Olsztynie! Nie rób nam tego!

avatar użytkownika witas

Nie wiem czy mój głos ma jakieś znaczenie w pięknym mieście Olsztyn, ale chciałbym zwrócić się do mieszkańców tego zielonego, przestronnego miasta, aby w najbliższą niedzielę nie pokazywali całej Polsce i Europie wyborczego gestu Kozakiewicza.

    Pomijając zarzuty gwałtów i molestowania seksualnego swoich pracownic przez wykorzystywanie władnego stanowiska, były prezydent Małkowski miał w swoim życiorysie bezkarny incydent z potrąceniem dziecka na pasach dla pieszych. Czy był wtedy od wpływem alkoholu nie wiemy, bo nie sprawdzono trzeźwości kierującego wszechwładnego wtedy włodarza miasta.
    Jednak niekrótki etap jego życia do praca w tzw. cenzurze – instytucji powołanej przez komunistyczne, podlegle Związkowi Sowieckiego władze do ograniczania informacji i wiedzy dostarczanej obywatelom Polski Ludowej. Nie tylko decydowano o treści audycji telewizyjnych i radiowych (przed każdą emisją tekst programu musiał być zatwierdzony przez dyżurnego cenzora, czy np. nie godzi w sojusz z ZSRR, NRD i socjalistyczną Rumunią), ale sprawdzano artykuły prasowe, a przede wszystkim książki. Nie mogły być zawarte w nich treści np. o zbrodni katyńskiej i innych przestępstwach rosyjskich, radzieckich i komunistycznych, ale i informację o wyższości, większej wydajności i efektywności gospodarki rynkowej nad centralnie planowaną socjalistyczną. Na indeks zakazanych książek, które nie mogły się ukazać w Polsce trafiały dzieła nawet noblistów jak Sołżenicyn i Brodski, wcześniej Miłosz i Bunin oraz innych opozycjonistów i emigrantów np. genialnego Józefa Mackiewicza, Sergiusza Piaseckiego, Herlinga-Grudzińskiego.
 
   Wybitny pisarz i publicysta Stefan Kisielewski napisał o cenzurze:
Cenzura złamała i obrzydziła moje życie, cenzura uniemożliwiła mi wykonywanie zawodu publicysty politycznego, do którego czułem się powołany, cenzura zafałszowała, spaczyła i popsuła 90 procent tego, co wydrukowałem, cenzura sprawiła, że cotygodniowe felietony, jakie pisuję w krakowskim "Tygodniku Powszechnym" od lat trzydziestu dwóch, pojawiają się okaleczone i okłamują często publiczność co do moich intencji, a sprostować tego ani nawet dać do zrozumienia nie można, cenzura bowiem operuje w ścisłej tajemnicy, konfiskując najlżejszą aluzję do swych czynności. Cenzura nasza zresztą w ogóle nie jest żadną cenzurą, choć zapożyczyła swą nazwę od podobnej instytucji, działającej w Polsce przed wojną, a w krajach demokratycznych po dziś dzień. Tam, jeśli konfiskuje się jakiś tekst prasowy ze względów państwowo-politycznych, czyni się to w sposób jawny, p o wydrukowaniu owego tekstu, motywuje się swą decyzję, podając ową motywację do wiadomości publicznej, wreszcie wytacza się redaktorom pisma czy wydawnictwa sprawę sądową, której wynik wcale nie jest pewny, może on być również porażką władz odpowiedzialnych za konfiskatę. Jeśli zaś pismo boi się ryzykować koszta procesu, może poddać się dobrowolnie cenzurze prewencyjnej, wówczas to, w razie konfiskaty, trafiają się owe białe plamy, o których my, w naszych warunkach cenzuralnej konspiracji, możemy tylko marzyć.
Oczywiste jest, że nasza instytucja, zajmująca się kastrowaniem, przeinaczaniem czy usuwaniem w całości cudzych tekstów, nieraz politycznie całkiem niewinnych, nie ma nic wspólnego z czynnościami cenzury, pod której nazwę się podszywa. Jest to zupełnie co innego: działająca tajnie, bezprawnie i bezapelacyjnie fabryka fałszywych tekstów, wielka, a ukryta przed publicznością mistyfikacja, mająca podwójne cele:
a) zasugerowanie czytającym, że autorzy myślą tak właśnie, jak piszą;
b) przyzwyczajenie piszących, aby myśleli i formułowali swe myśli w pewien określony sposób, bo pisanie w inny sposób będzie likwidowane lub przez odpowiednie skreślenia zmieniane.

A więc swego rodzaju działalność "wychowawcza" tak wobec czytających, jak i piszących. Cisną się tu na usta dwa tytuły głośnych książek: "Myśli w obcęgach" Stanisława Cata-Mackiewicza  i "Zniewolony umysł" Miłosza.
 
Bliski kiedyś współpracownik Małkowskiego z Urzędu Wojewódzkiego wspomina: "Małkowski tak bardzo starał się zasłużyć w pracy cenzorskiej, że zwracał uwagę na każdy drobiazg. Jego czujność budziło każde stwierdzenie, w którym pojawiała się "partia" - mówi były aparatczyk. - A "Posłaniec" był pod szczególnym nadzorem cenzury jako pismo kościelne. Dlatego często na stronach tego pisma pojawiały się białe plamy po ingerencjach.
Sam Małkowski w wypowiedzi dla "Gazety" w 2000 r. stwierdził, że nie był cenzorem, lecz jedynie kierował tym urzędem.

No i nie należy zapominać, że „ten potwór z wyglądu, zachowań i życiorysu” był od młodych lat członkiem komunistycznej partii PZPR (Miała Polska wrogów wielu, nigdy gorszego od Pezetpeeru”), a w roku stanu wojennego, łamiącego polskie nadzieje na wolność i dostatek, został  sekretarzem Komitetu Gminnego w Wielbarku.
 
Małkowski nie widzi w swoim zachowaniu niczego złego. W liście otwartym, który rozsyłał do mieszkańców określał się seksaferę jako "ohydną i wydumaną". Nawet ludzie ze "świecznika" uwierzyli w to, że Małkowski został oczyszczony. - To jak to jest? To prawda, co mówią, że prokuratura wycofała się z zarzutów? - pytał nas jeden z kandydatów na urząd prezydenta.
Sprawdziliśmy. W Białymstoku nadal prowadzone jest śledztwo przeciwko Małkowskiemu. Zostało zapoczątkowane po wybuchu seksafery. W styczniu 2008 roku urzędniczki olsztyńskiego ratusza oskarżyły Czesława Małkowskiego, że molestował je seksualnie, a jedną z nich - kobietę w zaawansowanej ciąży - zgwałcił. Niedługo potem białostoccy śledczy zdecydowali o zatrzymaniu Małkowskiego i przedstawili mu zarzuty.
 
W temacie Małkowskiego popełniłem prawie 2 lata temu emocjonalny tekst - "Olsztynie wstydź się!"
 
Polecam też biograficzny artykuł o tej odrażającej karierze Od aparatczyka do prezydenta”.
 
Olsztynianie!
Domyślam się, że kontrakandydat Małkowskiego obecny prezydent miasta Piotr Grzymowicz nie jest idealnym włodarzem miasta, idealnym politykiem. O idealnych ludzi w ogóle jest dosyć trudno na tym świecie.
Ma jednak nad swym rywalem niewątpliwą zaletę, że nie był funkcjonariuszem represyjnej cenzury, nie atakował sexualnie swoich pracownic, nie potrącił na pasach przechodnia, nie kłamał jak najęty.
 
ZAGŁOSUJCIE NA NIEGO, choćby dlatego, żeby nie nagrodzić zaufaniem byłego cenzora, który to zaufanie swojej rodziny, swoich współpracowników i wyborców tak obrzydliwie nadużył.

3 komentarze

avatar użytkownika Jacek Mruk

1. A tu ciemniak ciemniaka z komuchem pogania

Bo to jest wielka zbieranina z odzyskania
Nie mają żadnych więzów z tą Krainą
Żywią się najczęściej jakąś padliną
Warzywa i owoce to dla nich złe rzeczy
Niech je je żaba bo zawsze skrzeczy
Dlatego też wybierają zboczeńca
Na dodatek dziwnego odmieńca
Co z proboszczem sztamę trzyma
Lecz ten proboszcz zagubiony się zżyma
Bo to robił tylko dla mamony
Więc się czuje rozliczony
Pozdrawiam

avatar użytkownika witas

2. > Jacek Mruk

Niezłe to jest, szczególnie -

Dlatego też wybierają zboczeńca
Na dodatek dziwnego odmieńca
Co z proboszczem sztamę trzyma
Lecz ten proboszcz zagubiony się zżyma
Bo to robił tylko dla mamony
Więc się czuje rozliczony

Witek
avatar użytkownika Jacek Mruk

3. witas

Dobrze by było by ludzie zmądrzeli
Bo potem będą z kasą w Ratuszu siedzieli
Gdyż kasa dla pasibrzucha czerwonego
To żródełko żywota doskonałego
Pozdrawiam