„Lotna II” czy „Człowiek z kokpitu”?
W czasie II wojny światowej było kilkanaście polskich szarży kawaleryjskich, w tym trzy naprawdę duże; pod Krojantami na Pomorzu, pod Brochowem w trakcie bitwy nad Bzurą i pod Wólką Węglową podczas odwrotu armii Poznań.
Żadna z nich nie była szarżą na czołgi, a wszystkie miały mocne uzasadnienie militarne. To, co do dziś funkcjonuje w światowej opinii publicznej, czyli atak szalonych „Polaczków” z szabelkami na czołgi, to bardzo nośne niemieckie kłamstwo propagandowe.
Niestety, utrwalił je w 1959 roku w filmie „Lotna” pupil PRL i III RP, Andrzej Wajda, zaprzyjaźniony dzisiaj z Platformą Obywatelską i „wiodącymi” mediami wybitny reżyser, który jak nikt inny umiał zawsze ustawić żagle pod wiatr historii.
Już tak to jest, że propagandowe wrogie ataki na Polskę z za Odry czy Bugu zawsze znajdują tu nad Wisłą gorliwych sprzymierzeńców, że wspomnę tylko wspólną berlińsko-moskiewsko-warszawską akcję atakowania i ośmieszania śp. Lecha Kaczyńskiego.
Jak wiadomo świat poszedł naprzód i dzięki raportowi ruskiej komisji zwanej MAK nasz filmowiec nr 1 dostał do ręki niemal gotowy scenariusz na kolejne wybitne dzieło, które nieśmiertelną polską ułańską fantazję przeniesie w XXI wiek pod postacią podchmielonego generała Błasika i prezydenta RP zagrzewających załogę samolotu TU-154 M nr 101 do samobójczej brawurowej szarży.
Polska to dzisiaj nowoczesny kraj i dobrze byłoby gdyby zakodowanych w światowej świadomości ułanów z pożółkłych fotografii jakiś artysta-patriota zastąpił nowoczesną kawalerią powietrzną składająca się z załogi i najznamienitszych pasażerów „jednorazowego cywilnego lotu” koszącego.
Entuzjastyczne recenzje w Gazecie Wyborczej i TVN-ie są murowane, a Daniel Olbrychski i Andrzej Grabowski czekają już zapewne na propozycje, bo to i międzynarodowe laury bardzo prawdopodobne, szczególnie w Moskwie.
Skoro na świecie modne jest numerowanie kontynuacji wielkich kinowych hitów to ja proponowałbym tytuł „Lotna II”, albo nawiązując do ściętej brzozy „Brzezina II”, ewentualnie „Człowiek z kokpitu”.
Ruska komisja i ruska pani generalica o fizjonomii i bezczelności burdel-mamy dała nam niepowtarzalną szansę na wypromowanie Polski jak nikt dotąd, dlatego nie dziwię się, że nasi najwybitniejsi dziennikarze, najlepsze media i największe autorytety postanowiły z tej okazji skorzystać.
Polski kurs na pojednanie z ruskimi szachistami -jak nazywa tamtejszych polityków Stanisław Michalkiewicz- wydaje się być słusznym, a jak działa na Donalda Tuska wdzięk ministra Ławrowa przekonaliśmy się w ostatnich dniach.
Najpierw 17 grudnia z Brukseli Donald Tusk jak młody wilczek szczerzył kły i odgrażał się, że raport w zaproponowanej formie jest nie do przyjęcia by zaraz po powrocie z Dolomitów i już po krótkiej wypowiedzi szefa ruskiej dyplomacji, wystąpić jak obity kijem pies skomlący o tym jak to zgadza się z podstawowymi tezami raportu MAK, ale mimo to będzie słał bohaterskie listy na Berdyczów.
I w ten oto sposób dochodzimy do zaskakującej zapewne dla czytelnika tego artykułu konstatacji. Otóż nieodżałowany Andrzej Waligórski okazuje się być po dziewiętnastu latach od swojej śmierci prawdziwym wieszczem, który to wszystko przewidział i zawarł w dwóch krótkich wierszykach.
W pierwszym opisał bezbłędnie polityka i „męża stanu” Donalda Tuska:
Raz ordynarny niedźwiedź kucnąwszy na łące
W dość niewybredny sposób podtarł się zającem.
Zając się potem żonie chwalił po obiedzie:
- Wiesz stara, nawiązałem współpracę z niedźwiedziem!
W drugim zaś bez pudła opisał wieloletnie poczynania dzisiejszego prezydenta Bronisława Komorowskiego, który na czas wrzawy związanej z raportem MAK doznał nagłej infekcji górnych dróg oddechowych, stracił głos i w bój wysłał profesora Tomasza Nałęcza z fanklubu Putina:
Chomik, zbierając plony, do swej norki ganiał,
A obok dobry niedźwiedź chomika ochraniał.
Potem zjadł mu te plony, wytarł łapą mordę,
Wydupcył biedne zwierzę i przypiął mu order
A jaki z tego wniosek dla nas wszystkich, zwykłych zjadaczy chleba?
Moim zdaniem sama dyskusja z tezami raportu MAK jest dla Polaków upokarzająca. Obraża to wszystkie ofiary katastrofy smoleńskiej, tak jak ofiary zbrodni katyńskiej obrażałaby poważna dyskusja na raportem Burdenki z 1944 roku.
Wiarygodność obu komisji jest podobna tak jak ilość tytułów naukowych i orderów akademika Burdenki i generalicy Anodiny. Wymieniła je wszystkie jednym tchem w odpowiedzi na „dociekliwe” pytanie jednego z dziennikarzy.
Różnica polega na tym, że wtedy nad wszystkim czuwał sam Józef Wissarionowicz Stalin, a dzisiaj tylko Władimir Władimirowicz Putin, wnuk Spirydona Putina, kucharza, który przez trzy dekady gotował dla Lenina i Stalina.
Jak z tego wynika świat wyraźnie schodzi na psy, a droga do szczytnych ideałów w fekaliach po szyję, jaką przebyli nasi główni medialni bohaterowie „Solidarności” usadowieni dzisiaj na szczytach władzy i establishmencie III RP wydaje długo oczekiwane owoce.
Jeżeli komuś z własnej rodziny próbuje się dziś dokopać przy pomocy komuchów, konfidentów i wrogich nam sąsiadów to rezultat jest łatwy do przewidzenia.
Rosół to świetna zupa, która jednak nie okazała się być polska specjalnością. Po 1989 roku zapomniano odłowić z niego szumowiny pływające zawsze na samym wierzchu i dlatego zaserwowano nam mętną lurę, zamiast klarownego bulionu i to, co powinno wylądować na śmietniku trafiło na nasze stoły.
Brak jakiegokolwiek poczucia przyzwoitości i honoru, jaki obserwujemy w polskim w społeczeństwie nie mógł nie przenieść się i do armii.
Na długo zapadnie w mojej pamięci obraz, jak honoru i zszarganego przez ruskich dobrego imienia polskiego generała broni samotnie jego zrozpaczona żona, a żadnemu polskiemu oficerowi nie starczyło na tyle tej deficytowe w dzisiejszej Polsce odwagi i przyzwoitości by stanąć u jej boku i bronić honoru polskiego żołnierza.
Artykuł opublikowany w Warszawskiej Gazecie (3/2011)
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
10 komentarzy
1. @kokos26
jaka to straszna prawda :
.."a żadnemu polskiemu oficerowi nie starczyło na tyle tej deficytowe w dzisiejszej Polsce odwagi i przyzwoitości by stanąć u jej boku i bronić honoru polskiego żołnierza."....
nie starczyło odwagi.....i oni mają nas bronić przed prawdziwymi zagrożeniami?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Mojego Syna rzucono Rosjanom na pożarcie. To boli
Rosjanie mieli dużo czasu, by zrobić z ciałami pilotów i dowodami wszystko, co tylko chcieli. Zostaliśmy oszukani. Dopiero teraz uświadamiam sobie, że musiał być odgórny zakaz pokazania nam - rodzinom pilotów - ich ciał
Z Państwem Jadwigą i Mieczysławem Ziętkami, rodzicami kpt. Artura Ziętka, nawigatora na Tu-154M, który rozbił się na Siewiernym, rozmawia Marta Ziarnik
Jakie były Państwa pierwsze reakcje po zapoznaniu się z raportem MAK na temat przyczyn katastrofy na Siewiernym?
Jadwiga Ziętek: - Dla mnie raport MAK był ponownym bolesnym ciosem po tym, którego doświadczyłam 10 kwietnia. Powinnością matki jest stać w obronie własnego dziecka i dbać o jego dobre imię od chwili poczęcia aż do śmierci. A w moim przypadku jeszcze po śmierci. Dlatego decyduję się na rozmowę na łamach "Naszego Dziennika", który cieszy się opinią pisma wiarygodnego, rzetelnie ukazującego fakty. Mimo że od tragedii minęło 9 miesięcy, nadal jest mi trudno mówić normalnym tonem, bez łez wzruszenia. Raport MAK w brutalny sposób obwinia polskich oficerów i szarga opinię o Polakach. Dlatego nie przyjmuję tego raportu i czekam na rzetelne wyniki międzynarodowego śledztwa, bo tylko międzynarodowi eksperci będą w stanie przedstawić prawdę.
Mieczysław Ziętek: - Mój Syn nie był kamikadze. Bardzo kochał żonę i córeczki, które były Jego oczkiem w głowie. Na pewno nie narażałby życia swojego i najważniejszych osób w państwie. Jak można bezcześcić Jego imię dla swoich spraw?! Jak Judasz za srebrniki sprzedał Pana Jezusa, tak Tatiana Anodina dla swojej wygody i władzy oczerniła mojego Syna, całą załogę i generała Andrzeja Błasika. Raport MAK jest bardzo krzywdzący, nieobiektywny i stronniczy.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110122&typ=po&id=po01.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Prof. Nowak:
Premier Tusk został postawiony pod ścianą, mając do wyboru albo pełną akceptację tej brutalności i przyjęcie wszystkich warunków dyktowanych przez Putina, albo poszanowanie godności Rzeczpospolitej. Brak odpowiedzi prezydenta Komorowskiego jako zwierzchnika sił zbrojnych oraz ministra obrony narodowej Klicha na pohańbienie munduru generała wojska polskiego - bo taki jest główny przekaz raportu MAK - uważam za przejaw uległości bądź lęku ze strony obecnych władz Polski przed naruszeniem tej linii ocieplania stosunków z Rosją.
Prof. Nowak zwraca uwagę, że agresja Moskwy wobec Rosji rozpoczęła się dużo wcześniej niż władzę objęło Prawo i Sprawiedliwość:
Prezydenci Kwaśniewski i Kaczyński przeszkadzali Rosji w planach cichej, ale skutecznej ekspansji w Europie Środkowo-Wschodniej. Zamrożenie wzajemnych stosunków nastąpiło już w roku 2002, zaraz po wizycie Putina w Warszawie, gdy prezydent Kwaśniewski nie zgodził się na przejęcie kluczowych przedsiębiorstw związanych z polską energetyką przez Rosję. Niechęć Moskwy wywołał też jego udział w pomarańczowej rewolucji.
Ważna jest uwaga prof. Nowaka o tym, że "Rosji bardzo zależało, by Polska "pogodziła się z celami politycznymi Putina", które są "w elementarnej sprzeczności z polskim interesem państwowym, zarówno w sferze bezpieczeństwa energetycznego, jak i geopolitycznego":
Czy Rosja - tak jak obiecywał premier Tusk jadąc do Moskwy na początku 2008 roku - odstąpiła od budowy gazociągu północnego? Nie. Czy zmieniła stanowisko w sprawie Katynia? Nie.
Szef "Arcanów" podkreśla, że w krótkiej perspektywie relacje Warszawy i Moskwy "mogą się poprawić wyłącznie kosztem interesów Polski."
Możemy przyjąć bez zastrzeżeń wersję rosyjską, której kłamliwość wykazaliśmy, ujawniając jej wewnętrzne sprzeczności. I wtedy Rosja ogłosi światu, że nie ma problemów w stosunkach z Polską - prognozuje prof. Nowak.
Sil
http://www.wpolityce.pl/view/6380/Prof__Nowak___Brak_odpowiedzi_zwierzch...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. „Lotna II” czy „Człowiek z kokpitu”?
Zwracam uwagę na zupełny narkotyczny odlot, polegający na tym, że katastrofa smoleńska nie doczekała się od oficjalnej kinematografii na żaden ruch, a filmy "Solidarni 2010" oraz "Mgła" pokazywane są w drugim obiegu. Jeszcze moment, a policja będzie konfiskowała komputery z tymi filmami na dyskach.
Tymczasem reżimowy instytut kinematografi wydaje pieniądze na kręcenie filmu o martyrologii Barbary Blidy, a Jacek Snopkiewicz, wychowanek Wandy Wasilewskiej, Jerzego Borejszy i Włodzimierza Sokorskiego właśnie zabrał się do likwidacji kanału TVP "Historia".
michael
5. Następna będzie inicjatywa przywrócenia funkcji Domu Partii,
Istnieje także projekt usunięcia pomnika de Gaulle'a, jako zbyt antykomunistycznego generała francuskiego i posadzenie na jego miejscu drugiej palmy, ewentualnie mógłby tam stanąć pomnik jakiegoś wąsatego Prezydenta w Smorodinie.
michael
6. Smorodina
Dojrzałe czarne porzeczki obrać z szypułek, wsypać do gąsiora, zalać 70% alkoholem, tak, aby lekko przykryć owoce, zakorkować,...
michael
7. Naturalnie, chodzi o zakorkowanie.
.
michael
8. Ostatni festiwal na Wawelu, order, klapa, goździk,
był demonstracyjnym pokazem powrotu zasłużonych dla stalinizmu i komunizmu elit, pieszczoszków Jerzego Borejszy, Wandy Wasilewskiej i Włodzimierza Sokorskiego. Nie wykluczam niestety paradoksu urągającego zdrowemu rozsądkowi, z którego wynika, że te właśnie stalinowskie elity są dla Polski lepsze od współczesnych, które w swojej strategii oświaty i wychowania niestety sięgają do jeszcze starszej tradycji rozprawienia się z polkością, nawiązują do idei gubernatora Hansa Franka.
Andrzej Wajda choć natrząsał się z polskiej historii, to jednak o niej coś mówił. Katarzyna Hall likwiduje historię ze szkół i uważa, że wykształcony Polak, powinien radzić sobie z instrukcją obsługi wideł, umieć liczyć by rozliczyć się z podatkami i rozumieć polecenia pracodawcy, Jacek Snopkiewicz likwiduje kanał Historia w TVP, a Barbara Kudrycka starannie likwiduje autonomię nauki, zwalcza niezależność myśli, wprowadza cenzurę polityczną.
Milan Kundera „Nieznośna lekkość bytu:
„Tam, gdzie pełną władzę ma jeden jedyny ruch polityczny, znajdujemy się natychmiast w krainie kiczu totalnego: oznacza to, że wszystko, co narusza kicz, jest eliminowane z życia: każdy przejaw indywidualizmu (każda odrębność jest plunięciem w twarz uśmiechającemu się braterstwu), każda wątpliwość (kto zaczyna wątpić w drobiazgi, musi skończyć na zwątpieniu w życie jako takie), ironia (dlatego, że w krainie kiczu wszystko należy traktować ze śmiertelną powagą...)”
michael
9. A propos rosołu,...
...to pozwolę sobie przypomnieć mój artykuł sprzed ponad roku:
ROSÓŁ MOJEJ BABCI (listopad 2009).
Rok po roku fetujemy dwie okrągłe rocznice. W tym okazję do fetowania dały okrągły stół i trochę wolne wybory. W przyszłym - niezapomniany Sierpień roku 1980. Z tychże okazji przypomniały mi się słowa mojej Babci wypowiedziane przed wejściem do gdańskiej Hali Olivia we wrześniu 1981 roku - byłem wtedy delegatem na słynny Zjazd a Babcia mieszkała niedaleko - w Oliwie i codziennie przychodziła słuchać tego, co się tam w tej hali działo.
Kiedy odprowadzała mnie na otwarcie drugiej tury Zjazdu powiedziała mniej więcej tak: „Nie myślcie sobie, że od razu wolną Polskę wywalczycie. Jak się rosół gotuje to, żeby był klarowny, szumowinę zbierać trzeba. I wy szykujcie się na długie lata, na dwa pokolenia najmniej, na trud zbierania takiej szumowiny, która będzie wypływać i wypływać. Zbierajcie ją dokładnie, aby nic się brzegów tego naszego wspólnego garnka nie uczepiło i nie zabrudziło na zawsze.”
Nadszedł rok 1992 i kiedy odwiedziłem Babcię ciesząc się jak dziecko z faktu opuszczenia Polski przez wojska sowieckie, z rozpadu Układu Warszawskiego i Rady Wzajemnej Pomocy Gospodarczej, Babcia pokiwała tylko siwiuteńką głową i powiedziała tak: „Oj nie cieszcie się z tego za bardzo, nie cieszcie. Pamiętajcie, że Ruskie zabierają z Polski tylko mundury a zostawiają garnitury…”
Oj, mądra ta Babcia była, choć prosta i niewykształcona. Jej słowa stały się jasne i zrozumiałe dopiero teraz. Uświadomiłem sobie bowiem, że i stan wojenny i okrągły stół, i zmieniające się rządy - raz prawe, raz lewe - to nic innego jak klarowanie się naszego polskiego rosołu. Za każdym razem wychodziło i wychodzi na wierzch - kto jest kim i za każdym razem odchodzili w niebyt ludzie, którzy chcieli na naszej rewolucji zbudować Polskę wyłącznie dla siebie lub swoich mocodawców.
Dziś jakoś nie chce mi się świętować tych rocznic, nie chce się z jednego głównego powodu: te pozostawione garnitury tak zaświniły nasz garnek, że rosół już się na pewno do jedzenia nie nadaje a przy okazji pobrudziliśmy się niemal wszyscy…
Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...
10. @Morsik
„Oj nie cieszcie się z tego za bardzo, nie cieszcie. Pamiętajcie, że Ruskie zabierają z Polski tylko mundury a zostawiają garnitury…”
Oj tak . Modrość tych słów babci dzisiaj widać ... najgorsze te pozostawione przez ruskich ... garnitury... że nasz wyborny rosół nic a nic nie smakuje...
"Na każdym kroku walczyć będziemy o to , aby Polska
Polską była, aby w Polsce po Polsku się myślało"/ kardynał Stefan Wyszyński- Prymas Polski/