Anodina działa pod wpływem
Już w 2003 roku, w trakcie procedowania krytycznego dla MAK raportu, posłowie rosyjskiej Dumy podnosili zarzut braku wiarygodności jego szefowej Tatiany Anodiny. Deputowani zwracali m.in. uwagę, że stan zdrowia kobiety uniemożliwia jej podejmowanie niezależnych i obiektywnych decyzji.
Szefowa rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego gen. Tatiana Anodina, która zdiagnozowała u polskich pilotów - pośmiertnie - zaburzenia sfery psychoemocjonalnej, sama ma bardzo poważne problemy zdrowotne. Tajemnicą poliszynela w środowiskach badaczy katastrof lotniczych jest fakt, że kobieta cierpi na postępujący parkinsonizm i ma zaburzoną możliwość percepcji. W rzeczywistości faktycznym szefem MAK, który podejmuje kluczowe decyzje, jest Aleksiej Morozow, zaufany Władimira Putina. Do tego stopnia, że jako jedną z nielicznych osób szef rosyjskiego rządu dopuszcza go do wspólnych polowań. Przesłanki te rodzą uzasadnione wątpliwości co do wiarygodność raportu MAK w sprawie katastrofy polskiego Tu-154M - raportu firmowanego nazwiskiem Anodiny.
O wyniszczającej chorobie gen. Tatiany Anodiny, która nie jest w stanie funkcjonować bez silnych leków pustoszących psychikę, otwarcie mówią w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" posłowie rosyjskiej Dumy Państwowej. - Nie rozumiem, dlaczego Aleksiej Morozow zasłania się tą schorowaną kobietą. Anodina to listek figowy przedsiębiorstwa, którym zarządza razem z Jermołowem. Mam nadzieję, że sprawa raportu nie zaciąży na jego karierze. Ale wszyscy w Moskwie wiedzą, że gen. Anodina ze względu na chorobę jest wyeliminowana z procesu decyzyjnego w MAK - mówi nasz rozmówca, poseł, który dobrze pamięta kłopoty, jakie spadły na deputowanych podających w wątpliwość przejrzystość zasad funkcjonowania Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Dlatego nie chce wypowiadać się pod nazwiskiem.
12 stycznia, kiedy Anodina relacjonowała dziennikarzom zebranym w moskiewskiej centrali agencji Interfaks "osiągnięcia" MAK w sprawie katastrofy z 10 kwietnia, kamera telewizyjna wyraźnie uchwyciła moment, kiedy widać było, jak przewodniczącej wyraźnie drżała ręka. Próbowała to opanować, przytrzymując dłoń drugą ręką. Trzęsące się dłonie to typowy objaw chorobowy. Symptomatyczne jest to m.in. dla choroby Parkinsona. Osoba chora na zaawansowany parkinsonizm nie jest w pełni samodzielna. W aspekcie fizycznym w ciągu nawet kilkunastu lat następuje spowolnienie ruchowe, pewna niezgrabność w ruchach. Schorzenie to, niestety, często ma także duży wpływ na ludzką psychikę. Spowolnieniu ulegają procesy psychiczne. Osłabiona jest pamięć i zdolność przypominania. Do tego dochodzą stany depresyjne - tłumaczą lekarze geriatrzy.
Drżenie samoistne lub polekowe - to także objawy innych chorób. Są to symptomy chorób serca i cukrzycy oraz symptom brania niektórych leków. Jak zaznaczają medycy, choroby te pozostawiają "jakiś ślad" na ludzkiej psychice. Przyjmowanie silnych leków zawsze w pewien sposób oddziałuje na zachowanie chorego, także na jego psychikę.
Jak to jest w przypadku Anodiny? Czy jej decyzje jako szefowej MAK są jej samodzielnymi decyzjami?
W świecie moskiewskich dziennikarzy i polityków tajemnicą poliszynela jest fakt, że w MAK rządzi tak naprawdę duet: Oleg Jermołow, wiceprzewodniczący komitetu, wespół z Aleksiejem Morozowem, szefem komisji technicznej MAK. Obaj są w pełni dyspozycyjni wobec Kremla. Warto dodać, że Morozow był tym, który tuż po katastrofie dzwonił do płk. Edmunda Klicha, informując go, że jedynym możliwym rozwiązaniem prawnym w tym wypadku jest zastosowanie załącznika 13 do konwencji chicagowskiej.
W ocenie Dariusza Seligi, wiceszefa sejmowej komisji Obrony Narodowej, nienaturalne, chorobowe "spięcie" Anodiny widać było podczas konferencji prasowej. - Nie oszukujmy się, ten raport został przygotowany na zamówienie polityczne. Po twarzy Anodiny widać było wyraźnie, że zagościł na niej stężały uśmiech. Nie ma się czemu dziwić - jej syn Aleksander Pleszakow jest związany z branżą lotniczą. Przez długie lata był prezesem rosyjskich linii lotniczych i nadal jest związany z układem biznesowo-politycznym - mówi poseł. - Wyraźnie widać było też, że Anodiny pilnował siedzący obok niej Morozow. Co do stanu zdrowia szefowej MAK, tu nawet nie trzeba się specjalnie głęboko doszukiwać, a może po prostu wzięła sobie "coś" przed konferencją dla kurażu - zastanawia się Seliga. - Ci wszyscy, którzy wydawali i nad wydają pochopną opinię o błędzie naszych pilotów i ich stanie psychicznym, powinni mieć te okoliczności na względzie. Jak również to, że sama Anodina nie może zaprzeczyć, iż była powiązana z KGB, a to mogło wywierać presję na pracę ekspertów MAK - podkreśla poseł.
Anodina pod koniec lat 80. związała się z Jewgienijem Primakowem, członkiem Biura Politycznego KC KPZR, który pełnił wysokie funkcje w KGB i był bliskim współpracownikiem Michaiła Gorbaczowa. Za czasów Jelcyna Primakow był szefem wywiadu. Czy posłowie zwrócą się do polskiej prokuratury, by ta w ramach wniosku o pomoc prawną wystąpiła do strony rosyjskiej o ekspertyzę medyczną stanu zdrowia przewodniczącej komisji, z udziałem polskich ekspertów? Jarosław Zieliński, członek prezydium parlamentarnego zespołu smoleńskiego, twierdzi, że byłby to jak najbardziej pożądany krok. - Wszyscy wiemy o tym, że pani Anodina nie jest osobą samodzielną w sensie decyzyjnym. W MAK, który jest tylko instrumentem polityki Kremla, faktycznie rządzą Morozow i Jermołow. Było to widać podczas tej konferencji z 12 stycznia. Jeśli dodamy do tego jeszcze fakt, że przewodnicząca rosyjskiej komisji pozostaje pod wpływem jakichś silnych leków, to należałoby to zbadać. Dobrze byłoby też, gdyby w przyszłości zajęła się tym komisja międzynarodowa - twierdzi poseł.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz