Studnicki u progu II wojny światowej
godziemba, pon., 29/11/2010 - 07:41
Urodzony w 1866 roku wybitny polski publicysta Władysław Gizbert- Studnicki był przekonany, iż na położenie polityczne Polski, a w konsekwencji na jej politykę zagraniczna decydujący wpływ wywierają warunki geograficzne i historyczne.
Studnicki uważał, iż Rosja Sowiecka stanowiła śmiertelne niebezpieczeństwo dla Polski. „Rosja bolszewicka – pisał w 1932 roku w książce „Rosja Sowiecka w polityce światowej” – jest bezpieczniejszą dla Polski w charakterze antagonisty, niż w charakterze sprzymierzeńca. Przymierze bowiem z Rosją bolszewicką otwiera drogę dla jej wpływów, gdy antagonizm wytwarza niechęć do jej ideologii i psychologii”. Obowiązkiem więc każdego pokolenia Polaków było dążenie do osłabienia Rosji.
Bezpieczeństwo Polski wymagało przede wszystkim konsolidacji Europy Środkowo-Wschodniej. Wedle Studnickiego jedynym rozwiązaniem dla polskiej polityki zagranicznej było stworzenie wielkiego bloku środkowo-europejskiego, o charakterze polityczno-gospodarczym, złożonego z Polski, Niemiec, Austrii, Węgier, Czech, Rumunii, Bułgarii, Jugosławii, Grecji, Turcji, państw nadbałtyckich oraz Finlandii. Artykuły rolne produkowane przez państwa środkowo-europejskie zyskałyby rynek zbytu w Niemczech i Austrii, co doprowadziłoby do zasadniczego wzrostu rentowności rolnej w tych państwach. Z kolei kraje środkowo-europejskie byłyby odbiorcą niemieckich, austriackich i czeskich wyrobów przemysłowych. Takie rozwiązanie miało zapobiec groźbie zdominowania Polski przez Niemcy.
Rola centrum tego bloku przypadłaby Berlinowi, z uwagi na niemiecką potęgę przemysłową, talent organizacyjny oraz położenie geograficzne. Taki blok zapewniłby Niemcom hegemonię w Europie, a Polsce bezpieczeństwo i warunki rozwoju gospodarczego. Studnicki akceptował możliwość połączenia Austrii z Niemcami, powrót Węgier do historycznych granic (przede wszystkim na północy – Słowacja i Ruś Zakarpacka) oraz oderwania Sudetów od Czech.
Za przyjęciem tej linii polityki zagranicznej oprócz korzyści politycznych i gospodarczych przemawiało także położenie geograficzne Polski, które – zdaniem Studnickiego – „zarówno może wieść do jej upadku, jak i do odegrania wybitnej roli dziejowej. Polska ze względu na swą geograficzną pozycję jest ogniwem, łączącym państwa północno-wschodniej Europy z państwami południowo-wschodniej Europy”.
Publicysta był zdecydowanym przeciwnikiem Małej Ententy, jako ugrupowania mającego na celu „zachowanie rabunku dokonanego” na Węgrach, a postulat częściowej rewindykacji ziem tego państwa uznawał za jeden z głównych celów polskiej polityki. Wspólna granica czechosłowacko-rumuńska ułatwiała Pradze opanowanie rynku rumuńskiego i była przeszkodą dla rozwoju handlu Warszawy z Budapesztem i Belgradem z powodu prohibicyjnej polityki taryfowej Czech wobec polskiego tranzytu. Studnicki niepokoił się, iż Praga była rozsadnikiem prorosyjskich nastrojów w krajach środkowo-europejskich. Polska winna pozostać dla Rumunii niezwykle ważnym sojusznikiem zabezpieczającym posiadanie Besarabii oraz hamującym tendencje rewizjonistyczne Budapesztu. Optymalnym rozwiązaniem problemu Siedmiogrodu i Banatu byłaby jego autonomia, a potem swego rodzaju kondominium węgiersko-rumuńskie. Kondominium to mogłoby być ułatwione przez wspólny obszar celny obu tych państw należących jednocześnie do bloku środkowo-europejskiego.
Zdecydowane wsparcie dla Węgier kosztem Czechosłowacji związane było z doświadczeniami wojny 1920 roku. Studnicki uważał, iż wobec wspomnianej nieuchronności wojny polsko-bolszewickiej, przynależność Słowacji i Rusi Zakarpackiej do Czechosłowacji oznaczała okrążenie walczącej Polski i odcięcie dostaw broni i amunicji od zachodnich sprzymierzeńców. Natomiast wspólna granica polsko-węgierska umożliwiała zabezpieczenie niziny węgierskiej od agresji sowieckiej, stwarzała także warunki dla otrzymania pomocy dla polskiej armii oraz wsparcie kilku korpusów węgierskich. Odzyskanie przez Budapeszt Słowacji Rusi Zakarpackiej przywracało Węgrom niepodległość i rolę samodzielnego czynnika w polityce międzynarodowej, dając Polsce pewnego sprzymierzeńca, także w rozgrywkach z Berlinem.
Ponadto struktura gospodarcza Polski i Węgier jest w wysokim stopniu wzajemnie komplementarna, co sprawiało, iż oba kraje były dla siebie dogodnymi rynkami zbytu.
Problem stosunków polsko-czechosłowackich – zdaniem Studnickiego – sprowadzał się do formuły, albo częściowy rozbiór Czechosłowacji, albo częściowy rozbiór Polski. Granice Czechosłowacji zostały nakreślone z myślą osłabienia Niemiec oraz Węgier, stąd też czeska racja stanu skłaniała przywódców tego państwa do współpracy z Moskwą, której korzenie sięgają tradycji ruchu pansłowiańskiego. Ze zrozumiałych względów stało to w kolizji z interesami Warszawy z uwagi na konflikt polsko-sowiecki o ziemie wschodnie. Stosunek Pragi do Sowietów sprawiało, iż w przypadku wojny polsko-bolszewickiej nie można było oczekiwać z tej strony poparcia. Natomiast w przypadku podporządkowania Czechosłowacji przez ZSRS, osiągnie on niezwykle istotne korzyści strategiczne – oskrzydlenie Polski, otwarcie dostępu do niziny węgierskiej oraz na Bałkany.
Czechosłowacja z uwagi na znaczny odsetek mniejszości narodowościowych nie mogła być sojusznikiem Polski ani przeciwko Rosji, ani przeciwko Niemcom. Tak więc jako państwo stanowiące mozaikę narodowościową, winno być doprowadzone do granic etnograficznych, gdyż „nie ma Czechosłowacji, lecz są Czesi i Słowacy, bardzo od siebie różniący się jako typy fizyczne i psychiczne”.
Dla Studnickiego nie było jasne jakie stanowisko zajmie Jugosławia w stosunku do bloku środkowo-europejskiego. Oprócz sporów z Włochami w sprawie Dalmacji, państwo to uwikłane było w konflikty wewnętrzne, w tym antagonizm serbsko-chorwacki i słoweńsko-serbski. Ponadto Belgrad – podobnie jak Praga – był bastionem wpływów rosyjskich. W przypadku więc konieczności wyboru przez blok między związkiem z Jugosławią lub Włochami, Studnicki opowiadał się za drugim rozwiązaniem, które pozwoliłoby na usamodzielnienie się Chorwacji i Słowenii oraz wzmocnienie Bułgarii i Włoch.
Publicysta dopuszczał w przyszłości możliwość przystąpienia do bloku Francji, w tym wypadku sojusz ten przekształciłby się w blok paneuropejski
W stosunku do państw bałtyckich „Polska może podjąć się zadania ich obrony tylko w kooperacji z Rzeszą Niemiecką”, aczkolwiek pomoc Wielkiej Brytanii nie byłaby wykluczona, gdyż osłabienie Rosji Sowieckiej nad Bałtykiem leży w jej interesie. Wpływy niemieckie wiązały te kraje z Europą Środkową, przez co podtrzymywały ich samodzielność w stosunku do Moskwy. Ponadto Niemcy, pozostające w politycznym sojuszu z Polską, mogłyby wywrzeć presję na Litwę, zmuszając ją do udzielenia Polsce tranzytu przez swe terytorium, co pociągnęłoby za sobą przyznanie odpowiednich korzyści także przez Łotwę.
Po Anschlusie Studnicki podjął kampanię na rzecz zaciśnięcia współpracy w trójkącie Berlin-Warszawa-Budapeszt, stopniowo poszerzonego o Rzym, uważając, iż mocarstwa zachodnie nie wystąpią w obronie integralności Czechosłowacji. Zaangażowanie się natomiast Moskwy po stronie Prag uzależnione było – według publicysty – od stanowiska Polski i Rumunii, które nie pozwoliłyby na przemarsz wojsk sowieckich przez swoje terytorium. W połowie kwietnia 1938 roku na łamach „Słowa” wskazywał, iż „nie zdziwiłby się, gdyby w najbliższym czasie Czechosłowacja otrzymała notę dyplomatyczną z Berlina domagającą się przeprowadzenia plebiscytu pod nadzorem przedstawicieli Niemiec”. W przypadku odrzucenia tego ultimatum doszłoby zapewne do wkroczenia wojsk niemieckich do Czechosłowacji.
Polska dyplomacja winna aktywnie zaangażować się w rozwiązanie problemu czeskiego, szczególnie w kwestii dotyczącej przyznania Węgrom Rusi Zakarpackiej. Neutralność Polski nie zmieniłaby sytuacji Pragi, a jedynie wzbudziłaby nieufność w Berlinie i pozbawiłaby Warszawę wpływu na nowy kształt mapy Europy.
Tak czy inaczej Studnicki przypuszczał, iż w wyniku nieuchronnych zmian terytorialnych powstałoby państwo czeskie ograniczone do Czech i Moraw. Państwo to nie posiadające wspólnej granicy z ZSRS, zmuszone byłoby do wstąpienia do wspomnianego bloku środkowo-europejskiego.
Konferencja monachijska ukazała – zdaniem publicysty – słabość mocarstw zachodnich i potwierdziła jego postulat ścisłej współpracy polsko-niemiecko-węgierskiej. Nie istniała alternatywa dla tej polityki. „Interes samozachowawczy Polski – pisał w 1938 roku – nie zezwala na przymierze z Sowietami, na wpuszczenie armii sowieckiej do Polski, na otwarcie wrota na wpływy komunistyczne. Doświadczenie czechosłowackie mówi, jakie znaczenie może mieć przymierze z Francją”. Niezależnie od niebezpieczeństwa zmiany ustroju na komunistyczny, dążenie Moskwy do zabrania polskich kresów wschodnich uniemożliwiało porozumienie z tym sąsiadem. Dodatkowo zaś opanowanie przez Kreml kresów wschodnich doprowadziłoby do oskrzydlenia Rumunii, zaszachowania Węgier oraz stanowiłoby podstawę do zaboru państw nadbałtyckich. Przystąpieniu Polski do państw osi patronować winien także Rzym, który mógłby wpłynąć na zmniejszenie antagonizmów polsko-niemieckich.
W obliczu żądań niemieckich, Studnicki uważał, że powinna je spełnić. Gdańsk zatem winien powrócić do Niemiec, aczkolwiek Polska powinna zachować specjalne uprawnienia gospodarcze. Należało także zgodzić się na przeprowadzenie przez Pomorze eksterytorialnej autostrady. W zamian Polska mogłaby uzyskać protektorat nad Słowacją.
Przekonany o konieczności zapobieżenia wciągnięcia Rzeczypospolitej do wojny, był konsekwentnym zwolennikiem odrzucenia gwarancji angielskich, które – jego zdaniem – stawiały de facto Polskę w obozie przeciwników Berlina.
Stadnicki przypuszczał, iż wojna polsko-niemiecka w przeciwieństwie do pozycyjnych działań na zachodzie będzie wojną manewrową, w której Polska z powodu swej nierozwiniętej motoryzacji nie będzie w stanie sprostać Niemcom.
Od samej klęski militarnej jeszcze groźniejsze będą jego konsekwencje. Zwycięscy nie będą – wedle publicysty – oszczędzali podbitych terenów, prowadząc rabunkową eksploatację. Nie należało także zapominać o zagrożeniu ze strony Sowietów przygotowanych do wysłania swych wojsk w chwili rozbrajania armii polskiej.
Nie udało mu się przekonać Becka do zmiany polityki, a cały nakład książki „Wobec zbliżającej się 2-ej wojny światowej” został skonfiskowany. Premier Sławoj-Składkowski postawił na Radzie Ministrów nawet wniosek o jego internowanie, który jednak upadł wobec oporu części ministrów oraz marszałka Rydza-Śmigłego.
Wybrana literatura:
W. Studnicki – Rosja Sowiecka w polityce światowej
W. Studnicki – System polityczny Europy a Polska
W. Studnicki – Kwestia Czechosłowacji a racja stanu Polski
W. Studnicki – Z przeżyć i walk
J. Jaruzelski – Stanisław Cat-Mackiewicz 1896-1966
M. Zachariasz – Polska wobec zmian w układzie sił politycznych w Europie w latach 1932-1936
- godziemba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
8 komentarzy
1. Kobylański
Nie udało mu sie przekonać Becka m.in. ze względu na działalność w MSZ doradcy ds Rosji sowieckiej , agenta Moskwy Kobylańskiego. Nawiasem mówiąc hulakę i kochającego inaczej, który został zwerbowany na podstawie swoich skłonności podczas pobytu a latach dwudziestych w Moskwie w charakterze radcy ambasady. Przed wojną on kierował politykę MSZ na boczne tory przekonując Becka, że Rosja sowiecka nie zamierza wejść do przyszłego konfliktu przeciw Polsce.. O tym dopiero zaczyna się nieśmiało mówić. Jak to mogło sie stać , mimo że mieliśmy doskonały wywiad wschodni? Paradoksem jest , ze naród zapłacił tak wielki rachunek za zabawy z chłopcami jednego czlowieka. Polecam książkę "Życie codzienne elit drugiej RZeczpospolitej". Dziękuję za ten tekst, historii nigdy nie za mało. Pozdrawiam.
2. Barbarawitkowska
Oczywiście znam sprawę Kobylańskiego, kwestię tę nagłośnił prof. Wieczorkiewicz.
Nie przypuszczam jednak, by sam Kobylański mógł w tak zdecydowany sposób wpłynąć na Becka, który sam uważał, iż należy prowadzić - mimo zmiany sytuacji geopolitycznej - polityke równowagi między Moskwą a Berlinem. Ponadto dał się wpuścić w pułapkę - gwarancji brytyjskich dla Polski.
Pozdrawiam
3. Godziemba
to jasne, napisałam między innymi. Pozdrawiam
4. Bardzo fajny wpis
Pozdrawiam
Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.
5. Godziemba
Pewnie gdyby rządził duet Sławek-Sosnkowski , tak jak miało być pewnie wszystko potoczyłoby się inaczej.
6. Spiskowy
Dziękuję.
Pozdrawiam
7. Barbarawitkowska
Znając dość dobrze poglądy Sosnkowskiego nie przypuszczam, by zgodził się na ustępstwa w stosunku do Niemców, ale zapewne nie wierzył by w obietnice pomocy Londynu i Paryża.
Pozdrawiam
8. godziemba
Faktem jest , że Niemcy w żaden sposób nie ułatwiali nam podjęcia decyzji o współpracy swoim sposobem prowadzenia polityki w czasie pokoju , ale będąc ostrożnym w stosunku do Rosji można było zminimalizowac choć trochę straty. W każdym razie duet Mościcki-Rydz to była porażka, Beckowi skłonna byłabym wybaczyć trochę więcej z czysto ludzkich względów.