Czystki w TVP a kryteria
Sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu. Ludzką cechą jest reagowanie na skutki, połączone z ignorowaniem widocznych wcześniej symptomów zbliżającej się choroby. Dlatego nie zwalniamy tempa, gdy lekko boli głowa, by wylądować na izbie przyjęć ze stanem przedzawałowym.
Tak, Kłopotowski ma rację apelując o wsparcie dla zachowania w telewizji publicznej publicystycznego programu Pospieszalskiego. Zgadzam się, że usuwanie takich programów sprzyja przywracaniu istniejącej przez cały PRL nierównowagi w prezentowanych poglądach. Szkoda, że nie udało się zatrzymać tego procesu o świcie, bo teraz, o zmierzchu, możemy wyrazić jedynie zdanie odrębne.
Opinia publiczna ma niestety najmniejszy wpływ na ramówkę i decyzje kierownictwa telewizji PUBLICZNEJ. To smutny fakt. Kierownictwo Dziennika TVP zostało zmienione nie z powodu spadku oglądalności przecież, co początkowo sugerowano. Także nie z tego powodu zdjęto przecież programy Ziemkiewicza, Wildsteina czy Misję Specjalną. Czy gdzieś można zobaczyć upublicznione raporty z badania oglądalności tych programów? Ja nie znalazłem.
Zarzuty stronniczości i nierównomiernego doboru dyskutantów są, wobec istnienia w tej samej telewizji publicznej publicystyki Lisa czy Żakowskiego, absurdalne. Są absurdalne w stopniu porównywalnym do, praktykowanego w latach 80-tych przez Urbana i spółkę, nazywania działaczy solidarnościowych terrorystami (o czym przypomniał ostatnio w swoim „wykładzie” w Fundacji Marshalla Prezydent Komorowski).
Zdaję sobie sprawę, że nie da się wszystkiego zapisać i uregulować paragrafami. Zawsze będzie margines swobody w biurokratycznej strukturze pozostawiający możliwość zachowania człowieczeństwa. Dlatego domagajmy się upublicznienia wszelkich informacji mających wpływ na decyzje w instytucji publicznej. Przyłóżmy do tego obiektywną miarkę i oceniajmy trafność i adekwatność decyzji urzędników państwowych do przyjętych kryteriów.
Instytucje kontrolne jak REM czy KRRiT to fikcja w pełnej krasie. Ich działania są równie daleko od zapisanych prawem celów jak raport MAK. Dlatego my, publiczność, musimy przejąć na siebie funkcje kontrolne i demaskować hipokryzję, byśmy mogli kiedyś mieszkać we własnym domu. Teraz jest trudny czas, ale ciągle wierzę, że przyjdzie kiedyś moment, gdy nie będzie miejsca w PUBLICZNEJ przestrzeni dla tych, którzy kłamstwami bezczelnie plują w twarz publiczności. Gdy herbertowskie „tak-tak, nie-nie” odzyska znaczenie.
Idealistyczne? Pewnie że idealistyczne. Ale warto nie zapominać, że Polska „jak lawa, z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa, lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi; plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi”...
- igorczajka - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Instytucje kontrolne jak REM czy KRRiT to fikcja w pełnej krasie
najlepsze w tym wszystkim, to wrzask od Waszyngtonu po Brukselę o "cenzurze Orbana" i straszenie Węgrów "olaniem" ich prezydentury w UE.
Tradycyjne, bolszewickie zakłamanie - u siebie nie widzą pod nosem, u innych napompują do granic absurdu. W Polsce jest jednopartyjność, PO ma większość konstytucyjną po zdradzie kluzikowców i nikogo to ani nie dziwi, ani nie niepokoi.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Maryla
Podpisuję się pod Twoim komentarzem oburącz ;-)))))