Czerwone dynastie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

 

         Meller i Schnepf są widocznymi symbolami szerszej tendencji w rozwoju MSZ po 1989 r., w czasach rządów Skubiszewskiego, Geremka, Cimoszewicza, Rosatiego czy Bartoszewskiego. Można tylko podziwiać, jak wielu "internacjonalistów" z mocno komunistycznym rodowodem usadowiło się na stanowiskach w MSZ jako kolejne pokolenie "decydentów" w tej instytucji. W efekcie tego "naboru" Ministerstwo Spraw Zagranicznych wprost roi się od różnych przedstawicieli "czerwonych dynastii" i geremkowców, skrajnie niechętnie nastawionych do tradycyjnego polskiego patriotyzmu i do religii katolickiej.
 
Jednym z najgorszych przykładów MSZ-owskich decydentów pełnych uprzedzeń wobec katolicyzmu i patriotyzmu jest pełniący obecnie funkcję dyrektora archiwum MSZ "internacjonalista" i "tropiciel polskiego antysemityzmu" Henryk Szlajfer.
 
Hańba Henryka Szlajfera

Jego przyspieszoną karierę dyplomatyczną i szansę na wymarzony awans na ambasadora RP w Waszyngtonie przerwało spadłe nań jak grom z jasnego nieba w 2005 r. oskarżenie o kłamstwo lustracyjne. Z drugiej strony zaskakujące jest, że człowiekowi oskarżonemu o kłamstwo lustracyjne powierzono funkcję dyrektora archiwum w MSZ, gdzie znajduje się przecież tak wiele poufnych i tajnych materiałów. To przecież coś takiego jak oddanie stada owiec pod opiekę wilkowi!
Sam Henryk Szlajfer jest synem żydowskiego ubeka z Wrocławia, a później cenzora z Warszawy Ignacego Szlajfera. Wyraźnie zacierał niegodną przeszłość ojca, akcentując głównie mniej kompromitującą jego rolę jako cenzora. I tak np. w korowskiej "Krytyce" (nr 28-29 z 1988 r.) pisał na s. 30: "Czy wywodziłem się z kręgu 'prominentów'? Nie sądzę. Cenzor to nie jest stanowisko kojarzone z 'elitami władzy'. Ojciec był właśnie cenzorem". Przypomnienie, że ojciec Szlajfera był przedtem oficerem UB, jest szczególnie istotne ze względu na to, że sam Henryk Szlajfer stara się usilnie pomniejszać rolę Żydów-ubeków w swej ogromnie zakłamanej książce "Polacy/Żydzi. Zderzenie stereotypów" (Warszawa 2003, s. 53, 105), nie wiedzieć dlaczego nazwanej przez niego esejem. Cynicznie przemilcza w niej jakże istotny fakt, że w tej sprawie nie pisze akurat z jakiegokolwiek obiektywnego dystansu, w sytuacji gdy jego ojciec był ubekiem. (por. uwagi o roli Ignacego Szlajfera jako żydowskiego ubeka w "Naszej Polsce" z 15 marca 2000 r.). W swoim czasie H. Szlajfer był jednym z głównych kompanów Adama Michnika. Strasznie naraził mu się jednak oraz innym żydowskim kolegom na skutek haniebnego zachowania po marcu 1968 roku. Uwięziony przez SB całkowicie się załamał i potwornie sypał na kolegów podczas moczarowskiego śledztwa. Jego zeznania ogromnie obciążyły wiele uwięzionych osób z ruchu studenckiego. Część z nich potem przez wiele lat nie chciała mu podawać ręki. Warto przytoczyć w tym kontekście fragmenty książki słynnego sowietologa żydowskiego pochodzenia prof. Paula Lendvaiego "Antisemitism in Eastern Europe" (London 1971, s. 105): "Policja bezpieczeństwa posiadała pełne zapisy rozmów czy dyskusji, które miały miejsce w kręgu zwanych 'grupami komandosów'. Zeznanie złożone przez jednego z najwybitniejszych buntowników studenckich Szlajfera dowodziło, że oni polegali (...) również na informatorach. Czy sam Szlajfer działał jako prowokator podczas styczniowej manifestacji przeciwko zakazowi 'Dziadów', czy też został dopiero później zaszantażowany, nie ma większego znaczenia. Co się liczyło, to fakt, że podczas procesu Adama Michnika, Barbary Toruńczyk, Wiktora Góreckiego i jego samego on [tj. H. Szlajfer - JRN] zrobił wszystko co możliwe dla wsparcia wymyślonych oskarżeń prokuratury. Michnik został skazany na 3 lata, Szlajfer i Toruńczyk na 2 lata, a Górecki na 20 miesięcy. Szlajfer został jednak szybko zwolniony już w dwa dni po procesie".
Sam Szlajfer przyznawał po latach na łamach "Krytyki" (nr 28-29 z 1988 r. s. 31-32): "W lutym 1969 r., gdy wychodziłem z więzienia, nie było mi jednak do śmiechu. Wychodziłem bowiem z piętnem tego, który zaprzedał się, wyraził skruchę i został za to odpowiednio wynagrodzony. (...) Wyszedłem z więzienia psychicznie rozbity i jednocześnie z meczącą mnie po dziś dzień zawziętością (...). Z jednej strony tłumione poczucie winy, świadomość, że wszystko rozegrało się w paskudny sposób, z drugiej zaś protest przeciwko narzuconej mi roli 'kozła ofiarnego'. Konsekwencją była izolacja, a następnie samoizolacja, i przez ponad dwa lata trudności w mówieniu. A przecież (...) należało iść do ludzi i powiedzieć 'przepraszam'. Trzeba było iść do wszystkich - i tych, jak Adam i Karol, i tych, jak Irena L. i Basia T. (...). Trzeba było powiedzieć 'przepraszam', ponieważ pokój oficera śledczego czy też sala sądowa nie są właściwym miejscem do prowadzenia rozrachunków politycznych i dysput teoriopoznawczych (...). Po dziś dzień nie wiem, dlaczego po wyjściu z więzienia nie powiedziałem tego słowa. Przecież wiedziałem, jak ludzie odebrali moją postawę w śledztwie i w sądzie (...). Liczyło się to, że stanąwszy przed sądem, nie powiedziałem: odwołuję wszystkie moje zeznania, i kropka. Liczyło się to, że różnice stały się w rękach prokuratora i SB narzędziem manipulacji. (...) Nie potrafiłem powiedzieć przepraszam (...)".
Henryk Szlajfer przyznawał również (s. 36): "Z Adamem [przypuszczalnie chodzi o A. Michnika - JRN], z którym byłem najbardziej zaprzyjaźniony, nie spotkałem się do 1980 r.". I to najlepiej pokazuje rozmiary izolacji, jaka spotkała Szlajfera nawet we własnym środowisku żydowskim z powodu jego haniebnych zeznań. Przypuszczalnie to zadecydowało, że nie awansował po 1989 r. na wysokie stanowisko, jak stało się to z licznymi jego kolegami - byłymi żydowskimi "komandosami". Minister Krzysztof Skubiszewski zrobił go jedynie wicedyrektorem Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, co i tak było o wiele za wysoko dla Szlajfera mającego wówczas niewielki dorobek naukowy.
Potem Skubiszewski mianował go nawet p.o. dyrektorem PISM. Chociaż był tylko doktorem, zarządzał dzięki temu czołowym polskim instytutem zajmującym się badaniami problematyki międzynarodowej, w którym pracowało wielu badaczy z o wiele większym od niego dorobkiem i wyższymi od niego stopniami naukowymi (profesorów i doktorów habilitowanych). Stał się posłusznym narzędziem Skubiszewskiego w likwidowaniu PISM, "grabarzem" tego instytutu, działając dla przekształcenia go z niezależnego instytutu naukowego w wyłącznie departament MSZ. Szlajfer skorzystał na tym osobiście, zostawszy dyrektorem PISM jako departamentu. Poprzednio jako tylko doktor nie miał żadnych szans na zostanie na trwałe dyrektorem PISM jako odrębnego instytutu naukowego. Przeprowadził przy tym dokładną czystkę PISM z niewygodnych mu pracowników, starannie dbając, by na ich miejsce weszli wyłącznie dobrani przez niego "internacjonaliści - Europejczycy". Tak oczyszczono PISM z badaczy troszczących się o obronę polskiego interesu narodowego.
Odtąd zaczęły się przyspieszone awanse Szlajfera. Według zapisków "Notesu dyplomatycznego" sygnowanego przez "attaché" w "Przeglądzie" z 21 stycznia 2007 r., Szlajfer "pisał przemówienia Geremkowi" i był strategiem jego polityki. Według innych zapisków tegoż "attaché" ("Przegląd" z 11 kwietnia 2004 r.), Szlajfer "był prawą ręką Bronisława Geremka" i przez lata prowadził Departament Planowania i Analiz. W 2000 r. został (do 2004 r.) stałym przedstawicielem Polski przy Biurze Narodów Zjednoczonych i Organizacjach Międzynarodowych oraz stałym przedstawicielem - szefem misji Rzeczypospolitej Polskiej przy OBWE w Wiedniu w randze ambasadora. Przez lata miał przy tym szczególnie dobranego współpracownika - pułkownika Świetlickiego. Jak opisywał "attaché" w "Przeglądzie" z 11 kwietnia 2004 r.: "Szlajfer - Świetlicki to duet godny MSZ-owskiej powieści. Pierwszy jest człowiekiem demokratycznej opozycji, drugi pułkownikiem polskiego wojska, a raczej jego pewnej służby, który został wojskowym emerytem, a potem rozpoczął karierę w MSZ. Nagle pojawił się u Szlajfera w DPiA jako jego człowiek i jego zastępca. Jakim cudem? (...) Obu panom jest razem świetnie. Najpierw całe lata byli w Departamencie Analiz, choć trudno uznać, by pan pułkownik miał predyspozycje do pracy w tej komórce. Potem Szlajfer wyjechał do Wiednia i natychmiast wziął na zastępcę Świetlickiego".
W 2005 r. pod koniec rządów postkomunistów z SLD Szlajferowi trafiła się niesłychana gratka. Postkomuniści uznali go - byłego opozycjonistę, za najdogodniejszego kandydata do reprezentowania III RP jako ambasador w USA. Był to wybór niesłychany. Na najważniejsze stanowisko ambasadorskie wysyłano właśnie Szlajfera. To on miał utrzymywać kontakty z największą Polonią w świecie, tak patriotyczną, tak katolicką i tak antykomunistyczną. Wysyłano do tego typu kontaktów człowieka znanego z uprzedzeń do polskiej historii, znanego z niewybrednych ataków na obrońców polskości i zajadłego tropiciela "polskiego nacjonalizmu". Dość przypomnieć jego obrzydliwą napaść na broniących prawdy o Polsce profesorów Zbigniewa Musiała i Bogusława Wolniewicza w książce "Polacy/Żydzi. Zderzenie stereotypów" (Warszawa 2003, s. 105-106). Dodajmy, że Szlajfer, pełen uprzedzeń do Kościoła katolickiego, był w 1992 r. współautorem oszczerczego antykatolickiego tekstu, drukowanego w "East European Reporter" (nr z maja-czerwca 1992 r.). Tekst ten pod jakże wymownym jednoznacznym tytułem "Is the Catholic Church a threat to democracy?" ("Czy Kościół katolicki jest zagrożeniem dla demokracji?") zawierał grubiańskie oszczercze oskarżenia pod adresem Kościoła katolickiego w Polsce. Stwierdzano tam m.in. (s. 20), że "(...) obecna polityka Kościoła polskiego jest nie do pogodzenia z naszą wizją demokratycznego porządku politycznego (...). Sprawa polega na tym, że poprzez swój obecny triumfalizm i ekspansjonizm Kościół prawdopodobnie stacza ostatnią desperacką walkę w obronie starej historycznej Polski (...). Kościół musi się zmienić. Jedyne punkty w tej debacie to, jak to długo będzie trwało i jakie będą społeczne koszty transformacji". I takiego to człowieka pełnego uprzedzeń do Kościoła katolickiego miano wysłać na tak odpowiedzialne stanowisko ambasadora w USA!
Nagle Szlajfer dostał cios z niespodziewanej strony. Jeden z naukowców amerykańskich oskarżył go o współpracę z SB. Potem przyszła cała fala oskarżeń o "kłamstwo lustracyjne". Nawet w wybraniającej Szlajfera "Gazecie Wyborczej" przytoczono w tekście Wojciecha Czuchnowskiego "Telewizja lustruje Szlajfera" (nr z 15 czerwca 2005 r.) niektóre niezbyt wygodne dla Szlajfera fakty. Znalazła się wśród nich wypowiedź prof. Jerzego Eislera z IPN, skądinąd związanego z michnikowcami, iż: "(...) podczas pobytu w areszcie Szlajfer pod presją SB złożył obszerne zeznania. Notatki, które wtedy robił, podobnie jak jego zeznania, służyły jako materiał dla prokuratora. Wykorzystywane też były wielokrotnie przez komunistyczną propagandę" - mówi Eisler. (...) Podlegał ostracyzmowi - miano mu za złe jego postawę w śledztwie, tym bardziej że w odróżnieniu od niektórych nie przeprosił za to, jak się zachował - tłumaczy Eisler.
Szokujący nadal pozostaje fakt, że Szlajfer, oskarżany o "kłamstwo lustracyjne", jest wciąż dyrektorem archiwum MSZ.
Warto dodać, że współautorem, wraz ze Szlajferem, tekstu atakującego Kościół katolicki w Polsce, był Piotr Ogrodziński. Według Krzysztofa Góreckiego (tekst w "Naszej Polsce" z 17 marca 1999 r.), ojciec Piotra Ogrodzińskiego (obecnie ambasadora w Kanadzie) przed 1968 r. był dyrektorem departamentu w MSZ i ambasadorem w Paryżu.
 
Kariera córki polakożercy Wiktora Grosza

Zdumiewają przyspieszone kariery robione po 1989 r. przez potomków stalinowskich targowiczan i polakożerców od Wiktora Grosza po Jerzego Borejszę. Szczególnie wymowna pod tym względem była kariera Małgorzaty Lavergne, córki Grosza (właść. Izaaka Medresa). Przybywszy do kraju po wieloletnim pobycie w Berlinie Zachodnim, Lavergne w 1991 r. błyskawicznie awansowała na wielce odpowiedzialną i intratną funkcję wicedyrektora departamentu promocji i informacji. Ciekawe, w jak wielkim stopniu atutem Lavergne w oczach geremkowców było wywodzenie się od takiego ojca jak Wiktor Grosz, jeden z najpodlejszych stalinowskich propagandystów i agentów NKWD.
W latach 30. Grosz należał do tajnej komórki Kominternu przeprowadzającej w Polsce tajne operacje wywiadowcze. Po napaści ZSRS na Polskę stał się jednym z najgorliwszych kolaborantów z Sowietami. Był m.in. sekretarzem redakcji osławionej lwowskiej gadzinówki "Czerwonego Sztandaru". Odegrał wyjątkowo brudną rolę w pierwszych latach sowietyzacji Polski, począwszy od 1944 roku. Należał do tej licznej skądinąd grupy komunistów żydowskich, którzy postawiwszy na stalinizm, zrobili zadziwiające, iście napoleońskie kariery - w ciągu zaledwie czterech lat (1941-1945) awansował z szeregowca na generała. Tak błyskawiczną karierę zawdzięczał fanatycznej gorliwości w plwaniu na polskość i polskie siły niepodległościowe. To on jako szef Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego Wojska Polskiego w latach 1944-1945 inspirował najohydniejsze antyakowskie plakaty w stylu: "AK - zapluty karzeł reakcji" i zajadle szkalował Powstanie Warszawskie. Już w październiku 1944 r. dał sygnał do najskrajniejszej kampanii oszczerstw przeciw Armii Krajowej. W poufnej instrukcji zalecał: "Mamy liczne dowody zbieżności haseł głoszonych przez AK i propagandę Goebbelsa, mamy liczne dowody współpracy AK - NSZ z bandami bulbowskimi i gestapo, nie pora więc okazywać im 'zrozumienie', 'szacunek' i tolerować 'przywiązanie do przeszłości'. (...) Każdy pracownik pol-wychu musi pojąć, że dzisiaj nie ma miejsca na żadne kompromisy z AK w wojsku. Jeśli byli akowcy chcą pracować z nami, nie zawieramy z nimi żadnych układów o nieagresji w stosunku do ich dawnej ideologii. Oni muszą ze swoją przeszłością zerwać, potępić ją i odgrodzić się od niej, a wtedy będzie dla nich miejsce w Wojsku Polskim. To nie jest układ równych z równymi (...) zwolenników 'neutralnego' czy pojednawczego stosunku do AK traktować jako akowców, dopóki się nie wykażą w najbliższym czasie aktywną walką przeciw AK (...) (cyt. za J. Ślaski "Skrobów", "Tygodnik Solidarność" z 1 września 1989 r.).
7 października 1944 roku, tuż po kapitulacji Powstania Warszawskiego, Grosz ogłosił wytyczne pracy propagandowej nr 7: "W sprawie haniebnej roli dowództwa AK w Warszawie". W instrukcji piętnował przebieg powstania jako rzekomy dowód "całej przewrotności politycznej i zdrady ze strony dowództwa AK". Twierdził, że: "Uhonorowaniem haniebnej, zdradzieckiej polityki dowództwa AK jest podpisanie kapitulacji i wydanie w ręce niemieckich zbirów powstańców wraz z bronią i amunicją oraz ludności cywilnej". Kończył swe wywody zaleceniem: "Należy rozniecić płomień powszechnego oburzenia przeciwko zdradzieckiej robocie sanacyjno-londyńskiej, rozbić dotychczasowe ogniska sympatyków AK" (oba cytaty za B. Urbankowskim: "Czerwona msza", Warszawa 1998, s. 331-332).
8 grudnia 1944 r. w pogadance dla "nowego" wojska Grosz głosił: "Zdrajcy spod znaku NSZ i AK stosują swą starą wypróbowaną metodę prowokacji i szpiegowania... Zniszczyć to, co jest dumą narodu, co jest jego siłą - Wojsko Polskie - oto wspólny cel Hitlera i AK" (cyt. za T. Żenczykowski: "Polska Lubelska 1944", Warszawa 1990, s. 193). W wydanej w 1945 r. broszurze "Na drogach powrotu" Grosz głosił, że wybuch Powstania Warszawskiego spowodowała egoistyczna awanturniczość garstki bankrutów; twierdził, że "była to największa zbrodnia sanacyjnej kliki".
W grudniu 1945 r. mianowany generałem brygady, w marcu 1946 r. Grosz stał się szarą eminencją specjalnej Państwowej Komisji Bezpieczeństwa, która miała nadzorować pacyfikację Polski, tak by doprowadzić do pełnego wyniszczenia podziemia niepodległościowego. Również w marcu 1946 r. przechodzi do Ministerstwa Spraw Zagranicznych na stanowisko dyrektora Departamentu Prasy i Informacji. W latach 1950-1954 był ambasadorem PRL w Czechosłowacji, a od lutego do października 1955 r. przedstawicielem PRL w Międzynarodowej Komisji Nadzoru i Kontroli. Po powrocie do kraju nadzorował znane z niebywałej fali oszczerstw redakcje "Kraj" i "Fala 49" w rozgłośni Polskiego Radia.
Można tylko podziwiać skwapliwość, z jaką opanowane przez komunę i geremkowców MSZ zatroszczyło się w 1991 r. o wypromowanie kariery nieznanej przedtem szerzej Małgorzaty Lavergne, córki tak "zasłużonego" targowiczanina. Jako wicedyrektor departamentu promocji i informacji, a od 1992 r. dyrektor departamentu polityki kulturalnej i naukowej MSZ Lavergne nie wyróżniła się raczej kompetencjami fachowymi. Zasłynęła czymś zupełnie innym - niebywałą zręcznością w organizowaniu dla siebie jak największej liczby wyjazdów zagranicznych. Świetny znawca kulisów MSZ Tadeusz Kosobudzki pisał w swej książce "MSZ od A do Z" (Warszawa 1997, s. 137): "W MSZ praktykowane były wycieczki pod pozorem służbowych delegacji. Korzystała z tego również Małgorzata Lavergne. Zalecała takie przygotowanie biletów lotniczych, żeby po drodze odwiedzić miasta, gdzie ma swoich najbliższych - siostrę czy przyjaciółkę. Lavergne nie lubiła latać przez Frankfurt. Pracownicy więc musieli szukać nowych połączeń. To podnosiło koszty, ale było tolerowane (...). We wrześniu 1994 r. przebywała w Dubaju, prowadząc negocjacje na temat wymiany kulturalnej z tym emiratem. Dubaj słynie co prawda bardziej ze świetnie zaopatrzonych sklepów niż ze zdobyczy w dziedzinie kultury". Doprawdy trudno nie "podziwiać" takiej inwencji pani Lavergne w wyszukiwaniu "odpowiednich" kontaktów kulturalnych dla Polski. Rzecz znamienna, że pani ta "gorączkowo trudziła się" nawiązywaniem wymiany kulturalnej w Dubaju w sytuacji, gdy brakowało pieniędzy na promocję polskiej kultury, choćby wśród setek tysięcy Polaków zamieszkałych na Litwie, Ukrainie, Białorusi czy w Rosji.
 
Borejszowie w przedsionkach władzy

Podobnych przypadków awansów w MSZ jak pani Lavergne było wyjątkowo wiele. Wszechwładni w MSZ geremkowcy niejednokrotnie wysyłali po 1989 r. na świetnie płatne posady zagraniczne za niby "naszego rządu" dzieci najbardziej nawet skompromitowanych komunistycznych targowiczan. By przypomnieć choćby mianowanego w 1990 r. na dyrektora Stacji Naukowej PAN w Paryżu (przebywał tam w latach 1990-1995) Jerzego W. Borejszę, syna najbardziej osławionego stalinowskiego propagandysty w Polsce Jerzego Borejszy (Goldberga) i zarazem bratanka jednego z najokrutniejszych ubeckich katów Józefa Różańskiego.
Ojciec historyka Jerzego W. Borejszy - stary agent NKWD Jerzy Borejsza (senior), "wsławił się" swoimi donosami już w okupowanym przez Sowietów Lwowie po 17 września 1939 roku. Donosom zawdzięczał swój awans na dyrektora wydawnictwa Ossolineum, w którym przeprowadził bezwzględną komunistyczną czystkę. Wspominał o tym pisarz Aleksander Wat w "Moim wieku", stwierdzając, że: "Borejsza objął Ossolineum i trochę profesorów wysłał do mamra. Między innymi naczelnego dyrektora Ossolineum Lewaka". Po aresztowaniu "dzięki" J. Borejszy profesor Lewak zaginął bez wieści. Borejsza - według informacji utrwalonej w tzw. taśmach Ważyka - podobno przyczynił się również do aresztowania poety W. Broniewskiego przez Sowietów w 1940 roku. Aleksander Wat wspominał również o zeznaniach Borejszy wymierzonych przeciwko niemu, mówiąc, że: "Były one takie, że powinni mnie byli od razu rozstrzelać według swoich enkawudowskich kryteriów".
W 1944 r. Borejsza został pierwszym cenzorem w tzw. Polsce Ludowej. Później, korzystając ze wsparcia swego okrutnego brata Józefa Różańskiego (Goldberga), dyrektora Departamentu Śledczego w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego, sowietyzował całą polską prasę i wydawnictwa. Jakże wymowne pod tym względem były oskarżycielskie zapiski na temat roli Borejszy zawarte w "Dziennikach" Marii Dąbrowskiej czy we wspomnieniach Moniki Żeromskiej, córki słynnego pisarza.
Stryj historyka Jerzego W. Borejszy Józef Różański (Goldberg), również stary agent NKWD, "zapisał się" w historii jako jeden z największych katów Polaków po 1944 roku. Mniej znane są jego wcześniejsze "dokonania". A przede wszystkim to, że był on funkcjonariuszem oddziału NKWD do spraw polskich we Lwowie od 1939 r. do 2 czerwca 1941 roku. Miał do czynienia z polskimi jeńcami z Katynia i Starobielska. Powojenna działalność Różańskiego jako dyrektora X departamentu (śledczego) w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego była już nieraz szerzej opisywana (odsyłam tu m.in. do mojego tomiku "Zbrodnie UB", Warszawa 2001, s. 9-11). Przypomnę tylko, że właśnie Różański ponosi współodpowiedzialność za kilka najhaniebniejszych zbrodni na polskich patriotach - m.in. rotmistrzu Witoldzie Pileckim i generale "Nilu" Fieldorfie. Historyk i publicysta Tadeusz M. Płużański pisał o procesie Pileckiego i jego towarzyszy: "Wyroki zapadły już wcześniej - wydał je dyrektor departamentu śledczego MBP Józef Goldberg Różański" (por. T.M. Płużański, Prokurator zadań specjalnych, "Najwyższy Czas", 5 października 2002 r.). Właśnie Różański wydał 13 grudnia 1950 r. rozkaz osadzenia w więzieniu mokotowskim gen. Fieldorfa "Nila". Tak wpływowy w MBP doby stalinizmu Różański był skrajnym antypolskim szowinistą. By przypomnieć w tym kontekście opinię Teofili Weintraub, Żydówki z pochodzenia, wypowiedzianą w zbiorze wywiadów Ruty Pragier: "Różański. Jego sekretarka mówiła, że był polakożercą. Nienawidził ludzi" (R. Pragier, Żydzi czy Polacy, Warszawa 1992, s. 120).
 
Wybielacz komunistycznych zbrodni

Powie ktoś, że Jerzy W. Borejsza junior nie może odpowiadać za winy swego ojca, stalinowskiego dyktatora prasy i wydawnictw, czy stryja - J. Różańskiego - kata Polaków. Na pewno nie musi za to odpowiadać, ale w nowym systemie powstałym po upadku komunizmu powinien zachować przynajmniej minimum przyzwoitości w ocenie przeszłości. Jak jednak ocenić to, że on - naukowiec, historyk, pochodzący z rodziny, która tak ciężko zhańbiła się działaniami przeciwko Polsce, konsekwentnie próbuje wybielać komunistyczną przeszłość. Zamiast poparcia rozrachunku z tym wszystkim, co było najwstrętniejsze w komunistycznych zbrodniach, J.W. Borejsza junior należy do historyków szczególnie zaangażowanych w pomniejszaniu tamtych zbrodni. Ostro skrytykował go za to współautor słynnej "Czarnej księgi komunizmu" Stephen Courtois.
Już 2 stycznia 1988 r. w wywiadzie dla "Polityki" pt. "Czas przeszły niedokonany..." J.W. Borejsza próbował pomniejszać komunistyczne zbrodnie i tłumaczyć na swój sposób rozmiary sowieckiego terroru, akcentując: "Trzeba pamiętać o wiekowych tradycjach carskiego terroru (...) trzeba pamiętać, że bolszewicy byli niewielką elitarną partią złożoną z wielu światłych ludzi. (...) Wiedzieli, że jeśli im się nie powiedzie, to rzeczywiście nastąpi biały terror, który ich wszystkich zmiecie". Trudno pojąć, jak naukowiec - profesor wyższej uczelni, mógł posunąć się do tak absurdalnych kłamstw! Bolszewicki terror dziesiątki, a nawet setki razy przewyższał rozmiary carskiego terroru. Najskrajniejszy czerwony terror rozwinął się w drugiej połowie lat 30., kiedy nie groził żaden biały terror. Wątpliwości budzi również to, czy przywódców bolszewickich (Lenina, Stalina, Trockiego i in.), popierających niezwykle krwawy terror, można uznać za światłych ludzi? Światli ludzie na ogół ginęli jako ofiary ich terroru.
Znamienne było wystąpienie J.W. Borejszy podczas konferencji historyków "Polska - Rosja 1939-1989 - trudne dziedzictwo" w ambasadzie RP w Moskwie w 2003 roku. Występując z tej okazji na łamach "Gazety Wyborczej" (3 listopada 2003 r.), prof. J.W. Borejsza uskarżał się: "Zarzucono (...) np. badania nad dziejami polskiego socjalizmu w szerokim tego słowa znaczeniu (od XIX wieku), nie mówiąc już o tym, że Polska jest bodaj jedynym krajem, który nie podjął dotychczas w archiwach Moskwy badań nad dziejami tysięcy swoich rodaków działających w Kominternie, wymordowanych podczas 'wielkiej czystki' przez Stalina, choć czynią to w odniesieniu do współobywateli historycy włoscy, francuscy, fińscy, węgierscy czy bułgarscy".
Trochę szokowało to ubolewanie nad zaniedbaniem w Polsce dziejów tysięcy naszych "rodaków działających w Kominternie". Syn targowiczanina i bratanek kata Polaków jakoś nie dostrzega, że "rodacy działający w Kominternie" byli po prostu zdrajcami Polski, podobnie jak jego ojciec i stryj. Stąd jakże trafne wydaje się stwierdzenie autora sygnowanego literami PS tekstu z "Naszej Polski" (nr z 11 listopada 2003 r.) pt. "'Bohaterowie' z Kominternu", polemizującego z cytowanymi wyżej uogólnieniami J.W. Borejszy: "Obaj antenaci profesora pierwotnie nosili nazwisko Goldberg i byli przedwojennymi działaczami KPP, czyli polskiej sekcji Kominternu. To prawda, że wielu ich rodaków i zarazem towarzyszy zginęło w wyniku 'wielkiej czystki' (Borejsza i Różański mieli niestety więcej szczęścia), ale dlaczego polscy historycy mają zajmować się losami tej grupki renegatów, podczas gdy tyle tematów dotyczących prawdziwej martyrologii narodu polskiego nie zostało dotąd należycie zbadanych? Kolejny raz okazuje się, że dla potomków żydokomuny ważne jest tylko to, co dotyczy ich zamkniętej kasty, a nie większości społeczeństwa, w którym przyszło im żyć".
Wybielający komunizm prof. J.W. Borejsza z tym większą werwą jest gotów do oskarżania innych o rzekome skłonności faszystowskie. Otóż właśnie on był autorem ekspertyzy na temat "WC Kwadransa" Wojciecha Cejrowskiego w procesie Cejrowskiego przeciwko Diatłowieckiemu w Warszawie w 1996 roku. Chodziło o nazwanie przez Diatłowieckiego programu Cejrowskiego "programem faszystowskim". "Ekspert" Borejsza w sposób skrajnie tendencyjny uznał, że "WC Kwadrans" mógł się kojarzyć z ideologią faszystowską (por. uwagi PP, Cejrowskiego wolno obrażać, "Życie" z 4 lutego 1999 r.). Piętnując Cejrowskiego, J.W. Borejsza napisał, iż Cejrowski: "Czyni z nich [homoseksualistów - JRN] bodaj główny obiekt swoich ataków. (...) Nie wiem, czy pan Cejrowski jest świadom, że Hitler, aby usprawiedliwić 'noc długich noży' (1934 r.) nakazał ex post prowadzenie oficjalnej propagandy przeciwko homoseksualistom i zsyłanie ich do obozów. (...) Owe natrętne ataki (...) mogą budzić skojarzenia z epoką nazistowską u ludzi starszych i znających historię" (cyt. za: M. Grochowska: Przeleciało, pohuczało, "Gazeta Wyborcza" z 6-7 lutego 1999 r.). Czyż tego typu dowodzenie nie było jaskrawym przykładem obłędnej wręcz stronniczości "historycznego eksperta" J.W. Borejszy? A jednak Sąd Wojewódzki w Warszawie zaakceptował tak naciągane wywody Borejszy, co posłużyło do przesądzenia całej sprawy na niekorzyść Cejrowskiego.
Inny przypadek skrajnej stronniczości prof. J.W. Borejszy opisywał Tomasz Kornaś w tekście "Antyfaszyści w walce", "Najwyższy Czas" z 16 grudnia 2000 roku. Według niego: "Ostatnio znów dali znać o sobie tzw. antyfaszyści. Zaproszeni do studia TVP na dyskusję próbowali siłą nie dopuścić do uczestnictwa w programie osób, które według nich były faszystami. Rozciągnęli czerwoną - a jakże - flagę i starali się storpedować program. Kiedy prowadzący program red. R. Czesarek wezwał straż przemysłową, aby wyprowadziła smarkaczy, zagroził opuszczeniem audycji - zaproszony w charakterze eksperta - prof. J. Borejsza z PAN. Owymi 'faszystami' okazali się członkowie Młodzieży Wszechpolskiej, organizacji o przedwojennym rodowodzie".
Profesor J.W. Borejsza niejednokrotnie dowiódł już, że podobnie jak Bourboni niczego się nie nauczył z ciemnej historii swojego ojca i stryja. W najlepsze wybiela komunizm i wyrokuje jako swoisty ekspert nie tylko historii, ale i etyki wobec inaczej myślących od niego. Szkoda, że przy takiej historii jego antenatów nie zdobył się na nieco więcej skromności.
Jakże żałosna była postawa zademonstrowana przez Jerzego Borejszę juniora w porównaniu z jednoznacznym patriotycznym podejściem ludzi z przeszłości, którzy całe życie starali się, by zrehabilitować nazwy swych rodów za ciężkie winy wobec Polski. Można tu przytoczyć wiele takich zachowań m.in. z rodu Radziwiłłów czy Branickich. Czy postać generała Adama Ponińskiego, który przez całe życie bez wytchnienia starał się zrobić wszystko dla choć częściowego wynagrodzenia Polsce szkód, jakie poczynił jego ojciec, główny zdrajca doby sejmu grodzieńskiego. Czy książę Józef Poniatowski, który tak usilnie starał się zetrzeć ciążące na jego rodzinie plamy zostawione przez stryja - targowiczanina króla Stanisława Augusta.
Warto przy okazji dodać, że Bronisław Geremek po zostaniu ministrem spraw zagranicznych wicedyrektorem swego sekretariatu uczynił żonę J.W. Borejszy - Marię de Rosset Borejszę. Przedtem przez lata pełniła ona funkcję jego osobistej sekretarki. Tak to wszystko wciąż się zamyka w kręgach tych samych rodzin czy klanów.
 
Prof. Jerzy Robert Nowak
 
 
 
 

 

Etykietowanie:

72 komentarzy

avatar użytkownika Jacek Mruk

1. Szanowny Panie Michale

Szanowny Panie Michale
Zamordowali Syna Boga i wielu Bohaterów Polaków
Sami zaś są niegodni miana zwykłych robaków
Zdrada i zbrodnia w ich wykonaniu jest plagiatem
Bo żydzi byli dla Polskich bohaterów katem
Teraz się panoszą w Naszej Ojczyźnie powszechnie
Zmieniają nazwiska myśląc że się Polak do nich uśmiechnie
A ja pluję tej zarazie prosto w mordę parszywą
Którzy duszy nie mają, bo są bestię fałszywą
Dla nich tylko jeden cel jest w życiu ważny
By sprzedać , zabić, czy okraść, by czyn był wyraźny
Mamona to ich bożek i dla niego są zdolni na wszystko
Trzeba wyciągnąć baty i zrobić im igrzysko
Batożyć ich zbrodniarzy ,złodziei ,sprzedawczyków
I gnać do granic na wzór Piłsudczyków
Którzy przegonili z Polski czerwoną zarazę
Narażając się na kłamstwa i obrazę
Bo teraz właśnie żydzi z GW-na i TVN-u
Robią z mózgów zgniliznę poprzez niedostatek tlenu
Ci nie myślący błąkają się jak we mgle
Gdy się dotlenią prawdą ogłupiaczom będzie źle
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

"Bo żydzi byli dla Polskich bohaterów katem
Teraz się panoszą w Naszej Ojczyźnie powszechnie
Zmieniają nazwiska myśląc że się Polak do nich uśmiechnie"

Przepiękne pana wersety.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Jacek Mruk

3. Szanowny Panie Michale

Szanowny Panie Michale
Taka jest prawda , a prawdę jestem zwyczajny głosić wprost.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

4. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Za głoszenie prawdy zostanie Pan wywyższony przez współczesnych i historie.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika benenota

5. Pan Michal St. de Z...

http://wideeyecinema.com/?p=9461

Witam.
Polecam film.
Pozdrawiam.

Benenota.

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

6. Pan Benenota.

Szanowny Panie,

Bardzo dziękuję.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

7. "Czerwone klany,czerwone rodziny

i brak jak zawsze słowa ;przepraszam......"
Szanowny Panie Michale,dzieki za trud jaki Pan
włożył wodkrywanie kart histori nietakdawnej,historii
ktorą wielu z nas znało..... i pamieta,,,,

Ostatnio zmieniony przez gość z drogi o pt., 10/12/2010 - 11:28.

gość z drogi

avatar użytkownika Jacek Mruk

8. Szanowny Panie Michale

Szanowny Panie Michale
Nie ważne mnie zaszczyty i wywyższenia
Chciałbym by Polska była Polską przez wszystkie pokolenia.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Należę do tych Polaków, którzy pamiętaja demokratyczną II Rzeczpospolitą Polską. Sam przeżyłem gehennę PRL-u więc o niej piszę.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

10. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Zaszczyty świadczą o dobrze spełnionym obowiązku wobec naszej Ojczyzny.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

11. Szanowny Panie Michale

jest w naszej Polsce,wiele krzywd......czas stalinizmu,skrytobojczych mordow
Czas aresztowan,CZAS niszczenia ludzkich życiorysow........i ich Rodzin........
pozwolę sobie dorzucic garsc informacji zbardziej wspołczesnej Polski

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

12. czerwone dynastie,"Układ wszystkich układów"

Układ czerwony składa sie z wielu układow,a macki czerwonej dynastii są obecne w kazdym z nich
i tak w układzie wrocławskim,gdzie karty rozdawał i rozdaje jeden z afery,ktorej POdobno nigdy nie było,czyli hazardowej

i Układ warszawski i gdanski
W Naszej Polsce z grudnia 2007 roku jest taki wiersz:
" Na Nowy Rok 2008"
Nowy Rok nam niesie w darze
Powrot Nikodemow Dyzmów,więc niełatwo komentarze
PISać w tonie optymizmu.....

PISane było to w roku 2007,Grudniu....
a dzisiaj ?
jeszcze gorzej ............smierc Prezydenta,Jego Małzonki
i Polskiej ELITY kładzie się czarnym cieniem na
rządzie Tuska,Komorowskiego i ich KOLEGOW,na zmarnowaniu Majątku Polskiego
i Prywatnego
na polityce na kleczkach przed carem Putinem i ciocią Merkel

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

13. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Handel Polską, korupcja powstała w Magdalence. Później zaakceptowano ją w zawoalowany sposób przy okrągłym stole.
Istnieje do dziś. Nie wyjaśniono afery węglowej, paliwowej, hazardowej. Bo w większości wszyscy są w taki lub siaki sposób umoczeni,
Nie wyjaśniono afer w wojsku, te Iracką.

Rączka rączkę myje

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

14. Panie Michale

Ma Pan Rację,te macki oplotły wszystko i gospodarkę i wojsko i nawet nasze
polskie zyciorysy,kazdy z nas dzwiga na grzbiecie jakis garb,jakies Polskie smutki i nieszczęscia
Zmarnowane kolejne ludzkie życiorysy,zapomniane juz mogiły,bo nawet Rodzin brakło do ICH opłakiwania.......
samobojcze mogiły pod murami cmentarnymi...
OFIARY Polskiej Prywatyzacji i komornikow,
Smierci dla OKUPU,
a moze nie tylko
re Krzysztof OLEJNIK........
to juz wręcz cmentarna Aleja
i jeszcze te samotne, zapomniane KRZYZE,przy POLSKICH Drogach,pamiątki po śmiertelnych spotkaniach,z białoruskimi tirami,czy bombami
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

15. "Bracia Dalcz&Spółka" to nic, przy dzisiejszych dyzmach

Przerosli wyobrażnie nawet Dołęgi-Mostowicza.........
dzisiejsi prywatyzatorzy pookrągłostołOwi,to :
misie,rysie zbycHY i grzechy
Włanie nowa pani prezydent z Łodzi,filmowana była na tle Mira,czy ktoś to tez zauważył.......? Och ludzie z Lodzi,gdzie mieliscie oczY i portfele....?
Szanowny Panie Michale kiedyś mawiano;
sąludzie i ludziska,ano są.........pozdr :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

16. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Czerwona pajęczynę w III RP stworzył Tadeusz Mazowiecki, lepszy Polak, dzielnie mu wtórowali mnichnik, geremek, wałęsa.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

17. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Czy ze śmiercią Krzysztofa Olewnika , nie ma nic wspólnego pani Szymanek Deresz i komuniści nie wiem. Ale to komunizmem pachnie.

Szymanek deresz

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

18. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Pani Zdanowska i towarzysze z szemranej platformy. W głębi miro, narkoman, damski bokser, diler:

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

19. Panie Michale

serdecznie dziekuję za TO zdjęcie........własnie,dobrze by sobie przypomnieli,ci co na po
GŁOSowali,jak to było
i kto jest ich "PATRONAMI"
re smierci
sp Krzysztofa Olewnika.......to juz nie pachnie,to wręcz "fetor"
czas" różowej rywatyzacji" i restrukturyzacji KRAJU Naszego......to własnie oni
rozowi pierwsi sekretarze,ktorzy
Marksa zamienili
na Kodeks Handlowy,ale ze nie był po ich mysli,czyli "braku sumiennosci rzetelnego KUPCA"
to
go w 2000 roku,zmienili na swoje potrzeby..........
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

20. Panie Michale,re mira

widać ze dalej wącha........nochal czerwony niczym u Dziadka Mroza.....
o pozostałych juz nic nie naPISzę,bo nie ma o kim.........smietnik historii,ot co

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

21. i pomyslec.ze w TYM miescie popełniono Mord POlityczny

Jeden zamordowany w okrutny sposob,bo Polska i zwyczajni Ludzie byli MU bliscy,drugi z poderznietym gardłem ,/niczym zwierzak/
z trudem wraca do zdrowia.............a pyski i nosy czerwone od wąchania
uchachane,jakby nigdy,nic
się nie wydarzyło........
A wydarzyło się...........Morderstwo z nienawisci............
Jutro 13 Grudnia
kolejna data morderstw dokonanych na Polskim Narodzie..............ile juz było takich
miesięcy Polskich,zwanych Grudniem........?

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

22. "uchachane pyski" i zapłakany Naród

Toki,szoki,putinowskie tvn
ot chciałoby sie sięgnąc do ulotek sprzed lat:"TELEWIZJA KŁAMIE"
Polska telewizja.......warto dodac........ale ona juz nie polska,niestety,,,,
wsi spokojna,wsi wesoła........a szampan lał sie litrami i orkiestra grała do konca........
CO TO przypomina......?

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

23. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Panie Zofio,

Obie prywatne stacje telewizyjne stworzyli ludzie powiązani ze służbami specjalnymi. W TVP, rządzą komuniści. Tylko czekać, kiedy wróci Kwiatkowski, Zieliński, Urban.
Obecna dyrektor programu I; Iwona Schymalla już odwołała bezstronnych dziennikarzy, między innymi Panią Lichocką.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

24. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Jutro napiszę o 13 grudnia.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

25. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Mirosław Drzewiecki, to człowiek z marginesu, utrzymujący kontakty ze światem przestępczym.
Był skarbnikiem Kongresu Liberalno demokratycznego i PO, więc człowiek wiedzący, kto finansował obie te partie.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

26. Szanowny Jacku,

juz RAZ cytował wiersz z N.P pod tytułem" Na Nowy Rok 2008"
ale gdy przczytałam Twoj,to pomyslałam,ze odpowiem CI
ostatnim zdaniem z tego wiersza...../.../" przepędzimy ich w tym ROKU"?

w tym moze juz nie
ale w przyszłym,musimy...........bysmy sie nie podusili z braku TLENU......
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

27. i za TO właśnie,dzięki

Panskie PISanie jest wiarygodne i NIEZBĘDNE,
by MŁODZI,mogli wiedziec,jak było za czasow stalinowskich,gdy słowo "akcja" oznaczało
pogrom,a nie akcję giełdową.........czy "złotą akcję "ale tą od veta...:)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

28. Panie Michale,13 Grudnia

"Idą pancery na Wujek" i "Ostatnia szychta"
ale TO dopiero JUTRO
i te znane 70 nazwisk zabitych,zamordowanych,wywiezionych do lasu,czy rojechanych na
polskiej drodze,,,,,,,
a nie znane......?
my,z kolezankami zdązyłysmy tylko 70 nazwisk przePISać ręcznie dla kogoś,kto leciał do Szwecji,a reszta..........?
serd pozdr.....

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

29. A w czasach juz zapomnianych

szył ubrania i POdobno przyszywał do nich metki znanych firm,ale czy to prawda....nie wiem
Jesli "idzie o szycie,to nic zdroznego,ale fałszowanie obcymi metkami to juz "mentalność"

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

30. Panie Michale

toż tylko patrzec,jak
Rywin
nakręci nowy FILM,o Polsce i jej zarzadzajacych namiestnikach ........ciekawe czy sam sie tez obsadzi w jednej z rol głownych.....?

gość z drogi

avatar użytkownika Jacek Mruk

31. Szanowna Zofio

Zgadzam się całkowicie , bo już czasu mało zostało
A na wiosnę musimy być przygotowani by nas nie zawiało
Oni się do wiosny szykują , o czym po cichu szwargoczą
Trzeba więc się przygotować bo się nasze losy źle potoczą
Pozdrawiam cieplutko

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

32. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Lew Rywin jest na jakiś czas spalony. Jego pieniądze NIE ! Znajdzie sobie, już znalazł sobie rękodajnych.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

33. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Nie wiem co robił w młodości Miro Drzewiecki, jego rodzice mieli sklep, Brat kawiarnie, gdzie handlowano dolarami, narkotykami. Tam przychodził świat przestępczy Łodzi. Ja byłem w tej kawiarni.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

34. serdecznie pozdrawiam

smutne są wspomnienia z lat dziewiecdziesiątych,nam wydawało się,ze idzie o Polskę,a oni walczyli o KESZ

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

35. /.../......"o czym po cichu szwargocą"

własnie niespodziewane skonczył się program "warto rozmawiac"
niespodziewanie,
bo nawet nie pozegnał sie z nami pan Jan,mnie bardzo zaciekawiła sonda i jej wynik
a pytanie brzmiało;czy nalezy ukarać sprawcow komunistycznych zbrodni.....?
Jacku ,ciekawe czy przeraził "ich" wynik sondy,czy coś innego?

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

36. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Programem I, II i III TVP rządzą komuniści. Być może w najbliższym czasie ze swoim programem pożegna się Pan Jan Pospieszalski.
Wczoraj wieczorem jeszcze był

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Jacek Mruk

37. gość z drogi

Mnie to przypomina czas początku stanu wojennego, gdy w nocy raptownie urwał się program.
Pamiętam to dokładnie, ale moja wyobraźnia nie przyjęła takiego rozwiązania, jakim się stało.
Może robią próby jak to ma wyglądać, gdy raptem program się kończy? Ze strachu mogą się zamienić w ptaki i pofrunąć z pięter wysokich. Nie sprzątanie śniegu wtedy się przyda bo będzie miękkie lądowanie.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

38. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Dzisiaj Platforma Obywatelska, partia ponoć finansowana przez Niemców, dziś ma cała władze w swoich brudnych, złodziejskich łapach.
Tylko czkać, kiedy Tusk, obywatel polski narodowosci niemieckiej ogłosi sie dyktatorem jak Kaligula.
Kaligula zrobił swego konia senatorem, Tusk swego słupa, WSIoka prezydentusiem.
Koń Kaliguli nazywał się Porcellus, co znaczy Prosiaczek. Słup Tusk WSIok

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Jacek Mruk

39. Szanowny Panie Michale

Szanowny Panie Michale
Słusznie zauważył Pan zbieżności
Szkoda że w tym nie ma przypadkowości
Jest nadzieja że tak samo każdy z nich skończy
Na razie tylko POpisuje się niejeden pies gończy
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

40. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Kaligula i inni dyktatorzy w większości wypadków źle kończą.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Jacek Mruk

41. Szanowny Panie Michale

Szanowny Panie Michale
Tak się stanie i tym razem
Bo droga jest drogowskazem
Dla kochających do Boga
Dla niszczących tylko trwoga
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

42. Pan Jacek Mruk,

Szanowny Panie Jacku,

Ma Pan racje , pisząc:
"Tak się stanie i tym razem"

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

43. Panie Michale,jak słusznie Pan naPISał,jeszcze...

ale to jak został zakonczony,zle wrozy na przyszłosc.Trzeba będzie znowu zbierac podPISy...
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

44. Jacku,coś jest na rzeczy

szczegolnie swiadczą o tym wpadki semantyczne pREZYDENTA,wpadki ale nie przypadkowe...bo on jest tak prymitywny,ze nawet nie panuje nad własnym językiem
Przejrzałam dzisiaj RAZ jeszcze ,to co mowił i robił TUZ przed Tragedią Smolenską,on i jego
druzyna...
i niestety,ale wszystko uklada się w "trudną całość"zle swiadczącą o "nich"COS krecą
i motają,ale CO ?
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

45. Panie Michale

wczoraj popisywał sie pREZYDENT,u nas ,pod Wujkiem,ale na szczęscie "zgasił" go Piotr Duda i gwizdzący LUDZIE.........
ale i tak merdia tak POcieły materiał,ze peowcy dostali swoją "kaszkę manną dla ubogich umysłem" dopiero po 24,troszke pokazali,ak 'młodzi,z dużych miast",poszli spac
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

46. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Bronisław s Ruskich Bud nie był przyjmowany z wielkim honorami w Wujku, Gdyni i Szczecinie. Wszędzie witały go gwizdy i buczenie.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

47. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani,

O tym jak długo będzie mieszkał w Belwederze Bronisław z Ruskich Bud , będą decydowali sowieci i Jaruzelski.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

48. Tak,Panie Michale,to ludzie plasteliny

jak mawiał Wilk...aci co lepią te ludziki....to jedni z gru,inni wsi,a jeszcze inni diabli widzą juz skąd....pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Marek Kajdas

49. Rzecz w tym żeby PiS lepsze kadry promował niż inni.

To towarzystwo ma jakiś szczególny dar przetrwania wszelkich systemów od rządów królewskich Piastów jako ich zaplecze wykształcone, sekretarze, medycy, mennicy, bankierzy, zarządcy kopalni, dóbr królewszczyzn... po PiS niestety też w pewnej mierze.

Jakich ludzi promowano w pierwszym etapie za rządów Marcinkiewicza - jednej z większych "pomyłek" Kaczyńskiego? Gdyby Kaczyńscy się konsultowali ze swoimi wyborcami... ale nie, nie ma takiego zwyczaju. To mi się bardzo nie podoba. Cała demokracja kończy się przy urnie, do tego tylko jesteśmy potrzebni każdej władzy. To się musi zmienić w PiS! PiS z narodem, naród z PiSem i żadnych brudnych układów, koniec z promocją masonów i innych dziwnych ludków. Stare ale trafne dalej.

Jesteśmy w pułapce poprawności, bo jeżeli uznamy iż kryterium narodowe jest ważne np w dyplomacji (a gdzie nie jest ważne?) to wychodzimy, PiS wyjdzie na antysemitów. To zaś utrudnia życie, zagranica oszaleje. Piętno antysemity niszczy, staje się koszmarem o czym przekonał się choćby dr Ratajczak. Poza tym trzeba promować polskość i to jest właściwe podejście na te czasy. Tego nie rozumieją zawodowi, sieciowi antysemici i czynią prawicy, katolikom wiele szkody, bo łowcy antysemitów natychmiast to wyławiają. Setki, tysiące ludzi żyje z takiej misji... dziesiątki organizacji itd

http://pl.wikipedia.org/wiki/Dariusz_Ratajczak

To na pewno nie było samobójstwo, nawet z zaszczucia, bo najgorszy okres miał dawno za sobą, był silny. Po 2005 roku były dla niego znacznie lepsze lata. Po co miałby się zabijać? Gdyby przyszedł do takich miejsc jak BM24, to byłby wśród swoich i mógłby pisać właściwie co by chciał byle jako historyk zgodnie ze sztuką nauki.

Zawsze zastanawiałem się czy żydzi obecni w PiS mają w pełni polskie poczucie narodowe, instynkt narodowy taki sam jak my, czy też odczuwają polskość na sposób kosmopolityczno-obywatelski jako tzw państwowcy-technokraci coś jak Dorn, a to już niedalekie jest od ideałów michnikowszczyzny tej umiarkowanej, która nie jest tak twardo zdeklarowana w judaice. Nie jestem skrajnym nacjonalistą, ale wolałbym żeby Polską rządzili naprawdę Polacy i to prawdziwi katolicy, a nie jacyś tam ekumeniczni "chrześcijanie dialogu", przechrzty dla zamaskowania prawdziwych poglądów.

Pewnie nawet gdyby NOP wygrał wybory, to oni i tak by w kluczowych resortach byliby dalej. To nie tylko MSZ, ale ich bardzo interesuje wymiar niesprawiedliwości, nauka, oświata, kultura, właściwie... wszystko.

Tu nie chodzi tylko o wymiar narodowościowy i antykatolicki, to są ludzie skupieni tam wg różnych kluczy. Jednych spaja masoneria itp, innych przeszłość konfidenta, agentura, lobbyści, koterie rodzinne i kręgu znajomych. Ja np nie wierzę właściwie wszystkim tzw stypendystom niezależnie od ich opcji, nie ufam stypendystom także z PiS i mam do tego prawo.

Poza tym o polskości świadczy życie danego obywatela III RP, a nie krew, genealogia rodowa. Weźmy takiego Szeremietiewa, który miał Ojca Rosjanina i bardzo znane nazwisko budzące respekt wśród znawców historii wojskowości. Jego polskość jest bez zarzutu i ufam mu bardziej niż Polakom ze szlacheckim rodowodem od średniowiecza. Może mieć Komorowski przodków jakich tam ma, ale nie ufam mu jeszcze bardziej niż Wałęsie, Kwaśniewskiemu. Na pewno więcej nam zaszkodzi. Ma do tego talent, zapał jeszcze większy niż wymieni poprzednicy.

avatar użytkownika gość z drogi

50. Marku,serdeczne dzięki ze wspomniales tego wspaniałego Człowieka

i ja nie wierzę w Jego "samobojstwo" mogł wszak PISac TU.......
dzięki,Raz jeszcze.........TEN HISTORYK boli,okrutnie boli

gość z drogi

avatar użytkownika Jacek Mruk

51. Szanowna Zofio

Ich plany są przejrzyste
A cele czytelne i oczywiste
Zniszczyć naszą Ojczyznę
By stworzyć tu żydowiznę
Pozdrawiam

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

52. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Czerwona pajęczyna to potwory o wielu mackach.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

53. Pan marek Kajdaś,

Szanowny Panie,

Ma Pan rację.

Pozdrawiam

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

54. Panie Michale,rosnie nowe pokolenie

ktore pojecia nawet nie ma,ze są ludzie,zyjący nakrawędzo ubostwa,ze
bezdomni nie są smieciami...
NIC nie widzą,ze Bank Millenium to dawny Big Bank Gdanski,ktory ma wiele na sumieniu
i dlatego zmiernił nazwę,ze
dawny człowiek pracy z Huty Katowice,to dzisiejszy "wielki prywatyzator"
szczegolnie fachowo zamieniający Stal,na włoskie autostrady...dalej,ze Włosko-Polski
Bank PKO SA,był kiedys POLSKi....
itd...i itp

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

55. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Na taka prywatyzację dał zezwolenie Tadeusz Mazowiecki.
Bank Polska Kasa Opieki z polskimi kapitałami sprzedaliśmy Włochom UniCredit,za 3 miliardy złotych. Dziś Polska chce go odkupić za 9 miliardów złotych.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

56. Bank Polska Kasa Opieki,za 3 miliardy zł

dwa.....Wasacz,za "chwilę" podpisuje tajemniczy kontrakt z
UniCredit,zamieniając Polską STAL,na Autostrady..../oczywiscie,ze to skrot myslowy,ale../
dalej Huta Częstochowa,sprzedana za wartośc bramy,dziwne,ze nie oplacała się Polakom,a Obcym TAK....Mazowiecki,niestety
robiąc GRUBĄ KRESKE,dał POle do POpisu wszelkim "prywatyzatorom..." Polski
ale jak mawiał Lewandowski,nawet w sądzie,tez to powiedział,no jakos trzeba było ten
kapitał po-zyskac,czyli czyt; "pierwszy milion ukrasc........"

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

57. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Dziś widzimy, że było za dużo tych , którzy "ukradli pierwszy milion"

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

58. Panie Michale,zdecydowanie za duzo i tych "ukradzionych milionow

TEZ"
Teraz są jak ci w języku łacinskim zwani PATRONAMI i mają swoją słuzbę,ktora zatrudniona i opłacana "rozowym srebrem/Wilksię kłania/swietnie pilnuje ich interesow...
Obrazili się,gdy prezes Jarosław Kaczynski nazwał ich 'funkcjonariuszam'
a czy się pomylil...?

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

59. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Pamiętam:

"Wy staliście tam gdzie stało ZOMO"

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

60. Szanowny Panie Michale

serdeczne dzięki :)te słowa chciałabym zostawic Wnukom,nigdy nie byłam
po stronie ZOMO,ale wodą z bojowych armatek,byłam po-lewana...gazem tez traktowana..serd.pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

61. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Różne są drogi ludzi "Solidarności" do niepodległej Polski.

Współczuję.

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

62. Panie Michale,a może takie po prostu jest życie ?

PO to nam Bóg,dał rozum,byśmy umieli wybierać.....
Dobrej Nocy......:)TO już Wigilijny Dzień...wszystkiego Dobrego, w tym Polskim Dniu.....

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

63. Londyńska ambasada wstydzi się Bożego Narodzenia

W tym roku na kartkach widnieje łyżwiarka w stroju góralskim z dwoma mężczyznami w podobnych szatach. Nie ma choinki, bałwana lub motywów religijnych. Zdziwiło to bardzo niektórych, którzy owe życzenia świąteczne otrzymali.

Nasz placówka dyplomatyczna twierdzi, że miała na uwadze różne wyznania i narodowości osób i instytucji - adresatów życzeń. Nie chciała nikogo urazić, a tym bardziej naruszyć zasad protokołu.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Londynska-ambasada-wstydzi-sie-Bo...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

64. Szanowna Marylu,a dziwisz się ...? oni chcą być" nowocześni"

by dłużej 'przetrwac.....
to jest klasyczny przykład "elyt" dodaję tzw,czyli sprzedajnych-dla Dnia dzisiejszego,
czyli TU i TERAZ
........ gotowych sprzedać własną Matke,Ojczyznę........ i .Boga

re merdia i przekaziory świąteczne..........
miało byc bez POlityki a jest : całe........ 24 godziny ,jaki to PIS jest zły i my "jacy durni" popierający GO
a miało być bez nienawiści i TO we Swięta Bożego Narodzenia,pozdr

Ostatnio zmieniony przez gość z drogi o ndz., 26/12/2010 - 12:50.

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

65. Droga Marylu:dlaczego polska ambasada miala czelność TAK POstąpi

a no, prosta odpowiedz,
w kalendarzu unii europejskiej,nie ma Swiąt Bożego Narodzenia.......
Nie ma i juz
,Polski TEZ za chwilę moze nie byc......boi poCO ?
Tradycja,Kultura, Religia
alez to nie "KUL"być Polakiem.......być wierzącym,dbac o Tradycję
Dzisiaj mają rządzic nami ci,jak to słusznie kiedys ich nazwał pan Dorn :'wykształciuchy" czyli wszelkiej maści dziennikarze,nigdy niezweryfikowani,ci od kreatywnej księgosci i ich guru: vincent bez pesela i Ojczyzny,
czy artysci typu ;Kuc,Wajda
TO oni,dbają
o to
by nazywąc Ludzi dbających o Tradycję i Prawdę,moherami,głupkami........TO im własnie Polskość ciąży,niczym nikomu "niepotrzebny bagaż"
Marylu
dlatego tak bardzo MUSIMY pielęgnowac POLSKOSC,Musimy
na przekor parandowskiej i jej POdobnych
nie pozwolic,na to,by mieli czelność
'obśmiać, wyszydzic
nawet Smierc naszegoPrezydenta
i Syna pana Olewnika...
Nawet SMIERC.to rowniez temat do szydzenia "wymiotnej"
serd pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

66. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Wszyscy nasi zaborcy, chcąc zgermanizować bądź zrusyfikować Polaków zwalczali 'Polski Kościół' który uczył dzieci nie tylko religii ale naszej historii, patriotyzmu.
Dziś nasi wrogowie i ci daleko od polskich dróg i ci , którzy chodzą po polskich drogach , prowadzą taką samą politykę.

No cóż jaki pan taki kram

Mnie nie podobało się powiedzenie księdza Kardynała Nycza o Radio Maryja. Mnie nie podobają się umizgi "Kościoła" do bolszewików.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

67. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Ryba śmierdzi od głowy.
W Polsce polską politykę zagraniczną kreuje "pani jabłkowa" czy pochodzi z kraju rad ???

Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

68. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Czy tylko zbieg okoliczności?

Grigorij Jewsiejewicz Zinowjew ros. Григорий Евсеевич Зиновьев; nazwisko zapisywane też jako Zinowiew, właściwie Owsiej-Gerszen Aronowicz Radomyslski (ros. Овсей-Гершен Аронович Радомысльский), używał także nazwiska Hirsz Apfelbaum Хирш Апфельбаум.

Uklony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

69. Panie Michale,zbyt duzo tych

"zbiegow okolicznosci"

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

70. Panie Michale i mnie tez nie podobają się te wypowiedzi

re Radia Maryja,mojego Radia,
oni się GO boja,ot taka to prawda.....
i niech się boją,może coś zrozumieją.......
czyli to, co Pan napisał,nie bratać się
z bolszewią,nie popierać guru "salonu" i jego szmatławej gazety.........
nie popierać ludzi,ktorzy szczycą się tym,jak"wiele pracy włozyli w tworzenie
pewnej stacji telewizyjnej,
osobiscie TO słyszałam
,jakSchetyna na jakimś programie sportowym,tak się chwalił,no coz" ministerstwo prawdy,znowu nadaje.........."
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

71. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

Kiądz Isakowicz Zalewski, kapłan Solidarności, prześladowany przez komunuzm, bity terroryzowany bardzo źle się wypowiadał o Ingresie arcybiskupa Kowalczyka.

Ja przytoczę jego słowa

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

72. Pani Gość z Drogi,

Szanowna Pani Zofio,

To wypowiedź księdza Isakowicza Zalewskiego:

Ingres w Gnieźnie, czyli sojusz ołtarza z tronem; Czytaj: Triumf i spotkanie komunistycznych Tajnych Współpracowników.

Aktualizacja: 2010-06-28 10:41 pm

Nowy prymas zapowiadał publicznie, że jego ingres będzie miał miejsce dopiero po kampanii wyborczej. Okazało się jednak, że jego data została “przypadkowo” wyznaczona na czas najbardziej newralgiczny, czyli na półmetek pomiędzy pierwszą a drugą turą wyborczą.

Przez “przypadek” też w pierwszej ławce zasiedli wyłącznie politycy lewicowi lub wspierający “lewą nogę”, czyli Kwaśniewski, Oleksy, Wałęsa, Pawlak i Komorowski. Moim zdaniem zabrakło tylko Jaruzelskiego i Kiszczaka a ”siedmiu wspaniałych Trzeciej RP” byłoby w komplecie.

Podobna sytuacja miała miejsce w sierpniu 2005 r., kiedy to na Rynku Głównym w Krakowie odbywał się ingres kard. Stanisława Dziwisza. Wtedy też w pierwszej ławce miejsca zajmowali Kwaśniewski i Cimoszewicz, ówczesny kandydat SLD na prezydenta. Nawiasem mówiąc, nie uklękli oni nawet w czasie podniesienia, ale fotek z nowym metropolitą krakowskim wykonali, ile się tylko dało.

Przez “przypadek” także Wałęsa wchodząc do katedry w Gnieźnie poparł “spontanicznie” przed kamerami telewizyjnymi Komorowskiego jako kandydata na prezydenta. Stwierdził przy tym dumnie, że nigdy sie nie myli. Grupka jego zwolenników kiwała głowami ze zrozumieniem, bo przecież nie wypada takiemu “autorytetowi moralnemu” wypominać drobnostek jak np. wybór Wachowskiego na prezydenckiego zausznika czy wspieranie wspomnianej “lewej nogi”

Rzecz ciekawa, najważniejsza osoba w Episkopacie Polski, jego przewodniczący arcybiskup przemyski Józef Michalik nie przyjechał, co stało się sensacją. Z kolei jego zastępca, arcybiskup poznański Stanisław Gądecki złożył prymasowi życzenia – uwaga! – w jednym zdaniu.

O nowym prymasie napisałem cały felieton w “Gazecie Polskiej” [link - czytaj poniżej]

Opisałem w nim trzy największe błędy nuncjusza Józefa Kowalczyka, czyli sprawy arcybiskupa Juliusza Paetza i arcybiskupa Stanisława Wielgusa oraz problem “sojuszu ołtarza z tronem”.

Po dzisiejszym ingresie nie ma cienia wątliwości, że sojusz ten pod rządami nowego prymasa będzie się mocno cementować.

I jeszcze jedno. Po raz pierwszy na zakończenie tego typu uroczystości nie zaśpiewano “Boże, coś Polskę”. Znów przypadek? Chyba, nie.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

Nowy Prymas
Na progu XXI wieku zasada “nihil novi” nie jest dla Kościoła polskiego dobrym rozwiązaniem Od ponad roku byłem pewien, że kolejnym arcybiskupem gnieźnieńskim i prymasem Polski zostanie abp Józef Kowalczyk. Pisałem o tym m.in. w felietonie “Wilki i pasterze”, opublikowanym w grudniu 2009 r. w “GP”. Podkreśliłem wówczas, że nuncjusz papieski “wytrwale zabiega, i to bez żadnej kozery, o prymasowski urząd”. W tym samym miesiącu portal katolicki Fronda, omawiając inny mój tekst, napisał: “Ks. Isakowicz-Zaleski wskazuje, że abp Muszyński będzie prymasem tylko przez 3 miesiące. Pytanie, kto będzie jego następcą? – Widać dobrze, że o tę godność stara się obecny nuncjusz apostolski w Polsce, abp Józef Kowalczyk”. Skąd o tym wiedziałem? W ubiegłym roku nuncjusz rozesłał do wszystkich biskupów polskich pytanie, kogo widzą na stanowisku prymasa, niedwuznacznie przy tym sugerując siebie. Prawie 100 arcybiskupów i biskupów w mniejszym lub większym stopniu zawdzięcza mu swoje nominacje, dlatego też owe kuriozalne “prawybory” mogła wygrać tylko jedna osoba.

Kariera abp. Kowalczyka jest ewenementem w najnowszej historii Kościoła katolickiego. Nigdy bowiem dotychczas nuncjusz papieski nie sprawował urzędu przez ponad 20 lat, będąc na dodatek obywatelem tego samego kraju. Nigdy też nuncjusz nie został urzędującym arcybiskupem w kraju, w którym posługę tę sprawował. Jest to odstępstwo od wszystkich norm, jakie obowiązują w dyplomacji watykańskiej. Co do samego obsadzenia urzędu metropolity gnieźnieńskiego, to wielu kapłanów i świeckich miało do końca cichą nadzieję, że ta najważniejsza archidiecezja polska otrzyma jednak nowego ordynariusza w sile wieku, z dużym doświadczeniem duszpasterskim, czyli kogoś podobnego do np. abp. Kazimierza Nycza w Warszawie, bp. Stefana Regmunta w Zielonej Górze czy bp. Piotra Libery w Płocku. Otrzymała jednak urzędnika watykańskiego, który nie ma doświadczenia duszpasterskiego, gdyż nigdy w życiu nie kierował nie tylko diecezją, ale nawet zwykłą parafią. Problemy Kościoła zna więc wyłącznie zza biurka. Co więcej, nowy ordynariusz ma już 72 lata, czyli za trzy lata będzie zmuszony złożyć rezygnację. Będzie to więc metropolita, a zarazem prymas przejściowy, bardziej piastujący swój urząd niż rozwiązujący bieżące problemy. Nie negując wielu zalet nuncjusza, trzeba też przypomnieć, że popełnił kilka poważnych błędów natury personalnej. Po pierwsze, do końca faworyzował swojego bliskiego przyjaciela z Watykanu, ks. Juliusza Paetza, który ze względu na powszechnie znane problemy nigdy biskupem nie powinien zostać. Co więcej, nie reagował na sygnały ostrzegawcze, które docierały najpierw z Łomży, a później z Poznania. O sprawie tej Jan Paweł II dowiedział się więc nie z raportów swojego przedstawiciela w Polsce, lecz z listu wręczonego na prywatnym spotkaniu przez Wandę Półtawską. Po drugie, abp Kowalczyk faworyzował także abp. Stanisława Wielgusa, ponownie bagatelizując inne sygnały ostrzegawcze, napływające tym razem z Instytutu Pamięci Narodowej, co skończyło się potężnym kryzysem w archidiecezji warszawskiej.

Po trzecie, w swoich działaniach był zawsze zwolennikiem “sojuszu ołtarza z tronem”. Zaprzyjaźniał się przy tym bardzo łatwo z wieloma dygnitarzami państwowymi, zwłaszcza za czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego. Dla obecnego obozu rządzącego ta nominacja jest więc dobrą wiadomością. Podobnie jak dla Episkopatu Polski, gdzie zostaną utrwalone wpływy byłych urzędników watykańskich, tworzących zgraną grupę, którzy zabiegając o poszczególne urzędy w Polsce, obsadzili najważniejsze archidiecezje. Dla przykładu można wymienić Gdańsk i Kraków. A dzieje się to w sytuacji, gdy Kościół polski potrzebuje nie utrwalania urzędniczych schematów, lecz nowego, ożywczego spojrzenia na wiele trudnych praw. Od tego bowiem zależy jego przyszłość. Ale w całej tej sprawie jest jedna dobra wiadomość. Nowym nuncjuszem w Warszawie będzie już niedługo obywatel obcego państwa, który jako człowiek wolny od koleżeńskich układów spojrzy na problemy Kościoła polskiego bardziej obiektywnym okiem niż jego poprzednik.

Jeżeli mowa o Episkopacie Polskim, to warto odnotować sprawę bp. Kazimierza Ryczana z Kielc, którego za homilię z 3 maja zaatakowało środowisko “Gazety Wybiórczej”. W jego obronie stanęły jednak liczne środowiska, m.in. Klub Inteligencji Katolickiej, NSZZ “Solidarność”, Akcja Katolicka, Światowy Związek Żołnierzy AK oraz osoby prywatne. W jednym z listów otwartych można przeczytać: “Stwierdzamy, że ks. bp Kazimierz Ryczan powiedział (…) dokładnie to, co my, wierni i obywatele Rzeczypospolitej czujemy (…). Cieszymy się, że na czele Kościoła kieleckiego stoi kolejny wielki Polak i patriota, J.E. ks. bp Kazimierz Ryczan”. Ta obrona to dobry sygnał na przyszłość.

Na koniec smutna informacja. W wieku 74 lat zmarł Andrzej Dinter, członek Rady Fundacji im. Brata Alberta. Psycholog, wieloletni wolontariusz domów dla niepełnosprawnych w Łodzi i Chorzeszowie k. Łasku. Pracownicy Fundacji napisali o Zmarłym: “Służył swoją pomocą i radą w każdej sytuacji. Nie liczył czasu i nie patrzył, ile za to otrzyma. Zawsze chętny i gotowy do działania, aby podopiecznym było lepiej, by czuli się bezpieczni i żyli godniej. Wspierał nas jak nikt, tu w Łodzi w sprawach Fundacji i naszych dzieciaków. Przez te lata zaprzyjaźniliśmy się. Czujemy się, jakbyśmy stracił kawałeczek siebie i kawałek Fundacji”.

ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, Gazeta Polska, 18 maja 2010 r.

Za: Blog ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego (" Ingres w Gnieźnie, czyli sojusz ołtarza z tronem")

To wypowiedź księdza Isakowicza Zalewskiego:

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz