Emisariusz IV RP: Fundusz Sołecki (nowa ustawa) sposobem PO na pozyskanie wyborców ze WSI
Emisariusz IV RP, czw., 23/10/2008 - 12:01
PiS nie zna się na wsiach, zna się trochę na WSI :) ale tam nie ma 40-60% (np. Podkarpacie) ludności, bez której nie można wygrać żadnych wyborów. To w dużej mierze przez rozmemłanego intelektualnie, a tak zawodowo konfliktowego Dorna, który o wsi bladego pojęcia nie ma i innych durniów-wiceprezesów kryptoUDeckich… PiS dosłownie olał wieś, nawet istniejące od dawna (w tym unijne) niezłe wizje rozwoju obszarów wiejskich, awansu cywilizacyjnego mieszkańców 40 tys sołectw do poziomu Europy XXI wieku. Oddano ten temat całkiem dla PSL-SLD-Samoobrony-LPR już w momencie powstania PiS i niewiele się zmieniło po 7 latach. PiS musi być partią i środowiskiem (a gdzie do jasnej cholery są organizacje społecznościowe wyborców PiS, ngo samorządowe, owe watch dogi, think tanki???) horyzontalnym, harmonijnym dla całego społeczeństwa polskiego, od wsi po całość sfer największych miast, ważny jest każdy wyborca. PiS ma być ofertą dla człowieka który nie ma wykształcenia, ale ma prawo do życia jak wszyscy. PiS ma grupować jednocześnie inteligencję patriotyczną, a to też marnie im jeszcze (co szokuje) wychodzi. Zatem do wychodzi dobrze? Jakiś nieokreślony środek, centrum, lawirowanie w odmętach III RP, które musi się źle w końcu skończyć, tak jak dla PC, ROP, AWS itd
Wsie można łatwo pozyskać do siebie, wielkie miasta trudniej, zwłaszcza w strefie tzw niemieckiej czyli tam gdzie Tusk z PO wygrywa zwykle „przypadkowo” w granicach niemieckich sprzed 1918 roku, albo strefach okupacyjnych sowieckich gdzie wygrywa PSL-SLD, bolszewicy z takim rodowodem, że należałoby by ich ubić widłami na miejscu (żarcik oczywiście), ale ludzie nie znają ich PRAWDZIWYCH życiorysów, dokonań w PRL, III RP niekiedy też. Nie wiedzą kim byli ich ojcowie, dziadowie, a kto wie, to raczej milczy dla „spokojności” ze strachu choćby przed spaleniem, kłopotami.
Olanie wsi zatem przez Pis jest faktem!
To błąd strategiczny i dlatego wyniki wyborów 2005-2007 są tak dla PiS słabe i kolejne będą też słabe, PO da masę cukierków na wieś, to oznacza dla PO-PSL profity w poparciu społecznym w wyborach samorządowych, masa ustaw już idzie w tym kierunku. Poza tym jest dobry unijny okres akurat na ważne programy np. ODNOWA WSI (niech się Dukaczewski nie cieszy, nie chodzi o jego WSI) czy LEADER, EQUAL, PROW nowy, to są konkrety, ludzie na wsiach zauważą zmiany i jeżeli PO porządzi do 2010, to wybory samorządowe zapewne wygra z PSL. Można było zatem, można nadal pozyskać do grupy IV RP co najmniej milion ludzi i to elity sołectw, sołtysów, aktywistów z rad sołeckich, ngo lojalnych, społeczników z tradycjami nieraz wielopokoleniowymi. Oni chcieliby wreszcie porzucić niewygodne coraz bardziej PSL, czy nawet stalinowskie SLD, ale na kogo mają głosować? Nikt się sprawami wsi tak naprawdę NIE INTERESUJE. Co najwyżej chodzi jakimś politykom-rolnikom z własnego interesu o rolnictwo, jego dochodowość nawet kosztem konsumentów, a to zaledwie ułamek spraw obszarów wiejskich, oceniam że z obecnej liczby rolników, zaledwie co dziesiąty zamierza żyć z rolnictwa, reszta te swoje 1-3-5-10 ha potraktuje jako produkcję żywności dla siebie, rodziny, znajomych, hobby, dorabianie do dochodów z renty, emerytury, etatu, pracy zagranicą, czy na czarno, dorywczej, czy firmy własnej, agroturystyki, noclegów w rejonach turystycznych.
Co rząd PiS napisał o pomyśle ustawy o Funduszu Sołeckim w 2007, jak uzasadnił odrzucenie wdrażania projektu?
27.02.2007 Rząd nie popiera poselskiego projektu ustawy, który zakłada, że każde sołectwo będzie mogło posiadać fundusz celowy do dyspozycji sołtysa. Zgodnie z propozycją, środki z funduszu zostaną przeznaczone na rozwój lokalnej infrastruktury oraz na wspieranie inicjatyw obywatelskich. Pieniądze będą pochodziły z trzech podatków stanowiących dochód gminy: 30 proc. z podatku rolnego, 30 proc. z podatku leśnego i 10 proc. z podatku od nieruchomości. Zdaniem rządu, zaproponowane rozwiązania są sprzeczne z założeniami przygotowywanego projektu ustawy o finansach publicznych, który przewiduje likwidację wszystkich samorządowych funduszy celowych oraz skonsolidowanie środków, jakimi dysponują jednostki samorządu terytorialnego. Rząd zwraca też uwagę, że zgodnie z obowiązującymi przepisami sołectwa są jednostkami pomocniczymi gminy i nie funkcjonują samodzielnie w obrocie prawnym. Przewidziane w poselskim projekcie utworzenie funduszu sołeckiego usztywniłoby gospodarkę budżetową gmin, a w niektórych przypadkach mogłoby doprowadzić do znaczącego pogorszenia jej sytuacji finansowej. http://www.kprm.gov.pl/s.php?doc=657
Czuć tu ducha Zyty „likwidację wszystkich samorządowych funduszy celowych” i STALINOWSKIEJ wizji samorządu „skonsolidowanie środków, jakimi dysponują jednostki samorządu terytorialnego”, gdzie sowchoz-kołchoz zwany gminą jest więzieniem dla małych ojczyzn – SOŁECTW zwykle bez własnych, PRAWDZIWYCH pieniędzy, możliwości rozwoju wg własnych, a nie gminnych pomysłów. Są gminy które mają nawet 45 sołectw, być może rekordziści mają ich jeszcze więcej. Czy to jest normalne, czy każde osiedle, przysiółek trzeba ustanawiać w statusie sołectwa bo ma te 100-200 mieszkańców, SZTUKA dla SZTUKI, czy od tego przybyło coś mieszkańcom poza własnymi Zebraniami Wiejskimi, wyborami sołtysa, rady sołeckiej co 4 lata? Są gminy, które nie mają sołectw, ot np. Kozy, gmina wiejska z 11500 mieszkańców wielkości niemałego miasteczka, a są takie od 900 mieszkańców, 11 tys to spore miasto. PiS popełnił błąd, należało ustawę spróbować przepchać kiedy była jeszcze koalicja z SO-LPR. Rozumiem też że nie byłoby to łatwe, Zyta liberalna do bólu (w typie UD=KLD, czy doić biednych) nie chciałaby dać żadnych dotacji z budżetu (a tu mówi się o około 80-90 mln docelowo, jak znam naszą inflację, realia III RP to więcej) PiS nie chciał też z braku takiej dotacji (PO dało zgodę na dofinansowanie z budżetu, tacy liberałowie) otwartej wojny ze środowiskami samorządów wszystkich szczebli, a wójtowie, radni byli, są i będą temu na ogół przeciwni. Po co im konkurencja, kreowanie liderów – przyszłych radnych, wójtów, starostów, urzędników? To oni wyznaczą w praktyce „zadania własne”, czyli rozwój cywilizacyjny tych sołectw, rejonów GDZIE MAJĄ WYBORCÓW, reszta niech zdycha w gnoju, biedzie, dowożąc dzieci na bagażniku rowera do jedynej szkoły w gminie z 40 sołectw. Te łachudry nie rozumieją pojęcia DEMOKRACJA LOKALNA, myślą że gmina, to ONI. Nienawidzę tego typu „samorządowców”, zastrzeliłbym jak ubeków na miejscu (żarcik), mają sołectwa, społeczności ich za nic, za ciemne bydło któremu rzekomo nic się nie chce, całość mieszkańców gmin za ciemnogród i frajerów, patologiczną biedę. Kliki, mafie samorządowe nierzadko oparte na układach, kadrach z PRL, to rzeczywistość. Oporni są banowani w społeczności, chodzą z łatą wariatów, oszołomów niepoważnych, są bici, mordowani, paleni (przypadkowe pożary), szykanowani, obmawiani-dyskredytacja żeby ci co biorą udział w wyborach nie mieli żadnych szans. Dalej wszędzie pełno ludzi SB, ORMO, MO, PZPR, ZSL, PRON itd. itp. Wiadomo że także TW, KO. To zwykle najlepsi działacze, społecznicy równocześnie. Jak takim podskoczyć skoro mają realne poparcie społeczne, wsparcie elit lokalnych, które spacyfikują każdego kto podważy etos takiego społecznika PZPR? Nie ma lustracji, nie ma dekomunizacji, zatem swołocz spokojnie dożywotnio siedzi w samorządach na budżetówce, a lokalny biznes związany układami z nimi cementuje to na beton. Jak to rozbić? Myśl jest bronią, kropla drąży skałę – konieczne są darmowe tygodniki, niezależne media lokalne i ngo, ekonomia socjalna z misją, mocne wejście PiS mogłoby pomóc też, sołtys – działacz PiS miałby mocniejszą pozycję od kogoś bez żadnych pleców, ochrony, pomocy. PIS mógłby tworzyć podmioty wspierające sołtysów swoich, radnych, ale oczywiście nie mają na to czasu, kłócąc się o to kto ile płaci alimentów. Dobrze że Dorna wygnano, trzeba zająć się poważnymi sprawami, kongres programowy – musicie mieć wizje otwarcia na współpracę z ewentualnymi koalicjantami, to w tej chwili JEDYNIE środowisko Mirosława Domińczyka, organizacji w organizacji. W III RP na wsiach zaistniał PARADOKS, który wywołał masę negatywnych zjawisk, w tym patologie, w tym strukturalną biedę, ucieczkę ludzi ze wsi do miast…. ale ZAGRANICZNYCH!!! Upadek wsi, która za PRL lepiej żyła, był skok z epoki średniowiecza do XX wieku gdzieś w latach 60-70-tych i upadek coraz szybszy od Jaruzelskiego po Tuska. Gminy, także powiaty, województwa, rząd, UE wspierają organizacje pozarządowe nawet te szerzące Sodomę-Gomorę, szkodników, głupoty, ale nie najbiedniejsze sołectwa! To nie może tak być, to jest jeden z powodów BIEDY W POLSCE, stąd moje pomysły wyśmiewane od lat, ale wiem że bardzo dobre co do KIERUNKU, szczegóły do dogadania są zawsze. Błędem jest opłacanie radnych dietami, nieraz bardzo wysokimi. To praca misyjna, społeczna powinna być, tylko dla altruistów, a nie dla lodziarzy. Trzeba za to docenić sołtysów, powinni mieć prawo z radami sołeckimi zasiadania w sesjach rady gminy z prawem do głosu, dyskusji, uchwał-opinii, wygłoszenia stanowisk w imieniu samorządu sołeckiego i uchwał Zebrania Wiejskiego co do danej sprawy rozpatrywanej na sesji gminy. Samorząd gminy nie dał demokracji, ale jej złudzenie, michtrix gminny, powiatowy. Sołectwo nie może mieć obecnego nijakiego statusu, sołtys powinien być etatowym samorządowcem jak wójt na pensji od płacy minimalnej do średniej krajowej w przypadku sołectw gdzie mieszkańców jest bardzo wielu, albo generuje wieś ogromne przychody podatkowe np. obecność przemysłu to sprawia, dużych podatników, bogacze jacyś mieszkają. Budżet sołectwa powinien być sumą udziałów z podatków. Nie wolno rabować społeczności nieraz z 99% podatków jak teraz. Sołectwo powinno otrzymać jak gmina osobowość prawną, możliwość samostanowienia o sobie łącznie z prawem do oderwania się od gminy, przyłączeniem od innej, czy założeniem odrębnej gminy samodzielnie czy w jakimś zespole przekonanych do tego sołectw. To nie powinno być tak trudne jak teraz. Mamy za mało gmin, za dużo sołectw, za dużo małych-słabych powiatów, województw. Wiele zadań można realizować umowami międzygminnymi, związkiem komunalnym, stowarzyszeniem gmin, fundacją gmin czy metodami przetargu, konkursów dla ngo. Mieszkańcy mogą zakładać spółdzielnie zajmujące się danymi sprawami, np. czystością. Nie musi gmina mająca 1000 czy 2000 mieszkańców mieć tego co Kozy, prawdziwa potęga z 11500 mieszkańców żyjąca na przedmieściach dużego miasta w dogodnym położeniu między wielkimi okręgami przemysłowymi. Pensja sołtysa nie jest za free. Nawet te 900zł dla sołectw które mają nieraz zaledwie 100 mieszkańców zwykle starszych, bo młodzi uciekają z takiej wygaszającej się społeczności, swoistego HOSPICJUM naturalnego. Powinien być jednocześnie prezesem stowarzyszenia sołeckiego i głową odpowiadać za finanse sołectwa, za całą społeczność. Sołectwo powinno opracować szczegółową strategię rozwoju sołectwa na 30 lat do przodu i więcej z ewaluacją, uaktualnianiem co 4 lata. Musi być szczegółowy plan rozwoju lokalnego sołectwa na kadencję sołtysa-prezesa. Ma być mądrze zaplanowane studium zagospodarowania przestrzennego i plan skorelowany ze strategią rozwoju, planem rozwoju, oraz innymi dokumentami dla sołectwa, gminy, powiatu, województwa. To także wymaga skorelowania z LGD pod program LEADER, ODNOWA WSI. Sołtys powinien mieć uprawnienia funkcjonariusza Straży Gminnej, powinien posiadać broń gazową na terenie swojego sołectwa lub w ramach planowych patroli kilkuosobowych na terenie całej gminy. Powinien znać zagadnienia ratownictwa, procedury kryzysowe. Stowarzyszenie sołeckie będące jednocześnie LGD (Lokalna Grupa Działania oraz stowarzyszenie rozwoju wsi, zalążek też paramilitarnej OBRONY TERYTORIALNEJ, OBRONY CYWILNEJ jest koniecznie do nadania sołectwu osobowości prawnej, jego status musi być ustalony w osobnej ustawie. Wszyscy zameldowani mieszkańcy niezależnie od wieku są obligatoryjnie członkami stowarzyszenia i mają prawo (ale tylko dorośli) o decydowaniu o budżecie, majątku sołectwa, który gmina powinna sołectwu przekazać prawnie z wyłączeniem majątku gminnego, wspólnego dla wszystkich sołectw, całej społeczności gminy. Rada sołecka będzie jednocześnie prezydium zarządu stowarzyszenia, cały zarząd będzie miał szerszy skład. Zebranie Sołeckie będzie w świetle nowego prawa także równocześnie WALNYM ZEBRANIEM STOWARZYSZENIA mającym pełne prawo do wszelkich decyzji z pewnym limitem, np. nie wolno z zaskoczenia odwoływać prezesa-sołtysa, to musi mieć odpowiedni reżim prawny, ale nie tak ostry jak teraz, gdzie odwołanie sołtysa dużej wsi jest w praktyce NIEMOŻLIWE choćby był skrajnie nieudolny. Nigdy nie zbierze że się dość mieszkańców do tego, zwykle w wyborach udział bierze np. 10% uprawnionych albo MNIEJ. Za trudna do zrealizowania procedura zatem, a nieraz trzeba ożywczych zmian kadrowych. Sam wybór sołtysa to na ogół w 40 tys sołectw istna PARODIA z demokracji, logiki, rozsądku. Nie ma kampanii wyborczej, największe szanse ma pupil wójta, przewodniczącego rady gminy, czy sekretarza, jakieś ulotki są niczym naszych posłów czy radnych bez konkretów – by żyło się lepiej i tyle, trochę demagogicznych obiecanek bez wiary w szanse ich realizacji. Widziałem kandydata na sołtysa 4 tysięcznej wsi co obiecywał własnoręcznie zamiatać przystanki PKS i myć kible na cmentarzu komunalnym. On nie myślał w kategoriach swoistego wójta wsi, ale parobka z interwencji z opieki społecznej! Tak mentalność posowiecka, ale też duch dawnych czasów myślę sprzed 1939, czy jeszcze dawniej z zaborów, czasów kiedy chłop zginał niewolniczy kark przed PANEM. Teraz jest inaczej, sołtys musi być PANEM, gospodarzem wsi, godnym reprezentantem wsi, wizjonerem, działaczem-koordynatorem ngo, szefem mediów sołeckich, przedsiębiorcą społecznym, animatorem, doskonałym samorządowcem znającym samorząd od sołectwa po sejmik, lobby w sejmie, lobby organizacji samorządowych, prawnikiem, psychologiem społecznym, menagerem, złotą rączką co lewusom pokaże jak trzymać łopatę, piłę, kielnię, spawarkę, pędzel, jak wbić gwoździa. Takiej wizji wsi nie zrealizuje NIKT, ani PIS, ani PO, ani PSL. Każdy ma swoje powody. PiS nie zrobi tego z własnej głupoty, nieświadomości ważności tematu dla Polski. Mówimy że Polacy w 2/3 są biedni czy bardzo biedni, ale 99% tej NAJSKRAJNIEJSZEJ biedy jest w małych sołectwach. Jakoś to nikomu do głowy nie przyszło. Trzeba narodowego programu zainwestowania dużych pieniędzy, środków organizacyjnych w te biedne, małe wsie. To jest pomysł dla koalicjanta PiS, dla organizacji Mirka Domińczyka, tylko oni są w stanie mnie zrozumieć i prawdziwych ekspertów zajmujących się sprawami obszarów wiejskich. Tu Mirku mamy na dobry początek jako koalicjant PiS... ze 2 mln wyborców na 100%. Tu możemy w ten sposób dekomunizować, lustrować, dobijać bolszewików, odsuwać ich wreszcie od spraw publicznych. MY, bo PiS tego nie zrobi. To liberałowie ślepi w swoich wizjach, coraz wyraźniej to widzę, wiele zrozumiałem w okresie 2005-2007 co do planów PIS dla Polski. Nie jest dobrze z PiS. http://www.samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=6&_media_id=20275&_filename=fundusz_solecki_13_10_08_wer_na_RM_pdf Projekt z dnia 13 października 2008 Ustawa o FUNDUSZU SOŁECKIM.
PS. Nowy blog Mirosława Domińczyka http://dominczykmiroslaw.wordpress.com
27.02.2007 Rząd nie popiera poselskiego projektu ustawy, który zakłada, że każde sołectwo będzie mogło posiadać fundusz celowy do dyspozycji sołtysa. Zgodnie z propozycją, środki z funduszu zostaną przeznaczone na rozwój lokalnej infrastruktury oraz na wspieranie inicjatyw obywatelskich. Pieniądze będą pochodziły z trzech podatków stanowiących dochód gminy: 30 proc. z podatku rolnego, 30 proc. z podatku leśnego i 10 proc. z podatku od nieruchomości. Zdaniem rządu, zaproponowane rozwiązania są sprzeczne z założeniami przygotowywanego projektu ustawy o finansach publicznych, który przewiduje likwidację wszystkich samorządowych funduszy celowych oraz skonsolidowanie środków, jakimi dysponują jednostki samorządu terytorialnego. Rząd zwraca też uwagę, że zgodnie z obowiązującymi przepisami sołectwa są jednostkami pomocniczymi gminy i nie funkcjonują samodzielnie w obrocie prawnym. Przewidziane w poselskim projekcie utworzenie funduszu sołeckiego usztywniłoby gospodarkę budżetową gmin, a w niektórych przypadkach mogłoby doprowadzić do znaczącego pogorszenia jej sytuacji finansowej. http://www.kprm.gov.pl/s.php?doc=657
Czuć tu ducha Zyty „likwidację wszystkich samorządowych funduszy celowych” i STALINOWSKIEJ wizji samorządu „skonsolidowanie środków, jakimi dysponują jednostki samorządu terytorialnego”, gdzie sowchoz-kołchoz zwany gminą jest więzieniem dla małych ojczyzn – SOŁECTW zwykle bez własnych, PRAWDZIWYCH pieniędzy, możliwości rozwoju wg własnych, a nie gminnych pomysłów. Są gminy które mają nawet 45 sołectw, być może rekordziści mają ich jeszcze więcej. Czy to jest normalne, czy każde osiedle, przysiółek trzeba ustanawiać w statusie sołectwa bo ma te 100-200 mieszkańców, SZTUKA dla SZTUKI, czy od tego przybyło coś mieszkańcom poza własnymi Zebraniami Wiejskimi, wyborami sołtysa, rady sołeckiej co 4 lata? Są gminy, które nie mają sołectw, ot np. Kozy, gmina wiejska z 11500 mieszkańców wielkości niemałego miasteczka, a są takie od 900 mieszkańców, 11 tys to spore miasto. PiS popełnił błąd, należało ustawę spróbować przepchać kiedy była jeszcze koalicja z SO-LPR. Rozumiem też że nie byłoby to łatwe, Zyta liberalna do bólu (w typie UD=KLD, czy doić biednych) nie chciałaby dać żadnych dotacji z budżetu (a tu mówi się o około 80-90 mln docelowo, jak znam naszą inflację, realia III RP to więcej) PiS nie chciał też z braku takiej dotacji (PO dało zgodę na dofinansowanie z budżetu, tacy liberałowie) otwartej wojny ze środowiskami samorządów wszystkich szczebli, a wójtowie, radni byli, są i będą temu na ogół przeciwni. Po co im konkurencja, kreowanie liderów – przyszłych radnych, wójtów, starostów, urzędników? To oni wyznaczą w praktyce „zadania własne”, czyli rozwój cywilizacyjny tych sołectw, rejonów GDZIE MAJĄ WYBORCÓW, reszta niech zdycha w gnoju, biedzie, dowożąc dzieci na bagażniku rowera do jedynej szkoły w gminie z 40 sołectw. Te łachudry nie rozumieją pojęcia DEMOKRACJA LOKALNA, myślą że gmina, to ONI. Nienawidzę tego typu „samorządowców”, zastrzeliłbym jak ubeków na miejscu (żarcik), mają sołectwa, społeczności ich za nic, za ciemne bydło któremu rzekomo nic się nie chce, całość mieszkańców gmin za ciemnogród i frajerów, patologiczną biedę. Kliki, mafie samorządowe nierzadko oparte na układach, kadrach z PRL, to rzeczywistość. Oporni są banowani w społeczności, chodzą z łatą wariatów, oszołomów niepoważnych, są bici, mordowani, paleni (przypadkowe pożary), szykanowani, obmawiani-dyskredytacja żeby ci co biorą udział w wyborach nie mieli żadnych szans. Dalej wszędzie pełno ludzi SB, ORMO, MO, PZPR, ZSL, PRON itd. itp. Wiadomo że także TW, KO. To zwykle najlepsi działacze, społecznicy równocześnie. Jak takim podskoczyć skoro mają realne poparcie społeczne, wsparcie elit lokalnych, które spacyfikują każdego kto podważy etos takiego społecznika PZPR? Nie ma lustracji, nie ma dekomunizacji, zatem swołocz spokojnie dożywotnio siedzi w samorządach na budżetówce, a lokalny biznes związany układami z nimi cementuje to na beton. Jak to rozbić? Myśl jest bronią, kropla drąży skałę – konieczne są darmowe tygodniki, niezależne media lokalne i ngo, ekonomia socjalna z misją, mocne wejście PiS mogłoby pomóc też, sołtys – działacz PiS miałby mocniejszą pozycję od kogoś bez żadnych pleców, ochrony, pomocy. PIS mógłby tworzyć podmioty wspierające sołtysów swoich, radnych, ale oczywiście nie mają na to czasu, kłócąc się o to kto ile płaci alimentów. Dobrze że Dorna wygnano, trzeba zająć się poważnymi sprawami, kongres programowy – musicie mieć wizje otwarcia na współpracę z ewentualnymi koalicjantami, to w tej chwili JEDYNIE środowisko Mirosława Domińczyka, organizacji w organizacji. W III RP na wsiach zaistniał PARADOKS, który wywołał masę negatywnych zjawisk, w tym patologie, w tym strukturalną biedę, ucieczkę ludzi ze wsi do miast…. ale ZAGRANICZNYCH!!! Upadek wsi, która za PRL lepiej żyła, był skok z epoki średniowiecza do XX wieku gdzieś w latach 60-70-tych i upadek coraz szybszy od Jaruzelskiego po Tuska. Gminy, także powiaty, województwa, rząd, UE wspierają organizacje pozarządowe nawet te szerzące Sodomę-Gomorę, szkodników, głupoty, ale nie najbiedniejsze sołectwa! To nie może tak być, to jest jeden z powodów BIEDY W POLSCE, stąd moje pomysły wyśmiewane od lat, ale wiem że bardzo dobre co do KIERUNKU, szczegóły do dogadania są zawsze. Błędem jest opłacanie radnych dietami, nieraz bardzo wysokimi. To praca misyjna, społeczna powinna być, tylko dla altruistów, a nie dla lodziarzy. Trzeba za to docenić sołtysów, powinni mieć prawo z radami sołeckimi zasiadania w sesjach rady gminy z prawem do głosu, dyskusji, uchwał-opinii, wygłoszenia stanowisk w imieniu samorządu sołeckiego i uchwał Zebrania Wiejskiego co do danej sprawy rozpatrywanej na sesji gminy. Samorząd gminy nie dał demokracji, ale jej złudzenie, michtrix gminny, powiatowy. Sołectwo nie może mieć obecnego nijakiego statusu, sołtys powinien być etatowym samorządowcem jak wójt na pensji od płacy minimalnej do średniej krajowej w przypadku sołectw gdzie mieszkańców jest bardzo wielu, albo generuje wieś ogromne przychody podatkowe np. obecność przemysłu to sprawia, dużych podatników, bogacze jacyś mieszkają. Budżet sołectwa powinien być sumą udziałów z podatków. Nie wolno rabować społeczności nieraz z 99% podatków jak teraz. Sołectwo powinno otrzymać jak gmina osobowość prawną, możliwość samostanowienia o sobie łącznie z prawem do oderwania się od gminy, przyłączeniem od innej, czy założeniem odrębnej gminy samodzielnie czy w jakimś zespole przekonanych do tego sołectw. To nie powinno być tak trudne jak teraz. Mamy za mało gmin, za dużo sołectw, za dużo małych-słabych powiatów, województw. Wiele zadań można realizować umowami międzygminnymi, związkiem komunalnym, stowarzyszeniem gmin, fundacją gmin czy metodami przetargu, konkursów dla ngo. Mieszkańcy mogą zakładać spółdzielnie zajmujące się danymi sprawami, np. czystością. Nie musi gmina mająca 1000 czy 2000 mieszkańców mieć tego co Kozy, prawdziwa potęga z 11500 mieszkańców żyjąca na przedmieściach dużego miasta w dogodnym położeniu między wielkimi okręgami przemysłowymi. Pensja sołtysa nie jest za free. Nawet te 900zł dla sołectw które mają nieraz zaledwie 100 mieszkańców zwykle starszych, bo młodzi uciekają z takiej wygaszającej się społeczności, swoistego HOSPICJUM naturalnego. Powinien być jednocześnie prezesem stowarzyszenia sołeckiego i głową odpowiadać za finanse sołectwa, za całą społeczność. Sołectwo powinno opracować szczegółową strategię rozwoju sołectwa na 30 lat do przodu i więcej z ewaluacją, uaktualnianiem co 4 lata. Musi być szczegółowy plan rozwoju lokalnego sołectwa na kadencję sołtysa-prezesa. Ma być mądrze zaplanowane studium zagospodarowania przestrzennego i plan skorelowany ze strategią rozwoju, planem rozwoju, oraz innymi dokumentami dla sołectwa, gminy, powiatu, województwa. To także wymaga skorelowania z LGD pod program LEADER, ODNOWA WSI. Sołtys powinien mieć uprawnienia funkcjonariusza Straży Gminnej, powinien posiadać broń gazową na terenie swojego sołectwa lub w ramach planowych patroli kilkuosobowych na terenie całej gminy. Powinien znać zagadnienia ratownictwa, procedury kryzysowe. Stowarzyszenie sołeckie będące jednocześnie LGD (Lokalna Grupa Działania oraz stowarzyszenie rozwoju wsi, zalążek też paramilitarnej OBRONY TERYTORIALNEJ, OBRONY CYWILNEJ jest koniecznie do nadania sołectwu osobowości prawnej, jego status musi być ustalony w osobnej ustawie. Wszyscy zameldowani mieszkańcy niezależnie od wieku są obligatoryjnie członkami stowarzyszenia i mają prawo (ale tylko dorośli) o decydowaniu o budżecie, majątku sołectwa, który gmina powinna sołectwu przekazać prawnie z wyłączeniem majątku gminnego, wspólnego dla wszystkich sołectw, całej społeczności gminy. Rada sołecka będzie jednocześnie prezydium zarządu stowarzyszenia, cały zarząd będzie miał szerszy skład. Zebranie Sołeckie będzie w świetle nowego prawa także równocześnie WALNYM ZEBRANIEM STOWARZYSZENIA mającym pełne prawo do wszelkich decyzji z pewnym limitem, np. nie wolno z zaskoczenia odwoływać prezesa-sołtysa, to musi mieć odpowiedni reżim prawny, ale nie tak ostry jak teraz, gdzie odwołanie sołtysa dużej wsi jest w praktyce NIEMOŻLIWE choćby był skrajnie nieudolny. Nigdy nie zbierze że się dość mieszkańców do tego, zwykle w wyborach udział bierze np. 10% uprawnionych albo MNIEJ. Za trudna do zrealizowania procedura zatem, a nieraz trzeba ożywczych zmian kadrowych. Sam wybór sołtysa to na ogół w 40 tys sołectw istna PARODIA z demokracji, logiki, rozsądku. Nie ma kampanii wyborczej, największe szanse ma pupil wójta, przewodniczącego rady gminy, czy sekretarza, jakieś ulotki są niczym naszych posłów czy radnych bez konkretów – by żyło się lepiej i tyle, trochę demagogicznych obiecanek bez wiary w szanse ich realizacji. Widziałem kandydata na sołtysa 4 tysięcznej wsi co obiecywał własnoręcznie zamiatać przystanki PKS i myć kible na cmentarzu komunalnym. On nie myślał w kategoriach swoistego wójta wsi, ale parobka z interwencji z opieki społecznej! Tak mentalność posowiecka, ale też duch dawnych czasów myślę sprzed 1939, czy jeszcze dawniej z zaborów, czasów kiedy chłop zginał niewolniczy kark przed PANEM. Teraz jest inaczej, sołtys musi być PANEM, gospodarzem wsi, godnym reprezentantem wsi, wizjonerem, działaczem-koordynatorem ngo, szefem mediów sołeckich, przedsiębiorcą społecznym, animatorem, doskonałym samorządowcem znającym samorząd od sołectwa po sejmik, lobby w sejmie, lobby organizacji samorządowych, prawnikiem, psychologiem społecznym, menagerem, złotą rączką co lewusom pokaże jak trzymać łopatę, piłę, kielnię, spawarkę, pędzel, jak wbić gwoździa. Takiej wizji wsi nie zrealizuje NIKT, ani PIS, ani PO, ani PSL. Każdy ma swoje powody. PiS nie zrobi tego z własnej głupoty, nieświadomości ważności tematu dla Polski. Mówimy że Polacy w 2/3 są biedni czy bardzo biedni, ale 99% tej NAJSKRAJNIEJSZEJ biedy jest w małych sołectwach. Jakoś to nikomu do głowy nie przyszło. Trzeba narodowego programu zainwestowania dużych pieniędzy, środków organizacyjnych w te biedne, małe wsie. To jest pomysł dla koalicjanta PiS, dla organizacji Mirka Domińczyka, tylko oni są w stanie mnie zrozumieć i prawdziwych ekspertów zajmujących się sprawami obszarów wiejskich. Tu Mirku mamy na dobry początek jako koalicjant PiS... ze 2 mln wyborców na 100%. Tu możemy w ten sposób dekomunizować, lustrować, dobijać bolszewików, odsuwać ich wreszcie od spraw publicznych. MY, bo PiS tego nie zrobi. To liberałowie ślepi w swoich wizjach, coraz wyraźniej to widzę, wiele zrozumiałem w okresie 2005-2007 co do planów PIS dla Polski. Nie jest dobrze z PiS. http://www.samorzad.pap.pl/palio/html.run?_Instance=cms_samorzad.pap.pl&_PageID=6&_media_id=20275&_filename=fundusz_solecki_13_10_08_wer_na_RM_pdf Projekt z dnia 13 października 2008 Ustawa o FUNDUSZU SOŁECKIM.
PS. Nowy blog Mirosława Domińczyka http://dominczykmiroslaw.wordpress.com
- Emisariusz IV RP - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
5 komentarzy
1. Ktoś jest zainteresowany Funduszem Sołeckim?
2. > Emisariuszu: O których, nielicznych sołectwach piszesz?
3. Sołectwo może mieć 67 mieszkańców, może mieć 10 tys luda
4. > Emisariuszu: Ty mnie śledzisz, bo skąd wiesz o liczbie...
5. Koteusz - czytam o sołectwie Nowe Sadłuki, napisz coś nam o nim
Boże. Nie da się tym ludziom pomóc? Czy AD 2008 jest nadal taka DRAMATYCZNA sytuacja jak za czasów SLD 2001-2005? Może warto żeby wrócili do uprawy roli jako społeczność? Już nie PGR, ale jako spółdzielnia rolnicza, grupa producencka, czy stowarzyszenie, ba... spółka nawet zoo. Może... KIBUC? http://portalwiedzy.onet.pl/86616,,,,kibuc,haslo.html http://pl.wikipedia.org/wiki/Kibuc Może.... MOSZAW? http://pl.wikipedia.org/wiki/Moszaw Moszaw szitufi (hebr. מושב שיתופי, dosł. moszaw koletywny) – spółdzielnia pomocy społecznej rolników małorolnych, która łączy w sobie charakterystyczne cechy gospodarcze kibucu z cechami społecznymi moszawu. Zyski z upraw rolniczych są dzielone równo pomiędzy wszystkich mieszkańców moszawu. Może to być jakaś inspiracja dla społeczności poPGRowskiej, moża sprowadzić ekspertów z Izraela, którzy pomogliby od podstaw to zorganizować. Nie musi to być skopiowane dokładnie, nie chodzi o komunizm, o UTOPIE bez własności, bo Polacy kochają MIEĆ. To zdrowe. Co zyskała Polska rozwalając ten PGR? Dlaczego mówią o 1995, kiedy przecież PGR zamknięto od razu hurtem w 1989-90? Nie rozumiem. Ten działał aż do 1995 roku? Było więc sporo czasu żeby coś wymyślić... olano tych ludzi, szkoda. Można jechać na praktykę do kibuca w Izraelu, może warto tam wysłać ochotnika np młodego sołtysa, członka rady sołeckiej, czy młodego ich syna. http://www.izrael.badacz.org/izrael/gospodarka_kibuc.html Również i w moszawach jest możliwość zatrudnienia ochotników. Jednak w porównaniu z kibucami, praca w moszawach jest o wiele trudniejsza. Ochotnicy zazwyczaj zostają przydzieleni do pomocy indywidualnemu rolnikowi, który wypłaca około 260 USD miesięcznie. Pracuje się 8 godzin dziennie przez 6 dni w tygodniu. Wielu ochotników zarabia dodatkowo pracując w nadgodzinach. Informacje można uzyskać: Moshav Movement in Israel 19 Leonardo da Vinci Street, Tel-Aviv tel.: 03 695 8473