Stracił pracę, bo kandyduje na radnego z listy PiS

avatar użytkownika sgosia
 

Zamieszczam ten tekst fiatowca, bo uważam, że trzeba obnażać metody działania.


Wiem brzmi to kuriozalnie, ale doszedłem do wniosku, że prawda jest po stronie Rafała Piotra Szymańskiego, który stracił pracę, a prezes Bogusława Kochmańska uważa swoją decyzję za trafną. Ocenę tego postępowania pozostawiam czytelnikom.

Rafał Piotr Szymański

Wszystko niby odbyło się w majestacie prawa, gdyż umowa o zarządzanie hotelem w Szklarskiej Porębie mogła być rozwiązana w dowolnym momencie bez podania przyczyny. Jednak zastanawia mnie termin podjęcia takiej decyzji, który zbiegł się akurat ze startem w wyborach na radnego z listy PiS do Rady Miejskiej w Jeleniej Górze. Tym bardziej jest to dziwne, że prezes Kochmańska sama podczas rozmowy stwierdziła, iż Szymański (na zdjęciu) pracował już wcześniej w hotelu.

 

Podczas rozmowy zapewniała mnie, że wiedziała wcześniej o poglądach zatrudnianego pracownika, ale nie miało to dla niej żadnego znaczenia, bo jak twierdziła uwierzyła Szymańskiemu na słowo, a ten się nie sprawdził (sic!). Przyznacie Państwo, że to dziwna logika personalna stosowana przez prezes spółki zarządzającej hotelem. Szefowa najpierw powierza obowiązki, by je następnie brutalnie odebrać twierdząc przy tym, że powodem jest start na radnego z listy PiS w wyborach do Rady Gminy, a to może szkodzić wizerunkowi hotelu, taki powód rozwiązania umowy o zarządzanie potwierdza były kierownik hotelu.

 

W myśl zasady, że szef ma zawsze rację Szymański jest na straconej pozycji, ale za nim stoi prawo, bo powód rozwiązania umowy można uznać za dyskryminację ze względu na poglądy. Oczywiście jak się zapewne domyślacie prezes Kochańska uważa to za absurd i twierdzi, że były pracownik musi to udowodnić. Mnie dziwi fakt, że mówi te słowa prezes będąca jednocześnie prawnikiem. W przypadku dyskryminacji, bowiem to nie pracownik musi udowodnić taki zarzut, lecz pracodawca jest zobowiązany dowieść, że nie dyskryminował pracownika, co w tym przypadku będzie raczej trudne.

 

Całej sprawie dodaje smaczku jeszcze fakt, że Jelenia Góra jest zarządzana przez prezydenta z PO, który nie uzyskał poparcia władz partii i obecnie kandyduje z niezależnego komitetu. Jednak wcześnie już Szymański odczuł na swoich barkach rękę partyjnej machiny, bo z poprzedniej pracy (z-ca dyrektora Muzeum Karkonoskiego w Jeleniej Górze) wyleciał po objęciu stanowiska dyrektora Muzeum przez żonę jeleniogórskiego posła PO - Marcina Zawiły (obecnie kandyduje on na stanowisko Prezydenta Miasta).

 

Pytani o sprawę pracownicy Hotelu nie chcą rozmawiać o sprawie byłego kierownika, bo jak twierdzą są nieupoważnieni, ale w ich głosie słychać paniczny strach. Jednak prezes uważa, że to normalne, bo nie podaje swojemu personelowi powodów zwolnienia z pracy Szymańskiego. Wszystko to jest grubymi nićmi szyte, bo jak udało się nam ustalić są przesłanki ku temu, by mówić o powiązaniach lokalnych w tym wypadku.

 

Szymański twierdzi, że lubił pracę w hotelu, ale jak sam podkreśla nie miał doświadczenia w branży hotelarskiej, o czym prezes wiedziała w momencie powierzania u obowiązków kierownika. Przy rozwiązywaniu umowy też twierdziła, iż to nie jest problem, bo tego mógłby się nauczyć. Jednak ten start z listy PiS, go dyskredytuje. Pozbawiony pracy twierdzi, że nie zamierzał robić nikomu świństwa, ale jego argumenty, że za tydzień będzie już po wyborach, a wynik to zawsze loteria - nie zrobiły żadnego wrażenia na prezes Kochmańskiej. Dostał wypowiedzenie, zabrał swoje rzeczy i pojechał do domu.

 

Ten tekst i poprzedni nie powstał z inicjatywy Szymańskiego. To ja do niego dotarłem, ponieważ uważam, że takie postępowanie należy napiętnować, bo łamie ono wszelkie standardy dobrego obyczaju. Nie można pozwolić, by w kraju prawa nie przestrzegano podstawowych wolności pracowniczych i konstytucyjnych. Postanowiłem jednocześnie wystąpić z wnioskiem do Rzecznika Praw Obywatelskich, by przyjrzał się tej sprawie, bo uważam to za swój obywatelski obowiązek.

Fiatowiec

źródło www.redakcja.newsweek.pl/Tekst/Polityka-Polska/540995,Stracil-prace-bo-kandyduje-na-radnego-z-listy-pis.html

 

 

3 komentarze

avatar użytkownika Nathanel

1. W USA nie ma z reguly umowe o prace .Żadnej.

Rozwiazanie jej zajmuje tyle co wypowiedzenie słów : you are fired.
Ale mozna skarzyc pracodawce o DYSKRYMINACJE. Facet w tym przypadku otrzymalby GRUBE odszkodowanie.

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Boguslawa Kochmanska

pewnie, ze zapamietamy.

avatar użytkownika Jacek Mruk

3. Brak solidarności wśród pracowników to upodlenie

Bo do takiego wniosku można dojść w tej sytuacji.
Można wywieźć taką babę , (bo na słowo kobieta nie zasługuje, ponieważ równa poziomem do dna) wywieźć na taczce, ale potrzebna jest ludzka solidarność.
Widzę że ludzie muszą do niej wrócić bez względu na konsekwencje, bo inaczej będą traktowani jak śmiecie.
Pozdrawiam