Kocioł Putina czy Kocioł Pisu

avatar użytkownika UPARTY

Podstawowy błąd A. Ściosa, podobnie z resztą jak wielu innych komentatorów polega na złym określeniu aktorów dramatu zwanego polityka polska.


Problem polega na tym, że nie ma w Polsce jednej grupy, która można byłoby nazwać ogólnie elektoratem, grupy ludzi swobodnie wybierających polityków jak towary w hipermakecie. To specjaliści od marketingu politycznego, najczęściej związani z wrogimi nam ugrupowaniami przedstawiają nam taki obraz społeczeństwa i co więcej chcą byśmy swoją kampanię prowadzili stosownie do wniosków płynących z takiego obrazu. Ale w konsekwencji nie ma również i towaru do wyboru czyli partii politycznych i sytemu politycznego. Oni chcieli by by był ale jak na razie to go nie ma.


Problem zdefiniowania elektoratu jest bardzo skomplikowany. O ile jeszcze do połowy lat 50-tych ubiegłego wieku można było mówić o dość jednorodnym społeczeństwie polskim przeciwstawiającym się “ludziom Ruskich”, o tyle później to wszystko zaczęło się zmieniać.


Po pierwsze cały czas odbywała się emigracja Rosjan do Polski. W republikach radzieckich odsetek emigrantów z Rosjii ukształtował się na poziomie ok 20% ludności na koniec lat 80-tych. Nie sądzę by w Polsce odsetek ten był dużo mniejszy. Przy czym o ile jeszcze pierwsi emigranci byli wyobcowani ze społeczeństwa o tyle ich dzieci są już całkowicie zasymilowane, na pierwszy rzut oka nierozróżnialne od nas. W republikach radzieckich łatwiej było ich policzyć, bo nie widzieli potrzeby asymilacji u nas trudniej jest ich policzyć ale to nie znaczy, że ich nie ma.


Na terenach, na których była szczególnie silna emigracja z Rosji - częściowo prowadzona pod pozorem repatriacji- okazuje się, że partie prorosyjskie mają zdecydowane poparcie. A przecież na logikę powinno być odwrotnie. Przecież, ci co zaznali “tego miodu” powinni być wyczuleni na najlżejszy choćby jego zapach i to na kilka pokoleń. Jeśli go nie czują to znaczy, że sami są “tym miodem”, albo przynajmniej go lubią. Gdyby byli repatriantami lub ich dziećmi to by go nienawidzili i ręka by im prędzej odpadła niż swój głos by oddali na “ruskich”.


Po drugie, obecnie też zanika “reszta społeczeńtwa”. Ten proces zaczął się w połowie lat 50-tych i jego inspiratorem był Kardynał Stefan Wyszyński. Otóż program Wielkiej Nowenny był obrazem programu nowego narodu polskiego zmierzającego do budowy państwa chrześcijańskiego. Wszyscy ci, którzy uczestniczyli w zajęciach religii organizowanych od połowy lat 50-tych początkowo w szkołach a później przy parafiach zapoznali się z takimi definicjami podstawowych pojęć opisujących życie społeczne, że z ich zastosowania wynikać może tylko państwo chrześcijańskie. Z tym, że nie dotyczy to tych, którzy na religię nie chodzili a pojęcia z dziedziny życia społecznego znają z oficjalnych podręczników i środków masowego przekazu, czyli posługują się nowomową do dzisiaj, bo innego języka nie znają! Mamy więc w Polsce trzy formacje społeczne i każda z nich ma swoją reprezentację. Politykę każda z formacji uprawia oddzielnie niejako poza państwem!


Jak to działa.


Z 10 lat temu w jakimś programie gadających głów niejaka pani red. Domagalik przeciwstawiła się bodajże pani prof. Środzie, która twierdziła, że katolicyzm jest opresyjny wobec kobiet mówiąc, że pamięta z lekcji religii stanowisko Kościoła Katolickiego, iż kobiety i mężczyźni są sobie równi co do godności! To tylko jeden z wielu przykładów, ale skupmy się na nim. Oczywistą konsekwencją logiczną wynikającą z takiego przedstawienia stosunków publicznych jest wniosek, że wszyscy jesteśmy sobie równi co do godności, a tego już ruskopolscy nie moga zaakceptować. I to jest płaszczyzna porozumienia Ruski i Ruskopolskich.


Bo skoro każda kobieta z racji swej płci jest równa każdemu mężczyźnie, to ta dama z którą spotykał się tak ładnie ubrany senator Pisiewicz jest równa co do godności nie tylko jemu, co jeszcze można by zrozumieć, ale i każdemu innemu senatorowi. Mężczyznom z racji płci a kobietom z racji ich równości wobec każdego mężczyzny. I dlatego my moherowe piasctwo jesteśmy dla nich wstrętni. Skoro w naszych oczach bycie senatorem nie wywyższa człowieka, to jak taki biedny Ruskopolski ma się wywyższyć? Jak może określić swoją rangę, swój czyn. Nie może. A on nie chce być jak psie łajno, on chce być kimś, a my mu nie dajmy i dlatego nas nienawidzi. Ja teraz nie żartuje! Nawiasem mówiąc naszym zadaniem nie jest przekonanie kogokolwiek, że Pis jest dobry a przekonanie jak największej ilości Ruskopolskich , że ludzie są równi wobec siebie - co jest możliwe.


Przy czym usilna chęć posiadania jak najwyższej rangi nie jest to tylko cecha Ruskopolskich. Trzeba powiedzieć, że jest wręcz odwrotnie. Unikatową cechą tylko narodu polskiego ( w Europie) jest praktyczne uznawanie równości ludzi co do godności. By zilustrować tę tezę przykładem posłużę się Francją.


Otóż przez dwie kadencje przezydentem francji był J.Chirac. Gdy strał sie o reelekcję we Francji był problem z sądownictwem, które źle działało, bo sędziowie nie zawsze “pojmowali zawiłość spraw” - po prostu stosunki społeczne zrobiły się nadmiernie zawiłe, bo głupi przecież nie byli(?). By zachęcić młodych zdolnych “przyzwyczajonych do zawiłości spraw” do zasilenia korpusu sędziowskiego postanowiono podnieść rangę zawodu sędziowskiego i to było punktem programu wyborczego J. Chirac`a. I teraz cukiereczek. Jak on chciał to zrobić. Po prostu podniósł numer rangi urzędowej godności prezesa Sądu Apelacyjnego powyżej numeru przynależnemu merowi miasta, w którym mieścił się Sąd Apelacyjny! Zrobił co powiedział i to pomogło! Nie trzeba było wcale podnosić zarobków!


Tak więc traktowanie rangi społecznej jako substytutu zamożności jest powszechne wszędzie poza Polską, gdzie te dwie sprawy postrzegane całkiem rozdzielnie, ale tylko w naszym środowisku.


Kiedyś myślałem, że z krzesła spadnę, gdy usłyszałem od moje kontrahenta iż ten kupił bardzo efektowny samochód nie po to by wygodnie mu się jeździło a po to by ludzie wiedzieli, że nie jest już byle kim, bo był przeświadczony, że ktoś kto posiada taki samochód musi być “kimś”.


I teraz, nie można mówić o stosunkach Polsko-Rosyjskich, czy Polsko-Niemieckich, bo wszyscy poza nami zdają sobie sprawę z dwoistości naszego narodu i nikt nie chce, by nasz jego odłam sprawował w naszym kraju rządy. Nasi sąsiedzi świetnie rozumieją tych, którzy chcą być “kim”a nie rozumieją i obawiają się nas, bo przyjęcie naszych wartości mogłoby być dla nich groźne, mogło by zniszczyć ich struktury społeczne. Gdy Jung z Freudem przypływali do USA jeden do drugiego miał powiedzieć: “popatrz szukają broni a my mamy w głowach bomby, które …, i tu już nie pamiętam dokładnie ale chyba ustalili, że zabiją ich społeczeństwo” albo coś w tym sensie. My musimy pamiętać, że mamy w głowach równie silne ładunki i chcieć je wykorzystać.


Stąd sympatia Niemców i Francuzów do skrajnie etatystycznej Rosji a niechęć do nas. Stąd wyśmiewanie Kaczyńskiego w prasie niemieckiej i rosyjskiej.


W związku z tym jest wyraźny dualizm stosunków z Polsko-Polskimi i z Rusko-Polskimi nie ma natomiast stosunków z Państwem Polskim, bo nie wiedzą nasi sąsiedzi, czy przypadkiem to państwo nie stanie się naszym państwem, więc nie chcą się za bardzo angażować.


To jest kontekst, w którym należy rozpatrywać wypowiedzi Rosjan po katastrofie smoleńskiej. Ponieważ katastrofa była w sumie wydarzeniem pozytywnym dla obcej nam formacji, nie może więc być nikt jej winien, bo nie można być winnym czegoś dobrego! Natomiast wypowiedzi Tuska wskazują na chęć przypodobania się naszej formacji, czyli na uznanie naszego prawa do życia i stąd ich nerwowa reakcja. To bardzo podobny wniosek do tego, który wypływa ze świetnie udokumentowanego tekstu A.Ściosa ale jednak inny. Te wypowiedzi są skierowane nie do Rosjan a do Ruskopolskich, nie są elementem stosunków międzypaństwowych a stosunków wewnątrz formacyjnych. Wynika z tego, że tak na prawdę nie mamy swego państwa, że jesteśmy obcy w III Rp. Niby zdajemy sobie z tego sprawę, ale czasami jeszcze zachowujemy się tak jakbyśmy o tym zapominali. A nie powinniśmy, bo dysponując tak straszną bronią trzeba być czujnym a nie być "obok" .

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Jazzek

1. @UPARTY

Przedstawiasz świeży i zupełnie nieoczekiwany punkt widzenia, inspirujący do przemyśleń. Jako potwierdzenie tego naszego ciągu do równości można wspomnieć hasło z okresu pierwszej Solidarności "Wszyscy mamy równe żołądki". Pamiętam też opinię jakiegoś historyka (niestety, nazwiska nie pamiętam), że cechą charakterystyczną dawnych Słowian była anarchia. Ta anarchia przetrwała w Polsce dzięki słabej monarchii i do dziś wyróżnia Polaków wśród sąsiadów.

Czy jesteś pewny, że w innych społeczeństwach nie ma takich grup stawiających równość ponad wszystko?

avatar użytkownika circ

2. @UPARTY.

"Nawiasem mówiąc naszym zadaniem nie jest przekonanie kogokolwiek, że Pis jest dobry a przekonanie jak największej ilości Ruskopolskich , że ludzie są równi wobec siebie - co jest możliwe."

To myślenie komunistyczne. Idea równości zabiła ideę i godność Ojca w rodzinie, Wodza w państwie, Boga w duchu i społeczeństwo patriarchalne. Nie ma ma świecie równości, głupszy ma słuchać mędrzejszego, mądrzejszy ma służyć głupcowi pomocą. To nie równosć, co weidział Chirac dając większą "godnosć" przedodniczącemu sądu.
Nawiasem żle zrobił akurat, bo nie chodzi by władzę dać jakimkolwiek sędziom. Chodzi o Prawo jakiemu służą. Dzisiejsi sędziowie to syny Talmudu. Nad Prawem ma stać katolicki Paradygmat Prawdy i tacy sędziowie winni sądzić, a władzy światowej nie wolno im dawać, bo to ich zepsuje szybko.

I 20% ruskich to mocno przesadzona liczba. Już to słyszeliśmy o żydach, tym razem sowieci rozpuszczali takie wieści.

Ogólnie niestety ugryziony jest Pan Heglem i nie widzi tego w sobie.
Powoływać się na KK to każdy może.

Ostatnio zmieniony przez circ o wt., 21/12/2010 - 16:23.
avatar użytkownika UPARTY

3. celem wyjaśnienia

Równość kobiety i mężczyzny co do godności jest sformułowaniem Katechizmu K. K.. Jeśli zaś chodzi o równość ludzi względem siebie to nie ma nic wspólnego z anarchią. To że wymagam by urzędnik był osobiście skromny i nie wywyższał się nad drugiego to nie oznacza, że ktokolwiek ma nie przestrzegać się prawa. To że uważam, z podstawą wynagrodzenia ma być efekt pracy a nie "godność stanowiska" to może spowodować tylko podniesienie efektywności wszystkich instytucji. Ludzie będą chcieli więcej zarabiać, to będą musieli zrobić coś co można sprzedać lub z czego płyną oszczędności.
Równa godność mężczyzny i kobiety nie zaprzecza a wypełnia paradygmat prawdy, bo to jest prawdą, mimo, że ja nigdy nie urodzę dziecka a żadna kobieta nie bezie nikomu ojcem.

uparty

avatar użytkownika janekk

4. co za bzdety i jaszcze

co za bzdety i jaszcze odnoszenie się do poważnej publicystyki Aleksandra Ściosa, nawet szkoda tych paru słów skoro zostało to tutaj zamieszczone to niech ma

janekk