Śladami trzech wieszczów

avatar użytkownika yuhma

Trzej wieszczowie − tak zwykło się nazywać Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego. Ale termin ten od dawna umiera, odchodzi po cichu w niebyt jak staruszek, który nie ma już sił do życia. Można bez wielkiego ryzyka stwierdzić, że dzieje się tak, ponieważ od samego początku sformułowanie "trzej wieszczowie" było mocno nietrafne, naciągane i nieprawdziwe.

 

 

Jeśli tytuł wieszcz zrozumiemy dosłownie jako "prorok, ktoś, kto widzi przyszłość", to nie zasłużył na niego Słowacki, bo wszystkie jego przepowiednie minęły się z rzeczywistością (chyba że ktoś bardzo chce wierzyć, iż pisząc "Pośród niesnasków Pan Bóg uderza", Słowacki myślał o Janie Pawle II).

Jeśli uznamy, że wieszcz oznacza po prostu wielkiego poetę, to nie był nim niewątpliwie Krasiński, które swe jedyne wielkie dzieło napisał na początku twórczej drogi i nigdy już podobnego poziomu nie osiągnął. Jakby faktycznie miał widzenie...

Ale wieszcz oznacza dużo więcej niż tylko poeta czy nawet prorok. Jest to prorok-poeta, a zarazem przewodnik i nauczyciel. Nie tylko składa pieśni, nie tylko odsłania nimi mroki przyszłości czy przeszłości. On przede wszystkim - wychowuje. Jego twórczość jest "Arką Przymierza między dawnymi a nowymi laty". Wieszcz prowadzi swój naród przez lata klęski jak Mojżesz Żydów przez Morze Czerwone.

Polska XIX wieku miała trzech takich poetów - przewodników. Im trzem w wielkiej mierze zawdzięczamy, że wciąż żyjemy, a z nam Ta, co nigdy nie umarła. Trudno powiedzieć, trudno w ogóle wyobrazić sobie Polskę bez tej trójcy. Jedno jest pewne - gdyby w ogóle istniała, wyglądałaby zupełnie inaczej.

Ta wielka trójka to (w kolejności chronologicznej): Fredro, Mickiewicz, Sienkiewicz. Oni ocalili naszą przeszłość i dali naszym przodkom oręż pamięci. Dzięki nim kolejne pokolenia Polaków zapadały na nieuleczalną chorobę patriotyzmu, beznadziejnie, bez wzajemności zakochiwały się w Nieistniejącej i przekazywały swe uczucia następcom.

Bez nich nas by nie było. Dzięki naszym przodkom jesteśmy. A oni byli dzięki wieszczom. O tym zamierzam opowiedzieć.

O Fredrze

O komediach Fredry

O Mickiewiczu

O "Dziadach"

O "Panu Tadeuszu"

O Sienkiewiczu

O Trylogii

14 komentarzy

avatar użytkownika Errata

1. yuhma

No ładnie,ładnie napisane o Fredrze!
Napisz może jak to było z zabalsamowaniem Fredry i jak komuniści po kawałku urywali dla przyjezdnych dziennikarzy z Polski!
Nie wiem jak się to skończyło ale czytałem pewna historie odwiedzin pewnej redaktorki kościoła w Rudkach niedaleko Lwowa,gdzie było zabalsamowane ciało Fredry!Czy dalej jest czy nie nigdzie już nic na ten temat nie czytałem!
Jak coś wiesz więcej na ten temat to napisz!

Ojczyzna nasza
(...)
Zima pokryła pola, lasy, skały,
Nad strumieniami zawisły kryształy;
Po srebrnych wstęgach przez białe doliny
Suną się sanie, jak szare godziny;
Liszka na słońcu czerni się z daleka,
Gromada ptasząt pod strzechę ucieka,
A dym w słup bije, w obłok się rozprasza…
To Polska!… Polska!… To Ojczyzna nasza!

Dworek przy drodze, na słupach wystawa,
Wrota otworem, na dziedzińcu trawa,
Studnia z żurawiem, gołębnik przy stronie,
Za gumnem w kwiecie bielą się jabłonie;
Krzyczy na słotę paw w stercie schowany,
A na lamusie klekocą bociany,
Gospodarz wita, do domu zaprasza -
To Polska!.. Polska!… To Ojczyzna nasza!
(...)

Moj ulubiony wiersz,który czytam z uśmiechem na ustach ;))

Omyłka nad Dunajcem

Słuchaj, hej, mopan głemboki ten woda? -
Wołał gdzieś Niemiec na chłopa z daleka. -
Jak się nazywa? – Chłop odrzekł: – Dunajce.
A na to Niemiec: – Nu, kiedy po jajce,
To bardzo niemiło, panie Załusku,
Ale ja przejdziem ganz pomaluśku. -

Poprawił mycki, fajkę wyjął z gęby,
Porczęta spuścił, koszule wziął w zęby
I hul na wodę! Plusnęło,
Bełknęło,
Pionowo
W dół głową
Poszło Niemczysko! jak kamień na morze!
Szkoda! bo jeden. – By wszyscy, daj Boże!

Ostatnio zmieniony przez Errata o czw., 23/12/2010 - 11:16.

Errata

avatar użytkownika barbarawitkowska

2. Yuhmo

czy mogłabym prosić z okazji Świąt o jeszcze trochę cierpliwości dla Słowackiego? Może czas jego przepowiedni jeszcze nie nadszedł? Proszę o to z wielkiej miłości dla Jego dzieła, szkoda , że odchodzi prawie w niebyt, bo moglibyśmy tyle się jeszcze od Niego nauczyć.I jeszcze prośba do belfra polonisty: czy mógłbyś jakoś przybliżyć główne założenia "Składu zasad", o których ostatnio Rymkiewicz? Czy to było na polskim, dlaczego to przegapiłam, czy byłam wtedy na wagarach? (jeżeli tak to są to jedyne wagary, których żałuję). Przysięgam, że doczytam zaraz po świętach, bo to wygląda na absolutną rewelację w skali swiatowej, ale ma razie przedświąteczne karpie, leszcze i kto wie co jeszcze, więc czasu brak. Jeżeli byś mógł na razie napisać jakiegoś bryka, to byłabym wdzięczna, bo inaczej chyba pęknę z ciekawości. Pozdrawiam i tradycyjnie życzę wszelkich łask bożych, a mniej tradycyjnie- żeby Mikołajowi rozerwał się worek z prezentami podczas przelotu nad twoim kominem.

avatar użytkownika Maryla

3. @yuhma

"Bez nich nas by nie było. Dzięki naszym przodkom jesteśmy. A oni byli dzięki wieszczom. "

Czekając na Odrodzenie się Miłości do Ojczyzny - przypominajmy naszych Wieszczy, oni budzą tę miłość. Dlatego zostali wygnani z programu pani hallowej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika yuhma

4. Errata

Przykro mi, nie wiem nic więcej. Pośmiertne losy materialne poetów to dla mnie terra incognita.

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika yuhma

5. Basiu

Jak łatwo się domyślić, wielbię Mickiewicza, w związku z czym nie cierpię Słowackiego. Nie to, że go nie lubię. Po prostu nie cierpię. Wkurza mnie i doprowadza do pasji. Mickiewicz go bezbłędnie scharakteryzował - jest piękny jak kościół bez Boga, jak francuskie katedry przerobione na muzea. Gdyby żył dzisiaj, byłby Niesiołowskim. Rozumiem, że można go kochać, ale ja nie potrafię.

"Skład zasad" to dekalog mickiewiczowskiego Legionu. Trudno to omawiać w szkole, bo niby na czym? Na religii? Wychowaniu obywatelskim? Rzecz faktycznie rewolucyjna, na tyle, że nikt jej nie przyjął. Trochę tak jak z tym starożytnym Grekiem, ktory wymyślił maszynę parową - za wcześnie było.

Skład zasad.
1. Duch chrześcijański, w wierze świętej katolickiej rzymskiej, jawiony czynami wolnymi.
2. Słowo Boże, w Ewangelii zwiastowane, prawem narodów, ojczystym i społecznym.
3. Kościół stróż Słowa.
4. Ojczyzna pole życia Słowu Bożemu na ziemi.
5. Duch polski Ewangelii sługa, ziemia polska ze swym społeczeństwem ciało. Polska zmartwychwstaje w ciele, w którym cierpiała i złożona została w grobie przed laty stu. Polska w osobie wolnej i niepodległej staje i Sławiańszczyźnie dłoń podaje.
6. W Polszcze wolność wszelkiemu wyznawaniu Boga, wszelkiemu obrzędowi i zborowi.
7. Słowo wolne, wolnie objawiane, z owoców przez prawo sądzone.
8. Wszelki z narodu jest obywatelem, wszelki obywatel równy w prawie i przed urzędami.
9. Wszelki urząd obieralny, wolnie dawany, wolnie brany.
10. Izrealowi, bratu starszemu, uszanowanie, braterstwo pomoc na drodze ku jego dobru wiecznemu i doczesnemu. Równe we wszystkim prawo.
11. Towarzyszce żywota, niewieście, braterstwo i obywatelstwo, równe we wszystkim prawo.
12. Każdemu Sławianinowi, zamieszkałemu w Polszcze, braterstwo, obywatelstwo, równe we wszystkim prawo.
13. Każdej rodzinie rola domowa pod opieką gminy. Każdej gminie rola gromadna pod opieką narodu.
14. Wszelka własność szanowana i nietykalnie pod straż urzędowi narodowemu oddana.
15. Pomoc polityczna, rodzinna, należna od Polski bratu Czechowi i ludom pobratymczym czeskim, bratu Rusowi i ludom ruskim. Pomoc chrześcijańska wszelkiemu narodowi jako bliźniemu.
Rzym, dnia 29 marca 1848 roku

Mało kto wie, że Legion Włoski Mickiewicza to najpoważniejsza i najbardziej udana polska inicjatywa w okresie Wiosny Ludów.

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika yuhma

6. Marylu

Pani Hall jest tylko kolejną z długiej kolejki urzędników. Gorzej, że większość nauczycieli jest na granicy "nowoczesności". W modzie jest papugowanie Gombrowicza.

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika barbarawitkowska

7. Yuhma

zdążyłam doczytać o Składzie zasad, może by tak nie komentować tylko po proetu przeczytać uczniom bez interpretacji, niech sami sobie interpretują? w polskiej szkole często zamiast podawac jakąś wiedzę w stanie czystym podaje się tóżne gotowe laurki, dlatego tak łatwo manipulować ludzkimi młodymi umysłami. Chyba czas z tym zerwać.
Mocne słowa o Słowackim, czy aby na pewno jedna fascynacja jest antytezą drugiej?

avatar użytkownika yuhma

8. Baśka

może by tak nie komentować tylko po proetu przeczytać uczniom bez interpretacji
Jaja sobie robisz :-)

Mocne słowa o Słowackim, czy aby na pewno jedna fascynacja jest antytezą drugiej?
W tym przypadku raczej tak. Naprawdę nie widzisz, że Slowacki to 100% leming? Taki Michnik XIX wieku, tylko na szczęście osamotniony?

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika barbarawitkowska

9. Yuhma

De gustibus non est disputandum, albo czytaliśmy inne teksty, ale nawet jeżeli nie mam racji to towarzystwo, które myliło się w tym samym temacie (Piłudski, Baczyński) mocno mi pochlebia. Pozdrowienia.

avatar użytkownika teresat

10. Yuhma

Dziękuję, pięknie przedstawione. Ja jeszcze tak od siebie, może się nie zgodzisz, ale uważam, że do grona tych znakomitych postaci powinniśmy jeszcze dodać Adama Asnyka. Nie wiem dlaczego tak rzadko wspominamy tego poetę, ktorego wiersze nic nie straciły na aktualności.
Przykladem niech będzie wiersz, hymn Polski Podziemnej.

Do Młodych
Adam Asnyk
Szukajcie prawdy jasnego płomienia!
Szukajcie nowych, nie odkrytych dróg...
Za każdym krokiem w tajniki stworzenia
Coraz się dusza ludzka rozprzestrzenia
I większym staje się Bóg!

Choć otrząśniecie kwiaty barwnych mitów,
Choć rozproszycie legendowy mrok,
Choć mgle urojeń zedrzecie z błękitów,
Ludziom niebiańskich nie zbraknie zachwytów,
Lecz dalej sięgnie ich wzrok.

Każda epoka ma swe własne cele
I zapomina o wczorajszych snach...
Nieście więc wiedzy pochodnie na czele
I nowy udział bierzcie w wieków dziele,
Przyszłości podnoście gmach!

Ale nie depczcie przeszłości ołtarzy,
Choć macie sami doskonalsze wznieść;
Na nich się jeszcze święty ogień żarzy
I miłość ludzka stoi tam na straży,
I wy winniście im cześć!

Ze światem, który w ciemność już zachodzi
Wraz z cała tęczą idealnych snów,
Prawdziwa mądrość niechaj was pogodzi,
I wasze gwiazdy, o zdobywcy młodzi,
W ciemności pogasną znów!

Wiersz, który nie stracił nic na aktualności.
Poniżej link do prawie całej Jego tworczości. Gorąco polecam.

http://asnyk.kulturalna.com/a-1246.html

Pozdrawiam serdecznie

------------------------

Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.

 

avatar użytkownika yuhma

11. Teresko

Asnyk to piekny poeta i człowiek, zarżnięty przez szkolną polonistykę. Ale do miana Wieszcza bardzo wiele mu brakuje.

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika teresat

12. yuhma

Z całym szacunkiem, ale pozostaniemy przy własnych zdaniach. Uważam, że Adam Asnyk jeszcze nie został odkryty i zrozumiany. Wierzę, że przyjdzie jeszcze Jego czas.

Pozdrawiam serdecznie

------------------------

Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.

 

avatar użytkownika yuhma

13. Teresko

No to mamy protokół rozbieżności :-)

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika teresat

14. Yuhma

Rozumię, że zapraszasz do stołu na negocjacje? :)))

Poeci do publiczności

Z pokorą nasze pochylamy głowy

Przed twoim sądem, o publiko gniewna!

Bo chociaż wyrok bezwzględnie surowy,

Jednak jest słusznym w gruncie, to rzecz pewna;

I przyznać musim, że nasz chór harfowy

I nasza nuta szpitalno-cerkiewna

Z całym przyborem schorzałej fantazji

Jest dziś najgorszym rodzajem inwazji.

Po zgasłych wieszczach w ręce słabe, drżące,

Wzięliśmy lutnie, w których pieśń czarowna

Spoczywa w tonów ubrana tysiące,

Boleścią całych pokoleń wymowna.

Smutno nam słyszeć te echa mdlejące,

Smutno nam wiedzieć, że ta moc cudowna,

Potrząsająca niegdyś ludzi tłumem

Niezrozumiałym stała się dziś szumem.

Straszno nam strun tych dotykać natchnionych,

Co się prężyły jako serca żywe,

Co miały siłę rozbudzać uśpionych

I smagać biczem umysły leniwe;

Straszno nam stanąć wobec tych zniknionych,

Rozrzucających piękności prawdziwe,

I pieśń podnosić wśród gawiedzi syków,

Pieśń przygnębionych wstydem niewolników.

Znamy swą niemoc, węża, co nas dławi

I opasuje w swe skręty potworne;

Znamy ten obłęd, co nas z wolna trawi

I z piersi dźwięki dobywa niesforne;

Wiemy, że śmieszni jesteśmy, choć łzawi,

I tak bezkształtni, jako mgły wieczorne,

Ale uznając wszystkie nasze winy,

Chcemy wam złego odsłonić przyczyny.

Jesteśmy dziećmi wieku bez miłości,

Wieku bez marzeń, złudzeń i zachwytu,

Obojętnego na widok piękności,

A więdnącego z nudy i przesytu,

Wieku, co wczesnej doczekał starości,

Sam podkopawszy prawa swego bytu,

Wieku, co siły strwonił i nadużył,

Nic nie postawił, chociaż wszystko zburzył.

Wzrośliśmy także wśród dziwnego świata,

Co się zapału i uniesień wstydzi,

Co każdym wzniosłym uczuciem pomiata,

I wszędzie szuka śmieszności i szydzi;

Bawi go jeszcze arlekińska szata,

Lecz ani kocha, ani nienawidzi!...

I to jest nasze największe przekleństwo:

Otaczające nas dziś społeczeństwo!

Jego bezduszna, chłodna atmosfera

Już od kolebki duszę nam otacza,

Dziewiczą barwę szyderstwem z niej ściera,

Żadnej świętości marzeń nie przebacza;

Nic więc dziwnego, że ogień zamiera,

Że się fantazja krzywi i wypacza,

Bo tam, gdzie w sercach bezmyślność i bierność,

Krzewić się może jedna tylko mierność.

Każda epoka, co ze swego łona

Wydała pieśni potężnej olbrzyma,

Nosiła wyższej idei znamiona,

Pewien wzór piękna mając przed oczyma,

I sama była miłością natchniona,

Drżąca jak lutnia, którą śpiewak trzyma,

I on dlatego wielkim być nie przestał,

Że miał słuchaczów serca za piedestał.

On zbierał tylko marzenia tęczowe,

Które duch ludu z piersi swej wysnuwał,

Tylko im polot dawał i wymowę,

Ujmował w kształty i w przyszłość posuwał;

Więc kiedy stworzył potężną budowę,

Każdy jej wielkość i prawdę odczuwał,

Bo znalazł wszystko tam ubrane w ciało,

Co w jego piersi niewyraźne tlało.

Potrzeba było młodzieńczego wieku,

Pełnego ognia, wrażeń i prostoty,

Wykarmionego na cudownym mleku,

Zbrojnego w wszystkie bohaterskie cnoty;

Potrzeba było, ażeby w człowieku

Wykwitła siła nadziemskiej istoty,

Co dumnym czynem w niebiosa się wdziera,

Ażeby wydać ślepego Homera!

Potrzeba było dla niego tych czasów,

W których lud cały w pieśni rozkochany

Słuchał jej chciwie wśród laurowych lasów

I uzupełniał wątek podsłuchany.

I kiedy z długich pokoleń zapasów

Snuł się poemat wielki, niezrównany.

I gdy bohater i twórca rapsodu

Zarówno byli chlubą dla narodu!...

I zawsze w wieków minionym pochodzie

Z duchem społeczeństw szli śpiewacy w parze;

Co zakwitało w ludzkości ogrodzie,

To pieśń na swoje przeniosła ołtarze.

Grek hołdujący jasnych bóstw urodzie

Znalazł swój liryzm pieszczony w Pindarze,

A ile ognia tlało w jego łonie,

Tyle rozkosznych brzmień w Anakreonie.

Tak samo znowu, gdy po nocy długiej

Świat się odmłodził wiarą i krwią nową,

Gdy barbarzyńskiej ciosami maczugi

Zgruchotał całą przeszłość posągową,

Kiedy cudownie odżył po raz drugi,

Z całą fantazją świeżą, silną, zdrową,

Zaraz zaświecił podwójnym brylantem,

Wdzięcznym Petrarką i surowym Dantem.

Szekspir, gdy stanął na dramatu szczycie,

Miał pod nogami wielką ludzi wrzawę,

Wybuchające namiętnością życie,

Wielkie gonitwy o miłość i sławę.

A Goethe zastał myśl ludzką w rozkwicie,

Po złote runo wolności wyprawę,

Żądzę ziszczenia ideałów szczytnych

I uwielbienie wzorów starożytnych.

Lecz dziś gdzie znaleźć jaki sztandar wielki,

Który by porwał małoduszne zgraje?

Wszechwładnej niegdyś cudów rodzicielki:

Młodzieńczej wiary - świat już nie wyznaje;

Nikt się nie zwraca do tej karmicielki,

Co sercom ludzkim wieczną młodość daje,

I nie zostało nic z anielskich wizji,

Prócz niedowiarstwa albo hipokryzji.

Piętrzą się jeszcze gotyckie świątynie

I wieżycami pną się między chmury,

I dym kadzideł jeszcze w niebo płynie,

I lud się modli zimny i ponury;

Lecz nad tym jękiem, co bez echa ginie,

Nie ulatuje anioł srebrnopióry

I w chore serca pociechy nie leje,

I chłód śmiertelny z ciemnej nawy wieje...

Zabrakło wiary, zabrakło płomienia,

Który ożywiał niegdyś mężów dawnych,

Zabrakło cudów, zbrakło pokolenia,

Co cud mieściło w piersiach w stal oprawnych;

Dzisiaj choć widzi m smutne poświęcenia,

Choć widzi m ludzi krwią swą marnotrawnych,

Przecież to wszystko tak marnie opada

Jak kwiat, któremu wnętrze robak zjada.

Miłość ojczyzny?... Ta dziś pustym dźwiękiem,

Co nie brzmi wcale albo brzmi szaleństwem;

Nasi mężowie śpiąc na łożu miękkiem,

Biją w dzwon trwogi przed niebezpieczeństwem,

Gdy kto ten wyraz powie z cichym jękiem,

I obrzucają swój naród przekleństwem

Za to, że śmiał się targnąć na kajdany

I drgnął na chwilę własną krwią oblany.

Miłość ojczyzny! To przedmiot zużyty

I pogrzebany z poległym rycerstwem,

Starannie w trumnie gwoździami przybity

I przytrzaśnięty pleśnią i szyderstwem,

A nad nim klęczy postać jezuity,

Co umarłego gorszy się kacerstwcm

I lud poucza, że modna pobożność -

Tę ziemską miłość uważa za zdrożność.

Miłość ojczyzny!... Staroświeckie tema

I rdzą grobowca zgryzione ze szczętem,

Zewsząd mu krzyczą wielkie anatema,

Pokryte słodkim świętoszków lamentem;

Więc żeby wznawiać rzeczy, których nie ma,

Trza być półgłówkiem albo też studentem

I z Don Kiszotem błądzić po manowcach,

By kruszyć kopie na spłoszonych owcach.

A dziś podobna marzeń wybujałość

Jest w naszym świecie wielce karygodną,

Nasze powagi widzą w tym zuchwałość,

Która być może w straszne skutki płodną;

Przyznają wtedy pieśni doskonałość,

Gdy jest jak oni bezbarwną i chłodną,

I tak strzyżoną, jakby ogród włoski,

Mając ucięte i myśli, i głoski.

Więc nie dziw, że nikt ręką swą nie sięga

Po ten skarb w lutni ukryty ojczystej;

Dla martwych widzów - martwa to potęga,

I może kruszyć tylko pierś lutnisty,

I stać zamkniętą, jak ta czarów księga,

Przez długie wieki w ciszy uroczystej,

Póki epoka nie nadejdzie nowa,

Godna odczytać jej cudowne słowa.

Cóż więcej znaleźć?... Sława?... tej nie mamy,

Wszyscy mniej więcej jesteśmy niesławni

I nosim znaczne na honorze plamy;

Pod każdym względem zawsze niepoprawni,

O czystą wielkość zwykle mało dbamy

I wtenczas właśnie jesteśmy zabawni,

Gdy się stroimy w kawałek łachmanu,

Co się nazywa dziś rozumem stanu.

Ten rozum stanu -wynalazek złoty!

Lepszy niż jaki płaszcz nieprzemakalny;

Pod nim bezpiecznie można szydzić z cnoty

I podkopywać przesąd idealny,

Można ojczyźnie różne czynić psoty

I łuk w nagrodę dostać tryumfalny,

Bo on zasłonić zdoła każdą sprzeczność,

Wszelki egoizm, wszelką niedorzeczność.

Istny talizman, który dobre wróżki

Roznoszą same jako płód krajowy

I polskiej szlachcie kładą pod poduszki,

A ta się naraz budząc z bólem głowy,

Na suchych wierzbach umie szczepić gruszki

I cycerońskiej nabiera wymowy.

Tak więc bez pracy, nauk i zachodu

Kraj się zapełnia gwiazdami narodu.

Przedmiot gotowy dla wieszczów przyszłości,

Będzie go można w gładkie rymy włożyć

I parafialne pozbierać wielkości,

I epopeję narodową stworzyć,

Co pozostanie Iliadą śmieszności;

Lecz my nie pragniem owej chwili dożyć

I wolim raczej na swych lutniach drzymać,

Niż próżny pęcherz powietrzem nadymać.

Cóż więc zostaje?... Pieśni erotyczne?

Ale i dla tych braknie w świecie wzorów,

Pogasły w piersiach ognie romantyczne,

Pełne świetności i pięknych kolorów,

A miłość cierpi suchoty chroniczne

I potrzebuje pomocy doktorów,

Co podtrzymują jej zbyt wątłe życie

Przez różnych środków drastycznych użycie.

Nasze anioły i nasze kobiety

Są w sentymenta ubrane po kostki,

Lubią poezję zajadać na wety

I lubią także bawić się w miłostki.

Któż by wyliczył ich wszystkie zalety?

Jednej im tylko brak jeszcze drobnostki -

Prawdy w uczuciu... Lecz to rzecz zbyteczna,

Niemodna dzisiaj - nawet niebezpieczna...

Tym, czym są teraz, nie wzniecą tej walki,

Co się toczyła koło murów Troi;

Żadna nie zginie z rąk swojej rywalki,

Żadna się losówJulietty nie boi,

Bo każda z wdziękiem norymberskiej lalki

W balowej sukni na wystawie stoi

I z pochyloną, rozmarzoną główką -

Czeka na kupca, co płaci gotówką.

A Romeowie nasi nowocześni -

Są jak z żurnalu wycięte figurki;

Tacy bezduszni, tacy bezcieleśni,

Że z nich zaledwie zostały tużurki,

Które do taktu salonowej pieśni

Skaczą kadryle, walce i mazurki,

Wzdychając przy tym od czasu do czasu

Do diamentów, gazy i atłasu.

Krew tam nie kipi purpurowym warem

I nie upiększa ciał swoim szkarłatem,

Zmysły namiętnym nie owiane czarem

Nie zakwitają egzaltacji kwiatem;

A to, co wschodzi, jest tak zwiędłem, starem,

Tak ariekińskiem i tak karłowatem,

Że może służyć na pastwę dewotkom,

Co się pobożnym poświęcają plotkom.

Ale dla pieśni nie ma tam oparcia:

Tyle tam ziarna, co w pustym orzechu.

Te straszne dzisiaj czułych serc rozdarcia

Na drugi tydzień goją się w pośpiechu;

Do tragicznego zanim przyjdzie starcia,

Cała tragedia kończy się na śmiechu,

Skąd i poezja nasza nosi znamię,

Że jest szyderczą, gdy uczuć nie kłamie.

Trudno wymagać, by na takiej roli

Wytrysła natchnień prawdziwych obfitość;

Trudno geniuszu żądać aureoli

Tu, gdzie się tuczy sama pospolitość,

I trudno miłość śpiewać wśród swawoli,

Co budzi tylko wzgardę albo litość.

Trudno, ach! żądać dziś Anakreona,

Kiedy świat cały na bezkrwistość kona...

Potrzeba śmiać się więc na równi z wami

I razem z wami nad przepaścią pląsać;

Potrzeba kryć się ze swoimi łzami

I z własnych uczuć głośno się natrząsać,

Karmić się co dzień skandalem, plotkami,

Różować twarze i przechodniów kąsać,

Wszystko szlachetne zdeptać, sponiewierać,

Potrzeba śmiać się... śmiać się i umierać...

Jeśli nas teraz potępić pragniecie,

Za nasze niemoc, nasze niedołęstwo,

Za rozrzucone poetyczne śmiecie,

Za skoszlawione pieśni czarnoksięstwo,

Godzim się na to... Potępcie, gdy chcecie;

Przy was jest słuszność, przy was jest zwycięstw

Lecz tę rozważcie smutną okoliczność:

Tacy poeci, jaka jest publiczność!

/Adam Asnyk/

Ps.: Już taką mam naturę, że pod prąd płynę, jak wszyscy krzyczeli "Solidarność" ja mówiłam, że coś mi tu trąci fałszem. Wtedy nazwano mnie po raz pierwszy Oszołomem i już zostało.

Pozdrawiam serdecznie

------------------------

Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.