My piszący nie znamy wykładni nowego, być może zbliżonego do reżimu Łukaszenki i Putina bezprawia.
W dniu 29 stycznia 1944 roku międzynarodowa grupa partyzantów, działających na ziemiach okupowanych przez Niemców, dokonała mordu i spalenia całej wsi Koniuchy zamieszkałej przez ludność polską. Zamordowano, starców, kobiety, dzieci. Dokładnej liczby zamordowanej ludności nie można ustalić bez oficjalnego śledztwa, które winien prowadzić Instytut Pamięci Narodowej. Wiele źródeł podaje różne liczby. Orientacyjnie od 38 do 300. Najmłodszym zamordowanym, było dziecko, miało 2 lata. Kilkuset mieszkańców zostało rannych.
Wieś Koniuchy, jest położona w Rejonie Solecznik na Litwie w Puszczy Rudnickiej..
Przed atakiem, wielonarodowej partyzantki działającej na okupowanych ziemiach przez Niemców, mieszkało 300 osób w około 60 domach. Zamożna wieś polska, była bardzo często atakowana przez różne oddziały partyzanckie, które zabierały ludności żywność dobytek.
Według śledztwa prowadzonego w bardzo wolnym tempie przez Instytut Pamięci Narodowej, ustalono, że napadu dokonały wiielonarodościowe oddziały partyzanckie mające swoje bazy w Puszczy Rudnickiej.
"Śmierć faszystom" i "Margirio", " Śmierć okupantowi". Oddział " Śmierć okupantowi" tworzyli w większością Żydzi. Ugrupowanie żydowskie liczyło około 50 partyzantów-bandytów. Dowódcami byli Jacob Penner i Shmuel Kaplinsky.
Według jednego z napastników, Chaima Lazara celem operacji była zagłada całej ludności łącznie z dziećmi jako przykład służący zastraszeniu reszty wiosek. Według ustaleń Kongresu Polonii Kanadyjskiej, będących podstawą wszczęcia śledztwa, liczba zabitych była większa (ok. 130).
Atak na Koniuchy i wymordowanie tutejszej ludności cywilnej był największą z szeregu podobnych akcji prowadzonych w 1943 i 1944 przez oddziały partyzantki żydowskiej i sowieckiej w Puszczy Rudnickiej i Nalibockiej (np. masakra ludności w miasteczku Naliboki
Sowieci ze zrozumiałych względów woleli ukryć tę sprawę. Zupełnie inaczej potraktowali mord w Koniuchach jego sprawcy mieszkający po wojnie w USA i Izraelu. Chaim Lazar w książce "Destruction and Resistance", wydanej w Nowym Jorku w 1985 r., pisał: "Sztab brygady zdecydował zrównać Koniuchy z ziemią, aby dać przykład innym. Pewnego wieczoru 120 najlepszych partyzantów ze wszystkich obozów, uzbrojonych w najlepszą broń, wyruszyło w stronę tej wsi. Między nimi było około 50 Żydów, którymi dowodził Jaakow Prenner. Mieli rozkaz, aby nie darować nikomu życia. Nawet bydło i nierogacizna miały być wybite. (...) Wieś okrążono z trzech stron. Z czwartej strony była rzeka, a jedyny most był w rękach partyzantów. Partyzanci palili domy, stajnie, magazyny, gęsto ostrzeliwując siedliska ludzkie. (...) Półnadzy chłopi wyskakiwali przez okna i usiłowali uciekać. Ale zewsząd czekały ich śmiertelne pociski. Wielu z nich wskoczyło do rzeki, aby przepłynąć na drugą stronę, ale tam też spotkał ich taki sam los. Zadanie wykonano w krótkim czasie. Sześćdziesiąt gospodarstw chłopskich, w których mieszkało około 300 osób, zniszczono. Nie uratował się nikt".(...)
Zarząd Główny Kongresu Polonii Kanadyjskiej:
Kongres przywołał m.in. opublikowane relacje i wspomnienia sprawców zbrodni z wiosny 1944 r. na mieszkańcach wsi Koniuchy. Relacje o zbrodni znalazły się w książce Richa Cohena "Mściciele", wydanej w Nowym Jorku w 2000 r.: "Koniuchy były wioską o zakurzonych drogach i osiadłych w ziemi, nie pomalowanych domach. (...) Partyzanci Rosjanie, Litwini i Żydzi zaatakowali Koniuchy od strony pól, a słońce świeciło im w plecy. Odezwał się ogień z wież strażniczych. Partyzanci odpowiedzieli ogniem. Chłopi uciekli do swych domów.
Partyzanci wrzucili granaty na dachy, a w domach wystrzeliły płomienie. Chłopi wybiegali drzwiami i biegli drogą. Partyzanci ich gonili, strzelając do mężczyzn, kobiet i dzieci. Większość chłopów biegło w stronę niemieckiego garnizonu, a więc przez cmentarz na skraju miasta. Komandir partyzantów przewidział to i dlatego nakazał kilku swoim ludziom schować się przy grobach. Gdy ci partyzanci otworzyli ogień, chłopi zawrócili i wpadli w ręce żołnierzy, którzy ścigali ich z drugiej strony. Setki chłopów zginęło złapanych w ogień krzyżowy?.
Pro i contra
Jerzy Robert Nowak
Zbrodnia w Koniuchach;
W sygnalizowanej już w poprzednim numerze Niedzieli wkładce do Naszego Dziennika z 27 stycznia pt. Niechciana rocznica ukazały się dokumenty, wspomnienia i relacje o zbrodni w Koniuchach. Jest to wstrząsająca historia wymordowania mieszkańców całej polskiej wsi Koniuchy, w tym wielu kobiet i dzieci, przez sowieckich partyzantów, głównie żydowskich, 29 stycznia 1944 r. (O sprawie tej przemilczanej masakry pisałem wcześniej w tomiku Kogo muszą przeprosić Żydzi, Warszawa 2002, krytykując powolność działalności IPN w kwestii tej zbrodni na Polakach). Na tym tle tym bardziej warto polecić wstrząsający opis masakry w Koniuchach zamieszczony w tekście Hanny Sokolskiej Niechciana zbrodnia. Autorka wymienia wśród zamordowanych przez sowieckich partyzantów ofiar m.in. 1,5-roczną Molisównę, 10-letnią Jadwigę Bobinównę, 8-letniego Zygmunta Bandalewicza. Mieszkańców wsi wymordowano za to, że sprzeciwiali się ciągłym rabowaniom wsi przez partyzantów. Według rzecznik prasowej Kongresu Polonii Kanadyjskiej Okręg Toronto: „W mordzie wzięło udział nie tylko około 50 żydowskich partyzantów z Brygady Litewskiej, ale także wielu żydowskich członków Brygady Kowieńskiej oraz innych oddziałów”. H. Sokolska z oburzeniem stwierdza, że w całej sprawie: „Śledztwo toczy się opieszale i są niewielkie szanse na jego zakończenie w szybkim czasie. Nie podjęto próby odszukania i przesłuchania byłych sowieckich i żydowskich partyzantów, uczestników akcji w Koniuchach, zamieszkałych w Rosji, Izraelu i USA (...). Mimo tak licznych informacji, niepozostawiających żadnych wątpliwości co do sprawców i przyczyn popełnionej zbrodni, nie stała się ona przedmiotem zainteresowania mediów. Można w tym zakresie dokonać porównania z długotrwałą kampanią medialną, dotyczącą zbrodni w Jedwabnem (...). Koniuchy pozostają zaś jedną z wielu licznych zbrodni popełnionych w okresie II wojny światowej, które – z uwagi na kontekst narodowościowy – usiłuje się zakryć wstydliwym milczeniem”.
Sprawę masakry polskiej ludności we wsi Koniuchy szeroko omawia znany badacz czasów wojennych Leszek Żebrowski w tekście: Zbrodnia w Koniuchach. Nowe dowody (Nasza Polska z 3 lutego). Opisując historię okrutnej rzezi popełnionej na Polakach, Żebrowski podobnie jak Sokolska przeciwstawia powolność działań IPN w tej sprawie i brak nagłośnienia w mediach ogromnemu rozgłosowi medialnemu w Polsce i w świecie, jaki towarzyszył sprawie Jedwabnego. Pisze: „Koniuchy nie wzbudzają natomiast prawie żadnego zainteresowania mediów (...). Prezydent, czynniki rządowe i instytucje do tego powołane całkowicie zignorowały rocznicę tej tragedii”.
Obok tekstu Żebrowskiego znajdujemy bardzo interesującą, a dotąd nieznaną w Polsce relację z pamiętnika Ruzki Korczaka, uczestnika rzezi na Polakach. Wspominał on w tekście wydanym w 1977 r. w Tel Awiwie m.in.: „Żydowscy partyzanci opuścili miejsce zasadzki i poszli do boju. Po zaciętej potyczce opór mieszkańców wsi został złamany. Partyzanci palili dom za domem; od ich kul zginęło wielu chłopów, kobiet i dzieci. Tylko nieliczni uratowali się. Wieś została starta z oblicza ziemi (...). Historia wsi Koniuchy na długo poskromiła inne wsie w całym okręgu. Ta operacja karna, jak również sposób jej przeprowadzenia wywołały w obozie żydowskim głęboką konsternację i ostrą krytykę ze strony wielu bojowników (...). Wielu z uczestniczących w akcji bojowników żydowskich wróciło do bazy wstrząśniętych i przygnębionych”. Warto zacytować w tym kontekście za tekstem AKA: Mord w Koniuchach (Rzeczpospolita z 28 stycznia) przytoczony przez Chaima Lazara rozkaz: „Nie darować nikomu życia”. I nie darowano. H. Sokolska w cytowanym wcześniej tekście z Naszego Dziennika przytoczyła m.in. fragment wstrząsającej relacji uratowanej z rzezi Stanisławy Woronis na temat działań sprawców rzezi: „Nie było różnicy, kogo złapali, to wszystkich bili. Nawet kobietę jedną, uciekała tam w las ku cmentarzu, to nie strzelali, ale kamieniem zabili, kamieniem w głowę. Jak mamę zabili, to może z osiem kul po piersiach puścili”.
Najsłynniejszy zagraniczny badacz historii Polski, Walijczyk, prof. Norman Davies, pisał już 9 kwietnia 1987 roku na łamach "The New York Review of Books"
"Wśród kolaborantów, którzy przybyli, aby pomagać sowieckim siłom bezpieczeństwa w wywózce wielkiej liczby niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci na odległe zesłanie i przypuszczalnie śmierć, była nieproporcjonalnie wielka liczba Żydów.
Żydowski autor ze Stanów Zjednoczonych Harvey Sarner pisał w książce "General Anders and the Soldiers of the Second Polish Corps", Brunswick Press 1997, s. 4: "(...) nie pomogło stosunkom między Polakami a Żydami to, że niektórzy Żydzi witali najeźdźczą Armię Czerwoną. (...) Część Żydów współdziałała z Rosjanami przez rozpoznawanie polskich oficerów, których potem aresztowano. Aby zrozumieć jak poważnie takie akcje wpływały na stosunki polsko-żydowskie, musi się zdawać sprawę, że większość schwytanych polskich oficerów była później stracona przez Sowietów w Katyniu i innych miejscowościach". Znany intelektualista pochodzenia żydowskiego Aleksander Wat stwierdzał w słynnym "Moim wieku" (wyd. podziemne "Krąg", Warszawa 1983, cz. 2, s. 298), iż we Lwowie "sporo było donosicieli Żydów, niesłychanie dużo". Komendant Związku Walki Zbrojnej - gen. Stefan Rowecki-Grot, uskarżał się w meldunku z 21 listopada 1940 roku, że to "przede wszystkim Żydzi" dominują w donosach dla bolszewików przeciwko Polakom (cyt. za J. Węgierski: "Lwów pod okupacją sowiecką 1939-1941", Warszawa 1991, s. 218). Jeszcze ostrzejsze były słowa gen. Roweckiego-Grota w notatce wysłanej do Londynu 25 września 1941 roku: "Ujawniło się, że ogół żydowski we wszystkich miejscowościach, a już szczególnie na Wołyniu, Polesiu i Podlasiu (...) po wkroczeniu bolszewików rzucił się z całą furią na urzędy polskie, urządzał masowe samosądy nad funkcjonariuszami Państwa Polskiego, działaczami polskimi, masowo wyłapując ich jako antysemitów i oddając na łup przybranych w czerwone kokardy mętów społecznych" (por. J.R. Nowak, Przemilczane..., s. 238). Współpracownik IPN dr Marek Wierzbicki pisał w książce "Polacy i Żydzi w zaborze sowieckim" (Warszawa 2001, s. 152): "Donosili miejscowi sympatycy nowej władzy rekrutujący się z ludności żydowskiej. Na pewno nie tylko oni, ale w gronie donosicieli stanowili grupę zdecydowanie największą". W swej książce "Przemilczane zbrodnie" piszę o licznych śmiertelnych ofiarach tych żydowskich donosów (por. J.R. Nowak, Przemilczane..., s. 73, 74, 76, 77 i in.). Wystarczy? Dlaczego kieresowski IPN nie ujawnia nazwisk autorów tych zbrodniczych czynów na Polakach?
14 komentarzy
1. Panie Michale :)
własnie,dlaczego nie ujawnia się Nazwisk,wtedy byłoby łatwiej........
Smierć tej Wioski,znam z opowiesci
dzięki za ten tekst.........dojdzie do tego,ze będziem MUSIELI udawadniac przed światem Obojętnym,na wszystko ze
nie my wywołalismy II wojnę światową,nie my tworzylismy obozy
i nie my Mordowalismy w NICH LUDZI.gdzie wajdy,kuce
gdzie filmy o naszej strasznej historii,gdzie.....?
nawet ENIGMę juz sobie przywłaszczają............
serd pozdr
gość z drogi
2. gdzie jest IPN ?
Dlaczego nie została napisana książka o tych zbrodniach ? Dlaczego nie można jej reklamować obok wypocin opanowanego zoologiczną nienawiścią do Polaków, Grossa. Czy wie Pan coś Panie Michale na temat dochodzeń i planów IPN zmierzających do upowszechnienia wiedzy na ten temat, a co należy do ustawowych obowiązków Instytutu ? Czy moglibyśmy ubiegać się o interpelację poselską w tej sprawie nim cały świat zacznie komentować wyłącznie zbrodnie Polaków mordujących Żydów ? A może wypowiedziałby się publicznie na ten temat jakiś "nowopatriotyczny" biskup lub chociaż zatroskany O.Ludwik ?. Nie ma ich ? Zaczadzieli ?
Idem
3. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani,
Naszym rządzącym nie zależy abyśmy znali prawdę o naszych sąsiadach, którzy na nas napadali, mordowali.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
4. Pan idem,
Szanowny Panie,
We wszystkich polskich instytucjach są ludzie związani z dawnym układem żydokomuny, komuny, współpracownicy służb specjalnych polskich, sowieckch i niemieckich.
Polski episkopat woli przyjęcia i datki od rządzących niż wypowiadanie się na tematy kontrowersyjne
Oto ingres nowego Prymasa, współpracownika służb specjalnych. Jego poprzednik arcybiskup Henryk Muszyński.
Ingres arcybiskupa Kowalczyka, ksiądz Isakowicz Zalewski nazwał:
Ingres w Gnieźnie, czyli sojusz ołtarza z tronem (Czytaj: Triumf i spotkanie komunistycznych Tajnych Współpracowników)
"Podobna sytuacja miała miejsce w sierpniu 2005 r., kiedy to na Rynku Głównym w Krakowie odbywał się ingres kard. Stanisława Dziwisza. Wtedy też w pierwszej ławce miejsca zajmowali Kwaśniewski i Cimoszewicz, ówczesny kandydat SLD na prezydenta. Nawiasem mówiąc, nie uklękli oni nawet w czasie podniesienia, ale fotek z nowym metropolitą krakowskim wykonali, ile się tylko dało.
Przez “przypadek” także Wałęsa wchodząc do katedry w Gnieźnie poparł “spontanicznie” przed kamerami telewizyjnymi Komorowskiego jako kandydata na prezydenta. Stwierdził przy tym dumnie, że nigdy sie nie myli. Grupka jego zwolenników kiwała głowami ze zrozumieniem, bo przecież nie wypada takiemu “autorytetowi moralnemu” wypominać drobnostek jak np. wybór Wachowskiego na prezydenckiego zausznika czy wspieranie wspomnianej “lewej nogi”
Rzecz ciekawa, najważniejsza osoba w Episkopacie Polski, jego przewodniczący arcybiskup przemyski Józef Michalik nie przyjechał, co stało się sensacją. Z kolei jego zastępca, arcybiskup poznański Stanisław Gądecki złożył prymasowi życzenia – uwaga! – w jednym zdaniu.
Uklony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
5. Witam Panie Michale
w Nowym Roku,Roku prawdy,Roku burzenia "mitow czerwonej kasty"
Duzo przed nami pracy,Zyczymy więc Panu
w Nowym Roku zdrowia,determinacji i wiernych czytelnikow....
jeden juz się podpisuje...........Wszystkiego Najlepszego,na rok Nadzieji.......
gość z drogi
6. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Ja Państwu życzę wile szczęścia w Nowym Roku, który już się rozpoczął od festiwalu przemówień tego pana z Ruskich Bud.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
7. Michał St. de Z.
"Polski episkopat woli przyjęcia i datki od rządzących niż wypowiadanie się na tematy kontrowersyjne"
Zdaje mi się, że musi Pan jeszcze powyższą uwagę przemyśleć.
Zresztą, nie namawiam.
Co mnie to obchodzi.
8. Pan wladysl
Szanowny Panie,
Ta fotografia świadczy o sojuszu Ołtarza z Koroną:
Proszę przeczytać wypowiedzi księdza Isakowicza Zalewskiego.
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. Szanowny Panie Michale
Szanowny Panie Michale
Ukryte zbrodnie
Zbrodnie ukryte pod dywany jako zwykłe brudy
A to tylko zwyczajne ukazanie obłudy
Pokazuje się wybiórczo tylko jedną stronę
Bo siebie uważa się za cierpienie-ikonę
Tymczasem łapy od krwi po łokcie unurzane
Sprawiają że mają dusze na wskroś zakłamane
Po odejściu z tego świata zobaczą kata
Za zabicie sąsiada ,a często także brata
Nie było dla tych zbrodniarzy żadnych świętości
Bo chcieli widzieć zamiast ciał ,tylko kości
To w wielu przypadkach bardzo często sprawili
Czym swoje małe dusze na potępienie wystawili
By sprawiedliwości było zadość trzeba prawdę głosić
A każdy zbrodniarz o łaskę winien prosić
Lecz by można było odpuszczać im winy
Trzeba je głosić jako wielkie zbrodnie, przewiny
Żydowskie korzenie często zbrodniczy charakter ukazują cały
Bo każdy zbrodniarz uważa, że dostąpi chwały
Szuka w życiu nowych zbrodni na kontynuację
Bo jest w nałogu tworząc zbrodni narrację
10. Pan Jacek Mruk,
Szanowny Panie Jacku,
Przepiękny wiersz.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
11. Szanowny Panie Michale
:)wszystkiego Najlepszegow Nowym ROKU........
gość z drogi
12. Jacku,witaj w Nowym Roku.....:)
Roku Nadzieji,ze damy Radę.....:)
gość z drogi
13. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku dla Pani, Pani Małżonka i Bliskich
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
14. Witaj Zofio z nadzieją
Że się wszyscy w grudniu roześmieją
Że będziemy mieli Kraj wolny i czyszczony
Z wszelkich wron i czerwonej zony
Pozdrawiam cieplutko:))