Moskwa wdeptała polskich pilotów w błoto

avatar użytkownika Nico031

 Generał Tatiana Anodina pokazała wczoraj w Moskwie Donaldowi Tuskowi, jak Rosjanie rozumieją przyjaźń polsko-rosyjską. Z szyderczym uśmiechem, przyodziana w karnawałowy żakiet, wbiła w smoleńskie błoto polskich pilotów. Po raz drugi.

----------
Role w tym spektaklu od dawna były rozpisane. Nie trzeba było dziewięciu miesięcy pracy sztabu "niezależnych specjalistów" Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego, żeby w formie quasi-raportu powtórzyć tezy kolportowane przez stronę rosyjską już w pierwszych chwilach po katastrofie. Zamiast merytorycznego przekazu na temat technicznych przyczyn tragedii usłyszeliśmy więc pseudopsychologiczny bełkot o NATO-wskim generale furiacie, który pod wpływem alkoholu wtargnął do kokpitu i zmusił załogę rządowego Tu-154M do lądowania poniżej meteorologicznych minimów.
  

W narracji MAK znajdziemy również "techniczne" ustalenie pod tytułem "rola najważniejszego pasażera na ścieżce podejścia". Chodzi o prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w przypadku którego Rosjanom nie udało się jednak wykazać obecności alkoholu we krwi, choć - jak pamiętamy - były takie sugestie.
 
Z raportu MAK nie dowiemy się, dlaczego rosyjscy kontrolerzy przekazywali fałszywe dane pogodowe na pokład polskiej maszyny, do końca potwierdzali, że jest na kursie i ścieżce i dlaczego nie zamknęli lotniska, tak jak zrobili to w marcu, kiedy na Siewiernym nie mogła wylądować polska delegacja przygotowująca wizyty premiera i prezydenta. Generał Anodina ani słowem nie zająknęła się też na temat wymiany żarówek, a później całego systemu oświetlenia w pasie podejścia. MAK wytyka stronie polskiej, że podjęła lot do Smoleńska samolotem o gabarytach przekraczających możliwości lotniska, jednocześnie zbywając fakt zgody na lądowanie w tym samym czasie znacznie cięższego od tupolewa potężnego transportowca Ił-76.
 
Przekaz, jakoby decyzja o lądowaniu na Siewiernym leżała wyłącznie w gestii polskiej załogi, każe postawić pytanie o zasadność obecności ekipy rosyjskich kontrolerów lotu. Jaki był w takim razie sens prowadzenia przez nich korespondencji z polskim samolotem, wydawania i potwierdzania konsultowanych równocześnie z różnymi operatami w Moskwie komend? Dlaczego generał Anodina nie zbadała stopnia asertywności swoich kontrolerów, poziomu stresu, nacisków na nich i zawartości alkoholu oraz narkotyków we krwi? Dlaczego w raporcie nie ma informacji, że bezwarunkowym wymogiem lądowania na Siewiernym jest wizualny kontakt szefa kontroli lotów ze sprowadzaną na pas maszyną? Powiedział o tym polskim prokuratorom, przywołując konkretną podstawę prawną, pułkownik Anatolij Murawiow.
 
Przyłożenie obuchem - bo takiego narzędzia użyła wczoraj czarująca żona jednego z ostatnich wiceszefów KGB Jewgienija Primakowa - było tak silne, że premier Donald Tusk przerwał urlop w Dolomitach. Chyba zdał sobie sprawę, że z uścisku rosyjskiego pytona na dywanie w smoleńskim namiocie wyszedł z przetrąconym kręgosłupem i że trudno będzie mu teraz wytłumaczyć, dlaczego pozwolił, by Moskwa przez blisko rok pastwiła się nad trupami polskich pilotów.
 
W historii stosunków polsko-rosyjskich znane są już bolesne sytuacje, gdy Rosjanie pokazali, że potrafią znaleźć świadków, którzy udowodnią każdą wygodną dla nich tezę. Do dziś w rosyjskich archiwach znajdują się dokumenty potwierdzające, że w potylice polskich oficerów w Katyniu w 1940 roku strzelał Wehrmacht. Ale komisja Burdenki, która formalnie implementowała do międzynarodowego obiegu informacji kłamstwo katyńskie, blednie w zestawieniu z show, jaki urządziła wczoraj w Moskwie generał Anodina.

Katarzyna Orłowska-Popławska
"Nasz Dziennik"
Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika Nico031

1. (Brak tytułu)

"Na każdym kroku walczyć będziemy o to , aby Polska

Polską była, aby w Polsce po Polsku się myślało"/ kardynał Stefan Wyszyński- Prymas Polski/

avatar użytkownika Unicorn

2. http://konflikty.wp.pl/title,

http://konflikty.wp.pl/title,Zamach-na-lotnisku-w-Moskwie-31-osob-nie-zy...
10 kwietnia wiedzieli na 100%, że to wina pilotów. Dzisiaj już wiedzą, że to zamach:
"Zamach nastąpił o godz. 16.37 (14.37 czasu polskiego) w hali przylotów, przy stanowiskach odbioru bagażu - podała agencja ITAR-TASS. Zamachowiec-samobójca był prawdopodobnie imigrantem z Północnego Kaukazu."

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

3. Jaki tam zamach Czeczenów...

Przecież wiadomo, kto jest odpowiedzialny za zamach. Ktoś, komu zależy na pogorszeniu stosunków polsko - rosyjskich. Ktoś, kto wysłał polskie ciężarówki by zablokowały rosyjskie graice. Jaki będzie następny krok tego podstępnego inicjatora i inspiratora tych posunięć? Jest tylko jedna taka rusofobiczna siła w tym kraju.

I ten ktoś miał motyw - smoleński.

http://zetjot.salon24.pl/272146,jaki-tam-zamach-czeczenow

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

4. Ja mam tytuł:

CZWÓRKAMI DO NIEBA SZLI...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

5. Szef rządowych pilotów Republiki Słowacji: Tu-154M może bezpiecz

Szef rządowych pilotów Republiki Słowacji: Tu-154M może bezpiecznie odejść z 30 metrów. W sprawie katastrofy smoleńskiej: Czekamy na wyniki polskiego śledztwa
Słowaccy piloci nie czapkują MAK

- Woziłem naprawdę przeróżnych polityków. Od szeregowych po najwyższe władze, z prezydentem włącznie, ale nigdy ich obecność nie wpływała na jakość naszej pracy - wyjaśnia w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Viliam Polniser, szef Rządowej Służby Lotniczej Republiki Słowackiej. To słowacki odpowiednik polskiego 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Zgodę na rozmowę z Polniserem "Nasz Dziennik" uzyskał najpierw w Kancelarii Prezydenta Ivana Gasparovica, a później w Ministerstwie Obrony Narodowej w Bratysławie. - Sugerowanie, że Tu-154M nie jest w stanie odejść na drugie zajście z wysokości 100 metrów, jest absolutnie nieuprawnione - mówi Polniser. W sprawie katastrofy na Siewiernym szef słowackich pilotów rządowych, z którymi latają VIP-y, mówi zdecydowanie: "Czekamy na wyniki polskiego śledztwa". Warto dodać, że z Polniserem rozmawialiśmy już po prezentacji rosyjskiego raportu MAK.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110124&typ=po&id=po01.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl