Na granicy otwartego Kosmosu

avatar użytkownika elig

  znalazła się właśnie amerykańska sonda kosmiczna Voyager1, a zbliża się do tego miejsca jej bliźniacza siostra Voyager2.  Jest to jedna z niewielu wiadomości w tym pechowym roku 2010, która jest naprawdę krzepiąca i świadczy o wielkich osiągnięciach technicznych naszej cywilizacji.  Vojager1 został wystrzelony prawie 33 lata temu na początku września 1977 r.  Nieco wcześniej, bo 20 sierpnia 1977 r. wyruszyła w podróż wolniejsza sonda Voyager2.  Oba urządzenia po zbadaniu planet Układu Słonecznego i wykorzystaniu ich grawitacji dla nabrania większej prędkości wyruszyły w podróż do krańców Układu Słonecznego.  Działają one nadal i wciąż przekazują na Ziemię wyniki swoich badań.

  Voyager1 porusza się obecnie z prędkością 17 km/sek i znajduje się w nieprawdopodobnej odległości 17,4 miliardów kilometrów od Ziemi.  Sygnał radiowy z niego dociera do naszej planety dopiero po ponad 16-tu godzinach.  Właśnie w tym roku sonda ta dotarła do miejsca, gdzie predkość wiatru słonecznego, czyli strumienia cząstek, głównie elektronów i protonów, emitowanych przez Słońce, zmalała praktycznie do zera.  Nastąpiło to już w czerwcu 2010, ale z ogloszeniem tego faktu czekano do grudnia, by się upewnić, że nie jest to tylko chwilowe zakłócenie.  Koniec strefy oddziaływania wiatru słonecznego można uważać za kres Układu Słonecznego, choć we właściwej przestrzeni międzygwiezdnej Voyager1 znajdzie się dopiero za mniej wiecej cztery lata.  Nikt nie wie co tam zastanie.  Małych zielonych ludzików prawdopodobnie nie spotka, ale może się natknąć na skupiska ciemnej materii, której istnienie przewidują teorie fizyków.

  Voyager2 przekroczył t.zw. granicę szoku, czyli punkt w którym prędkość wiatru slonecznego spada poniżej prędkości dźwieku, w 2006 roku /Voyager1 był tam w 2004 r./ i również znajduje się w t.zw. heliopauzie inaczej zwanej płaszczem Układu Słonecznego.  Od Ziemi dzieli go 14 mld kilometrów i porusza się on z prędkością 15 km/sek.  Dlaczego wszystko to jest takie ważne?  Nie mamy pojęcia jakie warunki panują w otwartym Kosmosie, gdyż wszystkie planety Układu Słonecznego znajdują się w istocie wewnątrz atmosfery Słońca /to właśnie ten wiatr słoneczny/.  Chroni nas ona przed wysokoenergetycznym promieniowaniem z głębi Kosmosu.

  Hoimar von Ditfurth pisze w książce "Dzieci Wszechświata": "Gdyby Słońce nagle zgaslo - nie zamarzlibyśmy na śmierć, lecz zginęlibyśmy od promieni.  Zanim bowiem zużyłyby się doszczętnie zmagazynowane w skorupie ziemskiej i w atmosferze potężne rezerwy ciepła, zabiloby nas promieniowanie kosmiczne, które spadałoby bez przeszkód na powierzchnię ziemską po załamaniu się olbrzymiej chroniącej nas osłony, otulajacej cały Układ Słoneczny i strzegącej nas przed takim losem."

 

  Wszystkim Czytelnikom i Komentatorom mojego blogu składam serdeczne życzenia szczęśliwego, radosnego i pomyślnego Nowego Roku 2011.

 

16 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

Wszystkiego dobrego w Nowym 2011 Roku, obyśmy wszyscy zdrowi byli !

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

2. @Maryla

Nawzajem :)))

avatar użytkownika Matsu

3. Fascynujące prawda?

Tyle ciekawego świata poza nami.
Też przesyłam życzenia.

Matsu
avatar użytkownika elig

4. @Matsu

Tak, to są fascynujace badania. O ile w lotach załogowych panuje zastój /cała nadzieja w Azji/ to sondy kosmiczne robią coraz ciekawsze odkrycia. W ostatniej, styczniowej już "Wiedzy i Zycie" jest ciekawy artykuł dr Weroniki Śliwy na temat planów badawczych na następną dekadę.

avatar użytkownika zx

5. przed nimi jest Pioneer 10

z ładną plakietką ze złota przeznaczoną dla ewentualnych sąsiadów.

A ten obrazek ładnie pokazuje jak małe są nasze sprawy.

I jeszcze rysunek porównawczy wielkości gwiazd. Słońce ma tu jeden pixel.

Pozdrawiam noworocznie :)

avatar użytkownika zx

6. "w lotach załogowych panuje zastój"

I będzie tak długo jak długo nie wymyślimy poruszania się z większymi prędkościami, albo nie wydłużymy naszego życia... tak pięciokrotnie :)
Prędkości na napędzie chemicznym już nie zwiększymy, a napęd choćby jonowy to jednak jeszcze na razie próby.
A miały być w 2010 na orbicie miasta O'Neil'a.  
Wygrzebałem tylko w angielskim.

avatar użytkownika Marek Kajdas

7. Kiedyś i ludzie polecą do innych systemów galaktyki

Trzeba jednak pojazdy rozpędzać dostosowując je do możliwości fizycznych kruchego człowieka, podobnie ze zwalnianiem. To będzie trwało lata przy dalekich podróżach. Samo rozpędzanie do prędkości przelotowej w okolice prędkości światła i zwalnianie zajmie wiele lat, a w środku np 200 lat spokojnego lotu załogi wielopokoleniowej. Kto chętny na wycieczkę w jedną stronę?

Ciekawe jaką prędkość już teraz można osiągnąć w otwartym kosmosie gdyby powstał projekt lotu załogowego tam na kraniec Układu Słonecznego do otwartego kosmosu i z powrotem. Paliwem nie może być nic spalanego klasycznie, to wykluczone, za mało można go zabrać. Zatem w Układzie Słonecznym słoneczny wiatr i żeglowanie plus wykorzystanie planet do nabrania przyspieszenia, a dalej? Pewnie coś nowego, w końcu wykorzystujemy energię jądrową, są ciekawe technologie.

Otwarty kosmos... przecież to jest część galaktyki, ta zaś większego jeszcze systemu, zatem działa określony system fizyki żeby całość była jaka jest. Otwarty kosmos jest gdzieś na krańcu wszechświata, a kiedyś okaże się że wszechświatów jest tyle co gwiazd i dopiero osłupiejemy.

Powstaje pytanie po co Bóg stworzył tyle tego, tyle materii, taki system zamiast poprzestać na samym Układzie Słonecznym, albo najlepiej samej Ziemi i Słońcu. Czy chce nam coś przez to powiedzieć? Mamy ten obszar zagospodarować, a może czekają na wizyty gości i u nas u obcych? Scenariusze z Gwiezdnych Wojen przy naturze człowieka mogą się kiedyś ziścić. Walka o zasoby ziemskie przypomina wojny na Arrakis o melanż-spice, czyli nasza ropa, gaz, uran itd minerały niezbędne w elektronice, srebro cenniejsze od złota niedługo.

To dziwne że te stare próbniki jeszcze działają, solidna robota. Rzecz w tym że chyba nie ma tam zbyt zaawansowanych urządzeń, swoje lata mają. Kiedy zatrzyma się próbnik, przecież w końcu straci nabytą w układzie prędkość, a paliwa nie ma, wiatr słoneczny ustał. Będzie powolutku zwalniał i w końcu stanie na "środku" kosmosu kawał drogi przed gwiazdą gdzie leci zanim ta chwyci go swoim polem przyciągającym.

Mars. Mars zapewne zostanie przystosowany do zamieszkania przez ludzi, to idealna arka ratunkowa dla ludzkości, poza tym dla badaczy wszelkiej maści to raj i konieczne będzie urządzenie stałego miasteczka-kolonii naukowej. Skoro jest tam woda, lód, to można go wykorzystywać dla ludzi, a jeżeli jest go dużo, to mamy szansę na pokuszenie się kreacji atmosfery z powietrzem. Chyba obudziły się we mnie wspomnienia z lektury takich książek. Kiedyś je lubiłem.

avatar użytkownika elig

8. @zx

Piękne obrazki i bardzo pouczające. Dziękuję !!!

avatar użytkownika elig

9. @zx

W latach 60-tych - 70-tych panował wielki optymizm. Gdy się czyta opowiadania i powieści Sci-Fi z tamtych czasów, to widać, iż sądzono wówczas, że w roku 2000-2010 Mars będzie skolonizowany, a ludzie będą badać ksieżyce Jowisza. Tak się jednak nie stało. Przyszedł kryzys ekonomiczny, a problemy techniczne okazały się wieksze niż myślano.

avatar użytkownika elig

10. @Marek Kajdas

Też lubiłam fantastykę. Nie jest jednak łatwo wymyśleć coś nowego. Zresztą i z realizacją starych pomysłów mogą być kłopoty. Weźmy windę orbitalną Clarke'a /pisarza, twórcy koncepcji satelitów telekomunikacyjnych/. To naprawdę wspaniały pomysł. Kłopot jest tylko z jednym. Dotąd nie stworzono dostatecznie wytrzymałych tworzyw, z których można by zrobić linę tej windy, tak, by nie urwała się pod własnym ciężarem.

avatar użytkownika benenota

11. Voyager 1

Photobucket

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

12. Link do wieeelu pieknych zdjec

http://www.universetoday.com/14367/earth/

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Marek Kajdas

13. A baza na Księżycu, przecież to nie są mrzonki

Jak to możliwe że kiedyś w erze wymienialnego na złoto dolara zrealizowano bajkowy projekt, a później mija 40 lat i nic. Od dekad Amerykanie mogą wyemitować dowolną ilość dolarów i nie tracą one zbyt szybko wartości nabywczej nawet. Nawet na służby tajne wydają oficjalnie takie kwoty że szczęka opada, a ile nieoficjalnie i z nielegalnych źródeł typu narkotyki?

To nie jest kwestia pieniędzy. Zatem czego? Wystraszono się czegoś na Księżycu, coś się tam wydarzyło poza Apollo 13?

Winda na orbitę to kretynizm, ale balonem stratosferycznym można dosyć wysoko polecieć niskim kosztem byle lina była solidnie przywiązana, bo inaczej daleko nas popcha wiatr.

Może Amerykanów zajmuje kwestia zbrojeń kosmicznych, w tym obrony antyrakietowej, ochrony satelitów? Nad czym pracują naprawdę? To nie jest zwykły kraj, to nie Polska, oni mają realny system państwa plus system komercyjnych ośrodków i na pewno nad czymś wszyscy pracują jak niegdyś nad innymi wielkimi programami badawczymi. Chyba się nie pomylę jeżeli powiem że chodzi o obronę Ziemi przed zagrożeniami z kosmosu, głównie planetoidami. Wiadomo że jedna zmierza na Ziemię i będzie blisko, albo nawet w drugim nawrocie walnie w nas. Będzie pewnie próba rozwalenia jej, albo zmiana orbity.

avatar użytkownika elig

14. @benenota

Dziękuję !!!

avatar użytkownika elig

15. @Marek Kajdas

Z tymi planetoidami to przesada. Już od ładnych paru lat obserwuje się podejrzane obiekty tego rodzaju i jak na razie nie stwierdzono bezpośredniego zagrożenia. Program księżycowy zarzucono po roku 1972 z powodów ekonomicznych /kryzys paliwowy roku 1973/. Ostatnio Obama obciął fundusze na program powrotu na Księzyc zapoczatkowany przez Busha. Do wypraw w tamtym kierunku przymierzaja się natomiast Hindusi, Chińczycy i Japończycy. Może im uda się osiągnac to, na co nie może zdobyć się Ameryka.

avatar użytkownika Marek Kajdas

16. To że coś przywali w Ziemię jest pewne, tylko kiedy i gdzie?

I jak zwykle Polska nie będzie na to w ogóle przygotowana, ani my tym bardziej mając w lodówce jedzenie na dwa dni, wody w czajniku na herbatę... opału w piwnicy na jedną zimę. Czarno to widzę wtedy. To samo grozi w razie wielkiej wojny, zawirowań klimatu, pandemii, nawet kryzysu gospodarczo-finansowego skali ekstremalnej.

A zagrożenie stwierdzono właśnie, tylko że niekiedy puszcza się kaczki, później wyśmiewa, klimat niezdrowy, trzeba sięgać do źródeł wiarygodnych i możesz o tym pisać, chętnie poczytamy coś godnego uwagi, fakty nie mity o końcu świata, przepowiedniach itd