Śmiertelne ciosy?

avatar użytkownika FreeYourMind

PiS właściwie może mówić o dużym szczęściu niż sukcesie. Jak na brak strategii, brak poparcia w mediach i przede wszystkim, jak na rozłam, którego dokonała część „postępowych” członków tej partii, to i tak udało się osiągnąć niezły wynik i zmobilizować elektorat (frekwencja w niektórych miastach była imponująca jak na wybory samorządowe). O braku strategii świadczył dobór kandydatów, choćby na prezydentów miast takich jak Warszawa czy Łódź (ale też Kraków i in.). Jak już wspominałem w komentarzu pod ostatnią notką 1maud, nie rozumiałem w ogóle wystawiania kandydatury Czesława Bieleckiego, którego jeśli już można by zaliczyć do konserwatystów, to tych „postępowych”, a nie tradycjonalistycznych. Te kompletne bzdury, które wypisywał właśnie Bielecki w „Rz” niedługo po tragedii smoleńskiej na temat jej przyczyn, dyskwalifikowały i dyskwalifikują go całkowicie – jeśli zaś PiS o nich nie wiedział, to powinien był sprawdzić (wyjątkowo linkuję (http://www.rp.pl/artykul/463684.html) (http://www.rp.pl/artykul/520265.html (tekst późniejszy, sierpniowy), by można było poczytać, gdyż „spaliłem” tę gazetę po tym wszystkim, jaką oportunistyczną postawą wykazała się w ostatnich miesiącach, a zwłaszcza po skandalicznych wyborach prezydenckich i nie mam zamiaru po nią sięgać). Można podejrzewać, że jeśli część warszawskich wyborców zagłosowała mimo wszystko na Bieleckiego, to wyjątkowo zaciskając zęby.


Z kolei w przypadku Łodzi, jak słusznie zauważyła wiesława komentując u 1maud, kandydat był porządny, ale przecież nie na to czy takie stanowisko. O W. Waszczykowskim można myśleć w kategoriach przyszłego ministra nie zaś prezydenta miasta. W przypadku Krakowa natomiast można było myśleć o wystawieniu Z. Ziobry, nawet jeśli ten planuje (całkiem słusznie) powrót na stanowisko ministra sprawiedliwości. I tak dalej.


Niefrasobliwość PiS-u i takie trochę sondowanie skali determinacji wyborców (czy poprą nawet kandydatów, którzy nie są faworytami w zmaganiach) zbiegła się z akcją secesyjną „postępowych” członków PiS-u, która, uważam, może ostatecznie wyjść partii premiera J. Kaczyńskiego na dobre. Wprawdzie nie ma najmniejszych wątpliwości, że rozłam dokonany przez „postępowców” i rozdmuchany natychmiast przez neokomunistyczne media do rangi niesamowitej afery, walnie się przyczynił do słabszego niż spodziewany wynik PiS-u – po pierwsze jednak rozłamowcy należeli do ludzi wyciszających sprawę Smoleńska, po drugie, wyjątkowo osłabiali sam PiS swoimi rozmiękczającymi tę partię pomysłami, no i po trzecie, na ich miejsce, jak zauważyłem, zgłaszają się (widać było po kandydaturach w różnych miastach) zupełnie nowi ludzie, zmobilizowani właśnie wymową tragedii smoleńskiej, po której PiS został wyjątkowo osłabiony. Nawiązując zresztą do 10 Kwietnia, to można w tym miejscu dodać, że partii Kaczyńskiego zadano w ciągu tego roku kilka naprawdę śmiertelnych ciosów: zamach i masakra w Smoleńsku, polityczny mord w Łodzi i rozłam w czasie samorządowej kampanii. Mimo to jednak partia trzyma się dość twardo na nogach, co dowodzi, że spora część Polaków twardo stoi przy premierze Kaczyńskim i na serio traktuje program sanacji państwa czy budowy silnego państwa.


PiS powinien zatem teraz podtrzymywać tę falę poparcia i inwestować w tych ludzi, którzy pokazali się wyborcom w kampanii samorządowej od swej najlepszej strony. Na miejsce secesjonistów powinni trafić ci wszyscy, którzy mogą stanowić nową odsłonę partii w nadchodzących czasach kolejnych zmagań z ciemniactwem. I jeszcze jedno, PiS mógł przewidzieć, że słabszy od głoszonego w reżimowych mediach (nie ma co kryć, już nawet lemingi reagują niewielkim entuzjazmem na brednie typu „nie zajmujmy się polityką, tylko budujmy stadiony”), wynik partii ciemniaków, będzie neutralizowany „pragmatycznymi sojuszami” z komunistami. Z tego więc choćby względu powinien był wystawiać właśnie takich kandydatów, którzy byliby fighterami, a nie „z taką pewną nieśmiałością” wychodzący na polityczny ring. Wybory samorządowe jednak minęły i teraz premier Kaczyński może na nowo rekonstruować swoją partię, wiedząc już, że ma się ona coraz lepiej, bo dysponuje nowym potencjałem.

1 komentarz

avatar użytkownika UPARTY

1. Śmiertelne Ciosy, na szczęście chyba nie.

Ciosy te byłyby śmiertelne, gdyby w "pierwszym tupolewie" byli obaj Kaczyńscy. Zwróćmy uwagę, że retoryka rozłamowców świetnie wpisuje się w sytuację, gdyby szefem Pisu był np Ziobro. Wtedy byłaby spójna i logiczna. My od Lecha, wy od Jarosława, itd. Na szczęście jest inaczej. Mimo wielkich kłopotów PIs utrzymał swoją strukturę. Można powiedzieć, że chyba się obronił, że mimo "katastrofy smoleńskiej" udało się mu przetrwać jako jednolita formacja polityczna.
Konsekwencją tej porażki Tuska jest to, nie zdołał ustanowić siebie głową Antypisu. Myślę, że teraz będzie bardzo zacięty bój o przywództwo w Antypisie. Myślę, że SLD będzie się stało zjeść PO , albo przynajmniej mocno podgryźć. Najważniejsze jest tylko jedno, kiedy będą chcieli wysłać Jarosława do Lecha i czy im się uda. Palikot marzy, że jeszcze w tym roku. Zobaczymy.

uparty