"My chcemy tutaj umrzeć"

avatar użytkownika PLK

To nie będzie tekst o Egipcie, chociaż sprawy działy się dokładnie w tym kraju zaledwie kilka dni temu.

Miałem okazję oglądać wydarzenia z placu Tahrir w Kairo praktycznie na żywo na różnych kanałach informacyjnych, tak że mniej więcej wiem jak dramatyczna była sytuacja w Kairo w pewnym momencie. Działo się to w ubiegłą środę, kiedy reżim egipski postanowił rozprawić się z demonstrantami na placu Tahrir za pomocom wynajętych bojówek wspomaganych przez funkcjonariuszy policji w cywilu. Co prawda początkowo plan zaatakowania pokojowych demonstrantów przez bojówkarzy się nie udawał ponieważ demonstrujący zdołali przekonać bojówkarzy do swojej sprawy i rozpoczęło się pojednanie między nimi. Ale dokładnie w tym momencie wkroczyli funkcjonariusze w cywilu na ... wielbłądach i zaatakowali bratających się niczym średniowieczni jeźdźcy piechotę. Reporterom CNN niemal słów brakowało aby to opisać.

Po tem rozwinęła się wielogodzinna bitwa na płyty chodnikowe i koktajle Mołotowa. Protestujący na placu Tahrir w pewnym momencie byli otoczeni ze wszystkich stron, wszystkie wejścia na plac blokowali zwolennicy reżimu. Sytuacja wyglądała na beznadziejną, armia przyglądała się wszystkiemu biernie, ograniczając działanie do gaszenia pożarów powodowanych przez rzucane butelki z benzyną. Zapadał zmrok i wszystko wskazywało na to że resztka protestujących jeśli się nie podda to zostanie zmasakrowana pod osłoną nocy, albo w najlepszym wypadku aresztowana i wrzucona do więzienia.

Dokładnie w tym momencie padło tytułowe zdanie, przekazane przez znajdujących się jeszcze na placu Tahrir, zagranicznych reporterów całemu światu. Demonstrujący podjęli decyzję że nie mają zamiaru się poddawać, pomimo tego że nie mieli praktycznie żadnych szans, oni woleli zginąć w walce niż się poddać! Nie były to głosy odosobnione tylko wielokrotnie powtarzane i podzielane przez większość.

Kiedy słyszałem to zdanie na CNN wiedziałem że ci ludzie już wygrali. Nie było jasne w jaki sposób się to potoczy, czy faktycznie dojdzie do masakry czy reżim tylko blefuje i chciał przetestować determinację demonstrantów, ale było jasne że reżim przegrał tak czy inaczej. Jeśli dopuścił by się masakry to był by to jego koniec na arenie międzynarodowej a jeśli nie to bitwa zostanie wygrana przez demonstrantów. Tak też się stało, bojówki widząc determinację po drugiej stronie zaczęły się wycofywać a w końcu wkroczyło wojsko i rozdzieliło obydwie strony.

Nie wiadomo czy reżim faktycznie planował masakrę i wycofał się pod wpływem nerwowych telefonów z Waszyngtonu czy, co bardziej prawdopodobne, chciał tylko zastraszyć demonstrantów. Za drugim wariantem przemawia obecność wojska które zachowywało się jak sędzia podczas meczu. Ale nie ma to znaczenia ponieważ demonstrujący na placu byli przekonani że zginą i mimo tego nie zrezygnowali.

 

PS. Geopolitycznie USA co prawda popiera reżim w Egipcie, ale proponuję tu stosować maksymę śp. Prezydenta Kaczyńskiego: "prawda leży zawsze po stronie walczących o wolność."

 

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz