Trywializacja przyczyn śmierci Prezydenta

avatar użytkownika rekontra
Czy gwiazdy dziennikarstwa, będą broniły swojej narracji? Widzowie usłyszą - tak, ale …? Ale wiedzieli, że … ? Czy będą wybielać swoje uczestnictwo w medialnym linczu na pilotach?
 
Po opublikowaniu raportu MAK Jarosław Kurski pierwszy zastępca naczelnego „Wyborczej” uznał, że ujawnione i uporządkowane zostały techniczne przyczyny katastrofy. Artykuł zatytułował „Banalność przyczyn”, który to tytuł stoi w jawnej sprzeczności nie tylko z jego treścią, ale i z dziewięciomiesięcznym przekazem gazety, z „faktami prasowymi”, jakimi karmieni byli czytelnicy i z linią redakcyjną gazety.
Czyżby Kurski chciał zapomnieć, jaka była narracja GW od pierwszych dni? Winni: „Prezydent”, „generał Błasik” i „ulegli piloci” – słowa umieszczane w różnych konfiguracjach od pierwszego dnia. W tle Jarosław Kaczyński i rozmowa telefoniczna.
Psycholog Piotr Pacewicz, inny zastępca naczelnego Wyborczej w artykule „Nikt nie zawołał: Opamiętajcie się!”, za głównego decydenta uznał prezydenta, a o generale Błasiku pisał jako o człowieku zaufanym Kaczyńskiego, wdzięcznym za ocalenie kariery po katastrofie CAS-y.
Pacewicz hipotezę sformułował pytaniem retorycznym: może mjr Protasiuk czuł, że nie stać go, by trzeci raz zawieść prezydenta? „Postanowił na oczach swego prezydenta i swego dowódcy pokazać, co potrafi polski pilot?”.
Takim przekazem bombardowano czytelników Wyborczej przez dwieście siedemdziesiąt dni. A jaki jest przekaz artykułu pisanego 13 stycznia? „Odpowiedź jest przerażająca” – dowiaduje się czytelnik. Piloci zachowywali się tak, jakby stracili instynkt samozachowawczy. Jaka tego przyczyna? Kurski wie - naciski.
Pierwszy zastępca Michnika kolejny raz powtarza, że piloci prowadzili maszynę pod potworną presją ("bo się wkurzy")[i]. Pisze, że nie wiadomo było kto dowodził dodając: dużo ludzi się kręciło w kabinie. „A piloci byli zbyt karni, by zatrzasnąć drzwi i zawołać: A idźcie wy wszyscy do diabła!”.
Oto narracja Kurskiego i Pacewicza. Wciąż ta sama.
No dobrze. Ale w takim razie, czy wina prezydenta według Kurskiego jest banalną przyczyną katastrofy?
120 żandarmów
Czy redaktor „Gazety Wyborczej” twierdząc, że ujawnione i uporządkowane zostały techniczne przyczyny katastrofy ślepo ufa raportowi MAK i stronie rosyjskiej? Zaledwie wczoraj Andrzej Seremet powiedział, że prokuratura rozpoczęła przygotowania do sprowadzenia szczątków samolotu i weźmie w tej operacji udział 120 żandarmów oraz prokuratorzy śledczy. Wysłani do Smoleńska zostaną „śledczy” redaktorze Kurski. Po co? By udokumentować stan wraku samolotu i dopiero wówczas zebrać jego resztki. Tak polscy prokuratorzy badają przyczyny katastrofy. Ale Kurski wie – przyczyny są banalne. Presja. A sprawy techniczne? Zostały uporządkowane.
Wpisuję do wyszukiwarki Google - „Patrzcie, jak lądują debeściaki” – i w ułamku sekundy (0,18 sekundy) pojawia się około 2660 linków do artykułów.
Pierwszy link prowadzi do „wiadomosci.gazeta.pl”, drugi do „forum.gazeta.”, trzeci to „wiadomosci.gazeta.pl”, a czwarty „m.wiadomosci.gazeta.pl”. Cztery pierwsze miejsca okupują strony powiązane z „Gazetą Wyborczą”.
Piąty i szósty link prowadzą do „Faktu”, kolejny „Onet”, potem „Gazeta Wyborcza” i „SE” czyli „Super Express”. Na trzynastej pozycji jest strona tvp.info i tuż za nią polskatimes.pl i na kolejnych miejscach odnajdujemy największe ośrodki kształtowania opinii, decydujące jaki ma być medialny kształt informacji i jego odbiór: Radiozet, Wprost, Dziennk.pl, Newsweek. I wszystkie mainstreanowe media kopiują i powielają: "Patrzcie, jak lądują debeściaki".  
Klikam w pierwszy link: "Patrzcie, jak lądują debeściaki" - załoga Tu-154 przed katastrofą”. Wyborcza powołując się na ustalenia (zwracam uwagę na użyty zwrot – ustalenia) "Polski The Times" podaje, że stwierdzenie „patrzcie, jak lądują debeściaki" padło tuż po tym, jak załoga samolotu Jak-40 poinformowała pilotów Tu-154 o pogarszającej się pogodzie i nieudanej próbie posadzenia na pasie startowym w Smoleńsku wojskowego Iła.
Czytelnik dowiaduje się, że dzień wcześniej (15 lipca) "Gazeta Wyborcza" zdecydowała się (SIC!) na publikację swoich informacji, według których na nagraniach z czarnej skrzynki zarejestrowano stwierdzenie:, „Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone)". Cytuje się, że Polska the Times podaje wersję: "Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ą)". Wypowiedź miała paść mniej więcej w czasie, gdy do kokpitu wszedł po raz pierwszy gen. Andrzej Błasik, dowódca Sił Powietrznych.
Major Protasiuk
Dowódca samolotu, 36 letni major Arkadiusz Protasiuk, który ukończył z wyróżnieniem Wyższą Szkołę Oficerską Sił Powietrznych w Dęblinie, pilot klasy mistrzowskiej, posiadający pierwszą klasę pilota wojskowego, absolwent politologii na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, dodatkowo ukończył studia podyplomowe na Wojskowej Akademii Technicznej na kierunku bezpieczeństwa narodowego, ojciec Mikołaja i Marii, mąż Magdaleny, chciał pokazać jak lądują debeściaki i uległ presji (swoją drogą jedno z dwojga – albo debeściak albo presja) i ktoś taki „kozakował” dowodząc samolotem na pokładzie którego znajdował się Prezydent z małżonką i najwyżsi generałowie? Przecież to mógł być koniec jego kariery. 
2 czerwca „Dziennik” doniósł, że według osoby znającej zapisy czarnych skrzynek: "Piloci kozakowali, lądowali wbrew rozsądkowi, nie chcąc się narażać ważnym pasażerom". Kto w to wierzył przez dziewięć miesięcy?
A dzisiaj? Czy przekaz się zmieni? Nie. Akcenty zostaną inaczej rozłożone, kropki zostaną przesunięte. Od wczoraj słyszymy o „autopilocie”, a w telewizorze widzę tych samych ekspertów, w dalszym ciągu zdających się nie wiedzieć, że komendę „odchodzimy” wydał dowódca samolotu i w dalszym ciągu mówiących o przekroczeniu stumetrowej wysokości decyzji.
Nie wiedzą, że padła komenda „odchodzimy”? Czy będą bronić swoich „banalnych” przyczyn katastrofy? Przecież komenda dowódcy, odczytana przez polskich ekspertów została potwierdzona przez „odchodzimy” drugiego pilota, pokazała, że dziewięciomiesięczny „medialny przekaz” był oparty na kłamstwie. Narracja był nagonką na polskich pilotów, na generała Błasika, i w końcu na Prezydenta.
Czy gwiazdy dziennikarstwa, będą broniły swojej narracji? Widzowie usłyszą - tak, ale …? Ale wiedzieli …. ? Czy będą wybielać swoje uczestnictwo w medialnym linczu na pilotach?
Kurski tak kończy artykuł: „Prokuratura odpowie na pytanie o winę. Wszystko po to, by już nigdy żaden pasażer polskiego statku powietrznego za "banalność przyczyn" nie zapłacił życiem”.
Nie ma zgody. Chociaż „wybierzmy przyszłość” to hasło, którym operujecie perfekcyjnie. Po pierwsze redaktorze Kurski, nie trywializujcie – liczba mnoga „wy”, wy na Czerskiej. Nie chodzi o „pasażera”. Chodzi o śmierć Prezydenta Polski i jej elity.
Po drugie absolutnie nie ma zgody na kwantyfikację - „wszystko po to”. Wszystko - by poznać prawdę. Dookreślając – wszystko, by tę prawdę ujawnić, gdyż opinia publiczna była poddana kampanii dezinformacji. Doprecyzowując. Wszystko po to – by prawdę wydobyć spod smoleńskiego stosu kłamstw.
Poczynając od pierwszego przekazu nadanego w Moskwie o „czterech podejściach do lądowania” – informacje zastępowano dezinformacją, kłamano i manipulowano. I polskie media przejęły tę „MAKowską” narrację. Jakie są przyczyny tej kompromitacji mediów – oczywiście ich mainstreamowego nurtu? Trywialne czy głębsze?
Czy przyczynę nagonki na prezydenta Kaczyńskiego uzna pan Kurski za trywialną? Tak jak banalnymi są dla niego przyczyny katastrofy?
I przede wszystkim. Napiszcie szarą księgę, może czarną, zbierzcie wszystkie artykuły, opatrzcie przypisami i indeksami, autor „Struktury kłamstwa” Piotr Wierzbicki pisze w „Wyborczej” na tematy muzyczne, zapewne doradzi, podzieli się doświadczeniem.
Ku przestrodze dla waszego dziennikarskiego narybku. Parafrazując pańskie słowa: „Wszystko po to, by już nigdy żaden człowiek, nie stał się ofiarą mediów, nie poniósł śmierci cywilnej, jakkolwiek te przyczyny by nie były banalne”.
Generał Andrzej Błasik po śmierci walczy o swój oficerski honor. Już nie będę redaktorze Kurski wpisywał do wyszukiwarki Google: „Błasik za sterami tupolewa”.
Prezydent był traktowany przez rząd nie tylko jako konkurent polityczny. Minister Tuska Arabski w czerwcu 2008 roku w stacji TVN, przy okazji kłótni o samolot, nazwał prezydenta „osobą prywatną”. Michał Karnowski na łamach Rzeczpospolitej ujawnił, że główny pijarowiec Tuska miał zdecydować o używaniu Janusza Palikota przeciw śp. Lechowi Kaczyńskiemu, tak by – jak mówił sam poseł z Lublina – „zniszczyć fundamenty godnościowe tej prezydentury”. Oto są praprzyczyny katastrofy smoleńskiej. W taki sposób chroniono Prezydenta Polski. A dzisiaj gdy kolejne narracje upadają, przyczyny się trywializuje.
 


[i] Słowa „bo się wkurzy" to była trzecia kolejna wrzutka medialna, próba przekonania opinii publicznej, że piloci byli poddani presji. Najpierw lansowano: „Jeśli nie wyląduję, będę miał przechlapane (przewalone)" w drugiej wersji - "Jak nie wyląduję(my), to mnie zabije(ą)", a potem „Patrzcie, jak lądują debeściaki”.
Wersja Kurskiego i MAK: „Wkurzy się jeśli jeszcze (niezr.). Jedna minuta od pasa” to manipulacja. Komisji Miller odczytała to zdanie: „Powiedz, że jeszcze jedna mila od pasa została”.

5 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @rekontra

jak to dłużej potrwa, to dojdzie w Polsce do linczów, jak we Włodowej.

Polacy są już tak umęczeni tą bandą bezkarnych kłamców, że może się znaleźć ktoś, kto postanowi sam wymierzyć sprawiedliwość.

Po9lskojęzyczne hieny współgrają z kremlowska propagandą. Co więcej, putinowskie organy podpierają sie opiniami wygłaszanymi w polskojęzycznych mediach.

Fala niezadowolenia i protestu przelewa się przez Europę od Grecji, przez Francję, Wlk Brytanię. Polacy jeszcze siedzą w domach przed telewizorami.

Czy taki funkcjonariusz jeden z drugim nie mysli o tym, że jak tłum juz rusza, to zmiata po drodze to, czego nienawidzi najbardziej?

Nie znają historii protestów?

pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika rekontra

2. Obudź się Polsko

dawno temu pisałem i myślę, ze się obudzi. Po prostu opinia publiczna poddana jest niepradopodobnej presji, presji wyklucznia

pozdrawiam

rekontra

avatar użytkownika mmkkmmkk

3. A także ,

moim zdaniem należałoby się domagać ,aby opublikowano cyfrową kopię nagrań z kabiny . Czy rzeczywiście te fragmenty "się wkurzy" , "debeściaki" ,które okazały się fałszywe ,były trudne do odczytania ,czy celowo przeinaczano. Jeśli celowo , do tego ,jeśli celowe mieliśmy medialne wrzutki , to można twierdzić ,że miłościwie nam panujący prezydent został wybrany dzięki wydatnej pomocy przyjaznego mocarstwa ze wschodu .

avatar użytkownika sgosia

4. Zaczyna się

kończyć ogłupienie Polaków. Dzisiajsze sondaże o tym świadczą. PO to czuje. Zauważcie, ze zaczyna u nich panować panika.

avatar użytkownika Matsu

5. Za skuteczny zamach można uznać dopiero wtedy, gdy

fałszywa narracja przykryje prawdę i dochodzenie prawdy sprowadzi na manowce.
Zastanawiam się jeszcze nad jednym: tacy jak Kurski czują się zdecydowanie ZBYT pewni, dlaczego????? Przecież po ataku "szalonego" mordercy R.C., który to "nienawidził" wszystkich polityków a krzyczał tylko o Kaczyńskim dlatego, że jest "szalony" powinni uważać, bardzo uważać.
I refleksja nr 2: medialna manipulacja /że też dopiero teraz na to wpadłam/ przez chwilę Niesiołowski krzyczał w usłużnych - więc słuchających jego bełkotu - mediach, jak to R.C. to właściwie jego, wicemarszałka chciał zabić a nie jakiegoś tam, Kaczyńskiego. Przypomniałam sobie, że to dozorca wspomniał o mordercy szefowej biura, to pewnie właśnie wtedy, PO uzyskała informację o członkostwie "szaleńca" w jej szeregach. A jak sprzedano narrację w mediach?

Matsu