LOT i buractwo
Anonim, ndz., 02/01/2011 - 19:14
Nie wiedziałem, o czym by tu napisać, czy ciągnąc „Silver Wind” story, czy tez skomentować kolejne błyskotliwe i niosące ważkie treści przemówienie Pana Prezydenta, oby żył wiecznie. czytaj dalej »
- - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. "Nie wiem, co było powodem
"Nie wiem, co było powodem tak kuriozalnego zachowania, syn był na lotnisku grubo przed odprawą.
Jeżeli lot nie był odwołany i samolot odleciał, to powodem takiego zachowania był "overbooking". W tym przypadku podróżnemu należy się zwrot kosztu biletu plus odszkodowanie w wysokości regulowanej przez prawo, prawo europejskie i prawo międzynarodowe.
Jeżeli w wyniku "overbookingu" przewoźnik wykonał usługę z opóźnieniem, wtedy należy się tylko odszkodowanie.
2. Overbooking - czyli po ludzku mówiąc, ktoś ważniejwszy.
Ktoś ważniejszy, jakiś poseł ziemi gdańskiej, Premier lub trzech jego ministrów zjawiło się na lotnisku na dziesięć minut przed startem i kazali wyrzucić na śnieg kilka osób. Dobrze, że nie kazali wybatożyć, albo zamknąć do aresztu na trzy miesiące.
Tak sobie, aby ludzie wiedzieli, kto tu rządzi.
Jerzy Zaruba opowiadał kiedyś o uroczystych czwartkach na Zamku Królewskim, urządzanych przez carskiego Namiestnika dla warszawskich elit kultury i sztuki. A kiedy czołowi artyści polskich scen i najbardziej zasłużeni redaktorzy Gazety Wyborczej, mocno zawiani wysypywali się na Plac Zamkowy, wtedy z ulicy Senatorskiej z hukiem wypadała sotnia kozaków, aby wypłazować artystów pałaszami po ich pijanych pyskach.
Aby im się we łbach nie poprzewracało.
Coś takiego mi się przypomniało.
À propos.
michael
3. Overbooking - czyli buractwo władzy.
Socjologowie na buractwo mówią arogancja. Nie wiem dlaczego.
Słyszałem gdzieś, że w hierarchicznie zorganizowanych imperiach, arogancja jest najsprawniej przekazywaną formą kontaktu władzy z obywatelami trzymanego za mordę społeczeństwa.
LOT-em bliżej.
michael
4. "Ktoś ważniejszy, jakiś poseł
"Ktoś ważniejszy, jakiś poseł ziemi gdańskiej, Premier lub trzech jego ministrów zjawiło się na lotnisku na dziesięć minut przed startem i kazali wyrzucić na śnieg kilka osób. Dobrze, że nie kazali wybatożyć, ....
Nie histeryzuj. To normalna "procedura" ;) linii lotniczych. Sprzedają bilety na rok, o.5 roku przed lotem i liczą na leszczy, co jak widzą napis "promocja", przechodzą w tryb "najpierw kliknij potem pomyśl". I tak jednym leszczem sprzedają bilety po 80 na 0.5 roku przed, a drugim po 800 na jutro i 1800 na za godzinę.
Jak przypadkiem wszyscy się stawią na lotnisku, to w cywilizowany sposób załatwia się tak, że wychodzi panienka i rozgłasza, że jak ktoś by zechciał lecieć jutro, to linie stawiają hotel i 200 dolcy na zakupy. Jakby przypadkiem się ,wszyscy unieśli honorem, to "ene, due....." i odszkodowania ustawowe.