Tragiczne niedbalstwo "muzealników"
Lech Kaczyński był politykiem wielkich cnót, jednak zbyt wielkie serce – a co za tym idzie – zbyt miękka ręka dla podległego personelu, były powodem zgromadzenia się wokół niego nieodpowiedzialnych, bardzo nieciekawych typów.
Dawno korciło mnie poruszenie tego tematu, ale wstrzymywałem się, bo nie chciałem szkodzić stronnictwu, w którym pokładam nadzieje, iż wyprowadzi ono Polskę na tory normalności. Otóż – jak uważam – otoczenie prezydenta Kaczyńskiego, szczególnie Kancelaria Prezydenta, ponosi odpowiedzialność moralną za tragiczny finał rocznicowego wylotu do Katynia!...
Nie ma oczywiście żadnych wątpliwości co do tego, że bezpośrednią odpowiedzialność za bezpieczeństwo podróży delegacji Rzeczypospolitej ponosi premier, bezpośrednio nadzorujący pracę pana Arabskiego i służb specjalnych oraz za pośrednictwem ministrów pracę BOR i 36 SPLT. Ponieważ jednak atmosfera występująca pomiędzy pałacami: dużym i małym przypominała wojnę domową, kancelaria organizująca podróże prezydenta powinna mieć choćby nieco ograniczone zaufanie do służb rządowych...
Przede wszystkim nie wolno było dopuścić do lądowania rządowego samolotu z prezydentem na pokładzie na rosyjskim lotnisku wojskowym, które zostało zamknięte w 2009 r. Oczywiście mam świadomość, że zostało ono przeniesione do rezerwy, ale każdy doświadczony Polak wie co oznacza wojskowa rezerwa na ruski szczot – oznacza to szaber wszystkiego tego co jest sprawne i podmianę na zużyty szmelc...
Fakt decyzji o lądowaniu tam też samolotu z D. Tuskiem na pokładzie świadczy tylko o karygodnej niefrasobliwości służb bezpośrednio mu podlegających w kwestii bezpieczeństwa państwa. Nie powinno to być naśladowane przez personel prezydencki.
Takie naśladownictwo przypomina mi test na inteligencję oficerów ludowego wojska, przeprowadzony przez mojego znajomego w latach 70. Powoływano go często na ćwiczenia oficerów rezerwy i kiedyś postanowił z kolegami zrobić zawodowcom kawał. Zastawili stół, zabarwili wódkę barwnikiem spożywczym na adekwatny kolorek, naleli to do butelek po denaturacie i do swej kwatery pojedynczo wciągali trepów na poczęstunek. Tylko jeden zaprotestował, a wszyscy inni, choć ukosem patrzyli na „denaturat” lany do 50-tek, to wychylali je dziarsko za przykładem częstujących...
Każdy doświadczony Polak powinien też mieć bardzo ograniczone zaufanie do rosyjskiej organizacji i techniki. Potwierdził to w całej rozciągłości stan lotniska w Smoleńsku: system naprowadzania, wieża, radiolatarnie, oświetlenie pasa, meteorologia itd. Generalnie, obiekt przypomina opuszczony PGR na Mazurach, jak się ktoś wyraził. W Rosji do cywilizowanej komunikacji powietrznej nadają się tylko międzynarodowe porty lotnicze, które funkcjonują pod nadzorem międzynarodowych organizacji lotniczych.
Do śmierci Lecha Kaczyńskiego i innych przyczyniło się niewątpliwie lekceważenie przedstawionych faktów przez ludzi z Kancelarii Prezydenta. Są oni moralnie odpowiedzialni za tę tragiczną katastrofę. Chwalić Boga, wytrącili się sami z szeregów Prawa i Sprawiedliwości.
- Jan Kalemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. Pan Jan Kalemba,
Szanowny Panie,
Jeżeli już mówimy o winnych. To wina Pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego, polega na tym, że był prawdziwym Polakiem, który nie chciał chodzić na kolanach do Moskwy jak to robi dziś Bronek z Ruskich Bud, czy do Berlina jak to robi człowiek narodowości niemieckiej Donald Tusk.
Pozdrawiam
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
2. @Jan Kalemba
Witam,
wszyscy widzieliśmy wokół ś.p. Lecha Kaczyńskiego ludzi, którzy wręcz działali na Jego szkodę, a co za tym idzie, na szkodę Jego prezydentury. Ciąg skandali medialnych, brak kompetencji, dworskie intrygi nakierowane na własną karierę.
Dzisiaj niszczą to, co zostało, znów dla własnej kariery.
Historia nie zapamięta ich nazwisk, bo nie sa tego warci.
pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Pani Marylo
Lech Kaczyński był człowiekiem wielkiej szlachetności, ale serducho miał za miękkie...
Pozdrawiam
4. Lech Kaczyński po objeciu urzędu wininen peronel Kwaśniewskiego
juz następnego dnia zwolnić z wykonywania tego co robili i skierowac z miotlami i grabiami do sprzatania terenu. Zwykla zmaina zakresu czynnosci a nie czystka. Odeszli by z pracy sami bez kosztownych odpraw. A z pewnościa nie czekałbym dlużej niz do pierwszej prowokacji.
Dobór otoczenia to zupelnie inna sprawa. ZADNEGO , powtarzązm,żadnego z jego doradców nie ztrudniłbym nawet na dozorce domku letniskowego. Wczęsniej już sami udowodnili,że są zyciowymi n iedojdami wiec jakich rad można od nich było oczekiwać.Pisałem o tym jeszcze przed wypadkiem, ale mego oztrzeżenia widocznie w Pałacu nie czytano. A szkoda. Tylko cżęść blogerów wzięla mnie za wroga PiS a po wypadku lemingi też mi to wypominały gdy pisałem wspomnienia o Prezydencie.
Ale do tego przywykłem bowiem taki jest los kazdej obiektywnej postaci.Komplementy wyłacznie prawi tylko wróg i zazdrosny małżonek.
5. Szanowny Panie Nathanel
Nasi politycy (poza komuchami) chyba nie mają pojęcia o tym, że w zarządzaniu też istnieje technologia pracy.
Pozdrowienia