Talibowie w Klewkach, a w Smoleńsku zamach.
Ileż było śmiechu, jak wszyscy rechotali gdy Andrzej Lepper z trybuny sejmowej opowiadał rewelacje o Talibach widzianych w Klewkach.
Nie minęło kilka lat i okazało się, iż jego „ruska wrzutka” w zasadzie się pokrywa ze stanem faktycznym, który co prawda nie specjalnie chce przejść przez gardło niektórym politykom, ale wiedza w tej sprawie jest już spora i w dużej mierze potwierdzona.
I czy jest łyso tym, którzy tak lali z Leppera. Oczywiście nie.
A niedługo co poniektórym mina zrzednie.
A zatem jak będzie, gdy prawda o katastrofie czy też zamachu wyjdzie na jaw. Oczywiści nijak, bo przecież wojny Rosji nie wypowiemy, no chyba, że na czele rządu i armii staną oszołomu z PiS-u.
Robi się dość ciekawie, Klich przebija Leppera, jest za, a nawet przeciw. M.O. już nie wie jak się ustawić, podobnie jak TVN-y i inne niezależne media. Szykują już szalupy ratunkowe, np. takie jak nowy program Sekielskiego. A to się może nie udać, nabywcy „N-ki” mogą masowo zgłaszać się ze zwrotami ITI-owskich koderów mózgu.
Wszyscy wczoraj i dzisiaj o filmie „Mgła”. Trudno się dziwić, to kolejny fragment większej całości.
Dla mnie istotny jest pewien fakt - Państwo zdało egzamin. Czyli Państwo ( czytaj Komorowski Arabski Tusk ) było przygotowane do katastrofy Smoleńskiej.
Marszałek miał gotowe oświadczenie, doskonale przygotował się do przejęcia Urzędu Prezydenta, ludzie czekali gotowi do akcji, wizyta Premiera w Smoleńsku w dniu katastrofy też nieźle przygotowana od strony medialnej i technicznej. Do dzisiaj nie wiadomo co robiła wierchuszka PO w dniach poprzedzających katastrofę, interesujące byłyby bilingi, choć nie miejmy ich za idiotów, kilka lewych komórek to oni mieli i mają. O czym rozmawiali w nocy z 10 na 11 kwietnia ?, czy się dobrze bawili ?, czy też coś nie zagrało ?
Głównym argumentem przeciwników teorii o zamachu lub biernej, czy też czynnej pomocy w doprowadzeniu do katastrofy jest pytanie - Po co Putin czy też być może ktoś inny miałby zabijać Prezydenta Polski. No cóż, otworzyło to drogę do przejęcia ostatnich bastionów władzy przez ludzi Namiestnika Komoruskiego. Jakże szybko w otoczeniu Imć Pana Rezydenta pokazali się prawdziwi patrioci pokroju Nałęcza, Jaruzelskiego i wielu innych milusińskich. Tytuł Speedy Gonzales natychmiast zdobył za Ossowo Sekretarz generalny Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dr Andrzej Krzysztof Kunert , który wlazł do dupy Sowietom zanim zdążyli portki zdjąć. Każdy widział i widzi co się dzieje, jakie to nowe mordeczki pojawiają się przy boku Jego Prezydencji.
Jak wiadomo grono ludzi świadomych „przygotowań” do katastrofy jest wąskie, pozostali uczestnicy gry już się domyślają w czym brali nieświadomie udział, a jeżeli nie to prędzej czy później doznają oświecenia. Dochodzą mnie słuchy, iż coraz trudniej jest zarządzać „sprawą katastrofy”, misterny plan nie był jednak doskonały, może w teorii, a w praktyce dochodzi czynnik ludzki. A czasem nawet wytrawnym graczom puszczają nerwy, a jeszcze inni chcą ocalić własną dupę. A biedulinka Klich jak wahadło Focaulta ciągle w ruchu, i nie może się zdecydować gdzie się zatrzymać. Natomiast w szeregach PO i jej zwolenników, właściwie „ZłaLenników” popłoch narasta, „ciemny naród” nie kupił wszystkiego, co zostało do sprzedania to już się psuje, a to co kupione też zaczyna zalatywać... Premier i jego ekipa powoli zgrywają swoje piarowskie sztuczki, a Leming źle lub niekarmiony zaczyna szukać pożywienia i jak znajdzie i poczuje, że jest zdrowsze, jak mleko prosto od krowy to przejrzy na oczy. Już widać jak niektóre osobniki tylko czekają na pretekst by zakrzyknąć - Oszukaliście nas, a Premier i Prezydent chodzą w ruskich rubaszkach i niemieckich buciorach. Tak im się wzrok nagle poprawi.
I tu zacznie się problem. Kogo uznać za oszukanego i wybaczyć, przygarnąć, a kto trwał u boku PO i jemu podobnych dla mamony, z chęci bycia na salonie i podobnych niskich pobudek. A będzie to ważne, gdyż zbrodnia zawsze prosi się o karę. Nigdy nie zachwycałem się średniowiecznymi metodami „śledczymi” jak i karami z tej epoki, wydaje mi się jednak, iż nic by tak nie oczyściło polskiej krwi i narodu jak Medieval – Reactivation. Surowe kary za kradzież ponoć owocują w Szwecji do dzisiaj.
A byłoby w czym wybierać, podług zasług i winy.
( w notce wykorzystano fragmenty materiałów ze strony dr Marka Nienałtowskiego - http://olesnica.nienaltowski.net/Rodzaje_kar.htm )
Poniższe rysunki i treść ogólna w większości pochodzą z książki: Maciej Trzciński. Miecz katowski, pręgierz, szubienica. Zabytki jurysdykcji karnej na Dolnym Sląsku (XIII-XVIII w. Wrocław 2001.
Poniższe przypadki wykonywania kary śmierci pochodzą głównie z kroniki Namysłowa. Jeśli zaś dotyczą innego miasta - dodatkowo przywołuje się jego nazwę.
Dla pospolitych Mirów, Rychów i im podobnych.
A jeśli chodzi o grę wstępną w rewanżu za Hardcore jakim nam zafundowali jest sporo niedrogich propozycji i jak sądzę znalazłoby się wielu chętnych na zrzutkę na przyjemności dla naszych ulubieńców z kręgów władzy, partii, mediów, środowisk artystycznych i naukowych.
Kary cielesne
Obcięcie ręki - za kradzież dużą;
Obcięcie palców prawej ręki - za krzywoprzysięstwo;
Obcięcie uszu i włosów za kradzież;
Kara chłosty (często łączona z relegacją) za kradzież, prostytucję;
Piętnowanie za kradzież małą, jako obostrzenie innej kary;
Oślepienie za kradzież dużą, zamiast kary śmierci (wg. Karoliny);
Wyrwanie języka i ucięcie uszu.
Kary cielesne wykonywano pod pręgierzem. Człowiek okaleczony sądownie lub napiętnowany był usunięty poza nawias społeczeństwa średniowiecznego.
Z grupy kar cielesnych najczęściej stosowane były:
Ucięcie ucha łączone z publiczną chłostą i relegacją z miasta;
Ucięcie ręki, łączone z publiczną chłostą i relegacją z miasta;
Piętnowanie, łączone z publiczną chłostą i relegacją z miasta.
Dla członków Nierządu.
Łamanie kołem - za zdradę, rozbój, morderstwo (wg. Józefiny za gwałt na niewieście, recydywę nierządu, fałszerstwo, trucicielstwo).
W Polsce stosowano "łamanie na kole". Wówczas skazanego rozciągano na kole i łamano kości uderzeniami drąga.
(Z artykłu J. A. Pyzika) "19 lutego 1654 roku w Oleśnicy miało miejsce ekscytujące mieszkańców okrutne widowisko. Skutecznie rozproszyło ono monotonię codzienności. Ponadto jako o sensacji długo jeszcze o nim mówiono.
Widowisko to rozpoczęło się przed ratuszem. Czołowym jego bohaterem był umieszczony na wozie mężczyzna. Następnym uczestnikiem był kat, który swój występ rozpoczął od oderwania mężczyźnie z wozu wszystkich palców u rąk. Ż kolei na każdym z czterech rogów rynku rozdzierano jego piersi i ramiona rozżarzonymi kleszczami. "Ceremoniał" ten był starannie zaplanowany i dokładnie realizowany. Na pierwszym rogu rynku zdarto skazańcowi skórę z lewego ramienia, na drugim - z lewej piersi, na trzecim - z prawego ramienia i wreszcie na czwartym rogu - z prawej piersi. Następnie zdjęto skazańca z wozu i na wołowej skórze zawleczono na znajdujące się poza miastem pastwisko - miejsce ostatecznej kaźni. Odbyła się ona w obecności mnóstwa widzów, podobno w liczbie kilku tysięcy. Na specjalnie w tym celu wzniesionym pomoście odbyło się łamanie ofiary kołem. Niektóre źródła podają, że żywcem wycięto jej serce. Na koniec ciało skazańca zostało poćwiartowane, a później dla przestrogi rozwieszone przy czterech drogach poza miastem. Przy szczątkach umieszczono stosowne tabliczki miedziane, zawierające wykaz okrutnych zbrodni, których dopuścił się skazaniec ...".
Dla Władz Najwyższych.
Ćwiartowanie za zamach na panującego (zdradę).
Najczęściej poćwiartowanie było ostatnim krokiem pastwienia się nad sprawcami okrutnych zbrodni. Ćwiartki ciała rozmieszczano zatem przy bramach miejskich "ku przestrodze".
Ścięcie - za morderstwo, zdradę (bunt), przestępstwa przeciw urzędom państwowym (np. czynna napaść na suwerena, sędziego, radnego), rozgłaszanie pomówień przeciwko urzędom, gwałt na niewieście (wg. Karoliny także za spędzanie płodu, spowodowanie bezpłodności. Wg. Józefiny także za zdradę małżeńską, kazirodztwo).
Ścięcie było karą honorową. Niekiedy karani szubienicą prosili o zamianę - na ścięcie. Karę przyjmowano ze spokojem, gdyż życie w średniowieczu było krótkie i pełne wyrzeczeń.
A zatem nie ścięcie tylko... Szubienica
Niekiedy powieszonego zdejmowano z szubienicy i rozkładano na kole umocowanym wysoko na drągu. Aby wiatr go nie zrzucił - głowę przybijano do koła. Najczęściej jednak pozostawiano na sznurze do czasu, aż sam spadł. Miało to znaczenie odstraszające.
Jako obostrzenie wymierzanej kary śmierci występowało bardzo często wleczenie końmi na miejsce stracenia oraz rwanie ciała rozpalonymi kleszczami.
Dla reszty Pospólstwa.
Piętnowanie lub kolczykowanie do wyboru, wygnanie - banicja.
A dla mojego ulubieńca Wiecznie Trwającego i Stężałego Waldemara wyróżnienie specjalne - Nagroda im. Szymona Słupnika w wersji Azja Tuchajbejowicz.
Zadajmy sobie jedno proste pytanie - jaką dziwką trzeba być, by sprzedać Polskę i Polaków ?
Szmaty próbują zatrzeć ślady na smoleńskiej podłodze.
Jak to mówił klasyk - wycofujemy się na z góry upatrzone pozycje. A tam już nawet okopów nie ma, Ruskie zasypali. A zatem ratuj się kto może !
Pętla się zaciska i tylko wyglądać jak znany redaktor i dyrektor TVN zaprosi Pre... i Pre... do udziału w programie„Urzekła mnie wasza historia”( transmisja na żywo z Berezy Kartuskiej ).
Ale to już całkiem inna historia.
Film Marii Wiernikowskiej.
"Zwariowałam" (Część 1) - PL
"Zwariowałam" (Część 2) - PL
Film Marii Wiernikowskiej „Zwariowałam” nigdy miał nie powstać, jego produkcja została zatrzymana. Po czterech latach udało się wreszcie autorce dokończyć dokument, choć nie bez problemów...
„Zwariowałam” był debiutem literackim znanej dziennikarki telewizyjnej, autorki m.in. programu „Widziałam”, Marii Wiernikowskiej. Na stronach książki prowadziła ona dziennikarskie śledztwo, któremu początek dał niewyemitowany dotychczas reportaż z Klewek.
„Wiernikowska odsłania obraz kraju korupcji, przemożnych układów wywodzących się z PRL i ciągłej obecności dawnych służb komunistycznych” – pisał o reportażu Bronisław Wildstein.
„Maria Wiernikowska znów jest Madonną Powodzi. Znów stoi po kolana w rzece, ale tym razem jest to rzeka nazwisk, faktów, hipotez i afer. I znów możemy, nie wychodząc z domu, obejrzeć kawałek niewesołej rzeczywistości. Jakiś czas temu usłyszałem w radiu Donalda Tuska, który chcąc powiedzieć o czymś, że jest absurdalne i niemożliwe, użył porównania To tak jak z talibami w Klewkach. Zadzwoniłem wtedy do niego i powiedziałem, żeby nie szarżował z tymi Klewkami, a po szczegóły niech zadzwoni do Marii Wiernikowskiej. Państwo też przestaną sobie żartować z Klewek, kiedy przeczytają tę książkę.” – Piotr Najsztub
„Albo Mańka zwariowała, albo świat oszalał.” – Janusz Weiss.
W studio na żywo gościli m.in autorka filmu Maria Wiernikowska, Andrzej Lepper, Anita Gargas („Ozon”), Wojciech Czuchnowski („Gazeta Wyborcza”), Piotr Pytlakowski („Polityka”).
A teraz z innej beczki. Ku pamięci...
- jwp - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. z sieci prawie wszystko juz zniknęło, u źródła znalazłam :)
Talibowie w Klewkach!
4 lipca br. na antenie TVN 24 został przeprowadzony wywiad w "Magazynie 24 godziny" przez red. Bogdana Rymanowskiego ze znaną dziennikarką, autorką książki pt. "Zwariowałam" Marią Wiernikowską.
W magazynie tym, który transmitowany był na żywo, pani Wiernikowska opowiadając o swojej książce i zrealizowanym reportażu o Klewkach, powiedziała m.in.: "Miałam skompromitować, takie zresztą było założenie i niemalże zamówienie telewizji - skompromitować Leppera i jego świadka".
Można wybaczyć sterowanym, mediom komercyjnym, ale nie można wybaczyć prezesom telewizji publicznej uprawiania prywaty i partyjniactwa za abonamentowe pieniądze. Nie można też wybaczyć osobom publicznym, piastującym poważne stanowiska w państwie, które w celu ośmieszenia innych, a tym samym pokazania się z "lepszej strony" używają pewnych sformułowań, nie mając większego o nich pojęcia. Taką osobą jest m. in. Wicemarszałek Sejmu RP Donald Tusk, którego skwitował redaktor Piotr Najsztub: "(...) Jakiś czas temu usłyszałem w radiu Donalda Tuska, który chcąc powiedzieć o czymś, że jest absurdalne i niemożliwe, użył porównania "To tak jak z talibami w Klewkach". Zadzwoniłem wtedy do niego i powiedziałem, żeby nie szarżował z tymi Klewkami, a po szczegóły niech zadzwoni do Marii Wiernikowskiej".
W 2001 r., kiedy Bogdan Gasiński przekazał informacje o Klewkach i talibach, a dokładniej mówiąc o Rudolfie Skowrońskim i układach korupcyjnych panujących wśród elit rządzących, zrobiono z niego wariata. Kiedy po kilku latach, te same prawdy wyjawiła Maria Wiernikowska - laureatka m.in. nagrody Polskiego PEN Clubu im. Ksawerego Pruszyńskiego z 1994 r., w 1996 roku "Kryształowych Zwierciadeł" za szeroko rozumianą odwagę, pierwszej nagrody im. Dariusza Fikusa za "sukces w mediach w 1997 roku" - to chyba nikt już z niej nie zrobi wariata.
Jak widać musiało upłynąć dużo czasu, żeby pan redaktor Najsztub i inni dziennikarze przekonali się, że talibowie i Klewki to niekoniecznie temat do żartów.
Handel szmaragdami z wysłannikami gen. Masuda, około 170 sztuk krów zakopanych bez badań, stanowiących bombę ekologiczną, bezczynność prawna Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministra Środowiska i Ministra Zdrowia to sprawy dla ABW i Trybunału Stanu...
A swoją drogą ciekawe, ile jeszcze takich spraw jak Klewki, zostało odłożonych na półki archiwalne z adnotacją "nie do emisji" ?
Niżej tekst wywiadu z 4 lipca 2005 r.
(-) Krzysztof Sikora
("Magazyn 24 godziny" z dnia 4.07.2005 r.)
Bogdan Rymanowski: - Gdzie leżą Klewki, to już wie każde dziecko, ale co naprawdę się wydarzyło w Klewkach, na to pytanie próbuje odpowiedzieć Maria Wiernikowska w książce "Zwariowałam". W książce o korupcji, układach, podejrzanych biznesmanach i kontaktach z przestępcami dyskretnej ingerencji służb specjalnych. Na przedostatniej stronie tej książki można przeczytać taki oto akapit: " ... Za to Bogdan Gasiński siedzi, już nie pamiętam za co. Na proces Leppera dowożą go z aresztu. Potwierdza wszystko, co mówił na początku. Napisał mi kartkę z więzienia : "Pani Mario, pani jedna zna prawdę". A w studiu Maria Wiernikowska, autorka książki "Zwariowałam". Dobry Wieczór.
Maria Wiernikowska - Dobry Wieczór
Bogdan Rymanowski: - No właśnie, skoro Pani jedna zna prawdę to, jaka jest prawda o Klewkach?
Maria Wiernikowska - Ja już od tej pory dostałam następny list z więzienia od Bogdana Gasińskiego tym razem napisany płynną, bezbłędną francuszczyzną. Został muzułmaninem, gotów jest mi wyznać następne prawdy. Muszę go odwiedzić, powie mi wszystko w następne "Zwariowałam 2", bo już zaczynam pisać.
Bogdan Rymanowski: - No to dobrze to, kim jest Bogdan Gasiński? Dla wielu osób to jest wariat. Dla innych mitoman. Dla jeszcze innych, Pani też to sugeruje w książce, prawdopodobnie osoba, która mogłaby być wykorzystana przez służby specjalne, ale gdybyśmy mogli w kilku zdaniach powiedzieć o Gasińskim , to co byśmy powiedzieli?
Maria Wiernikowska: - Ja myślę, że Gasiński jest świetnym dziennikarzem. On po prostu powtarza to, co zasłyszał, to, co mu inni powiedzieli i ma niespożytą wolę zaistnienia.
Bogdan Rymanowski: Czyli co? Czyta gazety, ogląda telewizję, szuka po internecie?
Maria Wiernikowska - Tak
Bogdan Rymanowski: I co? Potem powtarza? Łączy fikcję z faktami?
Maria Wiernikowska: Powtarza. Łączy. Kojarzy. Jest zawsze na czasie, jest najszybszy. Wie, co jest na pierwszej stronie danego dnia w gazecie. Jest po prostu... Ma łeb jak stodoła.
Bogdan Rymanowski: Ja pamiętam, kiedy jego nazwisko się pojawiło, kiedy pojawił się w ogóle u nas na scenie politycznej cztery lata temu. To większość dziennikarzy, przyznaję, tak naprawdę mówiła mniej więcej w ten sposób " e tam, nie warto się zajmować wariatem". Pani jednak się nim zajęła, czy warto było?
MW: Zależy jak na to spojrzeć. Dwa czy trzy lata bezrobocia z tego powodu. Ale tak naprawdę...
BR: Mówi Pani o reportażu, który nie poszedł w telewizji publicznej
MW: Nie przeszedł w telewizji, do tej pory leży gdzieś na półce, to jest współczesny młot...
BR: Ale jakie tam prawdy objawione są, że nie można go puścić?
MW: Żadne, tam tak naprawdę nie ma prawd prócz takich furtek, oprócz takich ścieżek, tropów, którymi ja zaczęłam iść. Potem już jeździłam bez kamery i dowiadywałam się co raz więcej. Potem reportaż zaczął mnie ścigać, bo moi bohaterowie zaczęli za mną chodzić.
BR: A może on, dlatego leży na półce, bo jest po prostu kiepski?
MW: To jest absolutnie niewykluczone no, ale Pan przeczytał książkę i jak?
BR: Przeczytałem i nie sądzę, aby to był bełkot. Chociaż o ile pamiętam jeden z recenzentów tak ją określił
MW: A to już w gazecie
BR: Już w gazecie?
MW: W jednej z gazet, tak
BR: Ale nie będziemy wymieniać nazwy tej gazety. Myślę, że osoby, które przeczytają książkę będą wiedzieć. Klewki po tym słynnym wystąpieniu Leppera stały się synonimem czegoś kompletnie bzdurnego, niewiarygodnego, absurdalnego. Ja mam wrażenie, że od czterech lat chcemy powiedzieć, że ktoś jest niespełna rozumu to chyba był w Klewkach. Czy nie krzywdzimy Klewek w ten sposób?
MW: Oj zdecydowanie tak. Tak naprawdę pojechałam tam jak się wkurzyłam i zobaczyłam jak źle o tych Klewkach mówią. Oczywiście pojechałam szukać czegoś śmiesznego. Miało być do śmiechu. Miałam skompromitować, takie zresztą było założenie i niemalże zamówienie telewizji - skompromitować Leppera i jego świadka.
BR: Ale nie udało się skompromitować do końca?
MW: Już niech on sam na to pracuje. Wolałabym nie sięgać tak daleko w politykę. Ja po prostu jestem reporterem, ja chodzę i rozmawiam z ludźmi. Z oborowymi, którzy mi pokazywali lądowisko helikoptera. Tam na środku PGR-u, tak między kałużą a drutami, żeby się helikopter nie zaplątał.
BR: Czyli Afgańczycy tam byli?
MW: Jacyś faceci w turbanach... Byli Afgańczycy. Najprościej mówiąc, potwierdza to zresztą właściciel tego gospodarstwa i również innych rzeczy - o tym piszę w książce jak wiele rzeczy posiada. Byli po prostu, dlatego, że byli jego klientami czy partnerami. Firma Inter Commerce, która ....... , stała się głównym tematem moich dociekań po prostu sprowadzała z Afganistanu szmaragdy.
BR: W tej książce i to chyba rzecz wyjątkowa na polskich półkach księgarskich, ja szczerze mówiąc takiej książki nie widziałem jeszcze, jest mnóstwo zaczernień. Nie wiem czy będzie widać, ale wygląda to mniej więcej w ten sposób. Widzą Państwo dwie strony i kilka, może nawet kilkanaście zaczernień. Zaczernione są nazwiska.
MW: Tak
BR: Są tylko podane imiona
MW: Czasem nawet imiona trzeba było zakreślić na wszelki wypadek
BR: No właśnie, po co ten zabieg? Dla bezpieczeństwa? Bała się Pani przegranego procesu?
MW: No tak, tak, tak. Ja nie mam czasu, nie mogę iść do pierdla jak mi powiedział jeden z moich rozmówców. Prawnie mi poradzili....
BR: A co tam jest w środku? Czy można powiedzieć , no właśnie. Czy to są dowody, czy to są poszlaki, czy to są bezpodstawne oskarżenia?
MW: To są pomówienia i pytania. Ja tylko pytam
BR: A może kwestia zaczernień to jest kwestia, no takiej trochę... Takiego tchórzostwa z Pani strony? Bo jeżeli ktoś coś komuś udowodni. Chce komuś coś udowodnić to powinien z otwartą przyłbicą występować. Nie sądzi Pani? Jak pisać już , to jedziemy równo z nazwiskami. Dlaczego tego Pani nie zrobiła?
MW: No, bo ja nie mogłam wydać książki w podziemiu nie mogłam wsadzić do więzienia wydawcy.
BR: Czyli jednak dla bezpieczeństwa?
MW: Dla bezpieczeństwa. A tak naprawdę... To fajnie wygląda, a to i tak każdy wie, o jakie nazwisko chodzi.
BR: Pani Mario, no właśnie. Ta książka ma dwóch bohaterów. Jeden, mówiliśmy już o nim to Bogdan Gasiński. Drugi bohater występuje tylko pod własnym imieniem, ale rozszyfrowuje go każdy. Puentą tej książki, jest taki oto fragment "(..) Firma Inter Commerce znikła, przynajmniej z internetu. Rudolf S. strasznie spadł na liście 100 najbogatszych Polaków: jest 82 ze 160 milionami złotych. Nie stawił się do sądu na proces Leppera oskarżonego o pomawianie polityków, że niby brali od S. łapówki. Warszawka szemrze, że zniknął. Oficjalnie stracił głosi leczy się w Szwajcarii, a nieoficjalnie- bardzo lubi Kubę (...) ". To fragment z książki Marii Wiernikowskiej. Jaką rolę w temacie Klewki odgrywa ten biznesmen Rudolf S.? Chociaż Andrzej Lepper mówi o nim wprost, Rudolf Skowroński.
MW: Po pierwsze jest właścicielem Klewek, jest właścicielem Mikołajek, a może nawet był. Dlatego, że już słyszałam, że swojemu koledze pod opiekę ... nie wiem pozbył się tego. Wie Pan co? Jeden kolega, dobry kolega, z dobrego tygodnika politycznego powiedział mi przeczytawszy książkę:
"-A wiesz, że Skowroński... O! nie było nazwiska... Że go porwali?
- Nie wiem, a skąd wiesz?
- Od policji
- No i co? Nie piszesz jeszcze o tym?
- nie, prosili mnie, żebym nie pisał"
I tak naprawdę dla mnie jest to książka o dziennikarstwie dzisiejszym. Tak się złożyło, że problem wypłynął zupełnie jakby poza mną i całkiem świeżo o tym, na czym polega dziennikarstwo śledcze. Ja tak troszkę chciałam dać prztyczka w nos kolegom, którzy nadstawiają ucha różnym panom, którzy mają interes w tym żeby prasa jak najszybciej czymś napisała. Ja myślę ,że naszą robotą jest nie napisać jak najszybciej kto nam coś napluł w ucho, tylko po prostu sprawdzić.
BR: Czyli w tej sprawie, my dziennikarze, mówi o Pani, bo Pani napisała książkę, popełniliśmy błąd?
MW: W tej, czyli pyta Pan o Klewki teraz?
BR: W sprawie Klewek, tak. Nie poszliśmy tropami, które tak naprawdę leżały, z asekuracji, z tchórzostwa? Bo im się nie podobało?
MW: Ale to nie tak, że popełniliśmy wszyscy błąd. Tylko mnóstwo rzeczy zostało powiedzianych. Ja nie odkryłam jakiś super prawd, oprócz tego, że ja napisałam o tym gdzie ten helikopter tak naprawdę. Większość rzeczy, które są w mojej książce, znaczy dużą część tych rzeczy, pochodzi z prasy, od innych kolegów, którzy już napisali, powiedzieli. I to jest to też kolejne dno dla mnie tych poszukiwań. O wielu rzeczach wiemy i one gdzieś giną, żyją strasznie krótko, potem się tego nie sprawdza. Rzadko sprawę obserwujemy aż do momentu, aż znajdzie się ona w sądzie. Jeśli się znajdzie.
BR: Myślę, że musi ktoś to połączyć w system, w sieć tych informacji.
MW: Bogdan Gasiński
BR: Ciekawe, że również Andrzej Lepper zmienił opinię na ten temat. Oto jego ostatnia wypowiedź w tej sprawie: "Być może cała sprawa jest prowokacją wobec mnie, gdzie jest teraz Rudolf Skowroński, znany biznesmen, który mówił mi o tych łapówkach i przysłał do mnie Gasińskiego? Ktoś za tę prowokacją stał, ktoś to przygotował... Ja tylko z trybuny sejmowej zadałem pytania". Zadał tylko pytania, czy został wykorzystany? Jak Pani myśli?
MW: Ja dotarłam na końcu do czegoś, co wydaje mnie się pewnym rozwiązaniem akurat wystąpienia Leppera. Myślę, że Lepperem się posłużyła pewna duża firma- hipermarket, którą rozprowadzał po Polsce właśnie Rudolf S. i obie strony próbowały go użyć do tego aby zdemaskował przeciwnika. I on to zrobił zręcznie. Prawdopodobnie demaskując i jednych i drugich. Jednych przeciwko drugim. A Gasiński biegał między nimi
BR: A Pani ma jakieś zdanie na ten temat?
MW: Jak będę miała dalej pracę i będę miała dla kogo, to oczywiście chętnie to sprawdzę.
BR: Proces w tej sprawie się toczy, są zeznania, są kolejni świadkowie. Na koniec Pani cytuje opinię Ryszarda Kapuścińskiego, że dzisiaj można powiedzieć najgorszą prawdę i nic właściwie się nie dzieje. Można też napisać najgorszą prawdę i co się dzieje właśnie po wydaniu tej książki? Chodzi Pani w okularach, czyżby to jakiś kamuflaż? Obawia się Pani czegoś?
MW: No tak, mam perukę i wąsy. Czy obawiam się czegoś? Obawiam się, że może być cisza dookoła tego. To, że tu dzisiaj jestem to wielka radość i sukces, bo już mi się zdawało, że prasa tego nie zechce zauważyć. Tej książki. Bo ona pojawiła się już miesiąc temu. Sprzedaj się o dziwo dobrze, chociaż prasa milczy. Strasznie jestem ciekawa czy ktoś się wreszcie obrazi i ktoś mi nawrzuca i powie, że jestem Nikiforem śledztwa.
BR: Prasa milczy, telewizja nie milczy. Naszym gościem była Maria Wiernikowska. Czy rzeczywiście , jak sama pisze, zwariowała muszą Państwo osądzić sami. Bardzo dziękuję za tą rozmowę
MW: Dziękuję bardzo
http://www.samoobrona.org.pl/pages/09.%20Polemiki/index.php?document=847...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. BONUS
Jeżeli przyjąć, że za solidny sznur - linę żeglarską długości około 2,5 m. i średnicy 14 mm, w zależności od wagi, a tu mamy duży rozrzut wagi potencjalnych kandydatów, (POWIESZANIE) obecnie należy wyłożyć niecałe 20 dychy.
A zatem wystarczy przemnożyć 1rt x 20, co oznaczą, iż obecny cennik tortur nie jest taki drogi, za kilka dych można sprawić sobie chwilę radości.
Dotyczy arcybiskupstwa Kolonii z 1757 r. Przytaczam
ten cennik ze względu na wyszczególnienie rodzajów tortur, sposób
wykonywania i ich rytuał. Moneta Alba to najpewniej odpowiednik
Krajcara.
CENNIK (ceny w Reichstalarach i albach)
I. Za rozrywanie na ćwierci czterema końmi 5 rt. 26 a
2. Za ćwiartowanie 4 rt
3. Za sznur niezbędny do tego celu 1 rt
4. Za rozwieszenie onych ćwierci w czterech rogach rynku. włączając w to cenę sznura, gwoździ i transportu 5 rt 26 a
5. Za ścięcie i spalenie na stosie, wraz z wszelkimi kosztami 5 rt 26 a
6. Za sznur niezbędny do tego celu oraz przygotowanie i podpalenie stosu 2 rt
7. Za uduszenie i spalenie na stosie 4 rt
8. Za sznur oraz przygotowanie i podpalenie stosu 2 rt
9. Za spalenie żywcem 4 rt
10. Za sznur oraz przygotowanie i podpalenie stosu 2 rt
11. Za łamanie kołem żywcem 4 rt
12. Za sznur i łańcuchy niezbędne do tego celu 2 rt
13. Za zdjęcie ciała przytwierdzonego do koła 2 rt 52 a 14. Za samo ścięcie 2 rt 52 a
15. Za sznur niezbędny do tego celu oraz za chustę do przykrycia twarzy 1 rt
16. Za wykopanie dołu i złożenie w nim ciała 1 rt 26 a
17. Za ścięcie i rozpięcie ciała na kole 4 rt
I8. Za sznur i łańcuchy niezbędne do tego, a także za chustę 2 rt
19. Za odrąbanie ręki lub kilku palców i ścięcie; łącznie 3 rt 26 a
20. Za dodatkowe przy tym piętnowanie rozpalonym żelazem 1 rt 26 a
21. Za niezbędne do tego sznur i chustę 1 rt 26 a
22. Za ścięcie i zatknięcie głowy na palu 3 rt 26 a
23. Za sznur i chustę niezbędne do tego 1 rt 26 a
24. Za ścięcie, rozpięcie ciała na kole i zatknięcie głowy na palu; łącznie 5 rt
25. Za niezbędny do tego celu sznur, łańcuchy i chustę 2 rt
26. Za powieszenie 2 rt 52 a
27. Za niezbędne do tego sznur, gwoździe i łańcuch 1 rt 26 a
28. Zanim rozpocznie się egzekucja: za szarpanie przestępcy
rozpalonymi do czerwoności szczypcami, niezależnie od wyżej
wspomnianej opłaty za powieszenie; każdorazowo 0 rt 26 a
29. Za całkowite lub częściowe odcięcie języka oraz następujące potem przypalanie warg rozpalonym do
czerwoności żelazem 5 rt
30. Za sznur, szczypce i nóż używane zazwyczaj przy tej okazji 2 rt
31. Za przybicie gwoździami do szubienicy odciętego języka lub odrąbanej ręki 1 rt 26 a
32. Jeśli ktoś sam się powiesi, utopi lub w inny sposób pozbawi życia
za jego odczepienie i przeniesienie, a także wykopanie dołu, w
którym można złożyć zwłoki 2 rt
33. Za wygnanie człowieka z miasta lub z kraju 0 rt 52 a
34. Za chłostę w więzieniu, wliczając w to rózgi 1 rt
35. Za obicie 0 rt. 52 a
36. Ta postawienie pod pręgierzem 0 rt 52 a
37. Za postawienie pod pręgierzem i wychłostanie, wliczając w to sznur i rózgi 1 rt 26 a
38. Za postawienie pod pręgierzem, napiętnowanie i wychłostanie, wliczając w to węgle, sznur i rózgi,
a także maść używaną przy piętnowaniu 2 rt
39. Za zbadanie więźnia po napiętnowaniu 0 rt 20 a
40. Za przystawienie drabiny do szubienicy, bez względu na to, czy
tego samego dnia ma być powieszona tylko jedna, czy też więcej osób
2 rt
WYNAGRODZENIE ZA TORTURY
41. Za wzbudzenie strachu poprzez okazanie narzędzi tortur 1 rt
42. Za torturę pierwszego stopnia 1 rt 26 a
43. Za wyłamanie i zmiażdżenie kciuka 0 rt 26 a
44. Za torturę drugiego stopnia, włączając w to późniejsze
nastawienie stawów oraz cenę maści, której się przy tym używa 2 rt.
26 a
45. Jeśli wszelako jakaś osoba zostanie jednocześnie poddana torturom
obydwu stopni, kat ma otrzymać zapłatę za obydwa stopnie tortur,
nastawianie stawów i maść, za co wszystko należy mu się 6 rt
46. Za podróż i wydatki codziennie, za każdy dzień, wyłącznie jednak
te dni, w czasie których dokonuje on egzekucji lub torturuje, bez
względu na to, czy za dni te ukarany będzie tylko jeden, czy też
więcej przestępców 0 rt 48 a
47. Za wyżywienie dziennie 1 rt 26 a
48. Za każdego z pomocników dziennie o rt. 39 a
49. Za wynajęcie konia wraz ze stajnią i obrokiem dla niego, opłata dzienna 1 rt 16 a
50..jeśli tortury lub egzekucja odbywają się w Kolonii, kat winien
otrzymać za wykonane czynności wynagrodzenie według powyższego
cennika bez jakichkolwiek dodatków za koszta nadzwyczajne, takie jak
podróż, diety, wyżywienie, siano i obrok dla konia, i winien być
całkowicie usatysfakcjonowany wspomnianym wynagrodzeniem
51. Kiedy dokonuje on egzekucji w Melaten i Deutz, otrzymuje dodatkową opłatę za siano dla konia i nic ponadto
52. Jako że punkty 16, 32 i 40 niniejszego rozporządzenia nakładają
się na kompetencje grabarza, przeto grabarz powinien także otrzymywać
stosowne wynagrodzenie
53. Jeśli kat wykonywać będzie swoje rzemiosło dla tych, którzy są
bezpośrednimi wasalami arcybiskupstwa lub wasaIami tychże wasali,
winien on otrzymać wynagrodzenie o jedną trzecią większe od podanego
wyżej, a to z przyczyny. że nie dokładają się oni do rocznej pensji,
jaka jest mu wypłacana
54. Wasale owi mają obowiązek zatrudniać wyłącznie jego, w żadnym
wypadku nikogo obcego, bez względu na to jakiego rodzaju egzekucja ma
być przeprowadzona
55. Ponieważ uskarżano się wielokrotnie, że podczas egzekucji, którymi
kieruje urzędnik arcybiskupstwa, kat ośmielał się żądać pewnych sum
pieniężnych lub jako dodatku do obowiązujących opłat lub zamiast nich,
praktyka ta, jako wyraźne nadużycie, ma się raz na zawsze skończyć. Z
tego też względu nakazujemy, by wszyscy urzędnicy arcybiskupstwa
trzymali się wyżej wymienionych zasad i płacili katu wyłącznie
przewidziane niniejszym stawki i nic ponadto; mają oni także
każdorazowo rozliczać się z nich i przedstawiać skarbowi arcybiskupa
stosowne pokwitowania
Dan w Bonn,15 stycznia 1757
"Cennik" przysłał Pan Stefan Pliss-Marszycki.
JWP
3. Maryla
Witaj,
dzięki za ciekawy materiał, pozwoliłem sobie z podziękowaniem dołączyć do moich notek na blogach.
Pozdrawiam Serdecznie
JWP
4. Polska wypłaciła
Polska wypłaciła odszkodowanie terrorystom
że Polska wypłaciła odszkodowanie terrorystom rzekomo torturowanym
w tajnym więzieniu CIA w Starych Kiejkutach - donosi Radio ZET. 230
tysięcy euro zostało zasądzone przez Europejskiego Trybunał Praw
Człowieka.
Jeden z oskarżających Polskę terrorystów otrzymał pieniądze na konto
osobiste, środki dla drugiego trafiły do depozytu sądowego, gdyż
mężczyzna jest objęty międzynarodowymi sankcjami.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Grzegorz Schetyna
Grzegorz Schetyna potwierdził, że decyzja Trybunału została wykonana. W jednym wypadku pieniądze przekazano na wskazane przez prawników konto, w drugim na rachunek powierniczy prowadzony przez Trybunał - tłumaczył minister.
Skarżącym przyznano po 100 tysięcy euro zadośćuczynienia. Obecnie jeden z pokrzywdzonych Abd al-Rahim al-Nashiri przebywa w więzieniu wojskowym USA w bazie Guantanamo. Polska nigdy nie przyznała się oficjalnie, że na jej terytorium było tajne więzienie CIA.
Polskie śledztwo w sprawie tajnych więzień CIA w Polsce potrwa dłużej - dowiedziała się Informacyjna Agencja Radiowa. - Prosiliśmy przełożonego o więcej czasu - wyjaśnia Piotr Kosmaty z Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie. - Prokurator Generalny przychylił się do naszej prośby i przedłużył śledztwo do 11 października tego roku. Również przychylił się do naszych argumentów, że należy kontynuować to śledztwo i wykonać jeszcze szereg czynności procesowych - zaznaczał Kosmaty.
Prokuratura nie chce zdradzać, o jakie czynności procesowe dokładnie chodzi, zasłaniając się dobrem śledztwa. Wiadomo, że śledczy nadal oczekują na realizację wniosków o pomoc prawną od Stanów Zjednoczonych.
Śledztwo w sprawie domniemanych więzień CIA rozpoczęło się w marcu 2008 roku. Od tego czasu prokuratorzy sprawdzają, czy polskie władze wydały zgodę na stworzenie w latach 2002-2003 tajnego ośrodka CIA. Badają również, czy osoby wtedy sprawujące władze nie przekroczyły uprawnień, wydając zgodę na tortury więźniów. W śledztwie zarzuty przedstawiono jednej osobie.
Prokuratura ujawniła jedynie, że chodzi o byłego urzędnika. Status pokrzywdzonych ma trzech mężczyzn: Saudyjczyk, Palestyńczyk i Jemeńczyk.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl