American Matrix

avatar użytkownika rewident

  Nasze piękne celebrity, kolorowy jak wiatraczek na jarmarku i śliczny jak usteczka Dody Elektrody, kandydat partii osła, Barack Hussein Obama from Kenya and Hawaii zostanie nowym 44 prezydentem największego kraju na Świecie.

 

Będziemy mieli spełnienie marzeń komunistów, marksistów, trockistów, homoseksualistów, ekologów, lesbijek, scjentologów, islamistów, buddystów, kagiebistów, goszystów i progresistów. Już teraz możemy usłyszeć radosne krzyki płynące ze środowisk lewackich na całym globie. Czeka nas WIELKA ZMIANA! Od teraz nie będzie już energii z ropy naftowej, tylko z wiatru, nie będzie wojen, tylko gołąbki pokoju, nie będzie ślubów kościelnych, tylko engelsowska wspólnota kobiet, nie będzie opresyjnego państwa, tylko wspólnoty hippisów, nie będzie ciężkiej pracy, tylko beztroska, jointy i pierdzenie w stołek, nie będzie rasizmu, tylko miłość bliźniego, a przestępcy przestaną handlować prochami i bronią w trosce o spokój społeczny i bezpieczeństwo policjantów.

Okazuje się, ze AMERICAN DREAM udało się amerykańskim macherom od mediów i propagandy zamienić w AMERICAN MATRIX. W jaki sposób człowiek, który zawsze szedł z prądem i podlizywał się na potęgę establishmentowi mógł zostać przedstawiony jako orędownik rewolucji?! W jaki sposób facet, na którego chce głosować 83% mieszkańców stanu District of Columbia, gdzie dominuje betonowa biurokracja z reguły najbardziej oporna na zmiany, w jaki sposób ktoś taki może być uosobieniem reform i wyrwania Ameryki z marazmu?! W jaki sposób koleś, który popierał regulacje bankowe nakazujące pożyczanie pieniędzy niewypłacalnej biedocie, może dziś publicznie obwiniać Republikanów o wywołanie kryzysu kredytów hipotecznych?! I wreszcie w jaki sposób ktoś, na którego głosuje 90% czarnoskórych mieszkańców Land of Freedom, może odwoływać się do idei rasowej wspólnoty Ameryki?

Big Guys z Wall Street i macherzy od dużej gotówki znaleźli po prostu rynkowo-polityczny hit w postaci medialnego senatora. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że Obama nie będzie sprzyjał paliwowym koncernom amerykańskim, których możliwości przerastają często potencjał sporego europejskiego kraju (5 milardów dolarów czystego zysku miesięcznie!). Przecież nikt z waszyngtońskiej elity nie uwierzy w rezygnację ze zbrojeń czy z badań nad technologiami kosmicznymi. Przecież nikt ze światłych Amerykanów nie kupi mydlanej narracji o konającej babci, chłopcu z prowincji, który zaszedł tak daleko dzięki ciężkiej pracy i sile charakteru oraz bezimiennych bohaterach ze społecznych dołów. Przecież każdy finansista, na poziomie tylko odrobinę wyższym od Jacka Rostowskiego, zanosi się pustym śmiechem kiedy demokratyczny demagog opowiada maluczkim o cięciach podatkowych dla 95% gospodarstw domowych w USA. Cięciach, które mają być prowadzone równolegle z gigantycznymi inwestycjami w odnawialne źródła energii i ekologiczne quasi-paliwa.

Jednakże jutro, kiedy dzielni potomkowie Jeffersona i Waszyngtona obudzą się w kraju rządzonym przez medialną pacynkę, będziemy mogli zaśpiewać im tylko starą przyśpiewkę kiboli: "nic się nie stało, chłopaki, nic się nie stało". Ameryka ma to wielkie szczęście, że jej system biznesowo-polityczny oparty jest na zdrowych zasadach i nawet gdyby lewackie zaplecze Obamy chciało postawić Świat na głowie, określone grupy interesów zatrzymają zapędy sabotażystów. Amerykanie mają po prostu ten wielki fart, że zdrowe mechanizmy gospodarcze zadziałają, a już za kilka kwartałów kryzys gospodarczy będzie tylko historią. Masy chciały igrzysk i ZMIANY, więc kapłani demokracji ofiarowali im „przywództwo" Obamy. Tylko tyle i nic więcej.

Dzisiaj często porównuje się naszego premiera Tuska z Obamą. Ten sam brak samodzielności i to samo stadne poparcie mediów. Jest jednak pewna zasadnicza różnica. Tusk rządzi krajem zdezorganizowanym, który potrzebuje ZMIANY, a Obama będzie rządził krajem zorganizowanym, który tej ZMIANY nie potrzebuje. Nasuwa się dość pesymistyczna konkluzja: jeden i drugi będzie pozorować swoje działania, Obama - z korzyścią dla Ameryki, Tusk - z wielką szkodą dla Polski.

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Już teraz możemy usłyszeć radosne krzyki płynące ze środowisk le

Obawiam sie, że twórcy sukcesu Obamy zażądaja od niego działania. W końcu zainwestowali w niego miliony dolarów. Nic nie ma za darmo, musi spłacac długi. W Tuska zainwestowano jedynie malutka cząstkę kasy, wydanej na Obamę, a sponsorzy ponaglaja i straszą wymiana.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

2. Jescze poczekajmy!

Może jednak poczekać do jutra? Tusku tyż mioł prezydenturę wg merdiów wygraną! Ale zasadniczych rzeczy nie zmieni. Tak jak nie zmienił Clinton. Bardzo dobry tekst, pozdrawiam serdecznie.

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Emisariusz IV RP

3. Obama - z korzyścią dla Ameryki?

Na pewno nie! Polsce przecież Kwaśniewski bokiem wyszedł, też był taki "nowoczesny" w takt DISCO Z POLA, upijał się z żalu nad pomordowanymi przez jego kolegów towarzyszy żołnierzami itd itp Jeździł do Moskwy jak Bierut, ale Putin mu pomiłował, wrócił... Tekst jednak bardzo dobry w temacie tego sowieckiego murzyna masońskiego, pupila lewaków, mamy zatem drugiego CHE? Należy graficznie ich łączyć, gdzie nasi graficy? To chyba dobry pomysł :) CHE=OBAMA-TROCKI-LENIN