"Coś"
W głośnym filmie, jednym z najlepszych horrorów, tytułowe „coś” to forma życia posiadająca własną inteligencję, ale egzystująca wyłącznie we wnętrzu żywego organizmu, nad którym przejmuje całkowitą kontrolę. Atakuje także ludzi. Zachowanie nosiciela nie różni się od zachowania normalnego człowieka. Na stacji arktycznej, gdzie dzieje się akcja filmu wszyscy już zostali namierzeni przez „coś”. Gdyby nie udało się w porę zidentyfikować „coś” nikt już nie byłby sobą. „Coś” wiedziało, kto najbardziej zagraża.
Na liście UBekistanu jest ileś tam nazwisk gorących. Najgroźniejsi wrogowie.
Podpięci do wszelkich możliwych czujników i rejestratorów. Każde poruszenie, słowo, drgnięcie powieki, zachowanie otoczenia monitoruje się z dużą czułością na gorących liniach, by nie przegapić pretekstu do uderzenia, najlepiej między oczy, na odlew.
By cios był skuteczny, powinien wyjść z nieoczekiwanej strony.
Dlatego tak wielkimi gwiazdami mediów niemal w całości kontrolowanych przez UBekistan stali się Marcinkiewicz, Kaczmarek (śpioch UBekistanu, który uprzedził Leppera o namierzeniu przekrętu gruntowego przez CBA prowadzone przez Mariusza Kamińskiego), Dorn, Zaleski, Kowal, Poncyliusz i jego przemiłe panie, Kamiński (ten z ZCHNu), Lepper, Giertych, Król (zięć Moczulskiego) itd.
Katastrofa smoleńska zredukowała liczbę monitorowanych w trybie gorącym. Rosyjscy pomogli Polskim radykalnie rozprawić się z wrogami, ale nie ostatecznie. Nadal istnieją Polskie Elity zdolne do poprowadzenia Narodu ku niepodległości. Zagrożenie to spędza Rosyjskim i Polskim sen z powiek. Jednym i drugim z innych powodów, choć od trzech wieków tych samych...
Gorącym monitorowaniem objęto zarówno wielkich polityków, polskich mężów stanu, jak i największe osobowości polskich ośrodków opiniotwórczych pozostających poza kontrolą Ubekistanu. Obok Jarosława Kaczyńskiego, Antoniego Macierewicza, Bronisława Wildsteina i innych wspaniałych ludzi należą do tej grupy znani publicyści Gazety Polskiej.
Wrogiem największym z tego ostatniego środowiska jest Tomasz Sakiewicz. Osoba o charyzmatycznej życzliwości do ludzi, wielkiej kulturze, wiedzy, mądrości, umiejąca zmobilizować innych do działań dla dobra wspólnego, świetny organizator i menedżer. Nie trudno sobie wyobrazić, wściekłość, jaką wywołuje wieloletnia praca zespołu Gazety Polskiej demaskująca metody działania UBekistanu, rosyjsko-ubeckiej agentury i rosyjsko-ubeckiej agentury wpływu, pokazująca Polakom wszystko, co media UBekistanu usiłują ukryć, afery, zdrady, przekręty, infiltrację newralgicznych struktur państwa, działania wbrew interesom państwa, manipulacje, dezinformacje itd.
Mimo gorącego monitoringu przez lata nie udawało się UBekistanowi dopaść Sakiewicza, choć nęka się go stale i uciążliwie. Brakowało fajerwerków, jakiegoś procesu pokazowego, na którym można byłoby pokazać palcem na wcielenie zła wszelkiego.
No i wreszcie, udało się. Właściwie samo przyszło. Coś pękło, coś się skończyło gdzieś obok. To „coś” wyszło tym razem z dziennikarza spoza stajni UBekistanu. O takiej kanonadzie nie marzyło się nawet na Czerskiej: "Pan nakłamał", "zachował się Pan podobnie jak swołocz", "zakładam, że jest Pan wystarczająco rozgarnięty", "świadomie fałszuje Pan". Przy okazji świat dowiedział się, a jego postępowa część utwierdziła jeszcze bardziej, że czytelnicy „Gazety Polskiej” i wszyscy, którzy nie podzielają powyższych opinii to hołota i klakierzy, a nie tylko faszyści, ciemnogród, mohery, frustraci, mitomani, psychiczni, nawiedzeni.
Trzeba przyznać, że określenia „hołota” i „klakierzy” nie były do tej pory wykorzystywane w wystarczającym stopniu. Siła rażenia Bartoszewskiego, Kutza, Wajdy, Kuczyńskiego, Niesiołowskiego i Palikota nieco osłabła ostatnio.
Dziennikarza czekają wielkie chwile.
Jak to się dzieje, że tak regularnie powtarza się ten scenariusz? Że co rusz ktoś długo opierający się ciśnieniu nienawiści, wykluczenia, deprecjacji, delegitymizacji tylko z tego powodu, że „nie z nami” nagle pęka i bryzga tym „czymś” - kleistą, brudną i śmierdzącą substancją na tych, którzy wraz z nim poddani zostali tym samym szykanom. Odpowiedź jest znana dobrze psychologom. Możliwości opierania się człowieka długotrwałej presji są ograniczone. Zmęczenie materiału. „Coś” przejmuje kontrolę. Coś pęka, coś się kończy.
- dodam - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
18 komentarzy
1. @dodam
to "coś" to ma byc "to"?
http://lukaszwarzecha.salon24.pl/266032,to-pan-klamie-panie-sakiewicz
o rany, nie demonizujcie faceta. To po prostu , niestety, cham pospolity.
Już w 2007 roku na mój tekst na blogu skradzionym w Salon24.pl "Cud nad Wisłą" napadł na mnie i wszystkich , którzy akurat wpisali się pod tym postem , mnie zetykietował "zarządzającą prawicowymi pałkarzami" :)
Fragment maila z 2007-08-27 22:01 do właściciela Salon24.
Proszę łaskawie wejść na mój blog i prześledzić tu dyskusje Pana Warzechy ze mną i moimi gośćmi, którzy zareagowali na wyjątkowo niegrzeczne, nie pierwsze, ataki na moją osobę.
http://maryla.salon24.pl/29645,index.htmlhttp://maryla.salon24.pl/29645,...
Proszę porozmawiać z Panem Warzechą i uświadomić mu, ze to nie ring, a rozmowa z kobietą i innymi uczestnikami dyskusji.
Brak wychowania nie może tłumaczyć takich zachowań.
Osoby uczestniczące w tym sporze nie są ani łobuzami, ani pijakami, nawet tacy nie zasługują na takie słownictwo i zachowanie.
Będę wdzięczna za załatwienie tej sprawy z Panem Warzechą, bo wydaje sie nie rozumieć niestosowności swojego zachowania.
POZDRAWIAM
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. To "coś"
to nie Warzecha tylko to czym się zatruł. Salmonella salonowa. Podobnie jak wielu innych.
A jaki jest Warzecha każdy widzi. Muszę jednak przyznać, że miał parę nonkonformistycznych wejść i to w czasie największej nagonki na wrogów ubekistanu. Niezależnie od motywów jakie nim kierowały, było to godne pochwały. Przypominając sobie swój pierwszy kontakt z jego tekstami miałem wrażenie, że ewoluuje w korzystną stronę...
Pozdrawiam,
dodam
3. Najciekawsze są głosy ludzi
Najciekawsze są głosy ludzi bezradnych. Przejmujące wezwania do zgody, chlipania (w domyśle: a co z nami będzie jak nas samych zostawicie kłócąc się na oczach GW?).
Jest to bardzo zastanawiąjący stan ducha, więcej - przygnębiajacy u ludzi chcących dobrze.
Zabraknie Warzechy i Sakiewicza i co? koniec?
A jak Jarosława?
Marylo, bez Twoich doświadczeń, na zimno powiem. Nie wierz pismakom! No, niech Ci będzie, pójdę na kompromis: nie wierz niektórym pismakom, a tym którym musisz - z najwyższą ostrożnością.
4. Zawsze mi się wydawało, że warzecha to gęś ewentualnie kaczka,..
Taki gatunek. A tu patrz. dziennikarz. Tyz piknie.
michael
5. wladysl
:) żaden pismak nie jest moim autorytetem i nigdy nie był.
Pewnie skrzywdzę kilka osób, ale napiszę tak - po ostatnich czystkach , jakie sie dokonały, nie widzę powodów, by szanować tych, którzy zostali , bo kredyty... trzeba było reagować w 2006 roku, kiedy Ślesińska Katarasińska tworzyła pierwszą listę.
Wierzę tylko w Boga. Z ludzi wierzę - mężowi, który sprawdził się jako przyjaciel i uczciwy człowiek przez dziesięciolecia. :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. A TO JEST WARZĘCHA
Mała różnica, a też peszy:
michael
7. A MYŚLĄC POWAŻNIE
NIE DEMONIZOWAŁBYM TEGO RODZAJU UTARCZEK.
JESTEŚMY TYLKO LUDŹMI.
A red. SAKIEWICZ MIEWA NIEKIEDY OSTRE NAPADY, NIEKONIECZNIE DOBRZE UZASADNIONE.
EGO MIEWA ZA DUŻE.
DLATEGO, NIESTETY, BYWA CHIMERYCZNY.
michael
8. wladysl
"A jak Jarosława?"
Polacy zawsze mieli trudności z docenieniem swoich najlepszych przedstawicieli, przywódców. Wyróżniamy się pod tym względem wśród innych narodów niekorzystnie. Nie myślimy o tym że autentyczny przywódca musi posiadać cały szereg szereg pozytywnych cech, wiedzy, doświadczenia i umiejętności łącznie. Zapominamy też, że także ludzie pióra stawali się wielkim przywódcami.
Jeśli mamy trudności z oceną dzisiaj to wystarczy przyjrzeć się kogo najzacieklej zwalcza UBekistan.
9. Krzysztof Kakolewski 13 Erata do biografi
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. michael
"red. SAKIEWICZ MIEWA NIEKIEDY OSTRE NAPADY, NIEKONIECZNIE DOBRZE UZASADNIONE."
Nie zauważyłem, co oczywiście nie oznacza, że nie miewa. Może jakiś przykład? Jeśli istotnie miewa to chciałbym widzieć zachowanie innych poddanych takiej presji. Nie da się tego porównać z sytuacją najodważniejszych nawet komentatorów, ale tylko komentatorów.
Krótko mówiąc, nie przeszkadza mi brzydka mina sztangisty wyciskającego 200 kg .
11. Pani Marylo,
Nie brakuje w Polsce pięknych postaci. Brakuje tylko polskich mediów. Gazeta Polska robi co może, adresowana jest jednak do elit. Szerszy odbiorca nie ma żadnych szans by zetknąć się z budującym przekazem.
12. @dodam
może nieczytelnie napisałam (jak Warzecha) ale chodziło mi o to, że Warzecha zapędza się w krytyce i nie potrafi się z wycofać, a słowo "przepraszam" jest mu obce.
Natomiast Sakiewicz zupełnie niepotrzebnie podgrzewa atmosferę, traktując to jako atak na GP, wszak film jest autorstwa Lichockiej, a GP dało tylko zaplecze i dystrybucję.
W jednym Warzecha ma rację, tylko nieumiejętnie to wyraził - gdyby ten film był wyemitowany w TVP czy np POLSAT, miałby wieksze odziaływanie i szerszy odbiór.
Błędem Warzechy jest to, że nie dostrzega, że NIKT poza GP nie podjął się produkcji i dystrybucji.
Co gorsza działania "Producenta" GP na portalach internetowych w dniu 5 stycznia miały jeszcze OGRANICZYĆ dostęp do tego filmu, wszak z GP wyszło tylko 140 tyś płyt.
Wywiad z Joanna Lichocką na portalu wPolityce był niejako wymuszony tymi działaniami 'Producenta" , kiedy mówi o drugim obiegu i zasadzie - obejrzyj - podaj dalej.
Tak więc, nie ma sensu zajmować się tą nawalanką, w która włączył sie już Artur Bazak, by łagodzić. Tematu nie ma. Jest emocjonalny, nieczytelny tekst Warzechy i konsekwencje, nie bez winy Sakiewicza w ciągu dalszym.
To chciałam wyrazić w pierwszym wpisie, ale wyszło mi, jak u Warzechy :)
Z ta róznicą, że ja umiem się przyznać, że napisałam niezrozumiale, a Warzecha nie.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. @Maryla
Rzecz w tym, że, nazwijmy ich niezłomni, pozostają pod silną i co najgorsze stałą presją. Salonowi udało się stworzyć taką właśnie atmosferę. Stąd biorą się reakcje czasem niewspółmierne do przyczyn, takie jak przytoczony wyżej atak Warzechy. Jednakże cechą charakterystyczną jest, że wygląda to cokolwiek infantylnie, jak by chciał powiedzieć "tyle wycierpiałem nie przyłączając się do atakującej cię sfory a tu taka niewdzięczność. Skoro tak to ja ci też przyłożę". Oczywiście atak z tej strony ma znacznie większą moc rażenia opinii publicznej niż gdyby przeprowadził go któryś z Lisów... I o to chodzi.
Pozdrawiam.
14. Dodam. Jasne, nie przeszkadza mi mina sztangisty...
I dlatego napisałem:
NIE DEMONIZOWAŁBYM TEGO RODZAJU UTARCZEK.
JESTEŚMY TYLKO LUDŹMI.
Właśnie o to mi chodzi i to była najistotniejsza myśl tego komentarza.
Wszyscy jesteśmy poddawani presji, mniejszej albo większej, ale wciąż. Nie dziwię się więc emocjonalnym reakcjom, podziwiam ludzi, którzy w warunkach ewidentnego chamstwa, manipulacji i bezwzględnej agresji nie dają się wytrącić z równowagi.
Nie dziwię się także, gdy komuś puszczają nerwy, ani gdy ktoś nabiera się na koronkowo uknutą manipulację. Do dzisiaj mam w oczach sceną wyjątkowo bezwzględnej napaści Macieja Knapika na prawie bezbronnego i nie przygotowanego do takiej walki starego profesora Zbigniewa Religę, walczącego wtedy nie tylko z Maciejem Knapikiem ale i ze śmiertelną chorobą, z rakiem. Do dzisiaj mam w oczach wyjątkowo bezwzględne zdziczenie reportera TVN24, na konferencji prasowej Zbigniewa Religi.
I naprawdę nie mogę mieć do niego pretensji o to, że nie był przygotowany do takiej nienawiści i do takiego zdziczenia obyczaju.
Wtedy pani Magdalena Bajer i cała Rada etyki Mediów siedziała zgodnym córkiem cichutko jak małe myszki pod knapikową miotełką.
Jeden wielki Bajer.
Rada Etyki Mediów po prostu popiera to chamstwo i nienawiść.
Ja nie popieram takiego chamstwa.
Dlatego też nie dziwię się, gdy komuś z nas puszczają nerwy.
Cieszę się, gdy ktoś z nas daje sobie radę.
Ale rozumiem, gdy nie wytrzymuje.
michael
15. Piszę oczywiście, że nie mam pretensji do starego profesora
o to, że nie był przygotowany do takiej agresji.
Zbigniew Religa nie był tak naprawdę politykiem, był starym profesorem, którydziałał w dobrej wierze, chciał zrobić coś dobrego. Faszystowska falanga politycznych bojówek propagandy nie słuchała, nie argumentowała, nie chciała zrozumieć, miała na myśli tylko jedno - zadeptać.
michael
16. Jest dobrze,
a może jeszcze lepiej; w końcu obeszło się bez upustu krwi. Buzi buzi. Narazka.
[Czekajmy następnego razu.]
17. no i nie mówiłam, że Warzecha to nabiytyj durak?
Warzecha o Rymkiewiczu: "Wyniosła alienacja może jedynie zaszkodzić, bo aby naprawiać państwo, trzeba mieć na nie wpływ"
http://www.wpolityce.pl/view/5996/Warzecha_o_Rymkiewiczu___Wyniosla_alie...
daj kurze grzędę., a ona - jeszcze wyżej siędę.
Nielot zostanie nielotem na zawsze, wyżej własnej d... nie podskoczy.
Męczy go to strasznie i podskakuje do coraz wyzszych grzęd.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Patrzcie, ten Warzecha jeszcze pisze!!!
jaki jest, każdy kuń widzi - ale sprzeciwiam się opublikowaniu listów ze swoją de dupą.
[Publikacja taka jest dla JMR krępująca; p-iszzą