Morsik "Wolność jest wszędzie"

avatar użytkownika Piosenki internowanych

 

 

Morsik

Wolność jest wszędzie

 

Nie wiem, gdzie jestem. Jakaś piwnica, suterena? Zimno i ciemno. Cały tydzień w płaszczu. Dobrze, że wybitą szybę w końcu wstawili. Przynieśli jakieś książki, ale czytać można tylko przez kilka godzin w dzień, chociaż słabiutka żarówka w niszy nad drzwiami świeci się całą noc. Zakratowana, nie można wykręcić ani stłuc.

Wreszcie jakiś ruch na korytarzu. Chyba zabierają kogoś, może przywieźli? Nie… Za duży ruch, jak na jednego… Zabijam czas starając się zapamiętać to, co układam w głowie – takie sprzężenie zwrotne. W tym samym miejscu wymyślone i składowane gdzieś obok. Ciekawe, czy będę umiał to odtworzyć?

Wigilia. Wieczorem klawisze otworzyli celę. Na korytarzu Mecenas, nasz radca prawny – najstarszy internowany w Polsce – 77 lat, kilku znajomych z Regionu i kilku, których nie znam – chyba z zakładów. Gdzie reszta? Okazuje się, że innych przenieśli do drugiego budynku. Dlaczego nas nie zabrali? Od Mecenasa dowiedziałem się, że jesteśmy w Zakładzie Karnym w Kamiennej Górze. Zna to więzienie – przyjeżdżał do bandziorów jako obrońca. Zgroza... tu była filia obozu Gross-Rosen...  Aluminiowa pokrywka od menażki. Kawałek wysmażonej jakiejś ryby. Nie mamy opłatka, ale jest chleb. Pogadaliśmy z Mecenasem. Jest w dobrej formie. Martwi się o żonę. Jest bardzo chora i potrzebuje opieki. To ofiara niejakiego Mengele… Mecenas ma nosa, wyczuł, że mam gorączkę.

Po świętach przyszła jakaś ekipa. Wymienili trochę grzejników i rur. Jest cieplej. Można zdjąć płaszcz i buty. Wyobrażam sobie jak my śmierdzimy! W umywalkach tylko zimna woda.

Po jaką cholerę oni te grzejniki wymieniali! Każą się pakować i wynosić do drugiego budynku. I dlaczego w nocy! Może przestraszyli się, że Mecenas zaczął niedomagać?

Nowe miejsce. Cela na piętrze. Wszystko świeżo malowane na olejno – kolor jakiś brunatno-czerwony. Półmrok. Nie ma umywalki ani muszli. Cholera… w kącie jakaś beczka z pokrywą - też na olejno… Grubo po północy każą się znów pakować. Mam się przenieść na “izbę chorych”. Jak niewiele człowiekowi potrzeba. Jest jako-taka łazienka, przyzwoita ubikacja, w miarę normalne łóżka i… dużo światła! Izbę chorych uruchomiono z obawy o stan Mecenasa. To on zażądał, żeby mnie też przeniesiono - mam się nim opiekować.

Rano przyszedł felczer. Jakoś postawił Mecenasa na nogi. U mnie stwierdził zapalenie oskrzeli. Wyprosiłem trochę kartek z zeszytu i długopis. Skazani przynoszą w koszu książki do wyboru. Mecenas się ożywia, obiecali mu, że wpuszczą żonę, jeśli przyjedzie.

Dwóch najstarszych zabierają podobno do Darłówka. “Lepsze warunki”. Chcą zabrać Mecenasa. Stanowczo protestuje – nie zostawi kolegów – albo razem, albo zostaje. Dali mu spokój. Ludzie zaczynają chorować. Przez “naszą” izbę chorych przewinęło się już kilku.

Mecenas podśpiewuje powstańcze piosenki. Wielu nie znałem. Zaczynam zapisywać teksty. W nocy długie rozmowy o jego historii. Był rozstrzelany przez wojsko polskie. Po ogłoszeniu “amnestii” poddał oddział i złożył broń. Gdy wyprowadził ludzi na leśną polanę zagrały karabiny maszynowe. Przeżyło dwóch – upadli na twarz i krew zamarzła a następni padając na nich nie pozwolili zamarznąć całkiem. Proces był krótki - kara śmierci. Potrzebowali jednak doświadczonych prawników, więc zamienili karę na zakaz opuszczania Jeleniej Góry. Dopiero w 1957 zrehabilitowali.

Wreszcie wypuścili Mecenasa z internatu i po kilku dniach zlikwidowali izbę chorych. Wracam do celi, a tu produkcja idzie pełną parą. Te linoryty do pieczątek, które robiłem na zamówienie kolegów przychodzących do lekarza, są powielane w setkach egzemplarzy! Mnożą się wiec brutalne rewizje. Zabierają notatki, przede wszystkim – notatki. Nadal boją się zapisanego papieru. Trzeba wymyślić pewny sposób przechowania i przekazywania rodzinom w czasie widzenia.

Na wypiskę można kupić w więziennej kantynie konserwy, herbatę, papierosy, mydło i pastę do zębów. Nie ma możliwości zamiany. Ja nie palę, więc papierosy olewam. “Bierz te fajki – debilu”, warczy ktoś na mnie. To biorę... Szlag, na co mi 10 paczek tego świństwa. W budynku dowiedziałem się, że papierosy to więzienny środek płatniczy. Różne drobiazgi za herbatę i fajki można kupić od skazanych.

Patrzę bezmyślnie na stos “Sportów” i “Popularnych”... To jest myśl! Trzeba delikatnie rozkleić paczkę i pisać ołówkiem na wewnętrznej stronie. Potem zakleić i oddać na widzeniu. Przecież na wolności fajki są na kartki, a w pierdlu bez kartek! Ogrzewam nóż nad parą i taki wilgotny wsuwam pod zaklejoną zakładkę. Puściło! Chłopaki zrobili z czegoś delikatny klej. Zakleiłem paczkę “sportów” – śladu nie ma!

Piszę w nocy, żeby nie wystawiać się klawiszom i esbekom. Mamy w bród margaryny więziennej – jest niejadalna, jakaś biaława i kruszy się. Od felczera dostaliśmy bawełniany bandaż. Zatopiliśmy go w roztopionej margarynie. Kilka takich “lampek” i można pisać. Tylko okna trzeba zasłonić kocami, bo w drugim budynku siedzi przy oknie esbek. Kopcą niemiłosiernie, ale – co tam... Rano chłopaki patrząc na mnie zanoszą się od śmiechu – wokół nosa mam czarny makijaż. Ale na niedzielne widzenia przygotowałem dziesięć paczek papierosów zapisanych maczkiem.

Za kilka dni Wielkanoc. Bardzo ciepło. Czekamy na rodziny, są już powiadomione. Rano, 8 kwietnia, na plac spacerowy zajechały suki. Obóz będzie likwidowany. Mamy się pakować. Bunt i opór. Nie wyjdziemy z budynku, jak nie powiadomią rodzin o zmianie. Targi trwają kilka godzin. Pakuję delikatnie paczki fajek, może “tam” nie będzie można kupić.

Po drodze do Głogowa Jurek – “Wuja” rozmontował kratki wentylacyjne i pootwierał zamki. Zanim eskorta się zebrała, my już chodziliśmy swobodnie po ulicy i oglądaliśmy nasze nowe miejsce odosobnienia. Warunki znacznie lepsze. Natychmiast bierzemy się do pracy. Spontanicznie powstaje zespół muzyczny “Los Kabarinos*”. Jestem w jednej celi z Andrzejem, który akompaniuje zespołowi na gitarze. Przydaje się dawne “katowanie” solfeżu w szkole muzycznej. Patrzę na palce Andrzeja i zapisuje chwyty. Potem robimy razem zapis nutowy, Andrzej to sprawdza, poprawiamy i  zapisujemy na pięciolinii.

Mamy swobodę, więc zaglądam do innych cel w poszukiwaniu ludzi, którzy parają się jakąś sztuką. Spisuję wiersze. Notatki chowam zwinięte w rulon do nogi od stolika. Trzeba z tego zrobić jakiś zbiorek. Na karteczkach 10 x 7 cm piszę wszystko maczkiem ostrym ołówkiem. Staram się to ozdobić prostymi rysunkami. Oczywiście nuty też przepisuję z notatek. Taka książeczka musi się zmieścić do paczki papierosów. Z części fajek wykruszyłem tytoń tak, żeby między sąsiednie rządki wsunąć śpiewnik. Jak się normalnie otworzy, to z góry widać papierosy jakby wyszły z fabryki. Żona zabrała to bez problemu. A w poniedziałek wpadła atanda** z psami na gigantyczny kipisz...

Żeby być wolnym, trzeba sobie przestrzeń wolności porozpychać. Wychodzi na to, że w “ośrodkach odosobnienia” mieliśmy znacznie więcej wolności niż poza drutami.

 

 

_________________

* Nazwa zespołu pochodzi od słowa kabaryna, czyli izolatka. Tak wspomina to współzałożyciel zespołu, Zdzisław Bykowski: Podczas widzenia z rodziną Rysiek Kulesza (Region Jelenia Góra) chciał wnieść do obozu książki, które zdaniem władz obozowych były zakazane. Ponieważ Rysiek zaczął sie w tej sprawie gwałtownie awanturować, zamknięto go w izolatce (w języku więziennym zwanej kabaryną). A ponieważ klawisze demonizowali grozę kabaryny, postanowiliśmy wraz z Januszem Sanockim (Nysa) ośmieszyć. Napisaliśmy wnioski o umieszczenie także i nas w kabarynie. Czarno na białym udowadnialiśmy, że jesteśmy o wiele gorsi od kolegi Kuleszy i że to my powinniśmy w pierwszej kolejności trafić do izolatki. Podobnie postąpiło chyba z trzydziestu internowanych.

** Atanda to specjalny oddział straży więziennej przeznaczony do tłumienia buntów, jego członkowie w zasadzie niczym nie różnili się od zomowców.

20 komentarzy

avatar użytkownika Piosenki internowanych

1. Dziękuję, Morsiku

Jestem dumny, że Cię znam.

Janusz

avatar użytkownika Morsik

2. Bez przesady...

Kiedyś już ten wiersz, którego autorem był Marszałek Rydz-Śmigły, publikowałem na BM.

Moja modlitwa

Odeszli... tylko dwóch lub trzech
z całego tłumu pozostało,
nie skarżę się, że ich tak mało,
tamtych zaś żegna gorzki śmiech...
Nie pragnę ani serc ni dusz,
ani pociechy, ni przyjaźni...
opancerzyłem się w tej kaźni,
oskorupiałem się wśród burz,
przez które mnie prowadzi Bóg,
i Jego tylko zmiłowania
proszę, gdy duch się czasem słania
dążąc do końca swoich dróg.

O, Boże Wielki, coś wykreślił loty
gwiazdom i ludzkim duszom przeznaczenie,
i jako człowiek zdradą Iskarioty
poznałeś, jakie ludzkie jest cierpienie...
który przeglądasz na wskroś nasze życie,
a gdy czas przyjdzie gasisz je swą ręką,
tak jak o świcie blask gwiazdy w błękicie...
który nas darzysz radością i męką.

O, Boże Wielki, jeśli zaś wina ciąży na mnie,
to niech Twa wola sprawiedliwość czyni,
lecz nie ta szajka ojczyźniąca kłamnie
i nie ta zgraja kupcząca w świątyni...

Warto chyba go przypominać, bo zainteresowanie "przestrzenią wolności" jest coraz mniejsze. Wiesz... ja to mówię tak: było nas 10 milionów, ale tylko udało nam się wsunąć but w uchylone drzwi do wolności. Straszne, ale obecnemu pokoleniu Polaków to w zupełności wystarcza. A nas już ta stopa strasznie boli, bo drzwi cisną...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika yuhma

3. Morsiku

Masz rację - to jest straszne.
Ale - niechaj żywi nie tracą nadziei.

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika natenczas

4. > Morsik,

wielkie dzięki za wspomnienie.

Pzdr.

avatar użytkownika Maryla

5. Morsik

trzeba przekazać młodym nasze doświadczenia - nikt tego za nas nie zrobi.

pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

6. @Maryla,...

...właśnie nad tym pracujemy wykorzystując gościnę BM24. Mam nadzieję, że coś z tego będzie. Tylko jak nauczyć młodych, że komputer służy nie tylko rozrywce i fajsbukowi...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Tymczasowy

7. Nie znasz przypadkiem

hymnu KPN? Od dawna go poszukuje.

avatar użytkownika Morsik

8. Przypomniałeś mi,...

...że taki był. Popytam, bo sam tego nie mam.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Morsik

9. Fragment przedstawienia (amatorskie).

Akt III – Nocna rozmowa 

Osoby: esbek, klawisz; 
Dekoracja: stół, 2 krzesła, 2 kubki, drzwi w ościeżnicy; 
Rekwizyty: pęk dużych kluczy, stary telefon z tarczą, gazety, gruby zeszyt; 
Kostiumy: zwyczajne ubranie dla esbeka, mundur strażnika więziennego;
Sceneria: dyżurka klawisza; pełne oświetlenie.

(przy stole siedzi klawisz i trzyma się za głowę; słychać dobijanie do drzwi).

(esbek) Co tu się, kurwa, dzieje! Maliniak! Otwieraj do jasnej cholery!
(klawisz) Klucz chyba w zamku, panie poruczniku! Jezu... co teraz będzie?!
(esbek wpada do dyżurki, krzyczy); 
(esbek) Kto pozwolił na pootwieranie cel?! Co tu się dzieje?! Dlaczego dyżurka zamknięta?!
(klawisz) Panie poruczniku, jak Boga kocham - nie wiem. Jak Boga kocham... Pogasiłem światła o dwudziestej pierwszej. Chcę wyjść a tu drzwi zamknięte. Jezus, Maria... Panie poruczniku, jak Boga kocham, ja nie wiem... Tu są klucze! Tu! A zapasowe - o, proszę - w gablocie, zaplombowane... (podnosi słuchawkę, podaje esbekowi) i telefon nie działa…
(zza drzwi dochodzą hałasy, urywki rozmów, słychać piosenki). 
(esbek - pod nosem) Śpiewają, skurwiele... wesoło im... (z krzykiem do klawisza) Duch święty cele pootwierał, Maliniak!? To jest wojna! To śmierdzi sądem wojskowym! Może wam wszystko jedno, ale ja nie mam zamiaru wracać na dno! Rozumiecie!? Zagońcie ich do cel i pozamykajcie! (klawisz wybiega z pękiem kluczy) I światła pogaście! (siada na krześle, oddycha ciężko; klawisz wraca z rozdziawioną gębą, kręci głową ).
(klawisz) To nie na moje siły, to nie na mój rozum... Wychodzę na korytarz, pusto, wszyscy w celach, cele pozamykane, światła pogaszone... (esbek wyskakuje za drzwi, wraca).
(esbek) ...przecież sam widziałem, pełno ich było wszędzie, śpiewali, śmiali się ze mnie jak przechodziłem korytarzem... Maliniak... Ani słowa w raporcie. Sprawy nie było, bo obydwaj wyjdziemy na idiotów.
(klawisz) Ma się rozumieć, panie poruczniku... (chwila ciszy) Panie poruczniku, ale jako kto oni tu są? Bo ani aresztowani, ani osadzeni, bez wyroku, bez terminu odsiadki. (przysuwa krzesło do esbeka, pochyla się, zniża głos) Tak, między nami, panie poruczniku, to całkiem porządni ludzie. Jak byłem z grypserą, to musiałem mieć oczy dookoła głowy. Teraz odpoczywam. Właściwie nie trzeba ich pilnować... Ja tam, panie poruczniku bym ich wypuścił. Śpiewają, modlą się, rozmawiają, książki czytają... Normalni... Na msze wszyscy przychodzą... Chcieli coś w Polsce zmienić. Przecież kartki na wszystko, to nienormalne. 20 lat czekać na mieszkanie - tak nigdzie na świecie nie ma. To jak oni to chcieli zmienić to trzeba ich zamykać? Przecież oni nikomu nie zagrażają...
(esbek - podniesionym głosem) Maliniak! Czy wam już całkiem na mózg padło! Oni Polsce zagrażają, Europie zagrażają, całemu światu... (łapie się za głowę, pochyla nad stołem) Mnie zagrażają, Maliniak, mnie...
(klawisz) No, co pan... dla pana stan wojenny ogłosili, ludzi pozabijali... co pan...
(esbek) Głupiś ty, Maliniak... Macie rodzinę, ojca, matkę, brata, siostrę, dziadków… Dostawaliście nawet w dupę od ojca... Dostawaliście, Maliniak?!
(klawisz) Ma się rozumieć, panie poruczniku, każdy dostawał jak przeskrobał...
(esbek) A ja nie... a ja bym pół życia oddał, żebym mógł brać od ojca w dupę; nawet codziennie... Maliniak. Ja od urodzenia w domu dziecka. Bękart. Zero. Nikt... Nawet nazwisko nie wiem czyje...
(klawisz) No i co z tego... każdy jest człowiekiem...
(esbek) Gówno wiecie, Maliniak. Macie swoje klucze i swoje krowy po służbie i gówno wiecie. Z domu dziecka to zwykle dziewczyny na ulicę a chłopaki w bandziorstwo... A ja, widzicie, magister sztuki. W milicji pracuję, oficerem jestem. I komu to zawdzięczam? Polsce Ludowej, Maliniak! Władzy ludowej! I choćbym miał im gardła popodrzynać, to będę tej władzy bronił, rozumiecie, Maliniak?!
(klawisz) Eee... tam... Jakby pan sam nie chciał się uczyć, to by i Polska Ludowa nie pomogła... Zresztą... To wasze sprawy... Mamy inne interesy, panie poruczniku... Ja uważam, że dobrze robili. Bo jakże to, żeby w Polsce najważniejszy był Związek Radziecki? Jakże to tak?
(esbek – patetycznie - cytując Mieczysława Moczara) Związek Radziecki, Maliniak, jest nie tylko naszym sojusznikiem - to jest powiedzenie dla narodu. Dla nas, ZSRR jest naszą Ojczyzną, a granic naszych, Maliniak, nie jestem w stanie dziś określić, dziś są za Berlinem, a jutro będą na Gibraltarze.
(klawisz – pod nosem) To chyba tobie, człowieku, na mózg padło… (do esbeka) Tak pan daleko widzi, a dziecku nie powie, że w SB robi. A ja, choć klawisz to nieprzyjemne zajęcie, dzieciom nie wstydzę się mówić o pracy...
(esbek) No, nie mędrkujcie już, Maliniak, bo was głowa od myślenia rozboli. Napiszecie mi na jutro rano, w których celach coś robią, jakieś hałasy, dziwne głosy. Bo oni na pewno klucze dorobili. O świcie zrobimy taki kipisz, że im się nawet pierdzieć nie będzie chciało, nie tylko śpiewać...
=========================================================
To nie jest fikcja literacka... 
Wydarzenia i rozmowa miały miejsce w rzeczywistości w styczniu 1982 r.
Ostatnio zmieniony przez Morsik o śr., 01/12/2010 - 11:28.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika yuhma

10. Morsiku

Re - we - la - cja!
Ale w to, że nie fikcja nie wierzę :-) Za mądry ten klawisz, za odważny, a i ten esbek zbyt otwarty.

Pozdrawiam każdym słowem

avatar użytkownika Morsik

11. Jak bum-cyk-cyk!

Sam podsłuchiwałem pod drzwiami dyżurki! Wbrew powszechnej opinii klawisze wtedy byli dość mocno świadomi. Sami byliśmy tym zaskoczeni. To najczęściej byli "chłopo-robotnicy". Kiedyś może opiszę szczegółowo nasz "wyjazd" z Kamiennej Góry do Głogowa - kiedy schodziliśmy do wyjścia klawisze, stojąc na baczność, salutowali.
A esbek... od kilku dni był "zakoszarowny" w naszych budynkach i tak dostał w dupę, że miał naprawdę wszystkiego dość...
Wolność jest wszędzie!!!

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Morsik

12. @Tymczasowy (kom. nr 7)

Szanowny Panie Michale
Panie Michale - oficjalnym i nie oficjalnym hymnem Konfederacji Polski Niepodległej była pieś legionowa pt. MY, PIERWSZA BRYGADA, którą można usłyszeć otwierając stronę www.KPN.org.pl
Pozdrawiam Władysław Borowiec

Taką odpowiedź otrzymałem od samiusieńkiego Szefa.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Piosenki internowanych

13. Morsiku

Kiedyś może opiszę szczegółowo nasz "wyjazd" z Kamiennej Góry do Głogowa - kiedy schodziliśmy do wyjścia klawisze, stojąc na baczność, salutowali.

K o n i e c z n i e!

avatar użytkownika gość z drogi

14. Szanowny @Morsiku :)

czy nie masz uczucia,ze znowu wieje wiatr wolności,ze zdążamy do nowego Przystanku o Nazwie Niepodległość...?
Z wielkim wzruszeniem czytałam Tą Stronę...i wróciły wspomnienia Tamtych Lat...:)
Lat Nadziei i Walki..ale nade wszystko Nadziei,ba mamy nawet jak wtedy ...Więżnia POLITYCZNEGO
Zygmunta Miernika...jedno się tylko w tym wszystkim nie zgadza,ukradli nam Solidarność i pan Miernik został sam...
Dobrej Nocy i pięknych snów o Naszej Polsce :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

15. dziwny zbieg okoliczności,intuicja,czy przeznaczenie ?

chciałam dzisiaj wpisać specjalnie dla Ciebie Pierwszą Brygadę,ale coś mi przeszkodziło...a tymczasem,szukając jej słów/nie chciało mi się klepać w klawiaturę,/trafiłam na Twój wpis z 2010 roku..
wtedy jeszcze nie było mnie z Wami,wtedy byłam na innej bardzo drogiej memu sercu stronie...musiało minąć więc kilka lat,by trafić własnie TU...przypadek ?
Zbieg okoliczności ?
serdeczne pozdr z tamtych lat :)

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

16. spóżniona troszkę I Brygada,dla wszystkich Michałów

fragment

"Legiony to żołnierska nuta,
Legiony to straceńców los,
Legiony to żołnierska buta,
Legiony to ofiarny stos.

Ref. : My, Pierwsza Brygada,
Strzelecka gromada,
Na stos rzuciliśmy swój życia los,
Na stos, na stos.

O ileż mąk, ileż cierpienia,
O ileż krwi,wylanych łez.
Pomimo to - nie ma zwątpienia,
Dodawał sił - wędrówki kres.

Ref. : My, Pierwsza Brygada,
Strzelecka gromada,
Na stos rzuciliśmy swój życia los,
Na stos, na stos.

Mówili,żeśmy strumieniami,
Nie wierząc nam, że chcieć to móc.
Laliśmy krew osamotnieni,
A z nami był nasz drogi wódz!/.../"

http://www.tekstowo.pl/piosenka,zolnierska,pierwsza_brygada.html

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

17. Dobrej Nocy :)

szanownym Michałom i Blogmedia 24.pl

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

18. Te wspomnienia powinni przeczytać,ci którzy

chcą ukraść nam naszą historię... to znaczy wszelkie kody i takie tam inne...tatałajstwa

gość z drogi

avatar użytkownika Morsik

19. @Gościu Drogi

Jakoś nie dostrzegam tego "powrotu wiatru wolności". Przeciwnie wręcz. "Wolność" dała się zamknąć w Internecie, w jakimś fejsbuku. Jest anonimowa i obudowana kłamstwem.

A Pan Miernik? Cóż... pozwól, że pozostanę przy swojej ocenie...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika gość z drogi

20. witam serdecznie i sobotnio :)

ad "fejsbuka"
i dlatego właśnie jestem wielką przeciwniczką tego "ustroistwa" dyskusje w zamkniętym gronie,to według mnie takie spotkanka u ciotki klodki...
tylko otwartym tekstem i tylko na otwartych forach....
co do więżnia Miernika
to zwyczaj z dawnych lat,
zwyczaj wspierania potrzebujących tego....
a Wiatr Wolności ? liczę na Jego kolejny powiew... wcześniej,czy póżniej...przyjdzie...
Dobrego Dnia Tobie i Polsce :)
serdeczności dla Natenczasa i pozostałych z tamtych lat :)

gość z drogi