Tragedia na Tronie Piastów. Bolesław II Śmiały
Michał St. de Z..., śr., 29/12/2010 - 12:39
Dziewięćset trzydzieści cztery lata temu, Bolesław II Śmiały,/ łac.Largus, Szczodry za Gallem Anonimem / , został koronowany na Króla Polski w dzień pierwszy Bożego Narodzenia, 25 grudnia 1076 roku przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Bogumiła I w katedrze gnieźnieńskiej. Świadkami koronacji byli legaci papiescy. Co świadczy, że koronacja odbyła się za zgodą Papieża Grzegorza VII.
Dziewięćset trzydzieści jeden lat temu w dnu 11 kwietnia 1079 roku zginą w niewyjaśnionych okolicznościach biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa. Rozkaz poćwiartowania biskupa? wydał Król Polski Bolesław II Szczodry, bądź Sąd Królewski z udziałem Prymasa Bogumiła I / J. Długosz, Piotr /
Wiemy, że koronacji Bolesława przeciwny był cesarz,Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, król Niemiec, książę Bawarii Henryk IV.
W tym czasie Cesarz Henryk IV toczył spory z Papieżem Grzegorzem VII o inwestyturę, czyli o prawo mianowania biskupów. Szczodry ten spór wykorzystał, popierając Papieża, podobnie zrobili Madziarzy i Hiszpanie. Może to świadczyć o wielkim umyśle Polskiego Króla, Piasta i jego dalekosiężnych planach.
Bolesław Szczodry był pierworodnym synem Kazimierza I Odnowiciela i Dobronegi Marii, córki Włodzimierza I Wielkiego z dynastii Rurykowiczów.
Dziewięćset trzydzieści jeden lat temu w dnu 11 kwietnia 1079 roku zginą w niewyjaśnionych okolicznościach biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa. Rozkaz poćwiartowania biskupa? wydał Król Polski Bolesław II Szczodry, bądź Sąd Królewski z udziałem Prymasa Bogumiła I / J. Długosz, Piotr /
Wiemy, że koronacji Bolesława przeciwny był cesarz,Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, król Niemiec, książę Bawarii Henryk IV.
W tym czasie Cesarz Henryk IV toczył spory z Papieżem Grzegorzem VII o inwestyturę, czyli o prawo mianowania biskupów. Szczodry ten spór wykorzystał, popierając Papieża, podobnie zrobili Madziarzy i Hiszpanie. Może to świadczyć o wielkim umyśle Polskiego Króla, Piasta i jego dalekosiężnych planach.
Bolesław Szczodry był pierworodnym synem Kazimierza I Odnowiciela i Dobronegi Marii, córki Włodzimierza I Wielkiego z dynastii Rurykowiczów.
Głównym celem, Bolesława II było powstrzymanie plemion germańskich stale dążących do podboju Państwa Piastów. Aby zabezpieczyć swe granice przed wschodnimi książętami z rodu Ryrykowiczów, wpływał na obsadzanie tronu na Rusi. Podobnie czynił to na Węgrzech. W 1060 roku posadził na tronie Węgierskim swego sojusznika Béle I z Dynastii Árpádów. Béla przez dłuższy czas przebywał w Polsce. Poślubił córkę króla Mieszka II.
Moim zdaniem w czasie wyprawy na Kijów, biskup krakowski Stanisław ze Szczepanowa zaczął popierać cesarza Henryka IV. Wiec szkodzić interesom Polski. Moim zdaniem biskup krakowski Stanisław stanął po stronie cesarza z wieloma innymi biskupami.
Pretekstem był pierwszy rzymski synod biskupi w 1074 roku, który pozbawił godności wszystkich żonatych księży, biskupów. Próby wprowadzenia celibatu nie zostały dobrze przyjęte. Szczególnie przeciwni byli temu księża z Niemiec i Francji. W Rzymie działy się sceny dantejskie.W 1076 roku Grzegorz został ekskomunikowany. Cesarz aresztował, więził, torturował papieża, a w końcu sam musiał błagać we włosiennicy, boso o przebaczenie Papieża u bram zamku w Canossie styczniu 1077 roku. Cesarz stał u bram z mieczem przywieszonym u szyi trzy dni.
Jakie knowania czynił biskup Stanisław ze Szczepanowa nie wiemy. Wiemy, że piszący swą kronikę "Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum", Gall Anonim , napisał 32 -33 lata później, że biskup Stanisław ze Szczepanowa był zdrajcą, łac. "traditor",. Co oznacza w ówczesnym języku słowo "zdrajca" "traditor episcopus" , dziś już się nie dowiemy.
Jakie knowania czynił biskup Stanisław ze Szczepanowa nie wiemy. Wiemy, że piszący swą kronikę "Cronicae et gesta ducum sive principum Polonorum", Gall Anonim , napisał 32 -33 lata później, że biskup Stanisław ze Szczepanowa był zdrajcą, łac. "traditor",. Co oznacza w ówczesnym języku słowo "zdrajca" "traditor episcopus" , dziś już się nie dowiemy.
Prawdopodobnie w XI wieku słowo nie niosło za sobą takiej wagi jak dziś. Być może oznaczało, że Biskup krakowski nie dochował posłuszeństwa wobec Króla, tu Bolesława Szczodrego. Jest bardzo ważnym, fakt, że biskup tej "zdrady" "traditor episcopus" nieposłuszeństwa dopuścił się podczas pobytu Króla w Kijowie. Biskup krakowski, Stanisław ze Szczepanowa, składał na wierność królowi Bolesławowi polskiemu a nie papieżowi. Musimy pamiętać, że kronikarz Gall Anonim był zakonnikiem, być może Benedyktynem podległym wspólnocie z Cluny.
Gall Anonim piszący za panowania Bolesława III Krzywoustego, syna Władysława Hermana, napisał: "długo byłoby o tym mówić". Te słowa wiele razy powtarzane przez anonimowego kronikarza mogą świadczyć, że autor znał prawdę, ale jej nie chce podać, gdyż może być niekorzystna dla biskupa krakowskiego,Bolesława III Krzywoustego.
Jak do tej pory nikt nie złapał Galla Anonima na kłamstwie. Jednakże wiele bardzo ważnych faktów przemilcza. W swojej kronice daje do zrozumienia, że staje po stronie biskupa krakowskiego kiedy pisze"
[...]"nie zalecamy króla tak szpetnie się rozprawiającego" [...]
[...]"to należy powiedzieć, że nie powinien pomazaniec w stosunku do pomazańca żadnego grzechu karać cieleśnie"[...]
Kronikarz potępił surowość króla, który skazał biskupa na karę śmierci przez obcięcie członków?. Jednakże cenimy kronikarza, kiedy pisze:
[...]"nie zalecamy króla tak szpetnie się rozprawiającego" [...]
[...]"to należy powiedzieć, że nie powinien pomazaniec w stosunku do pomazańca żadnego grzechu karać cieleśnie"[...]
Kronikarz potępił surowość króla, który skazał biskupa na karę śmierci przez obcięcie członków?. Jednakże cenimy kronikarza, kiedy pisze:
[...]" ...nie usprawiedliwiamy biskupa-zdrajcy..." [...]
Dziś nie znamy wielu okoliczności. Kronika biskupa krakowskiego, Wincentego Kadłubka z Rodu Różyców herbu Poraj,"Chronica Polonorum"pisana na zlecenie Kazimierza II Sprawiedliwego ma tak wiele nieścisłości. Nie może być brana jako dokument wiarygodny. Dziś nie wiemy jak zginął biskup.
Dziś nie wiemy, dlaczego Król Bolesław II Szczodry, musiał opuścić odwieczne domeny "Piastów" i wraz z synem uchodzić na Węgry.
Wiemy, że po ucieczce Bolesława II Na Węgry, mozolnie budowana potęga Piastów i ich Polańskiego państwa upadła. Następcą został młodszy brat Władysław Herman. Zrezygnował z koronacji dopuścił do podziału Państwa Polan. Państwem de facto rządził palatyn Sieciech z rodu Starżów-Toporczyków.
Ja posądzam Sieciecha, że knował wspólnie z biskupem ze Szczepanowa i to on doprowadził do buntu, który zmusił Króla Szczodrego do opuszczenia Kraju. Gall Anonim widział w nim wszystko zło jakie spada na Państwo Polańskie. Posądza go o romanse i chęć obalenia chorego Władysława Hermana wspólnie z żoną Hermana Judytą Marią Salicką, Szwabską. Córką cesarza rzymskiego,Henryka III.
Dziś nie wiemy gdzie i jak zmarł Król Bolesław II. Wiemy, ze udał się na Węgry. Przebywał w alpejskim klasztorze Ossiach w Karyntii. Być może został otruty. Gdzie, kiedy 2 lub 3 kwietnia 1081 lub 1082.
Pod północną ścianą klasztoru istnieje tablica z napisem Bolesław, Król Polski. Grób jest zaniedbany, nikt o niego nie dba. A szkoda, to przecież Król Polski. Jeden z najwybitniejszych monarchów .
Domniemany grób Bolesława Śmiałego w Osjaku, Karyntia (dzisiejsza Austria)
Według Pani Profesor Karoliny Lanckorońskiej, herbu Zadora z Brzezia, która prowadziła badania archeologiczne w Osjaku w latach 1953 i 1955 w grobie umieszczonym w zewnętrznych fundamentach klasztoru spoczywa Irinburgia, żona komesa Ozziusa, fundatora klasztoru benedyktynów w Osjaku,
Pani Profesor Zofia Kozłowska-Budkowa twierdzi, że zwłoki króla Bolesława II spoczywają w klasztorze Benedyktynów w Tyńcu.
Dalej Pani profesor pisze
[..]„Staranne badania wykazały tam jednak resztki okazałej trumny i dwie drobne kości. Obaj najstarsi opaci tynieccy, a także biskup krakowski Maur zmarły w roku 1118, byli pochowani bez trumien. Ale trzeba było szczelnej i mocnej skrzyni, aby z daleka przez góry przewieźć do Tyńca ciało króla fundatora. (...) Mogło to nastąpić bądź bezpośrednio po śmierci, bądź w roku 1086, gdy do ojczyzny wróciła rodzina Bolesława, żona i syn. Następnie po wielu latach, gdy wypadało fundację tyniecką przypisać Kazimierzowi Odnowicielowi czy Bolesławowi Chrobremu, gdy zetlała już trumna i rozsypały się zawarte w niej kości, usunięto je jako niegodne spoczywania w tym miejscu, usuwając zarazem niewygodny dowód rzeczowy”. [...]
W dniu 7 lipca 1967 roku, Kardynał Karol Wojdyła, wracając z Rzymu odprawił w Osjaku msze świętą za dusza Króla Bolesława II
- Michał St. de Zieleśkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
18 komentarzy
1. Panie Michale,otwieram nową zakladkę
dawne czasy,dawne zbrodnie,zdrady
pozdr serd......:)
gość z drogi
2. re tronu Węgierskiego
mądrych mielismy władcow :)
przyjazn z bratankami Węgrami przetrwała.......... Wieki
gość z drogi
3. Szanowny Panie Michale
Szanowny Panie Michale
Jak pokazuje historia zawsze były knowania
By Polska osłabiona nie byłą zdolna do przetrwania
Czasami się to kończyło niestety tragicznie
Rodzi się pytanie ,czy mogło być krytycznie?
Oceniane budowanie silnego Państwa Polskiego
Przez biskupa ,we własne sprawy wpatrzonego
Często takie przypadki miały miejsce w naszym Kraju
Bo dla wielu były miejscem godnym Raju
A kto chce zawłaszczyć czyjąś własność
Sprawia ,że z czasem nastanie jasność
Pokaże ich niecne zamiary dla próżności
I spadną oni jako złodzieje do przeszłości
Pozdrawiam
4. Pan Jacek Mruk,
Szanowny Panie Jacku,
Ma Pan wiele racji.
Proszę popatrzeć na ingres Prymasa Kowalczyka, kontaktu operacyjnego ministerstwa praw wewnętrznych "Cappino".
"-
Nowy prymas zapowiadał publicznie, że jego ingres będzie miał miejsce dopiero po kampanii wyborczej. Okazało się jednak, że jego data została “przypadkowo” wyznaczona na czas najbardziej newralgiczny, czyli na półmetek pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborczą
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
5. Panie, Panowie,
Szanowni Państwo,
Ingres w Gnieźnie, czyli sojusz ołtarza z tronem (Czytaj: Triumf i spotkanie komunistycznych Tajnych Współpracowników)
Nowy prymas zapowiadał publicznie, że jego ingres będzie miał miejsce dopiero po kampanii wyborczej. Okazało się jednak, że jego data została “przypadkowo” wyznaczona na czas najbardziej newralgiczny, czyli na półmetek pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborczą.
Przez “przypadek” też w pierwszej ławce zasiedli wyłącznie politycy lewicowi lub wspierający “lewą nogę”, czyli Kwaśniewski, Oleksy, Wałęsa, Pawlak i Komorowski. Moim zdaniem zabrakło tylko Jaruzelskiego i Kiszczaka a ”siedmiu wspaniałych Trzeciej RP” byłoby w komplecie.
"-
Podobna sytuacja miała miejsce w sierpniu 2005 r., kiedy to na Rynku Głównym w Krakowie odbywał się ingres kard. Stanisława Dziwisza. Wtedy też w pierwszej ławce miejsca zajmowali Kwaśniewski i Cimoszewicz, ówczesny kandydat SLD na prezydenta. Nawiasem mówiąc, nie uklękli oni nawet w czasie podniesienia, ale fotek z nowym metropolitą krakowskim wykonali, ile się tylko dało.
Przez “przypadek” także Wałęsa wchodząc do katedry w Gnieźnie poparł “spontanicznie” przed kamerami telewizyjnymi Komorowskiego jako kandydata na prezydenta. Stwierdził przy tym dumnie, że nigdy sie nie myli. Grupka jego zwolenników kiwała głowami ze zrozumieniem, bo przecież nie wypada takiemu “autorytetowi moralnemu” wypominać drobnostek jak np. wybór Wachowskiego na prezydenckiego zausznika czy wspieranie wspomnianej “lewej nogi”
Rzecz ciekawa, najważniejsza osoba w Episkopacie Polski, jego przewodniczący arcybiskup przemyski Józef Michalik nie przyjechał, co stało się sensacją. Z kolei jego zastępca, arcybiskup poznański Stanisław Gądecki złożył prymasowi życzenia – uwaga! – w jednym zdaniu.
O nowym prymasie napisałem cały felieton w “Gazecie Polskiej” [link - czytaj poniżej]
Opisałem w nim trzy największe błędy nuncjusza Józefa Kowalczyka, czyli sprawy arcybiskupa Juliusza Paetza i arcybiskupa Stanisława Wielgusa oraz problem “sojuszu ołtarza z tronem”.
Po dzisiejszym ingresie nie ma cienia wątliwości, że sojusz ten pod rządami nowego prymasa będzie się mocno cementować.
I jeszcze jedno. Po raz pierwszy na zakończenie tego typu uroczystości nie zaśpiewano “Boże, coś Polskę”. Znów przypadek? Chyba, nie.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski
Na progu XXI wieku zasada “nihil novi” nie jest dla Kościoła polskiego dobrym rozwiązaniem Od ponad roku byłem pewien, że kolejnym arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski zostanie abp Józef Kowalczyk. Pisałem o tym m.in. w felietonie “Wilki i pasterze”, opublikowanym w grudniu 2009 r. w “GP”. Podkreśliłem wówczas, że nuncjusz papieski “wytrwale zabiega, i to bez żadnej kozery, o prymasowski urząd”. W tym samym miesiącu portal katolicki Fronda, omawiając inny mój tekst, napisał: “Ks. Isakowicz-Zaleski wskazuje, że abp Muszyński będzie prymasem tylko przez 3 miesiące. Pytanie, kto będzie jego następcą? – Widać dobrze, że o tę godność stara się obecny nuncjusz apostolski w Polsce, abp Józef Kowalczyk”. Skąd o tym wiedziałem? W ubiegłym roku nuncjusz rozesłał do wszystkich biskupów polskich pytanie, kogo widzą na stanowisku prymasa, niedwuznacznie przy tym sugerując siebie. Prawie 100 arcybiskupów i biskupów w mniejszym lub większym stopniu zawdzięcza mu swoje nominacje, dlatego też owe kuriozalne “prawybory” mogła wygrać tylko jedna osoba.
Kariera abp. Kowalczyka jest ewenementem w najnowszej historii Kościoła katolickiego. Nigdy bowiem dotychczas nuncjusz papieski nie sprawował urzędu przez ponad 20 lat, będąc na dodatek obywatelem tego samego kraju. Nigdy też nuncjusz nie został urzędującym arcybiskupem w kraju, w którym posługę tę sprawował. Jest to odstępstwo od wszystkich norm, jakie obowiązują w dyplomacji watykańskiej. Co do samego obsadzenia urzędu metropolity gnieźnieńskiego, to wielu kapłanów i świeckich miało do końca cichą nadzieję, że ta najważniejsza archidiecezja polska otrzyma jednak nowego ordynariusza w sile wieku, z dużym doświadczeniem duszpasterskim, czyli kogoś podobnego do np. abp. Kazimierza Nycza w Warszawie, bp. Stefana Regmunta w Zielonej Górze czy bp. Piotra Libery w Płocku. Otrzymała jednak urzędnika watykańskiego, który nie ma doświadczenia duszpasterskiego, gdyż nigdy w życiu nie kierował nie tylko diecezją, ale nawet zwykłą parafią. Problemy Kościoła zna więc wyłącznie zza biurka. Co więcej, nowy ordynariusz ma już 72 lata, czyli za trzy lata będzie zmuszony złożyć rezygnację. Będzie to więc metropolita, a zarazem prymas przejściowy, bardziej piastujący swój urząd niż rozwiązujący bieżące problemy. Nie negując wielu zalet nuncjusza, trzeba też przypomnieć, że popełnił kilka poważnych błędów natury personalnej. Po pierwsze, do końca faworyzował swojego bliskiego przyjaciela z Watykanu, ks. Juliusza Paetza, który ze względu na powszechnie znane problemy nigdy biskupem nie powinien zostać. Co więcej, nie reagował na sygnały ostrzegawcze, które docierały najpierw z Łomży, a później z Poznania. O sprawie tej Jan Paweł II dowiedział się więc nie z raportów swojego przedstawiciela w Polsce, lecz z listu wręczonego na prywatnym spotkaniu przez Wandę Półtawską. Po drugie, abp Kowalczyk faworyzował także abp. Stanisława Wielgusa, ponownie bagatelizując inne sygnały ostrzegawcze, napływające tym razem z Instytutu Pamięci Narodowej, co skończyło się potężnym kryzysem w archidiecezji warszawskiej.
Po trzecie, w swoich działaniach był zawsze zwolennikiem “sojuszu ołtarza z tronem”. Zaprzyjaźniał się przy tym bardzo łatwo z wieloma dygnitarzami państwowymi, zwłaszcza za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Dla obecnego obozu rządzącego ta nominacja jest więc dobrą wiadomością. Podobnie jak dla Episkopatu Polski, gdzie zostaną utrwalone wpływy byłych urzędników watykańskich, tworzących zgraną grupę, którzy zabiegając o poszczególne urzędy w Polsce, obsadzili najważniejsze archidiecezje. Dla przykładu można wymienić Gdańsk i Kraków. A dzieje się to w sytuacji, gdy Kościół polski potrzebuje nie utrwalania urzędniczych schematów, lecz nowego, ożywczego spojrzenia na wiele trudnych praw. Od tego bowiem zależy jego przyszłość. Ale w całej tej sprawie jest jedna dobra wiadomość. Nowym nuncjuszem w Warszawie będzie już niedługo obywatel obcego państwa, który jako człowiek wolny od koleżeńskich układów spojrzy na problemy Kościoła polskiego bardziej obiektywnym okiem niż jego poprzednik.
Jeżeli mowa o Episkopacie Polskim, to warto odnotować sprawę bp. Kazimierza Ryczana z Kielc, którego za homilię z 3 maja zaatakowało środowisko “Gazety Wybiórczej”. W jego obronie stanęły jednak liczne środowiska, m.in. Klub Inteligencji Katolickiej, NSZZ “Solidarność”, Akcja Katolicka, Światowy Związek Żołnierzy AK oraz osoby prywatne. W jednym z listów otwartych można przeczytać: “Stwierdzamy, że ks. bp Kazimierz Ryczan powiedział (…) dokładnie to, co my, wierni i obywatele Rzeczypospolitej czujemy (…). Cieszymy się, że na czele Kościoła kieleckiego stoi kolejny wielki Polak i patriota, J.E. ks. bp Kazimierz Ryczan”. Ta obrona to dobry sygnał na przyszłość.
Na koniec smutna informacja. W wieku 74 lat zmarł Andrzej Dinter, członek Rady Fundacji im. Brata Alberta. Psycholog, wieloletni wolontariusz domów dla niepełnosprawnych w Łodzi i Chorzeszowie k. Łasku. Pracownicy Fundacji napisali o Zmarłym: “Służył swoją pomocą i radą w każdej sytuacji. Nie liczył czasu i nie patrzył, ile za to otrzyma. Zawsze chętny i gotowy do działania, aby podopiecznym było lepiej, by czuli się bezpieczni i żyli godniej. Wspierał nas jak nikt, tu w Łodzi w sprawach Fundacji i naszych dzieciaków. Przez te lata zaprzyjaźniliśmy się. Czujemy się, jakbyśmy stracił kawałeczek siebie i kawałek Fundacji”.
ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski,
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
6. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani,
Nadal powinniśmy podtrzymywać bardzo dobre stosunki z Węgrami. W 1939 roku Wegrzy nie wyrazili zgody na przemarsz wojsk Hitlera, tak by mogły uderzyc z południa na Polskę.
Polak Węgier dwa bratanki.....
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
7. To św Stanisław zasługuje na swoją świętość, kult czy nie?
Jak uważacie? Zawsze to wywołuje kontrowersje, ale też są łowcy demitologizacji świętych i atakują systematycznie każdego rzekomo "racjonalnie". To nie jest przypadkowa kampania. Kij ma dwa końce, kto naprawdę nami manipuluje w tej sprawie? Co napisze circ? Chyba mnie spali na stosie :) przynajmniej.
Strona kościelno-katolika uważa nadal jak najbardziej że tak, należy św Stanisława czcić (w tym sam Jan Paweł II kiedy pełnił misję kapłańską w PRL), a wielu być może całkiem sensownych Polaków powątpiewa w to od dobrych 100 lat.
Nie mam zdania na ten temat ostatecznego, bo nie znam fundamentalnych faktów, ludzie tu piszą "uczone" rozprawy w oparciu o nikłe przesłanki, mizerne cytaty, nikt ich nie zna w całości.
Jednak nawet za zdradę... takiej kary nie powinno być na biskupie wykonywanej (wystarczyło ją orzec i banicja) choćby w geopolitycznej przewidywalności konsekwencji tego zdarzenia niezależnie od racji. Dobro Polski było tu najważniejsze, wspólne dobro. Następca króla był jaki był, zatem lepiej byłoby za dalszego panowania Bolesława Śmiałego.
Nie wiemy czy była zdrada, a jeżeli była, to jakiego zakresu-kalibru, nigdy tego nie rozwikłamy ostatecznie. To był jednak jakiś omen, później nastąpiła podatność na trendy reformacji duchowieństwa także, Kościół w Rzymie nigdy nie rozumiał dlaczego tak chcemy mieć swoje, polskie duchowieństwo, dlaczego nie chcemy Niemców... W końcu masoneria zaczęła ryć, werbować, targowica ze zdrajcą biskupem, jurgieltnicy tak wysokiego szczebla mający przecież majątek. Oni byli chyba CZYMŚ szantażowani i kwit był tylko rodzaje smyczy, wędzidła do prowadzenia przez obcą agenturę czy to pruską, czy inną, czy samych masonów.
Czy zdrady, sprzeniewierzenie się interesom polskiej racji stanu, interesu narodowego, wierności wartościom i kanonowi katolickiemu u polskich biskupów skończyły się w XX i XXI wieku? Chciałbym w to wierzyć, ale wiemy że w PRL wielu zwerbowano, innych złamano mając na nich jakieś haki, odbierając paszporty itd
A teraz? Co od dekad wygaduje, wyprawia, co robił w Fundacji Batorego u Sorosa np emerytowany biskup michnikowszczyzny (ostatnio trochę niekiedy niejednoznaczny, zbuntowany, może przed śmiercią chce się trochę zrehabilitować) niejaki Pieronek, niegdyś niesłychanie wpływowy w Episkopacie? Dlaczego nie został nigdy publicznie ochrzaniony przez kolejnego już Papieża i nasze gremium Episkopatu, czy Szacownych Biskupów, którzy nie mają nic na sumieniu, więc niejako mogą delikatnie rzucić kamyczkiem w czarną owcę spośród stadka białych owieczek?
Nowym patronem Polski będzie prędzej czy później św Jan Paweł II, kiedy zostanie ŚWIĘTYM, a zostanie nim na pewno. Tu nie będzie kontrowersji właściwie żadnych. Mamy nowego patrona Polski, trochę cierpliwości i stanie się zadość formalnościom. Właściwie dla nas już jest kimś wyjątkowym i bez "formalnego dekretu" o świętości.
Cóż nam zostawił zasłużony (bądź nie całkiem) biskup Stanisław poza swym narosłym megamitem narodowym słabnącym w XX wieku obfitującym w takie czyny jak św Maksymiliana Marii Kolbego? Gdzie przekaz patriotyczny na miarę ks Piotra Skargi dla Polski. Od czasów pierwszych Piastów wielu zginęło za wiarę, za Polskę, także księży i biskupów 10 kwietnia 2010. Nie będą za to kanonizowani, a odpowiedzialnym za zbrodnię włos nie spadnie z głowy. To dopiero skandal. Król zapłacił za zbrodnię, kara była, mamy przebaczać w takich sytuacjach, przecież to była zbrodnia oprycha recydywisty, którego szanse na poprawę są bliskie zera absolutnego. To był Król Polski! Niejeden nasz król zresztą zlecał czyny okropne, w tym wobec własnej rodziny, braci pretendentów do tronu, konkurentów ewentualnych jakby co... To były tamte realia jakże podobne do wydarzeń po 10 kwietnia 2010.
Bardziej stoję po stronie króla ze względu na konsekwencje dla Polski jakie to spowodowało, ale też staram się o umiarkowanie w krytyce Świętego, bo co jeżeli się mylimy i krzywdzimy biskupa? Taka opcja jest i będzie, jest nieweryfikowalna, dobrze napisano - zostawić to ciszy, dostojnemu przemilczeniu, Bóg wie jak było. Niemniej ówczesny Kościół wręcz "musiał" go kanonizować, to był niejako "zły przykład", mogłoby zachęcać innych władców do rozprawiania się z opozycją w duchowieństwie tak wpływowym wtedy, kluczowym w sprawowaniu świeckiej władzy, panowaniu nad poddanymi. Chodziło o ograniczenie liczby takich zajść, o miarkowanie się władców, możnych, o szacunek dla instytucji i osób Kościoła. Kanonizacja jest zatem dosyć polityczna.
Na pewno nie było obcięcia członków przy ołtarzu, w to nigdy nie uwierzę. Tego nie zrobiłby polski król nawet w "gniewie". Był wyrok i ktoś go wykonał w odpowiednim miejscu, zapewne to wierni ludzie króla, a nie zwykły kat z gminu.
marekkajdas.nowyekran.pl
8. Pan Marek Kajdas,
Szanowny Panie,
Gall Anonim, wszystkie prawdy zawarł w swojej kronice. Dziś dostępnej dla każdego bo jest tłumaczenie polskie. Dobre.
Z jednej strony mieliśmy księdza Prałata Henryka Jankowskiego, dziś już świętej pamięci. Mamy jeszcze księdza Isakowicza Zaleskiego, który u Anny Dymnej zajmuje się duszpasterstwem niepełnosprawnych.
Są tacy, którzy chętnie księdza Isakowicza by wysłali na misję do Afryki albo Indii.
Ukłony
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. Szanowny Panie Michale
Szanowny Panie Michale
Smutki w umysłach się kręcą
Bo oszuści wiarą w Boga nęcą
Pod płaszczem fałszu i obłudy
Ale niektórzy są z Ruskiej Budy
Więc skutek jest przewidywalny
Będą jak ten słup teatralny
Stać bez życia, w ramie
Każdy afisz będzie jako znamię
Pozdrawiam
10. Pan Jacek Mruk,
Szanowny Panie Jacku,
Pięknie , przepięknie !
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
11. Panie Michale :)
wiele lat temu,gdy spacerowałam ulicami Budapesztu,ze wzruszeniem patrzyłam na mury
na ktorych Węgrzy zachowali dla potomnych,rany po kulach.....słynny zryw braci węgierskich
juz po wojnie
byłam pod Radiem i na wzgorzu,gdzie stary Kosciół ma prog drewniany,
wydeptany przez nogi wiernych
od wiekow.........
patrzyłam wieczorem na miasto i wciąz widziałam te rany..........na murach.....
bardziej przemawiały,niz liczne opowiesci.........
Wegrzy, to prawdziwi nasi przyjaciele ,ale i my/nie rząd tuskowy/ tez ich zawsze kochalismy
pamietam jak rozpaczali Rodzice,gdy krew się polała na budapesztanskiej ulicy.........
my,moglismy wtedy dać im wtedy jedno,naszą krew...........UTKWIŁO mi to dziwnie w pamięci
a teraz
po dramacie Smolenskim,pierwsi uczcili Pamięć Prezydenta i Pozostałych OFIAR
niestety, nasze ministerstwo nie raczyło nikogo
wysłać na TĄ uroczystość..............
poczucie winy,czy obrzydliwa buta..........siermięznych "władcow"?
podobnie było po zwycięstwie nad bolszewikami,to i wtedy pierwsi Wegrzy uczcili Nasze Zwycięstwo,
w ktorymś z Przewodnikow Katolickich z 1930 roku,jest piękna fotografia i artykuł........
pozdr :)
gość z drogi
12. Panie Michale :)
re Księdza Isakiewicza,powinnismy byc dumni z takiego Kapłana.......
zgadzam się z Panem,ze piękna TOpostac...........łzy w oczach mam,gdy przypomne sobie jak
pięknie mowi o Polsce,
Najjasniejsza Rzeczpospolita Polska
pozdr
gość z drogi
13. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Ksiądz Isakowicz Zalewski jest wzorem kapłana. Kapłana bitego, torturowanego za komuny.
Dziś za mówienie prawdy o komunie nie zawsze jest dobrze rozumiany i obrażany.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
14. Pani Gosc z Domu,
Szanowna Pani Zofio,
Wiele razy byłem na Węgrzech i zawsze spotykałem się z wdzięcznością i przychylnością. Kiedyś powiedziałem komuś , ze jestem z Poznania. Ach tak, to wy Poznaniacy przysyłaliście nam krew w czasie naszego Powstania
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
15. Panie Michale :)
a jednak.........:))))))))))))pamiętają.....
pozdr
gość z drogi
16. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Polak , Węgier
Dwa Bratanki.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
17. Panie Michale :)
Pamietamy............
wszystkiego najlepszego w pierwszym Dniu Nowego Roku i naszym BRATANKOM,rowniez.....:)
gość z drogi
18. Pani Gość z Drogi,
Szanowna Pani Zofio,
Bardzo mi miło,
Życzę Państwu miłego wypoczynku.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz