Wśród ostatnich notek poświęconych tragedii smoleńskiej pokazał się wpis WIEWIORVALDI zawierający m. in. takie oto z pozoru „niewinne” stwierdzenie:

„Paru blogerow zwrocilo uwage na jeden bardzo wazny szczegol. Otoz na zdjeciu wraku z dnia katastrofy na kolach podwozia nie widac zadnych swiezych sladow ziemi”.

A w komentarzach pojawia się następująca uwaga autora:

„A do komisji Macierewicza mam ograniczone zaufanie. Dalej nie jest wiadomo, czy wiedzielio o sensacyjnym stwioerdzeniu pani Zuzanny Kurtyki w sprawie sekcji zwlok, oraz czy Jaroslaw Kaczynski podzielil sie z komisja swoimi watpliwosciami na temat ciala swojego brata, Lecha Kaczynskiego”


Gdybym był rosyjskim agentem wpływu i zastanawiał się, jak powiększyć szum dezinformacyjny, a jednocześnie podważyć zaufanie do Macierewicza i Kaczyńskiego osób wciąż jeszcze niezmanipulowanych przez media to starałbym się przemycać dokładnie takie sugestie jak w cytowanych zdaniach. Wpis WIEWIORVALDI z tego punktu widzenia jest wzorowy. Agent wpływu musi przede wszystkim uwiarygodnić się wobec zwolenników sił zwalczanych przez swoich zleceniodawców. Najłatwiej za pomocą stwierdzeń tyleż radykalnych co dla obiektu manipulacji niepodważalnych. Temu celowi służy większa część wpisu i komentarzy WIEWIORVALDI. Na tak przygotowany grunt wstawiamy w proporcji nie większej niż 1:10 przekaz zatruwający. W tym przypadku chodzi o
(i) zdeprecjonowanie dociekań podważających oficjalną wersję głoszącą o odwróceniu samolotu i
(ii) podważenie zaufania do ministra Macierewicza i premiera Kaczyńskiego.

Mediom udało się zrobić z Macierewicza i Kaczyńskiego Emanueli Goldsteinów dla co najmniej jednej trzeciej Polaków, przerobienie pozostałych jest sprawą kluczową po tym, jak "niefortunnym" zbiegiem okoliczności nie wsiedli do samolotu, choć mieli wsiąść.

Dla komanda Putina są dziś najpoważniejszą przeszkodą w imperialnych zapędach co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze tworzą krystalit odrodzenia Polski, czyli drugiej fali rewolucji solidarnościowej, która tym razem, można się spodziewać, nie będzie już tak wyrozumiała dla zdrajców. Zmiecie z życia publicznego nie tylko rosyjską agenturę, rosyjską agenturę wpływu, jawnych i tajnych współpracowników, ale także przywróci Polsce prawo i sprawiedliwość, tropiąc mafijne powiązania i fortuny powstałe w niewyjaśnionych okolicznościach ludzi ubekistanu zwanego dla zmylenia III RP (na Kremlu nazwa ta musi budzić ogólną wesołość podobnie jak kiedyś Związek Patriotów Polskich).

Po drugie, zastanówmy się jak poszłoby z dalszym powiększeniem wpływów rosyjskich i zamieceniem zbrodni smoleńskiej pod dywan, gdyby nie było tych dwóch wielkich mężów stanu, Antoniego Macierewicza i Jarosława Kaczyńskiego. Agentura wpływu nie miałaby trudności ze zdeprecjonowaniem kogokolwiek, skoro tak skutecznie czyni to w przypadku osób z tak pięknymi kartami w historii walki z komunizmem i budowy wolnej Polski, posiadających tak dużą wiedzę o systemie zniewolenia i doświadczenie w walce z nim, tak prawych ludzi o tak dużej kulturze i tak charyzmatycznych przywódców.

Jedna jeszcze uwaga. Jest mało prawdopodobne by WIEWIORVALDI był świadomym agentem wpływu. Łamałoby to podstawową zasadę działania agenta wpływu: działanie poprzez figuranta/ów. Optymalne z punktu widzenia skuteczności jest „inspirowanie” jakiegoś niedużego środowiska. Ważne, żeby przyjęło podane trutki. Własna inwencja figurantów co do pozostałych elementów dezinformacji służących uwiarygodnieniu trutki jest jak najbardziej wskazana. Daje satysfakcje figurantom i jednocześnie wzmacnia siłę przekazu.