„Jeżeli cokolwiek pozwala wybaczyć kurwienie się, to tylko korzyści jakie ono przynosi”.
szuan, sob., 15/01/2011 - 00:20
Tekst nie jest bezpośrednio związany z raportem Mak, choć pewnie takie budzi skojarzenia. Tak naprawdę powstał 2 lata temu (dziś tylko lekko go zaktualizowałem), ale NIC nie stracił na wartości, po hecy z MAK-iem jest jeszcze bardziej aktualny choć obejmuje szerszą perspektywę.
Tytułowy cytat dość dobrze oddaje to , o czym wie każdy „doświadczony polityk”. Tylko problem jest w tym, że jego korzyści nie przekładają się na korzyści jego wyborców, czyli exemplum moje i wasze. Nie tylko "czystą kasę". Także dojścia, długi wdzięczności i kontakty. Jak nie dla nich, to dla ich rodzin czy pociotków.
Tytułowy cytat dość dobrze oddaje to , o czym wie każdy „doświadczony polityk”. Tylko problem jest w tym, że jego korzyści nie przekładają się na korzyści jego wyborców, czyli exemplum moje i wasze. Nie tylko "czystą kasę". Także dojścia, długi wdzięczności i kontakty. Jak nie dla nich, to dla ich rodzin czy pociotków.
Podobnie z określeniem „polityka to w krysztale pomyje”... głosując na „naszego wybrańca” widzimy i popieramy w nim jego kryształową , nieskazitelną postać, a po czasie przy bliższym sprawdzeniu znajdujemy w środku śmierdzący gów…m charakterek. Albo przynajmniej zalatujące zapaszkiem świństw, korupcji i obłudy paskudztwo.
Banał ? Możliwe, tylko kto przy zdrowych zmysłach ma chęć traktować to jako normalność, i podpisywać się pod takim wyborem ? Chyba tylko ten, który sam ciągnie za sobą ten zapaszek „układów”.
Ale ilu z nas ma takowe ? Stawiałbym że nie tak wielu; większość chce od polityków po prostu pracowitości , inteligencji i tzw. moralnego kręgosłupa , czyli po ludzku mówiąc zwykłej uczciwości. Dlatego na nich głosujemy i popieramy ich pomysły. Bo to MY w końcowym efekcie za nie płacimy. Z własnej kieszeni podatkami, akcyzami, dopłatami, a czasami zdrowiem i nerwami.
A mamy to co mamy, prezydenta z ambicjami na świętość (siła spokoju) , premiera z ambicjami na prezydenta Europy , marszałka z ambicją na darmowe leczenie psychiatryczne, ministrów nie potrafiących zadbać o dyscyplinę podległych (vide – Klich i wojsko...) , klikę darmozjadów na stołkach manipulujących państwową kasą, dystyngowanych posłów z miną świętoszków lub pracusiów plecących banialuki , szeryfów od korupcji mówiących publicznie ,że nie są od walki z korupcją, tysiące cwaniaków chętnych na darmową kasę z prywatyzacji dzięki „układom” i jeszcze sporo , sporo podobnych.
Zamiast pracy nad rozwojem kraju mamy PR w wydaniu godnym „Roku 1984”, zamiast polityki mamy ukrywanie afer pod kołderką i dymisje tych co tych afer szukali, zamiast…ech szkoda słów.
Dookoła zamiast rządów genetyczne cwaniactwo, z uśmiechem „a co ty możesz zrobić, wszystko w naszych rękach baranie !”, szulerka słowami i faktami, zero talentów do pracy, oprócz „pracy słownej” – IDZIEMY NA WOJNĘ Z PiS !!; zamiast dbałości o własny kraj zagrywane pod publiczkę hasła o „konieczności zeuropeizowania”. Cyrk to mało…
I nie ma co owijać w aluzje – PO jest jaka jest, kto nie widzi niech szykuje się na nieciekawe czasy…mitologia o „ukochanym premierze” nie powinna zstępować zdrowego rozsądku, będzie gorzej.
Tu należy się słowo wyjaśnienia – dwa lata temu pisało się JESZCZE w miarę „delikatnym” językiem, to chyba najlepiej pokazuje jak działa „polityka miłości” w wykonaniu Platformy...
PiS szedł do wyborów z hasłami krytyki patologii typowych dla III RP. Krytyki kolesiostwa, układów, salonu, korupcji i przestępczości. Stawiali na forum publicznym hasła zasadności dekomunizacji, lustracji powszechnej a zwłaszcza tzw. Elit (polityków, publicystów, wykładowców, dziennikarzy, aparatu sądowego itp.). Przez dwa lata udało im się kilka rzeczy poprawić – WSI, CBA, urealnienie polityki zagranicznej pod kątem Polskiej racji stanu zamiast „geremkowskich przylizuchów w ukłonach”. Zaryzykowali, nie dorżnęli do końca watahy. I przegrali.
Nie z powodu mitologii o „dobrym Tusku i jeszcze lepszej PO” tylko niejako na własne życzenie. I z pomocą V władzy - mediów, których nie docenili. Przegrali przez koalicję z Samoobroną, przez hecę z ustawą lustracyjną (spartaczony projekt ustawy z Zytą na dokładkę) , przez brak bezkompromisowości oczekiwanej przez rozżalonych poprzednimi latami wyborców.
PiS nie jest ideałem. Ale jako jedyna do tej partia przynajmniej próbował zmienić to nasze polskie piekiełko niemożności. I nie dziwi mnie , że przegrał. Zamiast inteligencji mamy wykształciuchów, zamiast niezależnych ( czytaj – uczciwych) mediów i publicystów mamy telewizje zakładane i prowadzone przez szemranych współpracowników SB i WSI, zamiast przedsiębiorców mamy po-mafijne interesiki, zamiast praworządnych sędziów i prokuratorów umoczonych w zaszłości komunistycznej „podwładnych układu”. Zamiast naukowców i wykładowców grupy niezlustrowanych TW i donosicieli. Zamiast mężów stanu wygłaskanych akceptaczy "linii europejsko-rosyjskiej", zamiast Autorytetów mizerne postacie duszące się w samouwielbieniu salonów. I tak dalej i tak dalej…
A'propos – właśnie się dowiedziałem, że jestem chory psychicznie. Poważnie ! Mam 100% objawy „Nie akceptacji autorytetów” !! To , że reaguję tak tylko na „ałtorytety” podobno jest dodatkowo klasycznym objawem...cholera a NFZ tego nie refinansuje !!
Tyle, że ten tekst nie ma być narzekaniem. Ma być PRZYPOMNIENIEM jak daleko odeszliśmy w naszych wyborach od ŻĄDAŃ tego , z czym jeszcze nie tak dawno kojarzył się przedstawiciel Państwa. Z czystymi rękami i zbadaną, jasną przeszłością. Z odpornością na podkupywanie i korupcję. Z brakiem jątrzącego języka gdzie co drugie słowo to K….
Wybory przyjdą, wcześniej czy później. Nasza rola w tym , aby dotrwać, donieść do nich te tak zwane „dobre zasady”. Oczekiwane i w naszych rodzinach i wśród przyjaciół. Niby dlaczego politykom przyzwalamy na ich łamanie ?! Nie istotne jest tak bardzo czy to będzie nowy PiS czy stary z Kaczyńskimi na czele. Ważne, żebyśmy potrafili zrozumieć, komu możemy zaufać, żebyśmy nie stracili w zamęcie wbijanych nam co dziennie do głowy głupot pojęć o tym co tak naprawdę wiąże się ze słowem „mój polityk”. Czy komuś przyszłoby na myśl o „kupowaniu” Kaczyńskiego ? Czy ktoś może odważnie stwierdzić , że CBA podsłuchuje jego rozmowy i wyciąga go o 6 rano z domu ? Czy ktoś ma naprawdę podstawy twierdzić, że lepsze od lustracji jest słuchanie i czytanie wypocin byłego donosiciela ?
Zastanówcie się , dopóki jeszcze cenzura nie zlikwiduje nie tylko kont na blogu, ale i tej odrobiny zdrowego rozsądku…
I jeszcze tylko kilka zdań podsumowania – dziś po Katastrofie, po zabójstwie w Łodzi, po wyskokach Palikota i tysiącu innych wydarzeń – dziś ten tekst czyta się jak szkolne wypracowania delikatnego w wyrażaniu swych poglądów ucznia. Wiem.
Ale wiem tez jedno.
Patrząc na Tuska i Komorowskiego w objęciach Putina i Miedwiediewa, jestem pewien, że żadne korzyści jakie by mieli, nie usprawiedliwiają aż takiego skurwienia.
- szuan - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz