CHCĘ WIEDZIEĆ, DLACZEGO MĄŻ MUSIAŁ ZGINĄĆ - rozmowa z Marią Seweryn
„Najbardziej przykre są dla mnie komentarzy niektórych dziennikarzy, zwłaszcza w TVN. W głowie mi się nie mieści, że młodzi ludzie mogą być tak stronniczy, napastliwi”. Z Marią Seweryn, wdową po artyście Wojciechu Sewerynie, wykonawcy pomnika poświęconego ofiarom Katynia w Chicago, który zginął w katastrofie smoleńskiej, rozmawia Dorota Kania.
W jaki sposób dowiedziała się Pani o katastrofie smoleńskiej?
Włączyłam telewizor i czekałam na transmisję z Katynia. Chciałam zobaczyć mojego męża, który w miejscu zamordowania swojego ojca oddaje mu hołd. Mąż tak bardzo cieszył się z tego wyjazdu z panem prezydentem Kaczyńskim! Ja miałam obawy, mówiłam, że może pojedzie pociągiem specjalnym, ale on się śmiał. Mówił, że nie ma bezpieczniejszego miejsca niż przy prezydencie. Gdy pojawiły się pierwsze informacje, łudziłam się, że to może tylko awaria samolotu, że pasażerowie przeżyli. A później przyszły te straszne wiadomości...
Pani mąż miał do Katynia stosunek szczególny...
Smoleńska ziemia po raz drugi zabrała syna rodziny Sewerynów. Najpierw został tam zamordowany ojciec Mieczysław, oficer tarnowskiego 16 Pułku Piechoty. Mój mąż urodził się 31 sierpnia, dzień przed wybuchem II wojny światowej. Teść widział swojego synka tuż po urodzeniu i to zaledwie tylko przez godzinę. W dniu, w którym urodził się Wojciech, teść musiał wyjechać do swojej jednostki, która wzięła udział w walkach z bolszewickim najeźdźcą. We wrześniu 1939 r. Mieczysław Seweryn trafił do niewoli sowieckiej, a później do obozu w Kozielsku. W 1940 r. został zamordowany strzałem w tył głowy – stał się ofiarą zbrodni katyńskiej.
To był pierwszy wyjazd Pani męża do Katynia?
Nie, był już tam wcześniej. Pamiętam takie ujęcie: mąż klęczy w lesie katyńskim, a po jego twarzy spływają łzy. Dla niego to miejsce było przecież uświęcone krwią jego ojca, o którym nie mógł przez wiele lat nic powiedzieć. Nasze córki doskonale wiedziały, w jaki sposób zginął ich dziadek, ale było im niezmiernie przykro, gdy nie mogły nawet zamieścić jego zdjęcia w Izbie Pamięci, podczas gdy hołubiło się radzieckich żołnierzy.
Pan Wojciech Seweryn był pomysłodawcą i wykonawcą stojącego w Chicago pomnika poświęconego pamięci ofiar zbrodni katyńskiej. W wywiadach mówił, że jest to „testament jego życia”. Pomnik został odsłonięty zaledwie rok przed jego śmiercią...
To było rzeczywiście dzieło życia mojego męża. Myślał o nim jeszcze będąc w Polsce, z której wyjechał w latach 70. Nawet gdy dostał obywatelstwo USA, nie przestał czuć się Polakiem, podobnie zresztą jak i ja. Komitet budowy pomnika został powołany w 2000 r., mąż zbierał na niego fundusze i w końcu udało się go wykonać. Stoi przy głównej bramie cmentarza św. Wojciecha w Chicago i przedstawia Maryję trzymającą w ramionach martwego żołnierza. Dla nas odsłonięcie pomnika było niezwykłym wydarzeniem. Przyszło mnóstwo osób, członków Polonii, wielu mieszkających w USA krewnych ofiar zamordowanych w Katyniu. Na uroczystościach byli: ks. kardynał Józef Glemp, polonijni biskupi z Chicago Tadeusz Jakubowski i Tomasz Paprocki. My zawsze angażowaliśmy się w wydarzenia dotyczące Polski: mąż aktywnie działał w Polonii, organizował i brał udział w uroczystościach świąt narodowych. W duchu patriotyzmu wychowaliśmy nasze dzieci i nasze wnuki. Teraz jest nam bardzo ciężko – nasza rodzina miała silne więzy i nie możemy pogodzić się z ta tragedią, mimo że minęło już 10 miesięcy od katastrofy.
Mąż przyjechał specjalnie do Polski na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej?
Tak, dla niego uroczystości zaczęły się w rodzinnym Tarnowie, gdzie obchodzono rocznicę ludobójstwa w Katyniu. Przecież w 1939 r. tarnowscy żołnierze walczyli z bolszewikami, którzy 17 września zaatakowali Polskę od Wschodu. Ci, którzy trafili do sowieckiej niewoli, zostali zamordowani w Katyniu. Mąż marzył, by pomnik podobny do tego w Chicago stanął także w Tarnowie. Przed 10 kwietnia 2010 r., podczas obchodów w Tarnowie rocznicy zbrodni katyńskiej mąż otrzymał od tamtejszych władz nagrodę – statuetkę „Anioł Ciepła”, którą dostają osoby najbardziej zasłużone dla miasta.
Jak Pani ocenia śledztwo w sprawie katastrofy?
Na bieżąco śledzę to, co się dzieje w Polsce, i nie mogę zrozumieć, jak polski rząd mógł tak bez protestu oddać śledztwo w ręce rosyjskie. Gdy widzę w telewizji, jak 70-letnia kobieta – gen. Anodina decyduje o tym, kto jest winny katastrofy, to ręce mi opadają z bezsilności. Na jakiej podstawie ona mówi, że winni są polscy piloci? Gdzie są dowody, że pan gen. Błasik miał alkohol we krwi w momencie katastrofy? Haniebne jest to, że polski rząd nie broni honoru żołnierzy.
Najbardziej przykre są dla mnie komentarzy niektórych dziennikarzy, zwłaszcza w TVN. W głowie mi się nie mieści, że młodzi ludzie mogą być tak stronniczy, napastliwi, nie liczą się z uczuciami bliskich ofiar katastrofy. Przecież Jarosław Kaczyński stracił brata i bratową, a jest bez żenady atakowany. Nie patrzy się na niego jak na cierpiącego, pogrążonego w żałobie człowieka, ale jak na obiekt do ataków. Czy ci ludzie nie widzą, co znaczy ból i cierpienie po stracie bliskiej osoby?
Polski rząd zapewnia, że będzie napisany polski raport.
I co z tego? W świat już poszła wersja rosyjska i w dniu jej ogłaszania nie było zaprezentowane stanowisko ani polskiego premiera, ani prezydenta. Schowali się i nie wiadomo, na co czekali. A później dowiaduje się, że prezydent Komorowski dzwonił do prezydenta Rosji. Nie wiadomo, po co, nie wiadomo, o czym rozmawiali, bo nikt o szczegółach tej rozmowy w Polsce nie poinformował. Czy dotyczyła czegoś wstydliwego? Przecież rozmawiało dwóch prezydentów, a nie prywatne osoby.
W ostatnich dniach pojawiła się sprawa odszkodowań dla bliskich ofiar katastrofy smoleńskiej.
Dla mnie sprawa pieniędzy i odszkodowania jest na ostatnim miejscu. Rozumiem, że są rodziny, które mają ciężką sytuację finansową, ale uważam, że teraz nie jest czas na rozmowę o pieniądzach. Najważniejsze jest ustalenie winnych i pociągnięci ich do odpowiedzialności. Myślę, że nie bez powodu teraz polskie władze mówią o odszkodowaniach – chcą odwrócić uwagę od swojej kompromitacji.
Czy wie Pani, że rosyjska prokuratura wzywa bliskich ofiar katastrofy na przesłuchania?
Tak, słyszałam też, że jeśli ktoś odmówi, to jest za to nawet kara łagru. Zastanawiam się, czy Polska jest wolnym krajem, czy też nadal znajduje się pod sowiecką okupacją. Polscy politycy, którzy dziś mają władzę, zamiast na to zareagować, siedzą cicho. Jestem w stałym kontakcie z naszym prawnikiem i dziękuję Bogu, że większość bliskich ofiar katastrofy domaga się prawdy.
Wierzy Pani, że cała prawda o katastrofie smoleńskiej zostanie pokazana?
Mam taką nadzieję. Widzę, ile dobrego robi pan poseł Antoni Macierewicz i jego komisja badająca okoliczności katastrofy smoleńskiej. Gdyby nie oni, wiele rzeczy byłoby ukrytych. Pewnie nie dowiedzielibyśmy się o rozmowach na wierzy w Smoleńsku i o innych niesłychanie ważnych okolicznościach. To dzięki tej komisji rodziny ofiar katastrofy mogły opowiedzieć, co działo się w Moskwie, a urzędnicy Kancelarii Prezydenta Kaczyńskiego powiedzieli prawdę, jak wyglądały przygotowania do tej uroczystości ze strony rządu i jakie kłody pod nogi rzucano prezydentowi. Wybieram się w najbliższych miesiącach do Polski i chociaż mam obywatelstwo USA, niewykluczone, że już zostanę na stałe. Mimo moich chorób, cierpienia i bólu zrobię wszystko, by dowiedzieć się, dlaczego doszło do katastrofy, dlaczego musiał zginąć mój mąż.
Wywiad ukazał się w najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej"
http://www.niezalezna.pl/artykul/chce_wiedziec_dlaczego_maz_musial_zginac/44224/1
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Mąż przyjechał specjalnie do
Mąż przyjechał specjalnie do Polski na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej?
Tak, dla niego uroczystości zaczęły się w rodzinnym Tarnowie, gdzie obchodzono rocznicę ludobójstwa w Katyniu. Przecież w 1939 r. tarnowscy żołnierze walczyli z bolszewikami, którzy 17 września zaatakowali Polskę od Wschodu. Ci, którzy trafili do sowieckiej niewoli, zostali zamordowani w Katyniu. Mąż marzył, by pomnik podobny do tego w Chicago stanął także w Tarnowie. Przed 10 kwietnia 2010 r., podczas obchodów w Tarnowie rocznicy zbrodni katyńskiej mąż otrzymał od tamtejszych władz nagrodę – statuetkę „Anioł Ciepła”, którą dostają osoby najbardziej zasłużone dla miasta.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. "Zginął w tym samym lesie co
"Zginął w tym samym lesie co ojciec". Poruszająca opowieść o jedynym obywatelu amerykańskim, który zginął w Smoleńsku...
http://www.wpolityce.pl/view/6620/_Zginal_w_tym_samym_lesie_co_ojciec___...
(Artykuł opublikował "Czas Ciechanowa", publikujemy za zgodą autorki - pani Teresy Kaczorowska oraz redakcji).
- Do dziś nie odzyskaliśmy telefonu komórkowego, ani aparatu fotograficznego mojego ojca. Mogą być one cenne dla Rosjan, gdyż utrzymywał stosunki z wieloma osobami z pierwszych stron gazet – mówi Anna Wójtowicz z Chicago, córka Wojciecha Seweryna, kuzynka znanego aktora Andrzeja Seweryna.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl