Terlikowski: A pomnika wciąż nie ma…
Kwietniowe dni ubiegłego roku pozostają w pamięci. Łzy, modlitwa, poczucie wspólnoty – nie dadzą się łatwo wyprzeć z pamięci. A miejscem szczególnym w geografii tamtych wydarzeń pozostanie na zawsze Krakowskie Przedmieście. I dlatego trzeba upominać się o pomnik, który miał tam stanąć.
Wiem, że przypominanie o pomniku jest passe. To oszołomstwo czystej wody, które służyć ma rozniecaniu nieodpowiednich nastrojów. Pamiętam też o tym, że Polska musi się mierzyć z wieloma wyzwaniami. Ale w niczym nie zmienia to faktu, że zachowanie pamięci o ludziach, którzy zginęli w katastrofie, a także pamięć o tamtym szczególnym czasie narodowego zjednoczenia – to także nasz obowiązek. Obowiązek wobec następnych pokoleń, wobec naszych dzieci, z którymi wyszliśmy na Krakowskie Przedmieście, żeby pokazać im „gdzie jest Polska”.
Nastrój oczywiście prysł bardzo szybko. A potem zaczęła się wielka wojna z pamięcią, której znakiem obecności był Krzyż, zaczęło się wyśmiewanie osób czuwających tam, stawiania barierek, a wreszcie wielotygodniowe wezwania do posłuszeństwa Kościołowi. Jednocześnie w rozmaitych dokumentach (także tych podpisanych przez kurię warszawską i harcerzy) pojawiały się zapewnienia, że pomnik ofiar powinien stanąć na Krakowskim Przedmieściu. Ale najpierw zniknąć musi krzyż.
I krzyż zniknął. Nie kole już w oczy pracowników Kancelarii Prezydenta, nie przeszkadza „młodym i wykształconym”, nie wywołuje agresji czy szyderstwa. A pomnika jak nie było tak nie ma. Zamiast niego są barierki, pojawiające się dziesiątego dnia każdego miesiąca, które są żywym znakiem tego, jak bardzo władza boi się pamięci. Zamilkła także kuria warszawska. Nie słychać apeli, by kancelaria prezydenta dotrzymała swojej części umowy z harcerzami. Nie słychać o planach budowy pomnika. Wszystko ucichło… I tylko pustka po krzyżu, pustka po niedoszłym pomniku woła o pamięć, o modlitwę, o wierność!
Tomasz P. Terlikowski
http://fronda.pl/news/czytaj/terlikowski_a_pomnika_wciaz_nie_ma
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz