Czy euro ma przyszłość?
Co pewien czas przez Polskę przetacza się nowa fala propagandy na rzecz euro w naszym kraju. Tę wspólną walutę przedstawia się jako panaceum na wszelkie nasze kłopoty gospodarcze i wyznacza się różne, raczej nierealne, daty jej wprowadzenia. Parę tygodni temu wszystkie mainstreamowe media zaczęły nagle mówić o roku 2015, ale po kilku dniach dość nagle je wyciszono.
Nic w tym dziwnego, gdyż ostatnio stało się wątpliwe, czy w tym czasie euro będzie jeszcze istniało. Do takiego wniosku można dojść po przeczytaniu trzech artykułów zamieszczonych w najnowszym numerze "Forum" /nr 50, 13-16.12.2010/. Już same ich tytuły są wymowne: "Ta jedność będzie straszna", "Dzień, w którym umarło euro" oraz "Zapis agonii". Pierwszy z nich ukazał się w "Sueddeutsche Zeitung", napisal go Thomas Steinfeld, a jego najistotniejszy fragment brzmi: "Im trudniejsze stawać się będą warunki życia w słabych gospodarkach Unii i im wyraźniejszym stawać się będzie, że we wspólnocie pozycję suwerennego podmiotu politycznego będzie mógł utrzymać tylko ten, kto dysponuje możliwością "tworzenia pieniędzy" (a tym dysponuje niewiele państw, przede wszystkim Niemcy), tym bardziej wszelka krytyka zamieniać się będzie w tumult przed zamkniętymi drzwiami.".
Druga z tych publikacji, pióra Seana O'Grady, przedrukowana z "The Independent", to futurystyczna wizja powrotu do walut narodowych, marki, guldena, czy też franka. Zdaniem autora miałoby to nastąpić w roku 2013 i być skutkiem ogłoszonego w 2011 wyroku Trybunału w Karlsruhe uznającego pokrywanie długów słabszych państw Unii za sprzeczne z konstytucją Niemiec. Wreszcie trzeci artykuł pochodzi z "The Washington Post", jego autorem jest Charles Kupchan, a mowa w nim o tym, że: "od Londynu przez Berlin po Warszawę przechodzi fala renacjonalizacji życia politycznego, a państwa odzyskują dla siebie prerogatywy, z których kiedyś dobrowolnie zrezygnowały w imię współnego dobra.".
Co jest przyczyna obecnych kłopotów euro? Tkwi ona już w samej genezie tej waluty. We wrześniu "Der Spiegel" zamieścił kilka publikacji poświeconych dwudziestej rocznicy zjednoczenia Niemiec, przedrukowanych następnie przez "Forum" pod wspólnym tytułem "Deal stulecia". Omawiałam je w mojej notce "Kulisy zjednoczenia Niemiec" [ http://blogmedia24.pl/node/37715 ]. Tytułowym dealem była zgoda kanclerza Kohla na rezygnację z marki niemieckiej i wprowadzenie euro, co usatysfakcjonowało Francuzów i spowodowało, że oni i Brytyjczycy zgodzili się na zjednoczenie Niemiec. Waluta ta miała więc służyć osłabieniu przyszłej pozycji zjednoczonych Niemiec w Unii.
Przytoczony powyżej cytat z "Sueddeutsche Zeitung" wskazuje wyrażnie, iż nie spełniła ona tego zadania. Także z czysto ekonomicznego punktu widzenia nie jest ona sukcesem. Euro zostalo wprowadzone jako pieniądz depozytowy w 1999 r., a do powszechnego obiegu weszło 1 stycznia 2002. Od tego czasu gospodarki krajów strefy euro rozwijały się wyraźnie wolniej niż państwa spoza niej, a ich deficyty budżetowe rosły szybciej. Spodziewanych korzyści nie było. Ostatni kryzys też był łagodniejszy poza strefa euro. Niewykluczone, że Niemcy, a być może i inne kraje zaczynają dochodzić do wniosku, że czas już zacząć się powoli wycofywać z tej nieudanej imprezy.
- elig - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. Uzupełnienie notki
We wspomnianym powyżej artykule Charlesa Kupchana podawana jest w wątpliwość nie tylko przyszlość euro, ale przede wszystkim całej Unii Europejskiej. Przewiduje on, że: "Europa nie zmierza z powrotem ku wojnie. Europejczycy stracili na nią apetyt. Będziemy mieli do czynienia z procesem mniej dramatychnym, ale nie mniej definitywnym - europejska polityka będzie się stawała coraz mniej europejska, a coraz bardziej narodowa, aż Unia stanie się nią tylko z nazwy.". Ta opinia doskonale współgra z felietonem Janusza Korwin-Mikkego w ostatnim "NCz!"/nr 50/ p.t. "Co się, u diabła dzieje?" w którym zauważa on, że właśnie minęła rocznica uchwalenia Traktatu Lizbońskiego: "I co? NIC! Praktycznie żadna gazeta jej nie odnotowała. (...) działalność UE jako państwa niemal zamarła! (...)nie widać, by Unia jako taka coś robiła...(...) Naprawdę , brak fanfar w rocznicę wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego to był szok!"
2. Uzupełnienie notki 2
O aktualności mojej dzisiejszej notki świadczy depesza PAP z godz. 22:00 /14.12.2010/. Nosi ona tytuł: ""Le Monde": A gdyby tak rozpadla sie strefa euro..." W dzisiejszym wydaniu tej sławnej francuskiej popoludniówki zamieszczono artykuł w którym rozważane sa trzy scenariusze tego rozpadu. Pierwszy, w którym strefą euro opuszczają kraje peryferyjne, takie jak Grecja, czy Irlandia i powracają do dawnych narodowych walut, drugi, w którym z euro rezygnują Niemcy i zastępuja je marką i trzeci, przewidujący calkowity upadek euro i powszechne odrodzenie narodowych walut. W tej publikacji gazeta powołuje się na studium ekonomistów holenderskiego banku ING.
3. Uzupelnienie notki 3
W dzisiejszym numerze "NCz!" /nr 51/ jest artykuł Tomasza Mysłka p.t. "Powrót marki". Można się z niego dowiedzieć m.in., że: "6 i 7 grudnia brak zaufania do waluty UE [euro] wyrażało już 60-62 proc. ankietowanych Niemców", zaś "W różnych badaniach za powrotem do marki opowiada się od 57 do ok. 70 proc. ankietowanych [Niemców].".