Paweł Kowal i Jakub Opara - konfrontacja. (Retiarius )
Sprawa „smoleńskich” relacji Panów Jakuba Opary i Pawła Kowala warta jest pewnej uwagi. Dlaczego? Po pierwsze wymaga wyjaśnienia towarzyszące jej, moim zdaniem, nieporozumienie. Większość komentatorów przeciwstawia sobie te relacje tworząc wrażenie, że jeden z Panów mówi prawdę, a drugi kłamie.Czy słusznie?
Zacznijmy od ustalenia faktów. Co powiedział Pan Jakub Opara? Za istotną (pierwotną) biorę wypowiedź z „Mgły”. Zacznijmy od spraw nie budzących większych wątpliwości. Pan Jakub Opara powiedział, że kolumna z Panem Jarosławem Kaczyński była celowo opóźniana po to by Pan premier Donald Tusk jako pierwszy zjawił się na miejscu tragedii. Mało tego, wedle relacji Pana Opary już po dotarciu na lotnisko Pan Jarosław Kaczyński zmuszony został do oczekiwania na zgodę na wjazd na płytę lotniska. Zdaniem Pana Opary monitowany w tej sprawie przedstawiciel ambasady powiedział „że oni na to nie mają wpływu, ponieważ służby ochraniające Pana premiera Tuska nie pozwolą żeby w tym momencie ktokolwiek inny pojawił się na terenie lotniska. I tak czekali.” Zwolennicy premiera Donalda Tuska nie obalają tych faktów wskazując jedynie na to, że przedstawiciel premiera proponował Panu Jarosławowi Kaczyńskiemu wspólny lot do Smoleńska. Pan Jarosław Kaczyński powiedział (niezależna.pl), że wolał lecieć z przyjaciółmi, którzy zorganizowali przelot, oraz że odniósł wrażenie, iż premier Donald Tusk zdecydował się udać do Smoleńska po tym jak dowiedział się że jedzie tam prezes PiS-u.
Mając na uwadze stosunek PO i samego premiera Donalda Tuska do tragicznie zmarłego prezydenta odmowa Jarosława Kaczyńskiego wspólnego wyjazdu do Smoleńska mnie osobiście nie dziwi. Czy inna decyzja mogła być pierwszym krokiem do narodowego pojednania na zgliszczach Tupolewa? Nie wiem. Ale brak faktów uwiarygodniających takie rozumowanie. Wielu zdumiała cisza jaka zapadła po tragedii. Ani premier, ani marszałek Sejmu nie byli zdolni do zabrania głosu w sposób wskazujący na umiejętność zmierzenia się z tą tragedią z punktu widzenia interesów narodu i państwa. Żaden z nich nie okazał się mężem stanu. Prawdziwe są słowa, że ludzie sprawdzają się w sytuacja trudnych – katastrofa smoleńska przerosła czołowych polityków PO i pokazała ich rzeczywisty, a nie medialny wizerunek. Co więcej, bezwzględne i wręcz brutalne wykorzystywanie tragedii do jak najszybszego przejęcia władzy przez Pana Bronisława Komorowskiego wskazywało na ich rzeczywiste intencje. W takich okolicznościach zaproszenie do wspólnej wizyty mogło być traktowane nie jako zamiar podania ręki lecz chęć kontrolowania ruchów prezesa PiS-u i ewentualnego medialnego wykorzystania jego osoby.
Druga część relacji Pan Jakuba Opary jest już uważana, w kontekście wypowiedzi Pana Pawła Kowala, za bardzo kontrowersyjną, żeby nie powiedzieć kłamliwą. Cóż zatem powiedzieli obaj Panowie?
Pan Jakub Opara (za „Mgłą”): „Panu premierowi towarzyszyli Pan minister Graś i Pan minister Arabski. Nie pamiętam już który powiedział /A niech sobie przyjeżdża. To jest wizyta prywatna, niech sobie przyjedzie i robi sobie co chce. A jak podjedzie tędy, to co zrobimy? To my pojedziemy tamtędy. A jak przyjedzie tędy to my tamtędy/” .
Wypowiedź Pana Pawła Kowala pozwolę sobie zrelacjonować cytatami z portalów inernetowych: (1) „ … Paweł Kowal, … , który był w Smoleńsku razem z ekipą towarzyszącą tam Jarosławowi Kaczyńskiemu. Zaświadczył, że za jego pośrednictwem Arabski i Graś próbowali doprowadzić do spotkania najpierw Kaczyński - Tusk - Putin, a potem samego Kaczyńskiego z Tuskiem. - To stronie rządowej zależało na spotkaniu Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem w Smoleńsku. Prezes PiS nie był na to gotowy. Trzeba było delikatnie przekazać odmowę - oświadczył Kowal. Mówił, że z Arabskim i Grasiem rozmawiał przez telefon i osobiście.”
(2) „ Wówczas miałem wrażenie, że to Kaczyński, nie chce, nie jest gotów na takie spotkanie. Musieliśmy dać negatywną odpowiedź. Oczywiście ona była zrozumiała w tym kontekście tej sytuacji, tuż po wizycie na miejscu katastrofy. Miałem wrażenie, że rząd chce tego spotkania - ocenił Kowal w RMF FM. - Gdyby spotkanie odbyło się publicznie, byłaby to pożądana sytuacja dla strony rządowej - dodał.”
W mojej ocenie powyższe relacje nie muszą sobie przeczyć. Dlaczego? Zakładając ich prawdziwość można przyjąć, że premier Donald Tusk po wizerunkowo bardzo udanym spotkaniu z premierem Putinem (tak się przynajmniej wówczas mogło wydawać!) mógł być zainteresowany w 1) podjęciu próby pojednania z Panem Jarosławem Kaczyńskim 2) w medialnym wykorzystaniu osoby Pana Jarosława Kaczyńskiego. Z relacji Pana Opar y wynika, że domniemane wypowiedzi ministrów Grasia i Arabskiego miały miejsce w czasie gdy premier Donald Tusk był już na miejscu tragedii, a prezes Jarosław Kaczyński jeszcze w drodze (lub czekał na zgodę na wjazd). Panowie Graś i Arabski rozmawiali między sobą i mogli szczerze wyrażać swoje rzeczywiste odczucia towarzyszące osobie brata zmarłego prezydenta. Zarówno Pan Graś jak i Pan Arabski nie kryli wcześniej swojego niechętnego stosunku do braci Kaczyńskich. Stąd taki przebieg rozmowy nie musi dziwić. Co więcej. Z relacji Pana Jakuba Opary wynika, że politycy PO obawiali się przypadkowego, niekontrolowanego spotkania Panów Kaczyńskiego i Tuska. Obawiali się czegoś co mogło popsuć wyreżyserowane przestawienie. Z drugiej strony mogli być zainteresowani w zaaranżowaniu spotkania prezesa Jarosława Kaczyńskiego z premierami Polski i Rosji, ale już po wcześniejszym spotkaniu tych ostatnich. Trudno oczekiwać by w oficjalnych rozmowach z europosłem PiS-u mówili o „prywatnej wizycie Pana Kaczyńskiego”.
Pan Paweł Kowal (relacja (2)) powiedział, że odmowa była zrozumiała „tuż po wizycie na miejscu katastrofy”. Domyślam się, że chodziło o wizytę Pana Jarosława Kaczyńskiego. Sądzę, że Pana Pawła Kowala stać na obszerniejsze wytłumaczenie dlaczego odmowa (jeśli założymy prawdziwość tej relacji) była w tej sytuacji nie tylko zrozumiała ale i oczywista (chyba, że Pan Paweł zdementuje chociażby informacje o wstrzymywaniu kolumny z Panem Kaczyńskim) . Jeśli premier Tusk miał dobre intencje jego kolumna dogoniwszy kolumnę Pana Kaczyńskiego mogła po prostu zwolnić i pojechać za samochodem brata zmarłego prezydenta. To byłby elementarny dowód dobrej woli i znak gotowości wspólnego przeżywania tragedii na lotnisku w Smoleńsku. Nie twierdzę, że zagwarantowałoby to zgodę Pana Kaczyńskiego - tego nie wiem. Ale wiem, że bezwzględne wykorzystanie przywileju bycia premierem po to by pierwszemu być na lotnisku dawało prawie 100 % pewność odmowy.
Jest jeszcze jedna istotna kwestia. Smutne, że Pan Paweł Kowal nie protestuje przeciwko bezwzględnemu wykorzystywaniu swojego „wrażenia” przez niektóre media zwalczające PiS i jego prezesa. Czytałem wywiad udzielony przez Pana Pawła wkrótce po śmierci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Przez szacunek dla swoich dawnych wypowiedzi warto bronić prawdy i dzisiaj by nie zadać kłamu swoim wcześniejszym słowom. Myślę, że los PJN-u pokazuje jak bardzo brakuje ś.p. Lecha Kaczyńskiego. Jak bardzo związani z Nim kiedyś ludzie pogubili się gdy zabrakło tej wyznaczającej kierunek busoli.
Konkluzja. Relacje Panów Opary i Kowala nie muszą być sobie przeciwstawiane i nie są niespójne. Mając na uwadze okoliczności związane z tragedią i z wizytą Panów Kaczyńskiego i Tuska w Smoleńsku ewentualna odmowa spotkania ze strony tego pierwszego jest całkowicie zrozumiała. A na koniec zadam tylko jedno pytanie: czy był choć jeden powód dla którego Pan Jarosław Kaczyński (pomijam nierozstrzygalną kwestię czy był w Smoleńsku tylko jako brat ofiary czy też jako polityk) powinien był, mając na uwadze troskę o polską rację stanu, zgodzić się w tamtych okolicznościach na takie spotkanie?
PS Przeczytałem notkę już na "Salonie" (działania kontrolne) i pomyślałem - coś jest tu nie tak! I stąd jeszcze jedna uzupełniająca uwaga. Wypowiedź Pana Pawła Kowala ma jeszcze jeden wymiar - "dzięki" niej stosunkowo szybko udało się "przekierować" zainteresowanie mediów z ministrów Pana premiera Tuska i ich (relacja Pana Opary) zachowania na osobę Pana Jarosława Kaczyńskiego i jego (relacja Pana Kowala) odmowę.
http://retiarius.salon24.pl/266078,pawel-kowal-i-jakub-opara-konfrontacja
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. "Było dokładnie tak, jak
"Było dokładnie tak, jak powiedział Jakub Opara i było dokładnie tak, jak relacjonował wczoraj Paweł Kowal"
http://fronda.pl/news/czytaj/bylo_dokladnie_tak_jak_powiedzial_jakub_opa...
Po tym co przeżyliśmy w drodze do Smoleńska, po tym jak odbiliśmy się od zamkniętej bramy lotniska, za którą odbywał się medialny cyrk Donalda Tuska, to Jarosław Kaczyński nie chciał przyjmować wyreżyserowanych kondolencji – potwierdza Joachim Brudziński.
Poseł PiS w radiu RMF FM odniósł się do słów pracownika kancelarii Lecha Kaczyńskiego, Jakuba Opary, który w filmie „Mgła” opowiadał o kulisach podróży Jarosława Kaczyńskiego do Smoleńska.
- Było dokładnie tak jak powiedział Jakub Opara i było dokładnie tak, jak relacjonował wczoraj Paweł Kowal – potwierdza Brudziński.
- Pracownicy Kancelarii Prezydenta wiedzieli, że od kilku godzin na lotnisko próbuje dostać się brat tragiczne zmarłego prezydenta, pan Jarosław Kaczyński (…). Premier polskiego rządu wraz z towarzyszącymi mu osobami pojawił się na miejscu katastrofy, więc w sposób naturalny oni poczuli się bezpieczniej, poczuli się pewniej. Po czym usłyszeli z ust czołowych polityków jak kombinują, żeby nie doszło do spotkania pana premiera Donalda Tuska, tam na miejscu katastrofy, z Jarosławem Kaczyńskim – relacjonuje Brudziński.
Brudziński wspomina także podróż do Smoleńska i spowalnianie samochodów z Jarosławem Kaczyńskim przez kolumnę samochodów premiera. - Za bramą lotniska trwał już ten cyrk medialny, urządzony przed doradców Donalda Tuska. Jarosław Kaczyński nie mógł mieć specjalnie chęci do przyjmowania kondolencji w sposób wyreżyserowany przez doradców jednego czy drugiego premiera – tłumaczy poseł PiS.
eMBe/RMF FM
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl