„lekcje polskiego to zbyt wielkie obciążenie dla dzieci” i Polsko-Niemiecka Fundacja na rzecz Nauki.
W "Rzeczposlitej opublikowano dwa artykuły warte odnotowania, aby nie umknęły w kolejnych wrzutkach medialnych, które mają przyciągnąć uwagę publiki. Pierwsza to kolejny polski ojciec, którego niemiecka żona nie zezwala na kontakty z dziećmi i uczenie ich języka polskiego. Kolejny Polak, który walczy samotnie z machiną sądową, bez żadnego wsparcia ze strony administracji polskiej.
..()Wojciech Pomorski chciał, by jego córki uczyły się polskiego języka i kultury. Austriacki sąd zadecydował: „nie ma takiego przymusu”
Wojciech Pomorski, mieszkający w Hamburgu nauczyciel germanista, walczy od ośmiu lat przed niemieckimi i austriackimi sądami o to, by jego córki, 13-letnia Justyna Maria i 11-letnia Iwona Polonia, które mieszkają pod opieką niemieckiej matki w Wiedniu, uczyły się języka polskiego i nie straciły kontaktu z rodzimą kulturą.
Na początku stycznia sąd krajowy w Hamburgu (Niemcy) odrzucił jego pozew przeciwko miastu za dyskryminację ze względu na przynależność narodową. Pomorski domagał się 15 tysięcy euro odszkodowania za to, że urząd ds. dzieci i młodzieży w hamburskiej dzielnicy Bergedorf zabronił mu rozmawiania po polsku podczas nadzorowanych spotkań z córkami.
Teraz poniósł kolejną klęskę przed Sądem Najwyższym w Austrii. Chciał, by jego córki, które widział ostatni raz rok temu, uczyły się języka polskiego i polskiej kultury, czego zabrania im matka. Sąd Najwyższy uznał jednak, że „nie ma w niemieckim ani austriackim prawie przepisów, które nakazywałyby rodzicowi, który posiada prawo do opieki nad dziećmi, by narzucił im określoną formę wykształcenia”. Matka dzieci, która uprowadziła je w lipcu 2003 roku z Niemiec do Austrii, nie musi ich więc uczyć języka i kultury ojca. Sąd uwierzył kobiecie, że były mąż ją bił i wyzywał oraz że „lekcje polskiego to zbyt wielkie obciążenie dla dzieci”.
Jego zdaniem działanie to ma znamiona „przymusowej germanizacji”. Zwraca też uwagę, że jego córki prócz niemieckiego mają także polskie obywatelstwo. – Proszę sobie wyobrazić, że u nas, w Polsce, zabroniono dzieciom, które mają obywatelstwo niemieckie, uczyć się języka niemieckiego.
http://www.rp.pl/artykul/243283,601753.html
W 2008 roku odbyło sie szereg spotkać wspólnych rządu polskiego pod światłym nadzorem rządu niemieckiego. Jednym z "owoców" tej bardzo ścisłej współpracy, pod nadzorem człowieka od zadań specjalnych Tuska - Bartoszewskiego, było podpisanie umowy pomiędzy rządami Polski i Niemiec o powołaniu Fundacji.
...()Bałagan w finansach, marnotrawienie pieniędzy, a także niezałatwiony polsko-niemiecki spór o statut i niewpłacenie przez Polskę 5 mln euro – to główne zarzuty niemieckiej Federalnej Izby Obrachunkowej (odpowiednik NIK) wobec Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki. Po kontroli w październiku 2010 r. Izba zaleciła rozwiązanie fundacji do wiosny 2011 r., jeśli nie uda się ściągnąć pieniędzy od Polski.
Fundacja powstała w 2008 r. Wbrew polsko-niemieckim ustaleniom Niemcy sami ją powołali i napisali jej statut. Ten do dziś nie jest zatwierdzony, przez co polsko-niemiecka umowa naukowa (realizowana przez fundację) nie została ratyfikowana. Kością niezgody są zapisy statutu, które nie dają nam prawa weta, jakie przyznali sobie niemieccy partnerzy.
"Rz" jeszcze przed podpisaniem umowy pisała, że Polska wyłoży 5 mln euro na fundację (Niemcy – 50 mln euro), ale nie będzie mieć wpływu na kierunki badań. Co więcej, projekty kontrowersyjne z naszego punktu widzenia miałyby polską autoryzację.
Po naszych artykułach szef MSZ Radosław Sikorski uzależnił ratyfikowanie umowy – a tym samym przekazanie pieniędzy do fundacji – od zmian w statucie zrównujących pozycję strony polskiej z niemiecką.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk, senator PiS, wielokrotnie zwracała się do polskich władz o usunięcie z nazwy fundacji słowa "Polska". Także szef MSZ nie wykluczał zmiany statusu fundacji, która utraciłaby międzynarodowy charakter.
– Wtedy możemy rozpocząć procedurę zmiany umowy międzyrządowej i przekazać wkład do budżetu fundacji – mówi rzecznik Ministerstwa Nauki. – Nie rozważamy scenariuszy innych niż dalszy rozwój fundacji na partnerskich zasadach.
http://www.rp.pl/artykul/601627.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. PLAGA TUSKA- niemiecko-polska fundacja na rzecz nauki
„Plagi Tuska” - taki
tytuł nosi najnowszy hit Jana Pietrzaka, który znakomicie oddaje ogrom
niekompetencji polskiego rządu z Donaldem Tuskiem za sterami. Do plag
owych zaliczyć należałoby także pokraczne dziecko niemiecko-polskiego
mezaliansu na niwie nauki – tzw. Niemiecko-Polską Fundację na Rzecz Nauki.Potworek
ten rodzi się już od kilku lat i miałam wątpliwą przyjemność kilka razy
na ten temat pisać. W ostatnim wydaniu „Rzeczpospolitej” - wskutek
krytycznych uwag niemieckiej Izby Kontroli Finansowej tematem zajął się
ponownie Jarosław Kałucki:
„Bałagan w finansach, marnotrawienie pieniędzy, a także niezałatwiony
polsko-niemiecki spór o statut i niewpłacenie przez Polskę 5 mln euro –
to główne zarzuty niemieckiej Federalnej Izby Obrachunkowej
(odpowiednik NIK) wobec Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki. Po
kontroli w październiku 2010 r. Izba zaleciła rozwiązanie fundacji do
wiosny 2011 r., jeśli nie uda się ściągnąć pieniędzy od Polski.
Fundacja powstała w 2008 r. Wbrew polsko-niemieckim ustaleniom Niemcy
sami ją powołali i napisali jej statut. Ten do dziś nie jest
zatwierdzony, przez co polsko-niemiecka umowa naukowa (realizowana przez
fundację) nie została ratyfikowana. Kością niezgody są zapisy statutu,
które nie dają nam prawa weta, jakie przyznali sobie niemieccy
partnerzy.
"Rz" jeszcze przed podpisaniem umowy pisała, że Polska wyłoży 5 mln euro
na fundację (Niemcy – 50 mln euro), ale nie będzie mieć wpływu na
kierunki badań. Co więcej, projekty kontrowersyjne z naszego punktu
widzenia miałyby polską autoryzację.
Po naszych artykułach (Rzp)szef MSZ Radosław Sikorski uzależnił
ratyfikowanie umowy – a tym samym przekazanie pieniędzy do fundacji – od
zmian w statucie zrównujących pozycję strony polskiej z niemiecką.
Przewodnicząca fundacji Rita Süssmuth bagatelizowała sprawę statutu. W
2009 r. mówiła "Rz", że od aspektów prawnych ważniejszy jest sam rozwój
współpracy naukowej, a polityczne weto mogłoby wręcz zagrozić wolności
badań.
Dorota Arciszewska-Mielewczyk, senator PiS, wielokrotnie zwracała się do
polskich władz o usunięcie z nazwy fundacji słowa "Polska". Także szef
MSZ nie wykluczał zmiany statusu fundacji, która utraciłaby
międzynarodowy charakter.
Federalna Izba Obrachunkowa zaznacza, że sugerowana likwidacja fundacji
nie oznacza końca polsko-niemieckiej współpracy naukowej. Mogłaby ona
być realizowana przez inne instytucje czy bezpośrednio przez resorty
nauki. Kontrolerzy zauważają, że likwidując fundację, można lepiej
spożytkować 50 mln euro i wygospodarować więcej pieniędzy na badania, bo
obecnie jedna trzecia budżetu idzie na funkcjonowanie tej instytucji.
– Zalecenie Izby nie ma charakteru obligatoryjnego, ale w Niemczech jest
traktowane niezwykle poważnie przez zainteresowane instytucje – mówi
"Rz" mec. Stefan Hambura, berliński adwokat.
Polskie Ministerstwo Nauki jest zaskoczone ostrym stanowiskiem
Federalnej Izby Obrachunkowej, choć nie zna treści dokumentu. –
Przedstawiciele strony niemieckiej nie sygnalizowali nam problemów
związanych z kontrolą – mówi Bartosz Loba, rzecznik resortu. – Zgodnie z
naszym oglądem sprawy obu stronom zależy na jak najszybszym
procedowaniu w tych formalnych kwestiach.
I rzeczywiście sprawy nabrały nagle przyspieszenia. Miesiąc po
opublikowaniu raportu Izby władze fundacji zatwierdziły zmiany forsowane
od dwóch lat przez Polaków.
Całość tutaj:
www.rp.pl/artykul/601627.html
Strona fundacji- waaadze
Piosenka "Plagi Tuska" do posluchania tutaj
http://niemcy.salon24.pl/273694,plaga-tuska-niemiecko-polska-fundacja-na-rzecz-nauki
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Nie wchodźmy do tej fundacji
Naukowcy ostrzegają, że nasz rząd nie powinien angażować się w działalność Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki, bo nie wyniesiemy z tej współpracy żadnej korzyści. A sami Niemcy twierdzą, że fundacja z powodów finansowych powinna być rozwiązana.
Federalna Izba Obrachunkowa w orzeczeniu pokontrolnym bardzo krytycznie oceniła prace Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki, zalecając nawet jej rozwiązanie. Powodem tak ostrej krytyki jest bałagan finansowy i trwonienie pieniędzy oraz nierozwiązany do tej pory spór pomiędzy polskim a niemieckim rządem o statut fundacji i rolę w niej polskiej strony. O ile Niemcy krytykują fundację z powodów ekonomicznych, o tyle polscy naukowcy nie widzą także merytorycznego sensu angażowania się przez Polskę w tę inicjatywę. Prawnik prof. Mariusz Muszyński oraz historyk prof. Bogdan Musiał (obaj z UKSW) przestrzegają, że Polska nie wyniesie z tej współpracy żadnej korzyści.
Mariusz Muszyński w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdza, że płacenie na konto fundacji 5 milionów euro nie leży w naszym interesie. - Polska w tej chwili cierpi na brak funduszy, minister Barbara Kurdycka robi reformę szkolnictwa bez pieniędzy, więc płacenie jakichkolwiek sum na fundację jest w tym memencie nielogiczne - mówi. Tym bardziej że tymi pieniędzmi i tak zarządzaliby Niemcy. Zdaniem prof. Muszyńskiego, nawet po ewentualnej zmianie statutu fundacji Polska nie uzyska możliwości faktycznego oddziaływania na jej prace i dlatego najlepszym rozwiązaniem wydaje się po prostu wycofanie z tego pomysłu, a zaoszczędzone w ten sposób środki finansowe można by bardzo skutecznie wydatkować na podobne projekty w Polsce. - Nie powinniśmy wchodzić w tego rodzaju interesy z dużo silniejszym państwem, gdyż będziemy musieli płacić za coś, co tak naprawdę nie leży w naszym interesie - podkreśla Muszyński.
Podobnego zdania jest prof. Bogdan Musiał, który twierdzi, że tworzenie takich bytów, jak Polsko-Niemiecka Fundacja na rzecz Nauki, jest częścią prowadzonej od wielu lat niemieckiej polityki historycznej. - Niemiecka polityka historyczna od wielu lat się nie zmienia i jest systematycznie i skutecznie prowadzona na wielu płaszczyznach, także na płaszczyźnie naukowej - powiedział nam prof. Musiał. - Niemcy mają taką wizję, że są ofiarami drugiej wojny światowej lub też ofiarami polskiego nacjonalizmu, i to jest wersja, którą niemiecka strona propaguje, a to jest po prostu historyczne kłamstwo. Poza tym niemieccy historycy nie są wcale zainteresowani jakimkolwiek rozpracowywaniem komunizmu czy stalinizmu, ale z kolei lubują się w rozpisywaniu o "polskim antysemityzmie" - dodał. Dlatego wchodzenie do fundacji jest z polskiego punktu widzenia całkowicie niekorzystne. Sprawa jest tym bardziej dla nas niebezpieczna, że strona niemiecka wzięła sobie do współpracy ludzi gotowych przyjąć reprezentowany przez nich punkt widzenia.
Waldemar Maszewski, Hamburg
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110201&typ=sw&id=sw24.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Nepper, Schlepper,
Nepper, Schlepper, Bauernfänger... niemiecko-"polska" fundacja
http://miroslawkraszewski.salon24.pl/274651,nepper-schlepper-bauernf-nge...
"Nie wchodźmy do tej fundacji
Naukowcy ostrzegają, że nasz rząd nie powinien angażować się w działalność Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki, bo nie wyniesiemy z tej współpracy żadnej korzyści. A sami Niemcy twierdzą, że fundacja z powodów finansowych powinna być rozwiązana.
Federalna Izba Obrachunkowa w orzeczeniu pokontrolnym bardzo krytycznie oceniła prace Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki, zalecając nawet jej rozwiązanie. Powodem tak ostrej krytyki jest bałagan finansowy i trwonienie pieniędzy oraz nierozwiązany do tej pory spór pomiędzy polskim a niemieckim rządem o statut fundacji i rolę w niej polskiej strony. O ile Niemcy krytykują fundację z powodów ekonomicznych, o tyle polscy naukowcy nie widzą także merytorycznego sensu angażowania się przez Polskę w tę inicjatywę. Prawnik prof. Mariusz Muszyński oraz historyk prof. Bogdan Musiał (obaj z UKSW) przestrzegają, że Polska nie wyniesie z tej współpracy żadnej korzyści.
Mariusz Muszyński w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdza, że płacenie na konto fundacji 5 milionów euro nie leży w naszym interesie. - Polska w tej chwili cierpi na brak funduszy, minister Barbara Kurdycka robi reformę szkolnictwa bez pieniędzy, więc płacenie jakichkolwiek sum na fundację jest w tym memencie nielogiczne - mówi. Tym bardziej że tymi pieniędzmi i tak zarządzaliby Niemcy. Zdaniem prof. Muszyńskiego, nawet po ewentualnej zmianie statutu fundacji Polska nie uzyska możliwości faktycznego oddziaływania na jej prace i dlatego najlepszym rozwiązaniem wydaje się po prostu wycofanie z tego pomysłu, a zaoszczędzone w ten sposób środki finansowe można by bardzo skutecznie wydatkować na podobne projekty w Polsce. - Nie powinniśmy wchodzić w tego rodzaju interesy z dużo silniejszym państwem, gdyż będziemy musieli płacić za coś, co tak naprawdę nie leży w naszym interesie - podkreśla Muszyński.
Podobnego zdania jest prof. Bogdan Musiał, który twierdzi, że tworzenie takich bytów, jak Polsko-Niemiecka Fundacja na rzecz Nauki, jest częścią prowadzonej od wielu lat niemieckiej polityki historycznej. - Niemiecka polityka historyczna od wielu lat się nie zmienia i jest systematycznie i skutecznie prowadzona na wielu płaszczyznach, także na płaszczyźnie naukowej - powiedział nam prof. Musiał. - Niemcy mają taką wizję, że są ofiarami drugiej wojny światowej lub też ofiarami polskiego nacjonalizmu, i to jest wersja, którą niemiecka strona propaguje, a to jest po prostu historyczne kłamstwo. Poza tym niemieccy historycy nie są wcale zainteresowani jakimkolwiek rozpracowywaniem komunizmu czy stalinizmu, ale z kolei lubują się w rozpisywaniu o "polskim antysemityzmie" - dodał. Dlatego wchodzenie do fundacji jest z polskiego punktu widzenia całkowicie niekorzystne. Sprawa jest tym bardziej dla nas niebezpieczna, że strona niemiecka wzięła sobie do współpracy ludzi gotowych przyjąć reprezentowany przez nich punkt widzenia."
więcej ->
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110201&typ=sw&id=sw24.txt
Jedno co jest dobre, to fakt, ze ze strony internetowej fundacji usunęli panu Władysławowi Bartoszewskiemu tytuł profesora. Mogę się domyślać, ze na mój wniosek, pomimo ze nie otrzymałem od nich odpowiedzi. Powinni go wywalić z tego gremium z powodu wieloletniego imitowania profesora. Byc może jego machlojki wpadły w oko niemieckim kontrolerom.
Fundacja jest czysto niemiecka o czym świadczą zapisy w statucie, jednak jest przedstawiana tak jak gdyby była to fundacja polsko-niemiecka:
§ 17 Informowanie urzędu sprawującego nadzór nad Fundacją
Urząd sprawujący nadzór nad Fundacją informuje się na jego życzenie w każdej chwili o wszystkich sprawach Fundacji. Roczne sprawozdanie finansowe przedkłada się urzędowi sprawującemu nadzór bez uprzedniego żądania.
§ 18 Urząd ds. fundacji, urząd sprawujący nadzór nad Fundacją
Urzędem ds. fundacji jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Kraju Związkowego Brandenburgia.
Wkładanie jakiegokolwiek polskiego kapitału w fundacje z której są realizowane niemieckie projekty, ważne dla niemieckiej polityki, jako alibi dla rzekomo polskiego wspoluczestnictwa w realizacji niemieckiej polityki naukowej w Polsce jest zupelnie niepotrzebne.
Urzędem ds. fundacji jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Kraju Związkowego Brandenburgia.
http://miroslawkraszewski.salon24.pl/274651,nepper-schlepper-bauernf-nge...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. kolejna fundacja, kolejne problemy , gdzie Sikorski?
Bezcenne archiwa wkrótce nie będą dostępne
Archiwa z danymi miliona poszkodowanych przez nazistowskie Niemcy w czasie II wojny przestaną być dostępne
Likwidację swoich archiwów gromadzonych w ciągu 20 lat działalności
rozpoczęła Fundacja Polsko-Niemieckie Pojednanie. Powód: organizacja
stanęła na krawędzi bankructwa i nie stać jej na utrzymanie bezcennych
zbiorów.
O problemach fundacji pisaliśmy w „Rz" w połowie maja.
Jej prezes Dariusz Pawłoś alarmował wówczas, że fundacja może
zbankrutować już tej jesieni, a wówczas unikatowe archiwa zostaną
zamknięte na dłuższy czas. - Roczny koszt utrzymania naszych zasobów to
1,5 mln zł, z czego gros pochłania czynsz za pomieszczenie, w którym
przechowujemy dokumenty - mówił Pawłoś.
Dzisiaj opowiada, że po artykule w „Rz" sporo osób zadeklarowało chęć pomocy, m.in. posłowie z grupy polsko-niemieckiej, ale narazie sytuacja pozostała bez zmian.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Niemieckie zakłamywanie
Niemieckie zakłamywanie historii trwa! „Focus”: „Żydzi uciekali po wojnie z Polski do Niemiec. Tak…
„W latach 30-tych XX wieku polski antysemityzm w niczym nie różnił się od niemieckiego”.„Gdy Niemcy po II wojnie światowej
leżały w gruzach stało się coś czego się nikt nie spodziewał: dla 300
tys. ludzi z Europy Wschodniej ta (niemiecka-red.) pustynia gruzów stała
się punktem ucieczki. Szczególnie zaskakujące: ci ludzie byli żydami” –
pisze niemiecki tygodnik „Focus”.
Według pisma żydzi z Europy Wschodniej, z krajów Bałtyckich,
a szczególnie z Polski, stamtąd uciekło, ale nie przed armią czerwoną,
która okupowała ich ojczyzny, ale „przed ludźmi, którzy dotąd byli ich
sąsiadami, kolegami, a czasem nawet przyjaciółmi”.
—twierdzi „Focus” i zaznacza, że w Polsce „tradycyjnie” było wielu antysemitów.
—podkreśla gazeta.
—uważa „Focus” i wymienia jako przykład pogrom w Kielcach, do którego doszło w 1946 roku.
—pisze pismo dalej i cytuje
dwóch niemieckich dziennikarzy Hansa-Petera Föhrdinga i Heinza
Verfürtha, którzy napisali na ten temat książkę pdt. „Gdy żydzi uciekali
do Niemiec. Zapomniany akapit historii powojennej” („Als die Juden nach
Deutschland flohen. Ein vergessenes Kapitel der Nachkriegsgeschichte.”)
i twierdzą, że pogorm w Kielcach stanowił „smutny rekord pod względem
pod względem wrogości do żydów w powojennej Polsce”.
Zdaniem
obu panów Polacy zamordowali po wojnie od 600 do 2500 żydów. Przed
pogromami żydzi zaś uciekali do Niemiec. Tyle, że nie do samych Niemców,
ale pod skrzydła aliantów w trzech strefach okupacyjnych. Większość udała się do strefy okupacyjnej Amerykanów, którzy urządzili dla nich specjalne obozy
—twierdzi „Focus” dalej, który dodaje, że „żydzi czuli się w tych obozach jak w raju”.
— czytamy na łamach pisma, które
wyjaśnia, że to dobrze, że ktoś wreszcie zajął się tematem żydów,
którzy uciekli z Polski z powodu „grasującego tam antysemityzmu”.
Ryb, Focus.de
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl