-komunistów zawiązywało w Saratowie jaczejkę, którą potem Stalin przekształcił w „Związek Patriotów Polskich".
Mimo paktu, rząd sowiecki utrzymał mocną linię swej polityki, a Eden upewniał gen. Sikorskiego, że polskie tereny nie były objęte „koncesjami na rzecz Sowietów", co było nieprawdą (Majski, „Memoirs", s. 150-151, s. 174, Raczyński, Documents on Polish-Soviet Relations, s. 160-161, s. 170, s. 107-18).
Na Atlantyku - co dało podstawę do nazwy Karty politycznej podpisanej 14 sierpnia 1941 roku - Roosevelt i Churchill w I-szym paragrafie stwierdzali, że „wykluczają wzbogacenie, lub rozprzestrzenienie terytorialne", co zadowalałoby Polskę i inne kraje zagarnęte przez Sowietów, ale Churchill już 7 marca 1942 roku odstąpił od niej. W liście do Roosevelta pisał; „Zasady Karty Atlantyckiej nie mogą Rosji wzbraniać granic które zajmowała, gdy Niemcy ją zaatakowały". (W. Churchill, j.w. s. 293-294). Stany Zjednoczone nie ratyfikowały Karty Atlantyckiej, w następstwie czego pozostała tylko wspomnieniem dobrego zamiaru i politycznej uczciwości. List ten pozostawał tajny, co zwłaszcza Polaków sprowadziło na manowce. Jednocześnie bowiem deklarował sowiecką aneksję wschodnich ziem Polski.
Sprawa Katynia jest rzeczą znaną, ale jest mniej wiadome, że Churchill w rozmowie z ambasadorem Raczyńskim o tym masowym morderstwie powiedział, że „Bolszewicy mogą być bardzo okrutni, ale to źródło ich siły, gdy chodzi o niszczenie Niemców". W następnych spotkaniach Churchill nastawał, by wycofać prośbę polskiego rządu do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o dochodzenie w sprawie Katynia. Sikorski na to nie poszedł ze względów elementarnej moralności. Stalin skorzystał z tej okazji i zerwał z rządem polskim stosunki dyplomatyczne .Nastąpiło sowieckie uznanie „Komitetu", któremu potem nadano nazwę Lubelskiego (PKWN).
Trybunał w Norymberdze włączył w swój skład przedstawicieli Sowietów. Kiedy niemiecki radca prawny zapytał Trybunał
- „Kto jest odpowiedzialny za mord w Katyniu?" - przewodniczący Lord Lawrence zabrał głos:
- „ Proponuję nie odpowiadać na pytanie tego rodzaju ".
Nigdy rząd brytyjski nie zdobył się na potępienie Sowietów za Katyń. Trybunał oddalił świadków z Katynia zaproponowanych przez gen. Andersa (prof. Zawodny, „Death in the Forest", Milwaukee 1972, s. 70-72).
Jeszcze we wrześniu 1941 roku, gdy gen. Anders przyjechał do Moskwy aby widzieć się z Beaverbrookiem - ministrem zaopatrzenia w rządzie brytyjskim, był zaskoczony, że niczego nie uzyskał dla swej „armii pod namiotami", gdy już zaczynała się rosyjska zima. (W. Anders, „Bez ostatniego rozdziału", s. 85). Anglikom chodziło o to, by Polakom zaopatrzenie dały Sowiety (co było nieprawdopodobne) lub Stany Zjednoczone, gdy była nieznana jeszcze siła i bitność armii, a jeszcze mniej kierunek jej użycia. Zgoda na odejście Polaków z Sowietów, szybkie dojście do zdrowia przez tych co nie zmarli przed podjęciem transportów i potem w Persji, pozwalały Churchillowi liczyć na świetne dywizje i wtedy dopiero zaopatrzenie zrównało się z brytyjskim.
Churchill - bo to on decydował za cały rząd JKM - przez lata utrzymywał w tajemnicy polityczne porozumienia ze Stalinem. Dopiero w lutym 1944 roku, mówiąc w parlamencie, sypał plewy w polskie oczy:
- „ Utrzymamy silną i niepodległą Polskę, ale nigdy nie gwarantowaliśmy jej granic. Jednocześnie musimy pamiętać o historycznych granicach Rosji, przed wojnami 1914 i 1939 roku. Polska będzie starzona dla zabezpieczenia zachodnich granic Rosji. Wobec linii Curzone'a na wschodzie, Polska uzyska odszkodowanie kosztem Niemiec na zachodzie". (W. Churchill, j.w., tom V, s. 227 i W. Anders,y.w. s. 214).
Prezydent Roosevelt naiwnie wyobrażał sobie, że Stalin po zakończeniu działań wojennych zgodzi się na plebiscyt na wschód od Bugu, czemu przeczyły rozpoczęte już w 1939 roku deportacje. W każdym razie przewidywano, że granica będzie przebiegać na wschód od linii Curzone'a, z Lwowem dla Polski. (F.R.U.S. 1943, tom I, s. 524).
Na konferencji ministrów spraw zagranicznych w Moskwie w październiku 1943 roku, oddano lejce Mołotowowi, a Eden i Harriman nie poruszali spraw polskich, mimo wcześniejszych obietnic. Tak uhonorowany Mołotow oświadczył, że w Warszawie w podziemiu powstała „Krajowa Rada Narodowa", jako komunistyczna przeciwwaga rządu polskiego w Londynie. (I. Majski, Who Helped Hitler?, London 1964, s. 78). Porozumienie moskiewskie, wobec dyplomatycznej bierności ministrów Zachodu, przesądzało wyniki konferencji w Teheranie (28 listopada - 2 grudnia 1943 roku).
Już w pierwszym dniu rozmów Churchill oświadczył, że „Bezpieczeństwo Sowietów powinno dyktować ich zachodnie granice". Stalin przygotowany na ostrą obronę terytorium Polski, z przyjemnością słuchał wywodów, że Polska wdzięczna za oswobodzenie od Niemców (wówczas postępujące), winna w przyszłości bronić Rosji.
Obaj z Churchillem „przeoczyli", że odcinanie polowy ziem Polski, zmniejszy jej siły. Zamiast obrony - sojusznik zdradzał Polskę, a popierał Sowiety.
Wreszcie Eden zapytał, czy Stalin zgadza się na polską granicę na Odrze? Było to bardzo na rękę Sowietom, które opierając się o zwycięstwa na froncie, planowały opanowanie całej Polski i przesuwały swój obszar okupacji na ziemie jeszcze niemieckie. Stalin przy tym zapowiedział w dyskusji, że weźmie część Prus Wschodnich dla Rosji, czyli z prowincji przyznawanej Polsce. (Documents on Polish-Soviet Relations, dokument 558, s. 976 i prof. Feis s. 283-284).
Rząd polski nie mógł się bronić, gdyż Stalin przed spotkaniem zadepeszował: „Mają być obecne tylko głowy trzech państw", co Zachód przyjął milcząco. (Correspondence between Stalin, Churchill and Attlee, New York 1965, doc. 205).
Ambasador Biddle zwrócił uwagę Prezydenta, że moskiewska konferencja nie postanowiła wprowadzenia administracji rządu polskiego na tereny zwalniane przez Niemców. Taka procedura była natomiast przewidziana dla Italii, która latami walczyła przeciwko Aliantom. (F.R.U.S. 1943, tom III s. 481-483). To pozwoliło Stalinowi na wprowadzenie administracji komunistycznej i od dalenie prób wysłania do Polski wojskowych misji zachodnich już w następnym roku.
Tajna dyplomacja brytyjsko-sowiecka zaskakiwała rząd polski nagłymi decyzjami. Tylko plotki docierały do polskich uszu, ale je oddalano na zasadzie: „Anglicy do tego nie dopuszczą". Wyjątkowo, angielskie informacje przed Powstaniem były uczciwe. Foreign Office odpowiedział na prośby polskiego ambasadora o pomoc w uzbrojeniu i amunicji - „Rząd JKM nie będzie w stanie nic uczynić w tej sprawie". (J. M. Ciechanowski, Powstanie Warszawskie Londyn 1971, s. 150). Oprócz tego gen. Kopański i gen. Sosnkowski byli podobnie informowani przez czynniki wojskowe. Dlatego Powstanie było niezależną polską decyzją generałów Bora, Pełczyńskiego i Okulickiego.
Była to oczywista zbrodnia wobec narodu, zwłaszcza wobec Warszawy, popełniona przez wojskowych patronujących Delegaturze Rządu. Komenda A.K. zmieniła samowolnie „Instrukcje" gen. Sikorskiego i gen Sosnkowskiego mówiące, że „Powstanie nie może się nie udać", wybuchnąć ma dopiero wtedy, gdy wojska alianckie znajdą się na terenie polskim, a Niemcy będą zdemoralizowani sowiecką przewagą.
Na sukces polityczny Powstania liczył premier Mikołajczyk, wsparty fantazjami gen. Tatara, któremu w Stanach Zjednoczonych odmówiono zaopatrzenia podczas konferencji w Waszyngtonie. Zwycięska ofensywa sowiecka dochodziła do Wisły, a ponieważ nie było żadnej umowy ze Stalinem od czasu zerwania stosunków dyplomatycznych po Katyniu, zryw w Warszawie był oczywistą katastrofą. Jeszcze w rozmowie pik. I. Oziewicza - dowódcy NSZ z gen. Roweckim - komendantem A.K. - zgodzono się, że Powstania nie będzie w ówczesnych warunkach.
Potem obaj zostali aresztowani i decyzję podjęło trzech szalonych patriotów.
Wynik Powstania jest powszechnie znany - około 250.000 zabitych, głównie mieszkańców stolicy, zniszczono główny ośrodek kultury i historii, nędza ludności i zdobycie Warszawy przez sowiecką armię. Rodacy biorąc wszystkie sprawy emocjonalnie, są dumni z tych osiągnięć. Nikt nie wątpi, że jesteśmy odważni, lecz mało kto ma o nas dobrą opinię, umiemy myśleć lecz nie umiemy politykować. Dlatego ci bohaterzy opanowali emigrację i przez ostatnie 40 lat zajmują się głównie medalami i orderami.
Chuchill naciskał Mikolajczyka o wyrażenie zgody na cesję ziem wschodnich, a do Roosevelta wysłał memorandum równe wartości połowy Polski - dla „bezpieczeństwa" Sowietów. Prezydent zgodził się na ten wojskowy i poli tyczny nonsens bez plebiscytu, o którym dawniej myślał. Co więcej, przez Stettiniusa odrzucił przyjętą zasadę nienaruszalności granic do czasu decyzji konferencji pokojowej. Kiedy w grudniu 1943 ambasador USA przy rządzie polskim zrezygnował ze swego stanowiska wobec braku obrony spraw polskich, jego następca nie został wyznaczony. Mikołajczyk streścił żądania Stalina -„ Odejście od Traktatu Ryskiego, przyjęcie nowej granicy i zmiany w polskim rządzie " - jako dyktando bez negocjowania.
Ustępstwa na żądania sowieckie nie miały końca: wtrącanie się w osobowy skład polskiego rządu, ujawnianie polskich zabiegów w Waszyngtonie. Oczekiwano zjazdu Stalina, Roosevelta i Churchilla. Do ich rządów zostało skierowane memorandum rządu polskiego, sugerujące decyzje graniczne po zakończeniu wojny, prawa narodu polskiego do posiadania niezależnego ustroju i rządu, wreszcie oświadczono, że porozumienia mocarstw bez udziału rządu polskiego, nie będą uznawane przez Polsków.
Memorandum zignorowano, a Mikołajczyk nie otrzymał zaproszenia na widzenie się z Churchillem i Rooseveltem. Ten ostatni był zainteresowany tylko polskimi glosami przed zbliżającymi się wyborami w USA i dbał, by nie publikowano informacji o jego obojętności przed wyborami. (H. Feis,/.w. s. 524, S. Mikołajczyk,/w. s. 110).
Sir. J. Wheeler-Bennett (The Semblance of Peace, London, s. 194-196) -pisze o okresie poprzedzającym Jałtę, że Brytania dawała obietnice Mikołajczykowi, ale nie miała zamiaru ich dotrzymać, po wielokrotnie wyrażanej zgo dzie na linię Curzone'a, na „przyjazny rząd" i sowiecką, powojenną adminis trację. „Polska miała tylko wartość honoru dla Brytyjczyków, a Grecja miała wartość strategiczną i to decydowało". Dalej sławny historyk potwierdza: „ Słuszność braku polskiego zaufania do prowadzonych negocjacji".
Zjazd w Jałcie był imponujący. Ponad 700 wojskowych i cywilnych asystentów obu zachodnich przywódców, w armadzie samolotów przybyło na kwatery błyskawicznie oczyszczone z niemieckich i rosyjskich pluskiew. Stalin jako gospodarz był nadzwyczajny, z obfitością jedzenia i alkoholu, co było dobrze skalkulowane. Goście czuli się zobowiązani, a ich umysły zamglone. Sytuacja na froncie wschodnim znakomita - ofensywa rozpoczęta 13 stycznia, doprowadziła do zajęcia całej przedwojennej Polski.
Wprowadzono „Rząd Tymczasowy" złożony z komunistów (F.R.U.S. 1945, tom V, s. 115). Amerykanie widzieli zagrożenie dla niepodległości Polski, jednak w drodze do Jałty, ministrowie Stettinius i Eden omówili wszystkie ważniejsze sprawy i zgodzili się.
Stan fizyczny i bierność umysłu Rooseyelta nie pozwoliły na wspólne omówienie spraw polskich. Eden zanotował tylko: - Wzrasta zaniepokojenie, że Rosja posiada szeroki plany zdominowania Europy Wschodniej i skomuni-zowania pozostałych terenów, zwłaszcza nad Morzem Śródziemnym. (A. Eden, The Reckoning, s. 439).
„Dom wariatów na czele z Edenem odnośnie Polski. Pewien sens z tego -oczyścić sprawy personalne, usunąć rządy londyński i lubelski i stworzyć nowy, do przyjęcia przez wszystkich ". (Sir Cadogan,/.w. s. 698).
Prawdopodobnie brytyjski minister spraw zagranicznych, pisząc te słowa miał rację, ale Stalinowi nie zależało na uporządkowaniu spraw polskich i dobraniu ludzi wartościowych. Polskę czekała krwawa czystka i terror. Rząd polski żądał międzyalianckiej, wojskowej kontroli w Polsce. Cadogan nie wierzył, by to się udało. Już w Jałcie Churchill powiedział, a jego przyboczny lekarz zanotował: -Nie możemy się zgodzić, aby Polska była rosyjskim państwem kukiełek, gdzie ludzie nie zgadzający się ze Stalinem, są odrzucani. Amerykanie są ignorantami w sprawie Polski. (Lord Moran - Winston Churchill, The Struggle for Survival, London 1966, s. 219)
Churchill nie miał odwagi powiedzieć tego wprost dyktatorowi. Znów cytuję Cadogana, niezrównanego kronikarza Jałty: - Mało zrobiono, mały postęp. Pierwszy minister nie poinformowany o problemach o których mówi (...) Dobre pożywienie, masa wódki (...) Ta konferencja będzie zupełnie spartaczona (...) Spór o Polskę - nic nie zostało tam ustalone (...) Pierwszy minister raczej wypadł z szyn. Stary, głupi człowiek zabierał głos, bez uwagi na Anthony (Eden) albo na mnie (...) To co mówił, było zupełną odwrotnością linii, którą ustaliliśmy z Amerykanami. (Cadogan,/w. s. 706)
I dalej: - Mamy wreszcie umowę w sprawie Polski, która może złagodzić różnice przynajmniej na pewien czas i zapewnić pewien stopień niepodległości Polakom. Linia Curzone'a, włączając Lwów, ma być granicą Rosji, a zachodnią granicą Polski ma być Odra i Nysa (która? - S.Ż.). Tu Roosevelt i Churchill oponują aby nie dać zbyt wiele Polsce. Churchill wygłaszał tanie banały -„wolna, suwerenna, pan swej własnej duszy", poczem zgadzał się na „wolną elekcję w ciągu miesiąca", co było niewykonalne i bez nadzoru między narodowego. Stalin był dobrze przygotowany z historii rejonu, mówił o polskich osadach nad Odrą gdy chciał przesunąć na zachód granicę kontrolowaną przez Sowiety. (Cadogan,/.w. s. 706, 708-709, 716-717, i H. Feis - s. 524-525).
Czytelnik łatwo zauważy, że najczęściej cytuję Lorda Cadogana. Mimo wódki był trzeźwy i przygotował dokumenty z ogromnej ilości kontaktów, rozmów i deklaracji ludzi. Dyskusje o organizacji i uprawnieniach „Tymcza sowego Rządu" polskiego były długie, skomplikowane, pełne frazeologii, bez kontroli międzynarodowej, przyszli ambasadorowie nie mieli swobody ruchu w kraju, a ich raporty były zaledwie protestami. (H. Feis, y. w. s. 526-529).
Iluzje miały krótki żywot i po powrocie do Londynu, Churchill powiedział na posiedzeniu gabinetu: „Zdajemy sobie sprawę z naszych wielkich grzechów wobec Polski, w przeszłości, w ciągu okupacji i opresji w tym kraju". Ale ten sam człowiek już 27 lutego mówił w parlamencie o swym zaufaniu i wierze w dobrą wolę Sowietów: „Nie znam rządu, który bardziej solidnie przestrzega swoich zobowiązań, jak sowiecki rząd rosyjski". (Documents on Polish-Soviet Relations,].Vf. doc. 309).

...... "

Szkoda ze widzac jak bylismy zdradzani przez kolejnych "sprzymierzencow nadal dajemy sie ......!