Psy wojny politycznej

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder
Obecnie  jestem rolnikiem na nieużytkach, za to uroczych w swych górskich uroczyskach. Ale - jak to się mówi - z niejednego pieca chleb jadłem. Piec wykładania filozofii, piec dziennikarstwa, piec sprzedaży, piec negocjacji i szkoleń, piec zarządzania ludźmi - wypiekał akurat tyle chleba, żeby żyć skromnie, a czasami trochę lepiej niż skromnie. Było i tak, że dostałem wilczy bilet od prezesa jednej korporacji, kibola PO - za niesłuszne poglądy.

Złożyło się pechowo, bo  - po 13 latach przerwy - postanowiłem wrócić do pisania. Założyłem blog - niestety nie po linii i nie na bazie. I wyłapał to pan prezes, już faktycznie po dogadaniu się, co do warunków mojej pracy. Nie może być. Nie wierzyłem. Nepotyzm - to rozumiem, ale zakaz pracy za poglądy? Tak, to jest Polska, panie Tusk i Komorowski, Wasza Polska owinięta w bibułę frazesów.

Dla weterana sztuki dziennikarskiej i redaktorskiej, ze sporym doświadczeniem w zarządzaniu,  nie pozostaje we współczesnej Polsce nic innego niż pisanie bloga. Pisać zacząłem pół roku temu na Salonie 24. Dla zabawy, zrazu dość niemrawo - z planem, że jak poukładam sobie to i owo, to rozkręcę się wokół kilku tematów, głównie gospodarczych. Ale poległem, zanim się rozkręciłem. Najpierw pierwszy ban - dosłownie za nic, czyli za kilka ciepłych słów w obronie Koleżanki zbanowanej blogerki. Ani to było krytyczne, ani niepoprawne politycznie, ale wyrok brzmiał: ban na jeden miesiąc. Bez możliwości odwołania. Inkwizycja salonu spuściła gilotynę. Po powrocie z karceru wyzerowałem bloga i napisałem kilkanaście kolejnych notek oraz dwa listy do Igora Jankego. Cisza. Janke odpisał dwa zdania, że sprawdzi i - oczywiście mnie olał.

Na skasowanie bloga nie czekałem już długo. Wystarczyła jedna notka niepoprawna politycznie i ostra względem polityków z podkarpackiej piaskownicy. Wstaję rano, bloga nie ma. I wówczas  autentycznie się roześmiałem. Zrozumiałem bowiem, że - o ile znajdę na to czas - powinienem pisać, gdyż pozyskałem sobie wielbicieli i fanów pośród adminów Salonu.

No te typy działają anonimowo, ale dobór cenzorów został dokonany przez właścicieli portalu świadomie. Według klucza, który ma zamykać drzwi dla niepoprawnych politycznie dziennikarzy obywatelskich. Wyłamywałem się z linii mainstreamu, która nakazuje krytykować opozycję (PiS) i chwalić rząd oraz prezydenta (PO). Bywało, że wyłamywałem się ostro, za ostro, a wolno tylko łagodnie, na zasadzie, żeby był kwiatek u kożucha i koncesjonowany  pozór pluralizmu.

Dobra. Wstęp był mało istotny, a teraz przejdę do meritum, czyli do krótkiej (i mocno subiektywnej) oceny mediów. Postawię trzy lakoniczne  tezy - bez wikłania się w szczegółowe analizy i syntezy.

Teza pierwsza: w Polsce nie ma już prawie niezależnych mediów.

Są media mainstreamu lub/i pseudoelit, media polskojęzyczne we władaniu koncernów niemieckich i innych cudzoziemskich legionów, media polskojęzyczne zatrudniające oficerów ze wsi, media z misją antypolską, media z wizją dezinformowania społeczeństwa, media brukowce, szukające lub kreujące szok u odbiorcy bzdur, media regionalne, które dogorywają, bo piszą o nic nie znaczących dyrdymałach i gówno media. Tych ostatnich najwięcej i chwalić Pana, że nie muszę ich wszystkich wymieniać z nazwy, bo każdy loga i szmaty zna i listę sobie stworzy.

A jeśli takie są media (z małymi wyjątkami), to wyciągnijmy logicznie poprawne wnioski. Wniosek pierwszy: nie ma mediów polskich w Polsce. Wniosek drugi: coraz mniej rzetelnej informacji pojawia się w naszych domach i głowach...

I wniosek trzeci: dziennikarze nie wykonują swojego zawodu (znów z nielicznymi wyjątkami). Cóż więc wykonują? Oj, wiele, wiele ruchów - w tańcu chochołów lub hien. Przepustką do zawodu dla młodych, wykształconych, z wielkich miast jest dziś pusta głowa i głęboka wiara w mądrość guru dziennikarskiego mainstreamu, zatwierdzonego przez nad-redaktora pośród redaktorów.

Czas na dobre wiadomości i dalsze wnioski.
Pierwsza dobra wiadomość jest taka, że kończy się czas nad-redaktora M (od macierzy fałszu), a wraz z nim dla wielu innych redaktorów w M (ulokowanych w  macierzy fałszu). Coś tam z tego stada powymiera, coś tam się zadławi pod wpływem budzącego się sumienia, lecz najwięcej się przefarbuje. Bo lisów najwięcej wśród redaktorów i  to cwanych. Ale dlaczego mieliby się przefarbować? Przecież pralnie skutecznie opierają mózgi, a karuzela chochołów kręci się coraz sprawniej?
Bo przesadzili. Bo Polska należy do cywilizacji zachodu i nie da tu się zamontować na stałe kremlowskich kurantów. Nie da się, choćby Tusk i Komorowski  zjedli tysiąc kotletów i zatrudnili kolejne tysiące atletów do opierania mózgów Polaków. Nie da się, bo budzi się społeczeństwo obywatelskie w Polsce. To nic, że to nieliczna mniejszość. Urośnie, bo idą czasy trudne.
Jeśli ktoś wysili się i pomyśli, zauważy, że cały ten chłam wirtualnej rzeczywistości, którą zbudowali na kilku filarach kłamstwa wokół żelaznych zasad dezinformacji, manipulacji i mantrowania fałszem, to taki domek z kart. A jeśli zauważy, zacznie się śmiać. Co najmniej tak głośno, jak ja. Wniosek, że śmiech to zdrowie, wydaje się całkiem prawidłowy.
Śmiech to zdrowie. To moja pierwsza mantra od czasu, gdy przestałem  myśleć w kategoriach walki z całym tym obłudnym stadem hipokrytów sterowanych pilotem z zagranicy. Nie ma co z tym walczyć. Trzeba to olać, odwrócić się plecami do ekranów i ...

I teza druga: Czas tworzyć własne media obywatelskie i dziennikarstwo obywatelskie.

Tu siłą rzeczy wychodzę z apelem do blogerów. Wprawdzie nie jestem godny, bo czytałem co najmniej tysiące postów setek blogerów, którzy mają lepsze pióro i większe serce do walki o prawdę w życiu publicznym niż ja. Wprawdzie nic mnie nie usprawiedliwia, że piszę mało i od niedawna, ale napiszę kilka optymistycznie brzmiących słów. Czuję, że damy radę i czuję, że zbliża się czas, by dać radę. Tak  nie da się żyć. W  zaduchu produkowanym przez jad ust wężowych autorytetów, ujadających w stadach na ekranach telewizorów na Polaków, można nabawić się nerwicy lub wrzodów. A po cholerę nam to. Pokazujmy im uśmiechniętą d... i do demobilu z tym peerelowskim chłamem.

Walka Dawida z Goliatem trwa. Coś trzeba wymyślić, żeby współczesny Dawid przetrwał najbliższe uderzenia młotem. Liczy się wola walki i spryt, gdyż tym razem proca nie wystarczy.

Obserwuję z uwagą działania Łażącego Łazarza prowadzące - jeśli wierzyć zapowiedziom - do powstania "Ekranu". Pozwolę sobie zacytować Szanownego Kolegę, gdy mówi o przyczynach powstania nowego projektu:

 (...)W końcu pojawiła się praktyka ukrywania przez administrację S24, przed czytelnikami i blogerami, nie tylko treści, ale i istnienia samych autorów. Działanie całkowicie woluntarystyczne i bezczelne, gdyż jednocześnie informowano osoby szukające danego autora i jego tekstu, że został on ukryty z powodu zamieszczenia treści wulgarnych, czy coś w tym stylu. Działania te były tak masowe i jednocześnie tak sprytne, że wielu czytelników nawet nie zorientowało się, że na Salonie24 pojawiła się cenzura polityczna. I to cenzura wykorzystująca narzędzia stworzone za unijne pieniądze, w ramach projektu „wspierania mediów obywatelskich i wolności słowa”. Absurd jak z filmów Barei, znakomicie „odczytany” przez blogerów. Efekt finalny był taki, że pojawiła się konieczność stworzenia nowego miejsca dla najlepszych autorów, którzy nie zgadzają się na pisanie pod dyktando, pozbawionego cojones, dziennikarza Rzeczpospolitej.
I tak zaczęła się moja przygoda z Ekranem. U nas nikt nigdy nie wyleci za poglądy polityczne. Najwyżej sobie nie poradzi w walce na argumenty i czmychnie. Jest różnica w podejściu, prawda? 
I dobrze. Pozostaje  jednak pytanie o dyżurnych oficerów razwiedki. Te hieny wojny ideologicznej (i całkiem również politycznej w wymiarze dezinformacji) zawsze są spuszczane ze smyczy, gdy dzieje się coś interesującego w blogosferze. Janke dał im zielone światło i przystąpił do tępienia porządnych blogerów. A co uczyni Łażący Łazarz? Nie wiem. Założę, że będzie dobrze. Bez mydła, ja tam mam w nosie trolli i sam se to dziadowskie nasienie dziadowskiego anty-państwa wytnę z własnego bloga. A inni?  Jakby wierzę, że poradzimy sobie z tym problemem.
Łażący Łazarz zapowiada rzecz o wiele bardziej interesującą. Kilka miesięcy temu, po nieśmiałym powrocie do pisania, podobne myśli pojawiły się również w mojej głowie. Podobno, jeśli podobne myśli pojawiają się w kilku głowach, to mają szansę się ziścić:
Ekran to bez wątpienia projekt mojego życia. To pierwsza blogosfera, w której Blogerzy nie będą wyłącznie zajmować się publicystyką i komentowaniem istniejących newsów, ale także będą dzielić się informacjami pozyskanymi z niezależnych od mainstreamu źródeł. Misją Ekranu jest pełnienie funkcji kontrolnej względem rządzących, a więc tej roli, z której zrezygnowały media głównego nurtu. Nie chcemy kanalizować blogosfery, ale ją upodmiotowić. Udostępnić tygiel, w którym opinie będą się ścierać na argumenty, informacje będą konfrontowane z faktami, a czyny osób publicznych z ich słowami.
Przy czym, warto pamiętać, że pozyskiwanie niezależnych od mainstreamu informacji to arcytrudne zadanie. Wymaga poważnych dyskusji w kuluarach projektu - zarówno w aspektach mechanizmów merytorycznych weryfikacji tych informacji, jak również w aspektach prawnej odpowiedzialności za słowo. Cóż, napiszę, że da się zrobić, ale potrzeba czasu i dogrania wielu detali - od zbudowania zaufania do konkretnych dziennikarzy obywatelskich po kwestie natury rzemieślniczej. Sam odszedłem kiedyś z zawodu po ostrym sporze o wolność słowa z właścicielami gazety. Nie żałuję. Wolnego słowa bym wówczas nie obronił pozostając na stołku redaktora naczelnego. Obroniłem więc tylko własną godność i honor.
Projekt "Ekranu" jest - tako rzec wypada - ambitny. Czy nie ma w tych ambicjach zadęcia deklaracji, których nie da się wypełnić czynem? Nie wiem, trudno mi to oszacować bez bezpośrednich rozmów z Twórcami przedsięwzięcia. Mam zresztą własny, o wiele skromniejszy projekt, który odpali pod warunkiem, że taka jest wola nieba. Konkretnie nie mam już co liczyć na sponsorów australijskich, ale jest jeszcze Polonia amerykańska. A całkiem serio, czuję, że na "Ekranie" się nie skończy. Czas zacząć myśleć w stylach fraktalnych  - i w sieci, i w realu. Tam, gdzie ma pojawić się wolność, wolni ludzie ze sobą współpracują. Komplementarność i dopełnianie przestrzeni publicznej różnorodnością inicjatyw, realizacji, wielogłosem opinii, debatą - to zawsze znajduje się bliżej natury ludzkiej. Taka przestrzeń ma kipieć od informacji, od dyskusji, od  poszukiwania rozwiązań. Ma to niewiele wspólnego z partiami politycznymi, a tym bardziej z barachłem, którym stały się media mainstreamu.
Czas na tezę trzecią: niestety nie obejdzie się bez wojny z psami z korporacji medialnych zatrudniających gryzipiórków i gwiazdeczki od tańców z pseudoelitami. 
Psy wojny ideologicznej na usługach mocodawców uwikłanych w politykę wypowiedziały wojnę prawdzie.  Doszło do kuriozalnych i niespotykanych w żadnym państwie zachodniej demokracji sytuacji, że dziennikarze głównego nurtu zajmują się walką z opozycją. Czy to tylko wiatr ze wschodu, czy przyczyny tkwią głębiej? Stawiam na to drugie.  Problem  w tym, kto ma kontrolować władzę? Nie ma już nieprzepalonych bezpieczników. Praktycznie wszystkie zawiodły, łącznie - tu wygłoszę niepopularną prawdę - z opozycyjnym PiS-em, którego nie przekreślam, ale chciałbym zobaczyć coś nowego, poza stagnacją i okopywaniem się starych działaczy na pozycjach  - byle do wyborów parlamentarnych nie zawieść zaufania Jarosława Kaczyńskiego. 
Co to oznacza, że władza nie ma kontroli? A np. to, że zwijamy się jako państwo i naród, a słyszymy, że się rozwijamy i jesteśmy zieloną wyspą. Przykładów odwracania kota ogonem zresztą tak się namnożyło, że każdy zaangażowany politycznie bloger może wysypać jednym tchem (z rękawa) po kilka naraz opisów hucpy. I to z każdej dziedziny i poziomu  funkcjonowania Państwa Polskiego.
W normalnej sytuacji to dziennikarze mają patrzeć władzy na ręce, a i opozycji nie wolno im oszczędzać, jeśli bredzi. Opozycja może bowiem kiedyś odzyskać władzę, zaś to oznacza, że warto mieć krytyczną wiedzę również na temat szuflad pełnych obietnic polityków nie mających w danym momencie  wpływu na większość decyzji w państwie. To najzwyklejszy w świecie balans demokracji, warunek sine qua non działania tego systemu. Abecadło.
Dziennikarz jest na służbie, polityk jest na służbie... a jeśli tego nie rozumieją, to niech wypieprzają z zawodu. "Spieprzaj dziadu"  z zawodu, bo nic dobrego nie zrobisz dla Polski. Tak oto mimowolnie zacytowałem zdaje się śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. A zacytowałem, bo i dziennikarz, i polityk jest na służbie a za tą służbę płaci podatnik. Że niby media są prywatne i muszą zarobić na pensje i swoje funkcjonowanie. Proszę, nie rozśmieszajcie mnie. 
Zacytuję raz jeszcze Szanownego Łazarza (niech już nigdzie nie łazi i tworzy). Znów gada ambitnie i twardo:
(...)w  "Ekranie" zawsze będzie miejsce dla polityków opozycyjnych od lewa do prawa i zawsze będziemy słuchać, co mają do powiedzenia, a potem informacje pozyskane od nich drążyć i weryfikować. Blogerzy w takiej robocie sprawdzają się wspaniale. Polska nie jest niczyim folwarkiem, choćby nawet paradował w najbardziej twarzowych bryczesach i elegancką fuzją. Polacy zasługują by być traktowani z szacunkiem (...).
Trzymam kciuki. Coś tam pewnie pomogę przy tworzeniu tego miejsca. W ramach solidarności dla wolności i prawdy oraz z potrzeby serca.
Wrócę do mojej tezy o nieuchronnej wojnie z mainstreamem. To nie będą przelewki od momentu, gdy pojawi się fraktalne spektrum inicjatyw społecznych, głównie w realnych przestrzeniach życia wspólnotowego, które staną się zapowiedzią możliwości utraty przez pseudo-elity rządu dusz nad społeczeństwem, które Bartoszewski był już raz nazwał, bez ogródek, bydłem. Oj, jakże oni boją się utraty władzy i kontroli nad ciemnogrodem i nad młodymi, wykształconymi z wielkich miast (budzą się, budzą). I bynajmniej, nie chodzi już o taką, czy inną zmianę fasadowej władzy. PO skończy fatalnie - to już widać gołym okiem, ale pytanie brzmi, czy zdążą znów zamontować fasadę innych koalicji partyjnych dla ochrony własnych chorych interesów i chorej III RP? Zdążą, czy nie zdążą?
Nauczmy się myśleć strategicznie i długofalowo, jeśli chcemy przetrwać i żyć w państwie, o którym będziemy myśleć: Tak, to jest moja Ojczyzna.

17 komentarzy

avatar użytkownika Marek Kajdas

1. Początek typowy, wszyscy mamy traumę z Salonu24

I wszyscy tęsknimy do podobnych projektów, do wolnych mediów ale z misją bez wad Salonu24. Rzecz w tym iż my jako my (cokolwiek to znaczy po 1989 roku) także się konfliktujemy. Wojna jest zatem nawet wśród wyborców PiS i Jarosława Kaczyńskiego, wojna jest wśród katolików, albo niekiedy osób tak się określających z różnych powodów. Wojna jest wśród patriotów, nie potrafimy zdefiniować zresztą patriotyzmu. Trzeba to jakoś przełamać, nie możemy tworzyć takiego rejwachu idei, programów z którego nic nie wynika, z którego wpływowy PiS niewiele czerpie.

Musimy, powtarzam musimy stworzyć narzędzia które z debaty stworzą docelowo wnioski do realizacji, w tym politycznej poprzez wyłaniane władze, partie które będziemy warunkowo wspierać. W tym przypadku na razie PiS, a raczej konkretnie Jarosława Kaczyńskiego, oraz ewentualnie ich koalicjantów, sojuszników jeżeli tacy się pojawią o czym marzę, o co chcę zabiegać pisząc w sieci.

Bana można dostać i tutaj (nie rozwijam szczegółów, bo po co) co nie powinno być praktyką częstą, dożywotną, ale absolutnym wyjątkiem z racji wyjątkowego chamstwa, propagowania zupełnie innych antywartości np komunizmu, nazizmu, sekty itd Nawet wtedy jednak warto dać szansę człowiekowi mającemu jakąś markę, czy niekiedy nazwisko (ci co mając nick niekiedy podają i nazwisko) na poprawę, na zmianę postępowania. W człowieku siedzi diabeł i to jest oczywiste, czasami z nas wyłazi. Potrzeba więcej cierpliwości, miłosierdzia, podejścia wychowawczego. Żyjemy w antykulturze, cywilizacji agresji i to się nam udziela w języku, poglądach, braku empatii, elementarnej tolerancji przecież wśród jak mniemam frontu anty PO, PSL, SLD.

Nowy projekt jest zapowiadaną istną sensacją, ale czy będzie wolną platformą medialną, czy też w jakiś sposób profilowaną pod poglądy założycieli, sponsorów? Znam trochę poglądy ŁŁ i szczerze mówiąc budzą niekiedy nawet moje (wolę demokratyczny solidaryzm katolicko-narodowy i własny idealizm, utopie) przerażenie, zdecydowany sprzeciw. Przykładowo ŁL jest (był?) zwolennikiem likwidacji podatku dochodowego, wprowadzenia ewentualnie pogłównego i utrzymania VAT-u z ostatnim ogniwem w postaci osób fizycznych, który przecież najbardziej uderza w warstwy najbiedniejsze. ŁŁ musi się zatem liczyć z miażdżącą krytyką swoich dawnych czy nadal obecnych poglądów.

Wolne media to mit, zawsze jest jakiś profil i pytanie jaki będzie z Ekranem, a było takie czasopismo, pamiętam je z PRL założone chyba w 1957, ładnie się będzie kojarzyło. Jeżeli wchodzę np do forum naprawdę katolickiego, to wiem iż nie spotkam tam palikotosfory bezkarnie buszującej. Jeżeli wchodzę do forum PiS, to wiem że jestem wśród swoich, ale takiego komfortu nie czuję w forach UPR, gdzieś koło profesora Wielomskiego i jemu podobnych o osobliwych poglądach. Tymczasem to także opozycja rzekomo walcząca z PO. W praktyce bardziej walczą z nami, z wyborcami PiS, Kaczyńskiego.

Wniosek: Potrzebna jest debata na nowym poziomie otwarcia, słowem szerzej niż np Gazecie Polskiej, gdzie abp Wielgus nie może chwalony za poglądy, dorobek intelektualny z powodów wiadomej afery-sporu o rację, prawdę. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić w Radio Maryja wielu ludzi prawicy przecież patriotycznej, nawet katolików zadeklarowanych.

Mniej jest ważna ornamentyka od treści, dlatego taki portal może być arcyważny. Czekamy na takie miejsca. My nie mamy dostępu do prasy drukowanej nawet tej którą utrzymujemy czytając, a nawet mamy mocno ograniczony dostęp do publikowania na portalach prasowych, informacyjnych. Pozostają nam fora, blogi i agregatory, serwisy społecznościowe niestety przeładowane, przereklamowane.

avatar użytkownika janekk

2. Panie Piotrze

Zna Pan ten kawał jak mąż po latach spytał się swojej żony dlaczego przechowuje jego miłosne listy? Odpowiedziała że lubi mieć wszystko na papierze...
Warto poczekać więc na konkretny papier niektórych osób mających ambitne plany bo przecież nie są nim nawet najambitniejsze wizje wystukiwane na komputerze.
Co do Pana to w/g mnie ma Pan i coś do powiedzenia i lekkie pióro i nie jest fanatycznym zwolennikiem jakieś partii co pozbawiałoby Pana obiektywizmu w temacie naprawy państwa.
pozdrawiam

janekk

avatar użytkownika Maryla

3. Panie Piotrze

jest znacznie gorzej, niż to widzimy, walcząc codziennie z propagandą medialną.
W mediach już wyrżnięto watahy do cna. Walczą jeszcze niedobitki w 'Rzepie", ale to rodzynki w politpoprawnym już medium.

O wiele niebezpieczniejszy elementem Polowanie na brunatne czarownice po 1992 roku , jest powrót panów od śrubek :

Ktoś próbował zabić siostrę Olewnika?


Publiczna dziura budżetowa. Mafia wróciła na polskie ulice, panowie od śrubek bezkarni, efekty.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

4. Marek Kajdas

Wolne media to mit, bo przyczyna zniewolenia tkwi głębiej. W sferze ducha, w sferze duszy, którą trzeba odciąć od mechaniki rządzenia i kontroli. To podstawowe zadanie realizowane przez władzę, również zniewoloną w przestrzeniach serca i umysłu.
Media są zniewolone w takim samym stopniu, jak umysły. To w gruncie rzeczy medialne kreacje to ledwie projekcja ze zbiorowej nieświadomości, wzmacniana przez władzę i korporacje, żerujące na zniewoleniu obywateli np. przez konsumpcję. Tu krótko i mocno na skróty, ale temat rozwinę.

Co do debaty, a nawet szerzej tworzenia przestrzeni, gdzie wolni ludzie będą ze sobą rozmawiać, całej kultury opartej na wolności, napisałem krótki akapit w notce. To również temat na pogłębione rozważania. Może kiedyś...

Co do ŁŁ, dziś dominuje w moim myśleniu ciekawość. Jako że coś-tam wiem o funkcjonowaniu mediów na styku z polityką (autopsja), potrafię nakreślić kilka scenariuszy dla przedsięwzięcia. Za mało wiem. Nie znam stanu faktycznego, więc tylko obserwuję zapowiedzi. Życzliwie.
Pozdrawiam

 

Piotr Franciszek

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

5. janekk

Z piórem to jest tak, że łatwo go złamać. Wystarczy stracić ochotę do pisania.
Papieru nie widziałem, pozostaje więc krytyczne i analityczne słowo życzliwego obserwatora z boku.

Dystans do partii mam, bo coś-tam wiem, jak to działa w kuluarach. Dystans nie jest jednak równy. Krytyczniej obserwuję działania partii rządzących niż opozycyjnych.
Popieram w tym momencie PiS, lecz nie bezkrytycznie. Brak bezkrytyczności eliminuje mnie jako ewentualnego polityka tej partii (i pewnie każdej innej). Takie czasy.
Nawet PiS nie ma pojęcia, ze trzeba zrobić kilka kroków do przodu w stosunku do tego, co pozwalają głosić "reżimowe" media, żeby Polska była Polską. Wiem, że łatwiej się mówi niż robi.
Wiem też, że naprawa Państwa będzie możliwa, gdyby "objawił się" ruch na miarę "Solidarności", lecz zupełnie inny. A to graniczy, póki co, z cudem.

Pozdrawiam

 

Piotr Franciszek

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

6. Pani Marylu

To się w pale nie mieści. Widzę to. Dzięki za linki.
Nie wiem, czy Pan Bóg zamontował dla Polski wahadło. Jeśli zamontował, to nie tracę nadziei, że zacznie ono wracać - po okresie bezprawia i antywartości - do cywilizacji wartości. Jasne, że nie samo, bo wahadło, o którym teraz myślę, każdy ma we własnym sercu.
Zdeprawowani jesteśmy tak bardzo, że powrót do przyzwoitości stał się już niemożliwy? Uogólniam, bo przecież wiem, że nasz naród był już w takich opresjach i tarapatach jeszcze większych.

serdecznie pozdrawiam

 

Piotr Franciszek

avatar użytkownika janekk

7. Panie Piotrze

całkowicie się zgadzam z poniższym fragmentem:

"Wiem też, że naprawa Państwa będzie możliwa, gdyby "objawił się" ruch na miarę "Solidarności", lecz zupełnie inny. A to graniczy, póki co, z cudem."

Na razie nie widzę takiego charyzmatycznego przywódcy który mógłby stanąć na jego czele. Kolektywne kierowanie albo kierowanie przez agenta wpływu nie wchodzi w grę. Może, o ile miałby jeszcze na to dość siły, być nim pan Andrzej Gwiazda? Może pan Grzegorz Braun? Jakby dobrze poszukać to i znalazłby się ktoś taki. Musi być on na tyle bystry aby się nie dać podejść agenturze w sensie umieszczenia w jego otoczeniu agentów albo wysłania go samolotem w zaświaty.

pozdrawiam

janekk

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

8. janekk

Kiedyś też nie było charyzmatycznego przywódcy na czele "Solidarności". Charyzma rodzi się w umysłach osób szukających nadziei i kreuje lidera. Jeśli nadzieja i poryw patriotycznego ducha przewyższy konformizm i oportunizm w tzw. masie krytycznej społeczeństwa wkurzonego hipokryzją i obłudą III RP, przywódca sam się pojawi. I raczej będzie to 30, 40 - latek. Nie poszukujmy wśród weteranów minionej walki odpowiedzi na wyzwania współczesności. Ludzie z pokolenia Andrzeja Gwiazdy i Jarosława Kaczyńskiego będą mieli do odegrania rolę patronów moralnych i ojców chrzcicieli w takim ruchu. Zwłaszcza Jarosław... Tak dziś o tym myślę. I jeśli się mylę, to w dobrej wierze.
Im dłużej jednak patrzę na klincz pomiędzy PO i PiS, Donaldem i Jarosławem, tym bardziej wypatruję polskiego Orbana.

Pozdrawiam

 

Piotr Franciszek

avatar użytkownika Marek Kajdas

9. Mamy przecież lidera - Jarosława Kaczyńskiego

Zatem coś mamy i szkoda że musiało się to objawić w pełni dopiero po 10 kwietnia, dopiero po serii przegranych wyborów, a szykują się kolejne, które trudno będzie PiS-owi w obecnym kształcie... wygrać. Do tego rozłamy, ale akurat ich oczyszczający charakter jest wręcz zbawienny dla PiS! Tyle że wrócili ci z Polski Plus i trudno wyczuć jaki numer, kiedy wywiną.

Mamy lidera, mamy lidera i musimy go przekonać żeby nas poprowadził, żeby nieco inaczej myślącym dał przestrzeń do działania obok PiS w koalicji przynajmniej wyborczej, a może konfederacji parlamentarnej. Zbudujmy nowy AWS, szeroki front wielu sił, to jest właśnie demokracja! Niech później w sejmie trwa debata, bo od dekad aż mnie boli jak słyszę wystąpienia. Sam establishment, nic nowego, nic prawdziwego ponad obowiązującą poprawność. Plastikowa demokracja orwellowska. Rzadko są ciekawe wystąpienia godne Polaka, katolika, patrioty polskiego.

Proponuję pisać listy otwarte (publikowane także w sieci, mediach) do Jarosława Kaczyńskiego od nas, od uczestników Blogmedia24 i złożyłoby je stowarzyszenie co zwiększa szanse na dotarcie bezpośrednio do adresata. List powinien być w formie drukowanej i długości najwyżej 5 stron A4. Taka akcja raz na dwa tygodnie, bo co miesiąc to zbyt rzadko :) Składalibyśmy swoje analizy, pomysły, uwagi, elementy programu, misji dla PiS.

EKRAN wydaje się być projektem niesłychanie ambitnym w zapowiedziach, to szokuje-zaskakuje rozmachem (w zapowiedziach), to wymaga profesjonalizmu w każdym aspekcie. Kasa, kasa i jeszcze raz kasa, a koszty utrzymania molocha? Czy będą zatrudniani pracownicy? Chętnie zarobię parę złotych jako jakiś moderator czy redaktor, animator w szukaniu tekstów. Sieć jest pełna tekstów, ale trzeba zdobywać zgody autorów na publikacje, werbować (paskudne słowo) publicystów. Kilku miałbym na oku, ale kiedy żegluje się w sieci, to widać tysiące wartych zawieszenia tekstów i zgromadzenia ich w bibliotekach plików już uporządkowanych tematycznie. Taka czytelnia jest potrzebna.

Radio? Może chwyci przy większym ruchu i doskonałej koncepcji. Koniecznie jednak trzeba zbudować dobre archiwum plików z audycjami jak m.in Radio Maryja to ma. Nadawanie online jest skazane na niewielu słuchaczy. Telewizja internetowa ma wielką przyszłość i PRODUKCJA takich programów, które następnie inne media (nawet telewizje) mogą przekazywać też widzom.

Po tym jak skromnie zaczynaliśmy w kilkunastu miejscach sieci od 2004-5 roku, to trudno uwierzyć żeby nagle powstało takie miejsce. Pamiętam jakie dziadowskie były pierwsze nasze projekty, niezliczone fora zazwyczaj po jakimś czasie gasnące z różnych powodów, opuszczone listy-grupy dyskusyjne rodem właściwie z lat 80-tych bardziej w cywilizowanych krajach. EKRAN to będzie... byłby CUD na miarę "imperium" medialnego Ojca Dyrektora Tadeusza Rydzyka. Te właśnie media można zaliczyć do ostatnich w pełni polskich.

Oczywiście jest ich więcej i powinniśmy promować ich pakiety w linkach, nazwach. To nasze brylanty ostatnie, bez nich przepadniemy w takich Salonach24, które zaczynają się mnożyć. Nie chodzi o same blogosfery dokładnie takie jak tam, ale o misję. Misją takich miejsc jest omamianie, trochę uchyla się furtkę z wolnością słowa, buduje pozycję na rynku i zaczyna się jazda jak zwykle. Są równi i równiejsi, a mohery, prawica won chyba że ktoś ma jakieś specjalne fory.

Jestem w jakiejś mierze w podobnej sytuacji do Autora artykułu. Także chciałbym blogować, ale przecież nie dla siebie, a dla jakiejś grupy czytelników, dyskutantów. Tego się nie osiągnie łatwo nowym blogiem bez dorobku, nazwiskiem bez medialnej estymy. Dla nas kilkudziesięciu czołowych blogerów prawicy jest bardziej rozpoznawalnych od ponad setki posłów PiS... których nikt z nas w ogóle nie zna mimo iż siedzą w parlamencie nieraz kilka kadencji. Szok. Chyba nie ci ludzie są w sejmie z "naszej" strony co powinni, może czas na zamianę miejsc? Blogerzy do sejmu, a m.in FYM na senatora?

Po co PiS ma dopychać listy jakąś za przeproszeniem młodzieżówką PiS, studentami, dziećmi powiedzmy sobie to szczerze... które uzyskają po kilkadziesiąt głosów, kiedy można zrobić zaskakujący ruch i obsadzić listy blogerami patriotycznymi.

To nie jedyny mój pomysł dla Jarosława Kaczyńskiego - powiadam naszego lidera od 10 kwietnia dla wszystkich patriotów, nawet ciętych na PiS. Nie należy nas jednak zmuszać do zapisywania się do PiS. To byłoby wręcz błędem. Chodzi o wzmocnienie sił patriotycznych w parlamencie, a nie budowę megaPiS-u, bo na to niezależni blogerzy na ogół nie pójdą. Partie są zbyt sezonowe, rzadko dożywają dekady i są politycy którzy zaliczyli ich po kilka wciągu 20 lat. Chcemy służyć Polsce, narodowi polskiemu. Nas nie kupi nikt, ani nikt, nic nie złamie.

Ostatnio zmieniony przez Marek Kajdas o śr., 22/12/2010 - 19:23.
avatar użytkownika janekk

10. Panie Marku

Moje zdanie na temat PiSu jest mniej więcej takie jak w 14 punkcie opracowania pani Ewy Thompson do którego link podaję niżej"
http://www.owlnet.rice.edu/~ethomp/Arcana-Thompson-Czternascie%20tez.pdf

Ja pisowi dałem szansę głosując na Jarosława w wyborach na prezydenta której nie wykorzystał dając się manipulować doradcom i to tym najgorszym z możliwych. Jako premier też ustąpił pola PO, nie potrafił z własnej inicjatywy zabiegać o wspólną koalicję środowisk prawicowych chcąc mieć monopol na reprezentowanie środowisk prawicowych mimo że sam reprezentuje właściwie katolewicę. Widzę go owszem w koalicji sił patriotycznych których wspólnym celem jest obalenie postkomunistycznego układu ale nie jako jej przywódcę. Jest on dla mnie politycznym graczem średniego kalibru a nie kimś wybitnym.
Pan jako człowiek z zewnątrz, nie znający tamtejszych układów zapewne nie wie że w terenie nie ma praktycznie żadnej różnicy między pis a pozostałymi partiami które są w sejmie, a o obsadzaniu miejsc na listach tych partii decyduje jeden i ten sam układ - właśnie ten układ który chcilibyśmy od władzy odsunąć (chyba że nie).
pozdrawiam

janekk

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

11. Marek Kajdas

Panie Marku,
zasadniczo się z Panem zgadzam.
Nie mam w sobie aż takiej żyłki polemicznej, żeby spierać się szczegóły, chociaż podobno właśnie tam tkwi diabeł.
Równie dobrze mogę być blogerem, politykiem, czy biznesmenem.
AWS nie jest dobrym przykładem na dziś. To był konglomerat już istniejących partii i kanap oraz związku "Solidarność". Dziś nie ma na to szans. Rozłamowcy z PJN niech idą swoją drogą, przekroczą próg wyborczy niech się zastanawiają nad koalicjami (jak, z kim). Mnie chodzi o coś innego - o szeroki ruch, który wciąga do polityki ludzi zupełnie nowych, bezpośrednio do PiS lub pośrednio poprzez fraktalne konstrukcje stowarzyszeń, instytucji i organizacji zajmujących się sprawami publicznymi. To zupełnie nowa jakość. Tego jeszcze nie było w Polsce. Tym co spaja są idee, wartości, duch i ludzie, którzy potrafią odnajdować wspólny mianownik pomimo różnych wielkości w liczniku dla sprawy nadrzędnej jaką jest Polska i los nas wszystkich.

Nie wiem też, czy pisanie listów do Jarosława Kaczyńskiego ma jakikolwiek sens. Albo ma chłop instynkt polityczny i wychwyci nowe wiatry (które zaczynają tu i ówdzie powiewać) albo go nie ma i nie On będzie przejmował władzę, gdy nadejdzie czas na zmianę.
Jestem okrutny, ale to dlatego, że nie mam żadnych osobistych interesów, żeby pisać pod z góry założoną tezę i zgodnie z doktryną PiS.

Jeśli chodzi o "Ekran" to napiszę tak: Rozmach tego przedsięwzięcia podług składanych deklaracji jest tak wielki, że to się szybko rozlezie bez etatów lub innych form gratyfikacji finansowej dla osób zarządzających tym biznesem. No cóż. Czas pokaże, co się faktycznie wyłoni zza kurtyny.
Pozdrawiam

 

Piotr Franciszek

avatar użytkownika janekk

12. Panie Piotrze

Całkowicie się zgadzam, że do tego potrzebni są ludzie młodsi ale właśnie po to aby nie dali się wpuścić w maliny jak autentyczni przywódcy Solidarności przydałby się im sztab doświadczonych doradców, takich jak właśnie Pan mówi patronów moralnych.
pozdrawim

janekk

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

13. janekk

Mam podobne odczucia - zwłaszcza co do pracy PiS w terenie. Wielkie deklaracje składane na górze mają się nijak do pracy na dole. Kanapy wzajemnej adoracji podczepione pod model silnego wodza, na którego zagłosuje 26 albo 36 proc., więc jak posiedzimy na kanapie to się załapiemy do władzy. Uogólniam, bo kilka osób ciężko pracuje, najczęściej ubijając kapustę w beczce własnych interesów. No trzeba jeszcze zadbać o mitologię dla ludu, by lud kupił kilka haseł. I to cała polityka polskich partii w modelach wodzowskich. To, że PiS wyróżnia się w kilku punktach na plus, niewiele zmienia. Meritum krytyki pozostaje do racjonalnej obrony.
Pozdrawiam

 

Piotr Franciszek

avatar użytkownika Marek Kajdas

14. Mam w głowie mnóstwo idei i bez PiS-u

Jednak skończyć się to może (w razie realizacji) zapewne kolejną kanapą, sfrustrowanym stowarzyszeniem, albo co gorsza kolejnym projektem www z grupą radykałów antysystemowych. Może naiwnie, ale liczę na przebudzenie Kaczyńskiego, na przebudzenie w samym PiS nie liczę. Nie wiem co jest gorsze czy doły czy góra gdzie wybiera się np Zalewskiego w 2007 roku na wiceprezesa, albo angażuje genialną, znającą się na ludziach, kobietach z PiS-u prof Staniszkis.


Obecnie popieram Jarosława Kaczyńskiego i obserwuję kobiety wokół niego. Jakubiak, Kluzik-Rostkowska, ich patriotyzm to jest odpowiedzialność za interes Polski. Namawiano Rostkowską, żeby powiedziała to, co Komorowski, że popiera ulgi podatkowe w postaci podatków dzielonych przez liczbę dzieci w rodzinie. Ale ona odpowiedziała, że w dzisiejszej sytuacji Polski to jest czysty populizm, kiełbasa wyborcza, że najważniejszy jest rozwój gospodarczy. To jest właśnie kompetencja, odpowiedzialność: ona nie myśli w kategoriach tej jednej kampanii. Tak samo Elżbieta Jakubiak, która w tej trudnej emocjonalnie sytuacji organizowała centrum informacyjne kampanii PiS w Hotelu Europejskim, gdzie odbywały się pasjonujące debaty, ale był też kącik zabaw dla dzieci. 

http://www.newsweek.pl/kobieta/artykuly/ja_kobieta/w-co-wierzy-jadwiga-staniszkis,61302,3

Takich doradców ma PiS, a wyborców nie słuchają! Powołanie alternatywnego ruchu uważam za niemądre bez zdolności koalicyjnych. Proszę myśleć bardziej jak politycy, a mniej jako blogerzy np sympatyzujący z UPR, Markiem Jurkiem, czy LPR-em itd Tylko koalicja przynajmniej WYBORCZA daje konkret, a co będą głosić składowe owej koalicji to już sprawa tych co wystartują. 

Chcecie wizji wielkiego ruchu? To realne w oparciu o Kościół, ale jak do tego przekonać biskupów, Papieża? Błędem apostolatu świeckich opartego na ruchach katolickich jest brak równowagi między misją świecką, a moderacją wiary i odłączanie tych kwestii. Poza tym ruchy katolickie nie mogą działać w polityce, tak się przyjęło w III RP. Zatem trzeba nowej sieciowej organizacji umocowanej z założenia w każdej parafii przynajmniej ze strukturą szkieletową. Na bazie możliwości jakie ma środowisko Radio Maryja można spróbować to zrealizować, wystarczy "tylko" przekonać Ojca Dyrektora i już, jazda.... 

W końcu tamże miała pojawić się alternatywa wobec PiS, czyli Ruch Przełomu Narodowego. 


Jeszcze coś, ewentualny szeroki nabór do PiS musiałby się odbywać chyba przez komórki wojewódzkie, centralne i całość powinna się przetasować, nowe struktury, wybory władz, nowy statut, zarządzanie bardziej kolektywne choć wiem jak brzmi :)
avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

15. Panie Marku

Napiszę, już pewnie w nowym, 2011 roku serię krótkich tekstów na temat PiS. Jeśli ich treść dotrze do działaczy tej partii, to mnie usuną z szeregów. Po cichu. Niby jestem członkiem, ale nie jestem, bo nic nie działa w komórce powiatowej. Prawdopodobieństwo takiej restrykcji jest jednak zerowe, bo chłopcy nie kłopoczą się tym, co napisał jakiś bloger na niszowych platformach blogerskich, które łącznie mogą odnotować do kilku tysięcy Czytelników. Nawet nie marzę, żeby ze swoimi tekstami dotrzeć do Jarosława Kaczyńskiego, a to oznacza, że mogę spać spokojnie w tej i kilku innych niszach życia publicznego, spłaszczonego do wirtualnych pogadanek w internecie. Poza wpływem na cokolwiek w tym kraju.

Moje podejście do wielkiego ruchu patriotycznego, gdzie wspólnym mianownikiem jest inicjatywa republikańska na rzecz Polski zakłada inną filozofię. Twórzmy stowarzyszenia, struktury, projekty... lokalne i ogólnopolskie, organizujmy się wokół spraw, które nas bolą, które trzeba przepchać, załatwić. Nie ma znaczenia, że większość tych inicjatyw wyląduje na jednej kanapie. O ile nie będą nadymać się do ogólnokrajowych kanap politycznych, mają sens. Więcej: Wszystkie działania będą tworzyć się bez wsparcia medialnego mainstreamu, przy założeniu odcięcia od środków finansowych zarezerwowanych dla elit. Niestety, nie ma wyjścia. Nadeszły właśnie takie czasy.

Jeśli PiS ma przetrwać, musi te inicjatywy widzieć, wspierać, strukturyzować w "geometriach fraktalnych" życia społecznego. Dlaczego PiS? Bo jest w opozycji i chce się wpisać ideologicznie deklaracje republikańskie i patriotyczne.

Szeroki nabór do PiS miał miejsce po 10. kwietnia. Już raczej się spontanicznie nie powtórzy. Nowe osoby zostały skanalizowane lub posadzone na ławce rezerwowych banitów - bez prawa głosu w sprawach nawet małej wagi. Oto, co się stało. A ponieważ widzę, że to się stało i już nie odstanie, to nie mam dobrych prognoz wyborczych dla tej partii. Chociaż, z drugiej strony niby jest jeszcze kilka miesięcy na przeorganizowanie się, na wyzwolenie energii społecznej poprzez tworzenie warunków dla osób, które chcą coś zrobić dla Polski. Pytanie, kto to zrobi? Kto stanie się mózgiem organizacyjnym w PiS? Widzi Pan kogoś? Ja niestety nie, ale przecież nie mam dostatecznych danych. Marazm. Mentalność obrońcy twierdzy cnót pisowskich to za mało, żeby coś drgnęło pozytywnie.

Mam spory dystans do ważności pisania blogów. Wszystkie te blogosfery, razem do kupy połączone, niewiele znaczą na mapie realnych procesów życia politycznego, gospodarczego i społecznego. To nisze wirtualne dla kanalizowania niezadowolonych. Z drugiej strony, nisze, w których krystalizują się i dojrzewają nowe idee w otwartej i twardej czasami debacie. Takiej debaty już nie ma w mediach mainstreamu. To elity wylewają na ciemnogród pomyje swego oświecenia i samozadowolenia lub pogardy i połajanek.

Tu może tyle. Do tematu trzeba jednak wracać, bo jest to jeden z kluczowych obszarów obrony polskiej demokracji przed wampiryzmem morfogenetycznym pseudoelit. Im dłużej się przyglądam procesom kreowanym przez media, tym bardziej do mnie dociera, że cała ta zabawa sprowadza się do uzasadnienia tezy, że karmienie pasożyta (pseudoelit w obecnym składzie) to warunek zdrowia narodu.
Pozdrawiam

 

Piotr Franciszek

avatar użytkownika Marek Kajdas

16. Ponoć na forum Pis banuje się członków PiS

Akurat czytałem taką dziwną relację kogoś też dość dziwnego (jak na członka PiS, kandydata do samorządu) u konkurencji też z naszego obozu politycznego. Ponoć forum, portale PiS prowadzą dziwne ekipy słabo identyfikujące się z PiS. Potwierdzam to z dawnych czasów, bo tam bywałem, teraz nie wiem, ale powtarzam plotkę. Zamierzam to sprawdzić i trochę tam popisać.

Rozumiem że PiS jest złożony z wielu środowisk i tak będzie, a to oznacza że raz po raz jakiś nurt będzie odłączał się na dobre, czy na jakiś czas jak Polska Plus. Czy nie blisko Panu do takich klimatów z Polski Plus? Próbuje Pan zrozumieć lepiej.

Jak najbardziej popieram rozwój organizacji, ale nie ma do tego kadr, nie ma, ludzie są zajęci, niektórzy w organizacjach i nie chcą kolejnej mieć na głowie. Widzę to na przykładzie swojej gminy i powiatu. Powstają, są organizacje zajmujące się konkretem np LKS jako klub sportowy :) ale powołać pisowskie stowarzyszenie rozwoju gminy, czy parafii to właściwie... osobliwość! Tymczasem 10 tys takich stowarzyszeń parafialnych powinno pracować już od wielu lat. U nas nie było nawet komitetu PiS podczas wyborów.

Chcę dotrzeć do Jarosława Kaczyńskiego z takimi pomysłami i uda mi się to prędzej czy później takim czy innym sposobem, ale nie chodzi o jednorazowe zerknięcie Prezesa na tekst z pomysłami, ale o jakiś stały kontakt, przecież ponoć czyta niektórych blogerów i oni mogą być skrzynkami kontaktowymi z szerszymi grupami blogerów, organizacjami.

To co Pan pisze o PiS jest przygnębiające, ale słyszy się to od lat, widać bez zmian. Nabór musi być nie tego rzędu, nie o kilka tysięcy ludzi, ale o milion członków-działaczy, bo samo członkostwo nic nie znaczy. Niestety ideowców jest mało, większość członków to pragmatycy czekający na okazję do zajęcia jakiegoś stołka. Gdzie tu szerzej widziane dobro narodu, Polski? Prywata jak za ks Piotra Skargi, który to tak ładnie opisał w Kazaniach Sejmowych.

Do jakiego PiS chciałoby się zapisać milion Polaków? Proszę tę kwestię sobie przemyśleć. Czy to PiS republikańskiego, do katolickiego, do narodowego, a może solidarnego zajmującego się polepszeniem bytu biedniejszej połowy Polaków? Gdyby Kaczyński miał żyć z jałmużn opieki społecznej, darmowych stołówek, pomocy organizacji, życzliwych ludzi, albo z zarobionych kilkuset złotych to na pewno nie zatwierdzałby liberalnych koncepcji podatkowych jakie promowano przez Gilowską co PO zaklepało ostatecznie.

PiS musi uwzględnić strukturę społeczną Polski i nie tworzyć programu dla tego samego elektoratu co PO. To się nie uda. Nie da się przekupić tej zepsutej i zamożnej stosunkowo części naszego społeczeństwa, to jakby społeczność Sodomy, oni idą innym kursem tak jak miłośnicy komuny po PKWN.

Zatem kręgi liberalne, konserwatywne w PiS są w kłopocie, bo jak możecie się zgodzić na taki "socjalizm" (terminologia UPR) zgodny z katolickim nauczaniem społecznym. Jednak i dla Was są określone nisze. Przykładowo zgadzam się na ułatwienie prowadzenia działalność gospodarczej rodzinnych mikrofirm, małych firm i nawet przedsiębiorstw, które nie powinny mieć takich samych podatków jak kolosy. Walka z biurokracją dalej. Jest sporo takich obszarów bliskich liberałom, które łączą się z oczekiwaniami także biedoty, albo nie kolidują.

PiS musi wyjść naprzeciw Polakom i wtedy wygra. Tej prostej prawdy nie rozumie wierchuszka i trudno to wytłumaczyć, widać jest usztywnienie doktrynalne, może nawet jakaś zmowa. Zna Pan deklarację programową Jarosława Kaczyńskiego z zimy 2005 roku w Fundacji Batorego? Była zawieszona na stronie fundacji, może nawet jeszcze jest. Występował też śp Lech Kaczyński. To nie jest tekst który mogę przeczytać bez palpitacji serca. Program powinien tworzyć ogół zwolenników PiS, a nie jakaś klika zazwyczaj spoza PiS, z jakiejś organizacji, instytutu.

Mózgiem organizacyjnym dla PiS staniemy się MY, środowiska istniejące dzięki sieciom, czy jakoś zorganizowane jak Rodzina Radio Maryja, Kluby GP. Większość posłów PiS z obecnej kadencji nie zasługuje na powtórny wybór, ale siłą rzeczy będą kandydować co jednak nie musi się przełożyć na ich wybór... Powiew nowego, musi być coś takiego, coś co przekona naród. Usiłuję to wymyślić, ale trudno w ramach obecnego systemu.

Sieć razem stanowi rosnącą siłę, jest tak z każdymi wyborami, ale przede wszystkim chodzi o komunikację między ludźmi. Bez tego miejsca nie spotkalibyśmy się, a z pisowcami nawet z własnej gminy nie mam wiele okazji pogadać. Zwykle przed wyborami zawsze przegranymi dla nich... W sieci ich później nie ma, zajmują się sobą do kolejnych wyborów...

Pisze Pan o organizacjach, ale coś może konkretniej, porozmawiajmy o projektach ogólnopolskiego ruchu, który będzie miał mocne struktury lokalne w parafiach, miastach, gminach, a te będą się łączyły w związki powiatowe, wojewódzkie. Chodzi mi to po głowie od pięciu lat przynajmniej. Bez tego PiS wyginie jak dinozaury w razie gorszych czasów dla demokracji, dla wolności słowa w sieci, mediach. To jest wykonalne gdyby PiS się w to włączył chociażby na sam początek pomagając te stowarzyszenia założyć, umocować, zorganizować nabór.

Właściwie to zarysowałem pomysł na nową Solidarność... AD 2011. Zamiast Bolka przewodniczącym honorowym zostałby oczywiście Kaczyński, to istotne, albo jeżeli tego zechce.. legendarny Andrzej Gwiazda żeby nawiązać bezpośrednio do oryginalnej Solidarności. Jest jeszcze znany tutaj Mirosław Domińczyk, takich ludzi widzę we władzach krajowych ruchu, za to mniej konserwatystów, liberałów, bo lud nie jest ciemny i tego nie kupi żeby go łojono daninami jeszcze bardziej, za cenę np podatku liniowego którego wszyscy chcą, hańba tym z PiSu co o to zapiegają. Poza tym dziękuję za szczere teksty i proszę się ograniczać żeby nie mieć nieprzyjemności w PiS. Nie to jest mym zamysłem.

Taki przykładowy "populistyczny" pomysł żeby do ceny rachunków domowych za gaz, wodę, energię nie wliczać VAT. To da obniżkę cen i to znaczną, acz nie sądzę żeby o 22% :) Czy to nie zachwyci wyborców PiS? Albo odciąć z cen paliwa daniny. Mnóstwo jest takich spraw, niektóre mniej realne, inne bardziej... Nowy program PiS-u musi być dla ludzi, a nie dla samego zadowolenia PiSu, powiązanych lobby. Ludzi dręczy też nadal wysoka cena usług telefoniczno-internetowych, np wysoki abonament w telefonii stacjonarnej. Niskie zasiłki na dzieci mimo czczej gadaniny o polityce prorodzinnej. To polityka rodzin bez dzieci, albo bez dwojga rodziców, bo samotna matka ma liczne przywileje i znane są niezliczone przypadki dostosowywania się do tych "wymogów" systemu. Brakuje programu wsparcia dla małych szkół, dlaczego tak się tnie liczbę szkół, należy zmniejszyć klasy nawet do 9 dzieciaków. Dlaczego wiadoma 14-latka jechała rowerem do szkoły zamiast busem szkolnym, którego zapewne nie było... a dojazdy miały być zapewnione, to było ważnym punktem w reformie szkół zresztą niepotrzebnej. Stary system był bardzo dobry. Należało rozwinąć za to sieć wiejskich szkół ponadpodstawowych, w tym szkolnictwo, kursy dla dorosłych. W każdej sferze można znaleźć takie sprawy. Zaczniemy dyskusje o oficjalnym programie PiS i zobaczy Pan moje poglądy, pomysły, polemikę w całej krasie kiedy się "rozgrzeję".

avatar użytkownika Piotr Franciszek Świder

17. Panie Marku,

dziękuję za inspirujące słowa.
Przeczytałem z uwagą. Pomyślę, przemyślę...do tematu pewnie nie raz przyjdzie wrócić.
Dziś idę już spać. Jutro Wigilia. U nas w domu sporo prac, żeby się przygotować.
Zdrowych, pogodnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia, wielu łask Pańskich
Z całego serca życzę.
I serdecznie pozdrawiam

 

Piotr Franciszek