Dotknięcie Niedotykalnych
"Kiedy walczysz, zawsze walcz do końca!"
(1987 Untouchables, The - Brian De Palma)
Nietykalni, słowo znane z historii, literatury, filmu, z życia codziennego. A kto zacz owi niedotykalni ?
Wielu przykładów na nietykalność nie ma sensu przytaczać, chodzi raczej o konsekwencje owej nietykalności. I tak np. nietykalność posła pozwala mu uniknąć, jeżeli tylko chce przyjęcia mandatu lub włóczenia go po sądach. Nietykalność często wiąże się ze słowami czy też zwrotami: bezkarność, nie do ruszenia,... Jednakże w dalszym ciągu oznacza to tylko tyle, iż osoba tak może złamać prawo lecz owa „nietykalność”, często wynikająca z tzw. „pleców”, układów, znajomości, pozycję zawodową, społeczną, czy też jest po prostu najsilniejszy na ulicy, tatuś pracuje w MO, albo ma kumpli kiboli, a najlepiej jak zna ludzi z miasta. I co mu zrobicie. Sam fakt wkroczenia takie osobie w paradę lub okazanie nim zainteresowania nie jest jednak jeszcze równoznaczny z tragicznymi konsekwencjami takiej interakcji. Może nam pogrozić palcem, dać lekki łomocik, jednak nie od razu znajdziemy się na OIOM-ie lub w rodzinnym grobowcu. Każdy z własnego podwórka zna takie przypadki. Można do tej grupy zaliczyć byłych towarzyszy, ludzi służb, wybranych biznesmenów. A równie dobrze lokalnego łotrzyka.
Jest to zjawisko stare jak świat i na swój sposób groźne, zarówno dla życia społecznego jak i gospodarczego. W polityce też mamy sporą grupę nietykalnych, a to kumpel premiera, a to coś ktoś jest komuś winien i tak się baśń dzieje. Należy z tym walczyć, oczywiście w miarę możliwości, by się nie nadziać znienacka na dyszel od wozu.
W filmie 7 Dusz, główny bohater z sobie i widzom znanego powodu wchodzi do wanny w której jest „osa morska” ( link do Wikipedii w zdjęciu powyżej ). Dotknięcie tejże osy owocuje zejściem delikwenta. I tu zbliżamy się do rozróżnienia nietykalnych od niedotykalnych. O ile wejście w drogę osobie nietykalnej może się skończyć różnie, o tyle niedotykalni mają to do siebie, że jak ich dotkniesz, to tak jakby oni ciebie dotknęli.
I to nie tak, jak powiedział W. Jaruzelski - "jak mnie zatrzymacie to pospadają aureole". To jest tylko ostrzeżenie, takie dają nietykalni, niedotykalni nie dają ostrzeżeń. Bo po co. Wejście im w paradę, świadome czy też nie ma jeden finał. Można by rzec, iż przed dotknięciem niedotykalnych napotykasz nietykalnych i to oni cię ostrzegają byś nie brnął dalej. Jak mawiał mój znajomy, nie myśl tyle, nie szukaj, bo przyjdzie „Strażnik Wielkiej Tajemnicy” i zamiesza Ci w głowie. Właściwie na każdym kroku i na całym świecie ludzkie drogi krzyżują się z niedotykalnymi. Czasem przypadkowo, sam nawet o tym nie wiesz. Wtedy żyjesz dalej w nieświadomości zagrożenia. Gdy jednak obrałeś sobie za cel dążenie do prawdy, naprawianie świata, miej pewność, prędzej czy później zaczną się dziać dziwne rzeczy w Twoim życiu. I czasem nawet do głowy Ci nie przyjdzie, że zwolnienie z pracy, choroba, wypadek, a nawet niepodziewane sukcesy, są efektem dotknięcia przedmurza niedotykalnych. Mogą Cię ostrzec, a mogą Cię też sprowadzić z tej drogi pokusami tego świata. Ot takie pragmatyczne demiurgi.
I nie mówimy tu o „zwykłych mordach politycznych”, to są sygnały ostrzegawcze, śmierć dziennikarza jest tragedią, lecz nie jest to jeszcze dotknięcie niedotykalnych. Dziennikarz zwykle pracuje dla konkretnej gazety, a ta zawsze ma swoje sympatie polityczne i powiązania kapitałowe. Przecież najprościej zlikwidować wydawnictwo. Nic bardziej błędnego. Gra musi się toczyć, zarówno dla nas, jako gawiedzi, która ma dostać chleba w postaci wolności prasy jak i igrzysk, które mają odwrócić naszą uwagę od „jądra ciemności”. Jak to jest, że do dzisiaj nie wyjaśniono lub zagmatwano tak, iż nawet przecięcie owego mitologicznego węzła nic już nie wniesie do zabójstwa Prezydenta takiego mocarstwa jak USA, ostoi „demokracji”. Mafii nie warto podpaść, ale z nią jest jeszcze szansa się dogadać. Tam jeszcze może upłynąć chwila, która powoli nam do kogoś dotrzeć, komuś zapłacić. Niedotykalni choć nie zawsze w pośpiechu nie odwołują wyroku, właściwie nawet go nie muszą wydawać. To jest właściwie samoistna procedura, trybiki, śrubki, maszyna w ruchu. Nie do zatrzymania.
Wiele można zarzucić PiS-owi, jak każda grupa ludzi ma swoje większe lub mniejsze grzeszki. Największym jednak grzechem braci Kaczyńskich, grzechem w dekalogu „Niedotykalnych”, było to, iż „Dotknęli Niedotykalnych”. A resztę dopowiedzcie sobie sami. Chyba, że uważacie, iż Prezydent Polski, ministrowie, generalicja i wszyscy, którzy zginęli na pokładzie rządowego samolotu w Smoleńsku byli nic nie znaczącymi osobami.
Chciałbym też oddać wielki szacunek wszystkim ofiarom katastrofy, wchodząc na pokład samolotu mieli świadomość, iż własną piersią ochraniają Prezydenta RP.
Polecam - Smoleńsk - hipoteza zamachu - argumenty w pigułce V2.
A teraz z innej beczki.
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Bardzo ciekawy tekst, bardzo,...
Są w Polsce Niedotykalni, albo tacy, którzy uważają się za Niedotykalnych. Mówil kiedyś Gudzowaty o kręgach piekieł, co później wykorzystał Aleksander Ścios w tytule swojej znakomitej pracy o polskiej rzeczywistości. Ja sam kiedyś pisałem o Capi di tutti capi, albo SSS czyli o Strasznej Sitwie Smolara pociągającej w Polsce za sznurki.
A największym grzechem braci Kaczyńskich, było rzeczywiście to, że „Dotknęli Niedotykalnych”
_______________________________________________________________________________
jwp "Dotknięcie Niedotykalnych" http://blogmedia24.pl/node/43016
michael
2. @jwp
Lubię Pana.
Selka
3. michael
To bliżej do kręgów piekieł.
Pozdrawiam
JWP
4. Selka
Miło mi, gdybym jeszcze wiedział za co lub dlaczego ?
Pozdrawiam
JWP