Czy Wajda dostanie kasę z PISF na kłamstwo historyczne? SPRZECIW !!
Wajda chce zafałszować najnowszą historię Polski. Jeżeli zrobi to za własne pieniądze - jego sprawa, jeżeli za pieniądze podatników - PROTESTUJĘ !
W tygodniku "Newsweek" Andrzej Wajda" opowiada Magdalenie Rigamonti o swoim nowym filmie, którego bohaterem będzie Lech Wałęsa. Akcja filmu - do którego zdjęcia mają ruszyć wiosną - rozpocznie się 14 sierpnia, w dniu rozpoczęcia strajku w stoczni:
Lech wychodzi z domu. Syreny wołają robotników, a Lech się spóźnia. Potem przychodzi, podejmuje decyzje, a strajk, który był strajkiem płacowym, przemienia się w strajk solidarnościowy.
Wajda chce doprowadzić akcję do Okrągłego Stołu.
Przy tym stole Solidarność zrealizowała swoją ideę pokojowego rozwiązania trudnej sytuacji. Proszę spojrzeć na naszą historię – prawie wszystkie powstania były krwawe i zakończyły się klęską. Tylko Okrągły Stół był zwycięstwem i to jest dzieło Lecha. Film chcę skończyć sceną, kiedy 15 listopada 1989 roku polski robotnik staje przed amerykańskim Kongresem i mówi: „My, naród polski...".
Reżyser zamierza również pokazać zachowanie Wałęsy w Arłamowie, gdzie był internowany. Jak mówi, "przecież gdyby wszedł w jakiekolwiek układy z władzą, wszystko by się inaczej potoczyło. On trwał przy swoim, był konsekwentny, nieugięty i to nas uratowało".
Pytany o wątek współpracy z SB, Wajda odpowiada:
O tym też będzie. Jest o tym przecież również w tym, co Wałęsa pisał o sobie. Chciałbym, żeby nasza młodzież, nasze społeczeństwo odrzuciło tę niepotrzebną, sfabrykowaną interpretację historii najnowszej.
http://www.wpolityce.pl/view/5391/Wajda_o_Walesie_jako_TW__Bolku____Chcialbym__zeby_nasza_mlodziez_odrzucila_te_niepotrzebna__sfabrykowana_interpretacje_historii_.html
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. Wajda ma dośc swojej kasy
12 czerwca Andrzej Wajda otrzymał Nagrodę Państwową Federacji Rosyjskiej za zasługi na rzecz walki o prawa człowieka. To taki ruski odpowiednik pokojowej Nagrody Nobla. W Moskwie odebrał nagrodę i czek na ok. 200 tys. dolarów.
W czasie ostatniej gospodarskiej wizyty w pałacu namiestnika Miedwiediew dał Wajdzie Order Przyjaźni, jedno z najwyższych odznaczeń państwowych Federacji Rosyjskiej.
15 grudnia Wajda w Warszawie odebrał tytuł doktorat honoris causa Białoruskiej Akademii Sztuk Pięknych w Mińsku. Białorusini małpują Rosjan i też docenili Andrieja.
A najciekawsza informacja jest taka, że PISF wycofał się z dotacji do filmu dokumentalnego Macieja Jaszczaka o operatorze Jerzym Lipmanie, autorze zdjęć do takich klasyków jak „Kanał”, „Zezowate szczęście”, „Nóż w wodzie”, bo okazało się że Lipman donosił na kolegów, a twórca filmu nie ma zamiaru tego ukrywac w swoim filmie.
Trzeba mu więc zabrac dotację, będzie jak znalazł dla Wajdy, który do lustracji ma podejście własciwe...
http://www.newsweek.pl/artykuly/sekcje/polska/pisf-blokuje-film--bo-boi-...
2. @kazef
nie mogę się doczekać na raport NIK z kontroli w PISF - byłam dzisiaj na stranie NIK, ale jeszcze nic nie ma.
Swoją drogą - czeka nas kolejna , długa... korespondencja z PISF.
Pytanie o powód blokady dotacji z jednoczesnym pytaniem, czy jest wniosek Wajdy.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. @Marylo
Cos przegapiłem? Bo zdawało mi się, że NIK dopiero ma zamiar zajrzeć do PISF...
4. @kazef
NIK nam odpisał, że dopiero co zrobił kontrolę w PISF :
http://blogmedia24.pl/node/41743
CZEKAMY NA ZAPOWIADANY RAPORT. Ale NIK nie był w Ministerstwie.... jeszcze.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. A z tego wywiadu Wielkiego Reżysera
dla Newsweeka podoba mi się ten fragment:
"Lech Wałęsa jest niezwykłą postacią. Jego błyskotliwe odpowiedzi, jego zaskakujące zachowanie... Chciałbym to mieć w filmie. (...) Co kogo obchodzi 'Bolek' – to jest folklor, lokalne spory i nic więcej."
6. Wieczyński o audycie w PISF:
Wieczyński o audycie w PISF: "Okazuje się, że istniała grupa producentów przez PISF uprzywilejowana"
"Teraz w samej Warszawie mamy więc sześć Państwowych Instytucji Kultury, które dublują swoje zadania".Nie było wielu informacji, które powinny być upublicznione
z automatu, bo dotyczyły gospodarowania publicznymi środkami. Tymczasem
one nie były publikowane, a wręcz były zatajane, albo informowanie
o nich przesuwane było w daleką przyszłość, co stawało się już
nieistotne dla bieżącej polityki. Tego typu mechanizmy wychodzą,
zobaczymy co będzie dalej
mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl reżyser Rafał Wieczyński, członek Rady PISF.
wPolityce.pl: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zleciło audyt w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Dlaczego?
Rafał Wieczyński: Ministerstwo musiało mieć jakieś powody, żeby ten audyt zarządzić. Zobaczymy, co z niego wyniknie.
Chociażby to, że przez lata PISF nie wspierało wielu ważnych patriotycznych produkcji, np. o tematyce dotyczącej Żołnierzy Wyklętych?
PISF
nie oddychał wszystkimi płucami środowiska, bardziej tym z lewej
strony. Ale to jest tylko jedna ze spraw. Druga może poważniejsza
kwestia, to brak transparentności. Nie było wielu informacji, które
powinny być upublicznione z automatu, bo dotyczyły gospodarowania
publicznymi środkami. Tymczasem one nie były publikowane, a wręcz były
zatajane, albo informowanie o nich przesuwane było w daleką przyszłość,
co stawało się już nieistotne dla bieżącej polityki. Tego typu
mechanizmy wychodzą, zobaczymy co będzie dalej.
To znaczy, że tych nieprawidłowości w PISF było znacznie więcej?
Okazuje się, że istniała grupa producentów przez PISF uprzywilejowana względem pozostałych. Przeciętnego uczestnika rynku musi uderzać szczególna pozycja istniejących od czasów PRL
tzw. studiów państwowych, których beneficjentami jest w rzeczywistości
garstka uprzywilejowanych twórców. Studia te otrzymały siedziby i cały
czas korzystają z dochodów uzyskiwanych z obrotu prawami do dorobku
filmowego całego okresu PRL, który jest dobrem narodowym. Ustawa o kinematografii, która tworzyła PISF,
jednocześnie nakazywała ich komercjalizację i z czasem prywatyzację,
aby tę nierówność zlikwidować. Proces ten został zatrzymany przez trick
formalny. Otóż za poprzednich rządów, dopisano tym studiom do statutu
działalność na polu edukacji i upowszechniania kultury filmowej. Teraz
w samej Warszawie mamy więc sześć Państwowych Instytucji Kultury, które
dublują swoje zadania. W praktyce jednak robią głównie to, co robiły
wcześniej, czyli produkują filmy, mając, jak pokazuje praktyka,
łatwiejszy dostęp do dotacji niż konkurujący z nimi producenci prywatni.
Oto przykład: średnio w roku do PISF składanych jest ok. 150 projektów fabularnych, z czego do 30 otrzymuje dofinansowanie z rekomendacji ekspertów. Czyli ok. 120 zostaje odrzuconych. Producenci składają często odwołania od tych decyzji. Według danych ze strony PISF
z tytułu odwołań w roku 2016 była dyrektor przyznała 18,6 mln zł. W tym
18,5 mln otrzymały owe studia i podmioty realizujące projekty osób
ściśle związanych z liderami tzw. samorządu środowiska. Tylko jeden
producent nie związany z „establishmentem” otrzymał z odwołania
dofinansowanie w wysokości 0,1 mln zł. Tymczasem mamy całe nowe
pokolenie producentów i twórców, którzy chcieliby być traktowani
na równych prawach. To są rzeczy, które mogą budzić zaniepokojenie
i wymagają na pewno sprawdzenia.
Od tej pory PISF ma rozdzielać pieniądze bardziej sprawiedliwie? Wdrożone zostaną nowe mechanizmy?
Tu,
jeśli chodzi o wyrównanie szans, jest np. całe środowisko, które
skupione jest wokół Festiwalu „Niezłomni, Niepokorni, Wyklęci” Arka
Gołębiewskiego. Jest cały nurt twórczości tożsamościowej, który do tej
pory funkcjonował właściwie poza obiegiem PISF.
Rocznie takich dokumentów robi się ok. 120-150 i to za grosze,
bo średni budżet takich filmów to 20-50 tys. zł. Tymczasem średni budżet
dokumentu w Instytucie, to ok. 300 tys. zł. Trzeba więc dążyć do tego,
żeby całe środowisko było traktowane jako jedno. Należy też uwzględnić
fakt, że interesariuszami kinematografii nie są jedynie filmowcy, lecz
cała społeczność widzów. PISF nie jest bowiem tylko domeną filmowców, ale należy do społeczeństwa.
Pojawiły się informacje, że chce Pan startować do konkursu na dyrektora PISF. To prawda?
Nie. Opowieści, że jestem jednym z kandydatów na dyrektora PISF
nie są prawdą. W ogóle nie zamierzam startować do konkursu. Co istotne,
zaproszenie do komisji konkursowej zostało skierowane szeroko, jest
otwarte na różne środowiska, a nie do kilku wybranych organizacji jak
było wcześniej. I to jest zmiana jakościowa, bo w poprzednich latach
zarządy kilku organizacji wyznaczały swoich kandydatów i wszystko
odbywało się w pewnym zamkniętym kręgu. W tej chwili mamy do czynienia
z rzeczywistym konkursem, nikt nie wie z góry kto wygra. (...)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl